Nie przegap
Strona główna / Nowa nadzieja

Nowa nadzieja

Nowa nadzieja
Na początku sezonu 2010/2011 sytuacja w obronie Manchesteru United nie była najlepsza. Z powrotem do zdrowia i pełni formy ponownie borykał się Rio Ferdinand, a Johnny Evans w niczym nie przypominał zawodnika, który zachwycił piłkarską Anglię w swoim debiutanckim sezonie na Old Trafford. Sam Nemanja Vidić nie był w stanie utrzymywać defensywy w ryzach w każdym spotkaniu, stąd wpadki, jak strata punktów na terenie Evertonu czy Fulham. Na szczęście dla kibiców Czerwonych Diabłów, podobnie jak kiedyś dla rebeliantów walczących z mrocznym imperium, pojawiła się „Nowa nadzieja”. Było nią wejście do składu sprowadzonego przed sezonem z Fulham Chrisa Smallinga.

Na początku rozgrywek Anglik zaliczał głównie ogony najczęściej już rozstrzygniętych spotkań, więc ciężko było oceniać jego dyspozycje. Sporą szansą okazały się dla niego niespodziewanie pojedynki w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Manchester trafił na stosunkowo łatwą grupę, a Alex Ferguson odważnie postawił na grupę młodych piłkarzy, wśród których znalazł się również bohater tego tekstu. Smalling zaczął w pierwszym składzie cztery spotkania, spisując się bez zarzutu, dzięki czemu United nie straciło w nich żadnej bramki. W ustabilizowaniu formy na pewno pomogła Anglikowi decyzja Fergusona, żeby zawsze zestawiać go z bardziej doświadczonym kolegą (najczęściej Vidiciem). Widać było, że taka współpraca wyszła mu na dobre, dzięki czemu z meczu na mecz prezentował się coraz pewniej.

Dobra dyspozycja w Lidze Mistrzów nie pozostała niezauważona przez sir Alexa. Gdy kolejnej kontuzji doznał Ferdinand, menager United nie zastanawiał się długo, tylko dał Smallingowi szansę na występy w ligowych spotkaniach. Najważniejszym testem, a jednocześnie prawdopodobnie najlepszym występem Anglika w tym sezonie, były derby przeciwko Manchesterowi City. Były zawodnik Fulham rozegrał wówczas perfekcyjne zawody: wygrywał niemal wszystkie pojedynki główkowe, znakomicie powstrzymywał kolejne ataki The Citizens, a przede wszystkim kompletnie wyłączył z gry najgroźniejszego zawodnika gości, Carlosa Teveza. Dzięki tak przekonującemu występowi Smalling wywalczył sobie miejsce w składzie United i oprócz kilku spotkań w końcówce sezonu, regularnie pojawiał się na boisku. Opuścił wprawdzie najważniejsze mecze w Lidze Mistrzów (ćwierćfinały z Chelsea i finał z Barceloną), ale wynikało to głównie z dużo większego doświadczenie Ferdinanda na takim szczeblu rozgrywek.

W kontekście nadchodzącego sezonu bardzo ważny wydaje się również krótki epizod z zamykającego sezon meczu z Blackpool. Smalling zagrał wówczas na prawej obronie i spisał się świetnie. Nie dość, że bez kłopotów zatrzymywał wszystkie akcje beniaminka, to znakomicie włączał się również do gry ofensywnej Diabłów, sporą ilość czasu przebywając na połowie przeciwnika. Po tym jak z zespołu odeszli Brown i przede wszystkim O’Shea, na boku obrony może stworzyć się mała dziura, ale wydaje się, że to właśnie młody Anglik może być tym, który w razie potrzeby załata ją i nie dopuści do tego, by w defensorów ponownie musieli zamieniać się pomocnicy.

Oczywiście poprzedni sezon Smallinga to nie tylko sukcesy. Jak każdy młody zawodnik Chris zaliczył również kilka wpadek, z których powinien wyciągnąć wnioski. Do najmniej udanych rozgrywek Anglik na pewno musi zaliczyć występy w Carling Cup. O ile w meczu ze Scunthorpe jego gra nie wyglądała najgorzej (strzelił też wówczas pierwszą bramkę w barwach United), to spotkanie z Wolverhampton było już mocno średnie, nie wspominając o kompletnej demolce, jaką Czerwonym Diabłom urządził West Ham. Smalling zagrał wówczas na środku obrony z Evansem i widać było, że współpraca między nimi kompletnie się nie ułożyła. Nie potrafili oni powstrzymać Carltona Cole’a, który ogrywał ich raz za razem i ostatecznie zapisał na swoje konto dwa trafienia. Nie najlepiej wyglądała również gra młodego Anglika w parze z Wesem Brownem, wystarczy tylko przypomnieć jedną z najbardziej bolesnych porażek United w tym sezonie przeciwko Liverpoolowi. Cała obrona United pozbawiona Vidicia i Ferdinanda wyglądała wówczas jak szwajcarski ser, a Smalling zagrał słabiutkie spotkanie.

Ostatecznie, trudno jednak nie zauważyć, że wykupiony z Fulham zawodnik ma za sobą bardzo udany sezon i jeżeli nadal będzie się rozwijał w takim tempie, w przeciągu paru lat może stać się następcą Rio Ferdinanda. Jeżeli dodamy do tego świetną współpracę pomiędzy Smallingiem a zakupionym w tym okienku transferowym Philem Jonesem na Mistrzostwach Europy do lat 21, to wydaje się, że o pozycje środkowego obrońcy kibice United nie będą musieli się martwić przez długie lata.

Moment chwały: 12.02.2011 (vs. Manchester City – Premier League)
Moment słabości: 30.11.201 (vs. West Ham – Carling Cup)
Ocena za sezon: 7

Przewiń na górę strony