Nie przegap
Strona główna / Czy ten pan jest legendą?

Czy ten pan jest legendą?

Czy ten pan jest legendą?
Tytuł może wydać się z pozoru pytaniem trywialnym, bo oczywistym jest, że David Beckham to żywa legenda piłki nożnej. Chodzi mi jednak o zgoła odmienną kwestię – czy Anglik ma prawo być nazywany legendą Old Trafford, mimo że przez ostatnie 8 lat swej piłkarskiej kariery w Teatrze Marzeń wystąpił zaledwie dwa razy i tylko raz w trykocie z diabełkiem na piersi (podczas spotkania benefisowego Gary’ego Neville’a). W dodatku, pomimo bycia wychowankiem, opuścił klub w wieku zaledwie 28 lat na rzecz Realu Madryt, w którym prezes Florentino Perez realizował marzenia o stworzeniu galaktycznego dream-teamu złożonego z największych gwiazd światowej piłki. Czy taki piłkarz ma prawo być stawianym na jednej półce z wiernymi do samego (albo prawie samego) końca legendami United jak Keane, Scholes czy Giggs?

Normalnie odpowiedź brzmiałaby – „nie”, ale ta sytuacja do normalnych nie należy. W końcu chodzi o Davida Beckhama.
David, why? – czyli dlaczego Beckham, który od zawsze deklarował miłość do United, który, mimo że urodził się w Londynie, drużynie Czerwonych Diabłów kibicował od dziecka, który już po opuszczeniu Old Trafford wielokrotnie pojawiał się na stadionie jako widz i kibic naszej drużyny, a gdy wrócił na niego po raz pierwszy jako piłkarz, reprezentując barwy włoskiego Milanu, został przywitany owacją na stojąco, a sam uronił kilka łez wzruszenia, zdecydował się w 2003 roku na ten nieszczęsny transfer? Odpowiedź jest złożona, ale nie ma w niej miejsca na takie frazesy jak pieniądze czy znudzenie grą w klubie. Opuszczenie United nie było inicjatywą Beckhama, było przykrą koniecznością. Sir Alex był, jest i będzie capo di tutti Manchesteru United, ze wszystkimi tego konsekwencjami, a padre capi żadnych form sprzeciwu tolerować nie może i eliminuje wszystkie punkty zapalne, które mogą wywołać niesnaski w klubie. Ku nieszczęściu Davida, Anglik stał się takim właśnie punktem. O co dokładnie poszło dwóm panom, tego nie wiemy. Możemy jedynie domniemywać, bowiem Beckham przez związek z Victorią Adams, wokalistką najsłynniejszego na świecie girlsbandu Spice Girls, stał się pierwszej rangi celebrytą, musiał zacząć żyć na innym poziomie, być może dla jego miłującej bankiety, pokazy mody i imprezy kulturalne małżonki robotniczy Manchester był zbyt prowincjonalny, być może podsycała w mężu chęć opuszczenia zimnej i deszczowej północy i przeniesienia się do bardziej „topowego” regionu świata. Tego nie wiemy, ale taka teza wydaje się być wysoce prawdopodobna. W każdym razie, kiedy po meczu z Arsenalem podczas jednej z kłótni Sir Alex w przypływie złości kopnął butem, który ranił Davida, trafiając go tuż nad okiem, sprawa stała się jasna – słynna „Siódemka” tego lata opuści Old Trafford. Anglik odszedł jednak z honorem, w żadnym z wywiadów nie skrytykował Fergusona, a o klubie, z którego odchodził, nie powiedział ani jednego złego słowa. Nowy klub – Real Madryt był tylko pracodawcą, Manchester United był miłością jego życia.

Why David? – czyli dlaczego to właśnie Beckham, a nie wielu innych znamienitych piłkarzy, którzy tak jak on opuścili nasz klub, zasługuje na miano legendy Old Trafford? Część argumentów już przedstawiłem, ale warto zaznaczyć, że Becks zrobił coś, co udało się naprawdę niewielu – przyczynił się do niesamowitej popularyzacji Manchesteru United na świecie. Śmiało mogę postawić tezę, że Beckham to najbardziej medialny piłkarz w historii futbolu i myślę, że niewielu będzie takich, którzy się z nią nie zgodzą. Dla wielu młodych chłopców był on obiektem kultu, chcieli go naśladować, chcieli być takimi jak on. Mnóstwo kibiców to właśnie dzięki osobie Beckhama pokochało Manchester United i nawet, jeśli część fanów „odeszła” wraz z nim do Realu, to gro z nich pozostało przy Czerwonych Diabłach po dziś dzień. David był tak popularnym i wartościowym piłkarzem, że Joan Laporta, prezes, który odbudował potęgę Barcelony, wygrał swoją kampanię dzięki obietnicy sprowadzenia Anglika na Camp Nou. Obietnica co prawda okazała się być bez pokrycia, bo piłkarza sprzątnął Katalończykom sprzed nosa Real Madryt, a do Barcy w ramach zadośćuczynienia prezes Laporta ściągnął, wówczas obiecującego ofensywnego pomocnika PSG, Ronaldinho Gaúcho, ale sam fakt jej zaistnienia pokazuje ogrom popularności i talentu Becksa. David zrobił więc dla klubu więcej niż niejeden piłkarz, który rozegrał w nim całą swoją karierę, jego wkład w grę był równie duży jak wkład w marketing i popularyzację klubowej marki.

I wish I had never left Manchester United – to dosłowny cytat z wypowiedzi Davida Beckhama udzielonej dla telewizji BBC. Część pewnie nazwie to wazeliniarstwem, ale ja nie umiem. David musiałby być chyba jeszcze lepszym aktorem niż piłkarzem, by przez te wszystkie lata tak realistycznie i przekonująco udawać miłość do Czerwonych Diabłów. Zresztą, czy miałoby to jakikolwiek sens? Przecież jest on człowiekiem, który ma wszystko, sławę, pieniądze i udane życie rodzinne, a jednak czegoś żałuje – żałuje tego, że opuścił klub, który tyle mu dał, a któremu on sam nie pozostał dłużny, oddając mu całe swoje piłkarskie serce. Kto wie, gdyby losy potoczyłyby się nieco inaczej, być może teraz oglądalibyśmy go walczącego ramię w ramię z Giggsem o dwudziesty tytuł mistrzowski. I byłby to zaiste, piękny widok.

Autor: Paweł „Rarian” Olewiński

Przewiń na górę strony