No i stało się. Telenowela pod tytułem „Cesc Fabregas wraca do FC Barcelony” znalazła swój kres. W Katalonii tryumfują, zaś północna część Londynu pogrążona jest w rozpaczy, po stracie swojego kapitana i najlepszego piłkarza. Kibice Arsenalu do odejścia Fabregasa byli jednak przygotowywani od kilku sezonów. Powtarzające się co pół roku newsy dotyczące transferu Hiszpana do FC Barcelony nie pozostawiały nadziei na to, że dzień, w którym Cesc rzuci krótkie „Adios!”, opuszczając Emirates Stadium nie nadejdzie.
W Arsenalu mógł stać się legendą. Mimo swojego młodego wieku został kapitanem londyńskiego zespołu i jego największą gwiazdą, pupilem trenera, jak również kibiców. Kto wie, czy z biegiem lat nie zostałby największym z wielkich piłkarzy drużyny Kanonierów. Mógł wpisać się wielkimi literami w historię Arsenalu, mógł, gdyby tylko chciał… Gdyby tęsknota za byłym klubem nie okazała się na tyle silna, że powrót do ojczyzny stał się dla Hiszpana priorytetową sprawą na przestrzeni ostatnich sezonów. Do Londynu przybył jako młody, siedemnastoletni chłopak. Pierwszy sezon Cesca Fabregasa, tj. 2003/2004 skutkował zaledwie trzema występami w trykocie Arsenalu, za to w kolejnym roku rozgrywek Premier League cała Anglia poznała już utalentowanego Hiszpana z Arenys de Mar. Reżyserem talentu Cesca Fabregasa był oczywiście Arsene Wenger, który widząc umiejętności piłkarskie swojego młodego pomocnika, nie bał się postawić na niego oraz z biegiem czasu powierzyć mu opaskę kapitańską Arsenalu.
Nie licząc fanów FC Barcelony, transfer Cesca Fabregasa do Katalonii ma wielu zwolenników, co równie dużo przeciwników. Podstawowe pytanie, jakie pojawia się przy powrocie dwudziestoczteroletniego Hiszpana na Camp Nou, brzmi – po co Barcelonie kolejny pomocnik? Wydaje się, że Xavi, Iniesta czy też Busquets na zmianę z Keitą są postaciami nie do ruszenia w układance mistrzowskiej drużyny Pepa Guardioli. Gdzie więc miejsce dla Fabregasa? Podczas spekulacji na temat transferu byłego już kapitana Arsenalu do Katalonii w mediach pojawiły się głosy mówiące o tym, że szkoleniowiec Mistrzów Hiszpanii będzie chciał zmienić taktykę swojego zespołu po to, aby na boisku mógł znaleźć się właśnie Cesc Fabregas. Nowy nabytek FC Barcelony miałby w środku boiska stworzyć hiszpański romb wraz z Iniestą, Busquetsem i Xavim oraz dopełniać trójkę napastników tj. Messiego, Sancheza i Villę, za którymi właśnie miałby być ustawiony. W bramce Dumy Katalonii oczywiście swoje miejsce nadal zajmowałby Victor Valdes, lecz zmiany miałby nastąpić w linii defensywnej zespołu Pepa Guardioli. Ustawienie trójką w obronie nawiązuje do czasów genialnej ekipy Johana Cruyffa. Miejsce jedynego stopera, którego miałby wspierać defensywny pomocnik, w tym wypadku Sergio Busquets, należałoby do Carlesa Puyola lub Gerarda Pique. Występujący w defensywie Daniel Alves oraz Eric Abidal, poza grą obronną, mieliby zadania ultraofensywne, zastępując w tym systemie nieobecnych skrzydłowych.
Wydaje się jednak, że powyższa formacja, w której swoje miejsce ma Cesc Fabregas jest jedynie wymysłem dziennikarzy. Trudno uwierzyć, aby Pep Guardiola zdecydował się na powyższą taktykę z trójką obrońców w starciu z największymi drużyna Europy w Lidze Mistrzów czy też najsilniejszymi rywalami w Primera Division. Cesc Fabregas swój powrót w FC Barcelonie rozpocznie zapewne na ławce rezerwowej i nie powinno to jednak nikogo dziwić. Były już piłkarz Arsenalu ustępuje przecież miejsca kolegom z Blaugrany w reprezentacji Hiszpanii, zastępując ich i wchodząc jedynie na ostatnie minuty za któregoś z nich, jak miało to miejsce na przykład podczas ostatnich Mistrzostw Świata w RPA. Być może Cesc Fabregas wracając do Katalonii, stał się jednym z najdroższych rezerwowych świata. Wydaje się, że Hiszpan woli grać drugie skrzypce w FC Barcelonie, aniżeli być liderem londyńskich Kanonierów. Mimo że oba kluby nie mogły dogadać się co do wysokości kwoty transferu, to wydaje się, że pieniądze w tej transakcji nie były najważniejsze dla głównego aktora tej telenoweli. Wiceprezes Katalończyków, Josep Maria Bartomeu na konferencji prasowej poświęconej w całości Fabregasowi oświadczył, że kwota za jaką Hiszpan powrócił na Camp Nou wyniosła 33,5 mln euro. Poza tym przez najbliższe pięć lat konto Arsenalu będzie bogaciło się o kolejny milion potrącany z pensji samego piłkarza, który zgodził się redukcję własnej gaży z pięciu na cztery miliony euro rocznie po to, aby dołożyć się do spłaty własnego transferu. Co więcej, Kanonierzy na sprzedaży swojego kapitana mogą wzbogacić się o kolejne pięć milionów, jeśli Duma Katalonii zdobędzie dwa Mistrzostwa Hiszpanii (4 mln euro, po dwa miliony za każde mistrzostwo) oraz zatryumfuje w Lidze Mistrzów (1 milion euro).
