Nie przegap
Strona główna / Manchester United / To ostatnia niedziela…

To ostatnia niedziela…


…więc nie żałuj jej dla mnie. Słowa piosenki Mieczysława Fogga są w tych dniach szczególnie znamienne. Panie Mietku, chapeau bas!

teraz nie pora szukać wymówek
fakt, że skończyło się

Niestety, serce się kraje, radość obumiera, emocje blakną. Sezon Premier League kończy się tej niedzieli. Niestety wulkan Eyjafjoel nie będzie pylił do końca roku, dr Emmett 'Doc’ Brown nie wypożyczy angielskim klubom De Lorean’a DMC-12, obfitych opadów śniegu na Wyspach Brytyjskich również nie zapowiadają. Z tym faktem trzeba się pogodzić, nie zobaczymy United w meczu o punkty przez dobrych kilka tygodni. Ale, ale…..

dziś przyszedł inny, bogatszy i lepszy ode mnie
i wraz z Tobą skradł szczęście me

Nowe idzie, średnio co 4 lata. Tym razem prawdziwie nowe. Czarny ląd jeszcze nigdy nie był organizatorem tak wielkiej imprezy jak Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Choć sportowców w wielu dziedzinach ma wybitnych. Od 11 czerwca do 11 lipca matki, żony i kochanki, cała ulica sezamkowa, Pan Japa, jury XX edycji TzG, a nawet Ryszard z klanu, zasiądą przed telewizorami, by wspierać swoje ulubione drużyny/zawodników. My Polacy nie powinniśmy się smucić, wszak teraz mamy paletę 32 drużyn, którym możemy kibicować. Taki dajmy na to Niemiec, jedną. Jak nie ma plusów, trzeba dostrzegać plusiki. Ja część siebie oddaję Anglii, a Wy?

jedną mam prośbę, może ostatnią
pierwszą od wielu lat,
daj mi tę jedną niedzielę,
ostatnia niedzielę,
a potem niech wali się świat

Ha! Niedziela będzie dla Nas! Dla kibiców piłkarskich, w szczególności dla kibiców Czerwonych Diabłów. Ten 7 dzień tygodnia smakował będzie jak żaden inny w tym roku. Będą modły, jak to w niedzielę, będą łzy radości i rozpaczy, będzie niepokój, zamieniał się w spokój. Ja to wszystko uczynię, jak mawiał przyszły/niedoszły polski polityk, w imię sportowej miłości do futbolu, miłości do United, która układem limfatycznym pochłania całe moje ciało.

to ostatnia niedziela
dzisiaj się rozstaniemy,
dzisiaj się rozejdziemy
na wieczny czas

Tak, 9 maja skończy się kilkumiesięczna, wypełniona po brzegi atrakcjami futbolowa rozgrywka, ustępując miejsca długiej, bardzo długiej, potwornie długiej, kilkutygodniowej przerwie. Co tam przerwie − sportowej dziurze, przepaści, wieczności całej. Do dziś nikt nie zna złotego środka na przetrwanie tego okresu. Zajmowali się tym naukowcy z NASA, a także polska komisja do spraw nadzwyczajnie nadzwyczajnych. Nikt nie dał rady. Najsprytniejsi pościągali wszystkie mecze w sezonie z udziałem Manchesteru. Inni, tak jak ja, wolą ejakulować literacko na cały świat.

to ostatnia niedziela,
więc nie żałuj jej dla mnie,
spojrzyj czule dziś na mnie
ostatni raz

United! Nie żałuj jej dla mnie, dla nas. Spojrzyj na nas czule ze szczytu Premier League. Ostatni raz….w tym sezonie. Potem mogę odpłynąć w blisko 3 miesięczną otchłań.

będziesz jeszcze dość tych niedziel miała,
a co ze mną będzie – któż to wie…

Ano.
PS Dochodzą mnie słuchy, że jedna z polskich telewizji zadbała o Nasz czas po obejrzeniu MŚ w RPA, wykupując prawo do transmisji Mistrzostw w Zaganianiu Stada Owiec w Santana do Araguaia. Eliminacje też pokażą!

to ostatnia niedziela,
moje sny wymarzone,
szczęście tak upragnione
skończyło się

I tu się z Panem Foglem zgodzić nie mogę, fakt że Own Goal był wzywany w tym sezonie częściej niż Kapitan Planeta, a Rooney dostąpił co najmniej 2 cudów, z niemałą pomocą śnieżnobrodatego Gandalfa, jednakże ciężką i mozolną pracą Czerwone Diabły gromadziły na swoim koncie ligowe i pucharowe punkty. Szczęście w czystej postaci potrzebne jest United teraz, tej ostatniej niedzieli, 9 maja 2010 roku w 38 kolejce Premier League. To szczęście może mieć na imię Wigan.

pytasz co zrobię i dokąd pójdę,
dokąd mam iść, ja wiem…
dziś dla mnie jedno jest wyjście,
ja nie znam innego,
tym wyjściem jest, no, mniejsza z tem.
Jedno jest ważne – masz być szczęśliwa
o mnie już nie troszcz się,
lecz zanim wszystko się skończy,
nim los nas rozłączy,
tę jedną niedzielę daj mi

Masz być szczęśliwa! Cała rodzino United! Bez względu na wynik, bez względu na styl.
Wszak zakończenie, pożegnanie, też jest świętem. O mnie nie troszcz się, puszczam w niepamięć zmienny pięcio- lub sześciodniowy cykl hodowania paznokci, zapominam ilość pogłębiających moją grawitację płynów, tony wyrzuconego mięsa, kilkadziesiąt przyjętych na pierś ciosów, popartych tzw. fochami, ogrom przygód i ekscesów, wyrzeczeń i trudnych wyborów, tysiące przegadanych, przeklikanych, prześledzonych, przesiedzianych (cokolwiek z przedrostkiem prze-) godzin. To wszystko nic. W końcu mężczyznę poznaje się po tym jak kończy.

To ostatnia niedziela,
więc nie żałuj jej dla mnie,
spojrzyj czule dziś na mnie
ostatni raz.

– Proszę.

PS Późnym wieczorem 9 maja 2010 roku miną 23 lata mego bytowania na tym świecie. Kto nie uwielbia niespodzianek?


As the reds go marching on! on! on!

Przewiń na górę strony