Manchester United po trudnym spotkaniu wywalczył ważny punkt, remisując na Anfield z Liverpoolem 1-1. Ten wynik nie wystarczył jednak do utrzymania się na szczycie Premier League i spowodował spadek mistrza Anglii na drugie miejsce w tabeli.
Galeria z meczu Liverpool FC vs Manchester United
1. O sposobie gry Czerwonych Diabłów w sobotnie popołudnie zadecydowała decyzja Sir Alexa Fergusona dotycząca wyboru pierwszej jedenastki. Szkot zrezygnował z zawodników, którzy we wcześniejszych spotkaniach byli odpowiedzialni za konstruowanie akcji ofensywnych (Rooney, Nani), a postawił na piłkarzy skupiających się bardziej na destrukcji, jak Parki Ji- Sung, czy Phil Jones. Takie posunięcie niewątpliwie pomogło Manchesterowi uporządkować grę defensywną, z czym w ostatnich meczach było sporo kłopotów. Dzięki zagęszczeniu środka pola i solidnej asekuracji linii obrony, Liverpool przez większą część pojedynku nie stwarzał niemal żadnego zagrożenia, a De Gea pozostawał bezrobotny. Takie, a nie inne ustawienie zespołu miało jednak również swoje słabe strony. Podopieczni Fergusona zdecydowanie zbyt rzadko przedostawali się pod pole karne gospodarzy, a ich groźne akcje można było policzyć na palcach jednej ręki. Dopiero po wejściu na boisko Naniego, Rooney’a i Chicharito, United zaczęło odważniej atakować bramkę Reiny, co w końcu przyniosło skutek w 81. minucie i pozwoliło gościom wyjechać z Anfield z jednym punktem.
2. Po raz kolejny świetnie w bramce Manchesteru spisał się David De Gea. Hiszpan przez duże fragmenty spotkania nie miał wiele do roboty, ale gdy w końcówce Liverpool kilkukrotnie zagroził jego bramce, nie popełnił najmniejszego błędu. Jego interwencje po uderzeniach Hendersona, a w szczególności Kuyta, uratowały Czerwonym Diabłom niezwykle cenny punkt i zasłużyły na solidną porcję oklasków. Dodatkowo wychowanek Atletico przez cały mecz prezentował się bardzo przyzwoicie na przedpolu, wielokrotnie wyłapując i piąstkując groźne dośrodkowania. Widać, że po tremie, która towarzyszyła De Gei w pierwszych meczach sezonu, nie ma już śladu i na ten moment jest on jednym z kluczowych zawodników w układance Fergusona.
3. Który to już raz United ratuje punkty w trudnym spotkaniu dzięki bramce Chicharito. Mimo, że Meksykanin nie był w ostatnim czasie w najwyższej formie i stracił swoje miejsce w pierwszym składzie na rzecz Welbecka, wciąż pozostaje zawodnikiem, na którego można liczyć w każdej sytuacji. Dzięki wrodzonemu instynktowi strzeleckiemu Hernandez znalazł się w odpowiednim miejscu na murawie i strzałem głową pokonał bezradnego Reinę, co pozwoliło Manchesterowi wrócić do gry przeciwko The Reds. Posiadanie w zespole takiego napastnika, to wielki bonus dla każdego trenera. Chicharito jest bowiem piłkarzem, który niezależnie od tego, czy występuje od początku, czy dostaje szansę na ostanie 10 minut, zawsze może wpisać się na listę strzelców i odmienić oblicze spotkania. Pozostaje mieć nadzieję, że w najbliższej przyszłości będą omijać go kontuzje i ponownie stworzy skuteczny duet z Waynem Rooney’em.
4. Na dużą pochwałę po meczu z Liverpoolem zasługują defensorzy United. Sir Alex postawił w sobotę na mieszankę doświadczenia i młodości, co okazało się świetnym posunięciem. Zaimponowali zwłaszcza Smalling i Evans, którzy przez 90 minut nie popełnili niemal żadnego błędu i świetnie radzili sobie z zawodnikami The Reds. Evra i Ferdinand również niewiele ustępowali swoim młodszym kolegom, dzięki czemu obrona Manchesteru w końcu wyglądała tak solidnie, jak na początku sezonu. Teraz najważniejsza powinna być stabilizacja, więc poza rychłym powrotem Vidicia nie spodziewałbym się większych zmian w tej formacji.
5. Ze swojego występu przeciwko podopiecznym Kenny’ego Dalglisha do końca zadowolony nie może być Phil Jones. Ferguson tym razem wyznaczył Anglikowi rolę środkowego pomocnika i wydaje się, że nie była to najlepsza decyzja managera Manchesteru. O ile młody Anglik spisywał się przyzwoicie w asekuracji i grze defensywnej, to rozgrywanie wychodziło mu dużo gorzej. Często tracił piłkę lub podejmował złe decyzje, co zwalniało akcję Czerwonych Diabłów i uniemożliwiało przebicie się przez szczelną obronę The Reds. Jones jest niewątpliwie utalentowanym i uniwersalnym zawodnikiem, ale pojedynek z Liverpoolem dość wyraźnie pokazał, że jego miejsce na boisku jest w obronie i to właśnie tam ma dużo większą szansę pokazać pełnię swoich umiejętności.