Przy okazji transferu Cesca Fabregasa do FC Barcelony warto zwrócić uwagę na osobę młodego Thiago Alcantary, który podczas ostatnich Mistrzostw Świata U-21 poprowadził swoją reprezentację do końcowego tryumfu, będąc przy tym najlepszym zawodnikiem młodej reprezentacji z Półwyspu Iberyjskiego. Jeszcze niedawno mówiło się o możliwości wypożyczenia lub nawet sprzedaży Thiago do innego klubu. Wydaje się jednak, że w Katalonii nie chcą popełnić błędu, jakiego dopuścili się, pozwalając opuścić Camp Nou właśnie Fabregasowi i dlatego Thiago niedawno podpisał nowy kontrakt z Dumą Katalonii wiążący go z klubem do czerwca 2015 roku. Z jednej strony Pep Guardiola powinien cieszyć się z tego, iż posiada w drużynie tak wielu światowej klasy pomocników, z drugiej zaś problem pojawi się wtedy, gdy trzeba będzie wskazać jedynie trzech lub czterech zawodników, a pozostałych posadzić na ławce rezerwowych, a jak każdy wie, coach Barcelony nie należy do trenerów, którzy charakteryzują się ciągłą rotacją personalną w zespole.
Transfer Cesca Fabregasa doskonale wpisuje się w formułę i motto FC Barcelony „Més que un club” (Więcej niż klub). Jego ponowny pobyt w Katalonii to nie tylko powrót świetnego zawodnika, uzupełnienie składu kolejnym piłkarzem klasy światowej, ale głównie powrót zawodnika, który ma podobno w genach DNA FC Barcelony. Jego transfer jest symbolem jedności, jaka panuje w tym zespole, o czym świadczyły głosy samych zawodników Mistrzów Hiszpanii, którzy nawoływali i zachęcali do przenosin byłego kapitana Kanonierów na Camp Nou.
Co ten transfer oznacza dla Arsenalu? Wielkie fundusze na wzmocnienie i strata najlepszego zawodnika zespołu, o czym, po ogłoszeniu przejścia Cesca do Barcelony, mówił Arsene Wenger.
– Straciliśmy zawodnika z najwyższej światowej półki i żałujemy, że tak się stało. Jednak w przeszłości Arsenal opuszczało wielu znakomitych piłkarzy i mimo to, klub potrafił brnąć naprzód. Odejście Ceska jest spowodowane jego pragnieniem gry dla klubu, w którym się wychował. W takiej sytuacji bardzo ciężko jest zaoponować.
Do końca okienka transferowego zostało jeszcze kilka dni, dlatego poczynania Arsenalu na rynku będą niezwykle ciekawe. Mimo ogromnej sumy po sprzedaży Hiszpana oraz znając szkoleniowca Kanonierów, trudno jednak oczekiwać wielkiego transferu za grube miliony do klubu z północnego Londynu, lecz kto wie, może Wenger ponownie nas zaskoczy? Pewnym jest jednak to, że Kanonierzy stracili świetnego piłkarza, a co więcej kapitana zespołu. Biorąc pod uwagę możliwe przenosiny Samira Nasriego do Manchesteru City śmiem twierdzić, że Arsenal FC oraz Arsene Wenger tracą grunt pod nogami, a kolejny sezon bez żadnego tryumfu może okazać się kluczowy dla dalszej pracy Francuza na Emirates Stadium.
Po kilku latach starań wychowanek La Masii Cesc Fabregas osiągnął swój cel i wrócił do domu, do Barcelony. Serial z Hiszpanem w roli głównej na szczęście dobiegł końca. Jak teraz będzie wyglądała przyszłość byłego Kanoniera w trykocie Barcelony? Czy zgodzi się na role rezerwowego i z topowej gwiazdy Premier League stanie się zawodnikiem obserwującym poczynania i sukcesy kolegów z perspektywy ławki rezerwowych? A może Pep Guardiola opracuje taktykę, w której Fabregas znajdzie swoje miejsce? A może Hiszpan okaże się na tyle mocny, że wygryzie ze składu samego Xaviego lub Iniestę (nie, nie… ta opcja chyba odpada). Czas pokaże, lecz wydaje się, że w odróżnieniu od kibiców Arsenalu, Cesc nie zapłacze z tęsknoty rzewnymi łzami za Londynem i Premier League.