Obaj są młodzi, obaj niedoświadczeni, obaj urodzili się na Wyspach, obaj są środkowymi obrońcami, obaj są zawodnikami United. Co łączy Chrisa Smallinga i Jonny’ego Evansa? Czy kiedyś staną się stoperami światowej klasy?
Obrona drużyny z Old Trafford jest prawdopodobnie najlepszą tego typu formacją na świecie. Jej filarami są dwaj rośli, silni stoperzy – Nemanja Vidic i Rio Ferdinand. Wspomagani przez niezmordowanego Patrice’a Evrę i młodego, lecz niemalże doskonałego Rafaela da Silve, tworzą kwartet przed którym najskuteczniejsi napastnicy świata płaczą i chcą znaleźć się z powrotem w łonie matki. W odwodzie pozostają dwaj ambitni obrońcy, którzy pukają do pierwszego składu.
Jonathan Grant Evans, rocznik 88’, urodzony w Belfaście. Irlandczyk swoją przygodę z piłką rozpoczął w akademii Manchesteru United. Pierwsze szlify zdobywał w rezerwach i Royalu Antwerp, gdzie stanowił o sile defensywy. Sezon 2005/2006 zakończył z 14 występami i 2 bramkami. Świetne występy zwróciły uwagę ex-diabła Roya Keane’a, który ściągnął go, do prowadzonych przez siebie Czarnych Kotów. Tam był podstawowym obrońcą, nie zawodził pokładanych w nim nadziei. W czerwcu 2008 roku Johny powrócił z wypożyczenia. Sir Alex Ferguson dostrzegł drzemiący w nim potencjał i postanowił zostawić go w pierwszej drużynie Czerwonych Diabłów. Dziewięć miesięcy później nazwisko Evansa poznali kibice nad Wisłą. W pamiętnym meczu eliminacji (pamiętnym ze względu na kiks Boruca) mistrzostw świata, defensor strzelił swoją pierwszą bramkę w kadrze. W sezonie 2008/2009 zanotował 7 występów w Lidze Mistrzów, zastępując Vidica i Ferdinanda. W finale tych rozgrywek nie wystąpił. Rok później zagrał 20 spotkań, widać było że Boss nie boi się wystawiać go w kluczowych meczach. Zagrał przeciwko Chelsea, Arsenalowi czy Spurs. Kibice United zastanawiali się jak trener wykorzysta potencjał tego obrońcy, podczas gdy jego rozwój blokowany jest przez wspomnianą żelazną dwójkę. W tym sezonie Evans nadal jest tylko zmiennikiem, nie udało mu się jeszcze wskoczyć do składu na stałe. Mimo to cierpliwie czeka i uczy się futbolu od najlepszej dwójki stoperów na świecie.
Christopher Lloyd Smalling, rocznik 89’, urodzony w Londynie. Jako nastolatek grał w drużynach Walderslade Boys, Lordswood, Maidstone United, po drodze zaliczając jeszcze treningi w szkółce Millwall. Tu rozpoczyna się szalony zwrot w życiu Anglika. Pewnego dnia do jego drzwi zapukali skauci Fulham. Od tego czasu Chris piął się w górę w hierarchii klubu z Craven Cottage. Zostając kapitanem rezerw aż w końcu debiutując w Premiership. Debiut nie wypadł okazale. W 74’ minucie skierował piłkę do własnej siatki obok bezradnego, leżącego Schwarzera. To trafienie nie przekreśliło jego szans na grę i w sezonie. Zagrał jeszcze 9 spotkań strzelając… jeszcze jednego samobója! W letniej przerwie sir Alex Ferguson sięgnął po młodego stopera. Klub z Old Trafford zapłacił za niego 8 milionów euro. W tym sezonie Smallling rozegrał (łącznie w Lidze Mistrzów i Premiership) 8 spotkań.
Konfrontując obydwu zawodników, jasno widać że Smalling jest dobre półtora kroku za Evansem. Johny ma już za sobą etap, który nazywam „etapem wypożyczeń”, kiedy to chodzi o ogrywanie się w słabszych klubach. Anglik nie zadebiutował jeszcze w seniorskiej reprezentacji swojego kraju, a Irlandczyk i owszem, ba, strzelił nawet gola! W meczach o stawkę widać też większe doświadczenie Evansa – grał w fazie pucharowej Ligi Mistrzów z Interem czy Arsenalem, wielu młodych trzęsło by się ze strachu na samo myśl o takim występie, młokos z Belfastu podszedł jednak na pełnym luzie, jak do każdego innego spotkania. Chyba jedyną cechą przemawiającą na korzyść Chrisa jest jego wzrost. Góruje nad Johnym o całe 5 cm. Ich mocne strony, to zdecydowanie wiek. Mają ogrom czasu by przyuczyć się piłkarskiego rzemiosła pod okiem najlepszego trenera na świecie. Przykładów też nie muszą daleko szukać. Codziennie na treningach biegają i grają z Ferdinandem i Vidicem, codziennie ich podpatrują, codziennie starają się być lepsi od nich.
Porównanie młodych, środkowych obrońców United wypada dość znacząco na korzyść Jonny’ego Evansa. Być może z uwagi na staż w drużynie i przebieg kariery. Smalling musi się jeszcze wiele nauczyć. Patrząc na obydwu zawodników, jestem spokojny o formację obrony na wypadek kontuzji któregoś z duetu Vidic-Ferdinand i pełen nadziei, że mimo upływającego czasu w drużynie Sir Alexa nie zabraknie światowej klasy stopera.