Wśród legendarnych postaci Manchesteru United można znaleźć mnóstwo obrońców. Może i ździebko niedocenianych, może i zapomnianych. Dziś Manchester United może pochwalić się duetem znakomitych stoperów – Rio Ferdinandem i Nemanją Vidicem. Anglik i Serb są prawdopodobnie najlepszą parą środkowych defensorów na świecie. Tworzą mieszankę spokojnej elegancji z szaloną energią. Patrząc na nich odnoszę wrażenie, że są swoimi idealnymi przeciwieństwami, wodą i ogniem. A dodatkowo nurtuje mnie jedno pytanie – który z nich jest lepszy?
»Podyskutuj na forum: Nemanja Vidic
»Podyskutuj na forum: Rio Ferdinand
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli mielibyśmy kierować się liczbą zdobytych goli, to wygrałby zdecydowanie Nemanja. Jednak gdybyśmy wspominali bardziej spektakularne występy przeciwko gigantom – na pierwszym miejscu postawilibyśmy Rio. Obaj są niesamowici, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Jak wspominałem, uzupełniają się poprzez swoje odmienne style gry. Vidic uwielbia wycieczki pod pole karne rywala, gdzie może celnie przymierzyć „z główki” na bramkę. W parterze woli ścierać się w sytuacjach jeden na jeden, gdyż tam może zaprezentować kolejny bezbłędny wślizg. Ferdinand natomiast perfekcyjnie się ustawia a także niejednokrotnie zabiera się za rozrzucanie podań do kolegów. Nie boi się również ruszyć do ataku pokazując fantastyczne, jak na obrońcę, wyszkolenie techniczne.
Nemanja dołączył do zespołu w styczniu 2006 roku ze Spartaka Moskwa i kosztował siedem milionów funtów. Początki miał średnie. Grał twardo, jak na ligę angielską przystało, ale niejednokrotnie zbyt twardo, czego efektem były głupie i niepotrzebne żółte kartki. W nowym sezonie wraz z Rio tworzył już solidną ścianę, która jednak wykruszyła się w kluczowych momentach i Czerwone Diabły nie przebrnęły przez AC Milan w półfinale Ligi Mistrzów. Jednak już wtedy Nemanja zaczynał pokazywać, iż jego zakup był świetnym ruchem Fergusona. Pewny, niezwykle silny, walczący bezpardonowo ale z głową. Do tego dołożył kilka goli, m.in. wyrównującego stan meczu z Benfiką Lizbona na Old Trafford.
Rozgrywki 2007/2008 były jeszcze bardziej udane dla serbskiego twardziela. Już „oficjalnie” został uznany z Ferdinandem za najlepszy duet obrońców United od wielu lat – a może i wszech czasów. Czerwone Diabły wygrały Ligę Mistrzów oraz, po raz drugi z rzędu, Premiership. Kibice MU cieszyli się, że w końcu znalazł się ktoś, kto sprawił, że Rio jest nie tylko pewniejszy, ale i spokojniejszy. To bowiem Nema zaczął „grać” w drużynie rolę tego brutalniejszego z duetu stoperów. Niestety, na przełomie 2008 i 2009 roku jego ostra gra została „doceniona” trzykrotnie. Dwa razy w lidze i raz podczas klubowych mistrzostwach świata Serb oglądał czerwone kartoniki. Mimo to, Vidic rozegrał sezon życia. Zdobył, bagatela, siedem goli i w opinii wielu fanów oraz obiektywnych obserwatorów stał się lepszy od starszego kolegi. Szkoda tylko, że plamami na jego wspaniale rozegranym sezonie były dwa bardzo prestiżowe spotkania – z Liverpoolem na Old Trafford i z FC Barceloną w finale Ligi Mistrzów, który MU przegrało 0:2.
Rio jest z kolei jednym z najdroższych piłkarzy świata. W 2002 roku sir Alex zdecydował się wyłożyć na ciemnoskórego reprezentanta Anglii aż trzydzieści jeden milionów funtów. Jego debiutancki sezon również wyglądał tak sobie, głównie z powodu kontuzji. Jednak po jej wyleczeniu kolejne rozgrywki zaczęły się dla Rio i całego United bardzo udanie. Niestety, wówczas wydarzyła się tragedia. Ferdinand nie zgłosił się na kontrolę antydopingową tłumacząc się tym, iż na śmierć zapomniał o badaniu a w jego czasie szukał w sklepach jakiegoś ładnego dywanu. FA nie uwierzyła Anglikowi i został on skazany na osiem miesięcy dyskwalifikacji w trakcie których Manchester z hukiem spadł z pierwszego miejsca w lidze.
Po odbyciu kary, Rio nie mógł dojść do siebie i często zaliczał wpadki. Ferguson kilkanaście miesięcy temu stwierdził, że wychowanek West Hamu był w tym czasie „niewyraźny, nie nadający się na lidera”. Podobnie jak w przypadku Vidica, przełom nastąpił w sezonie 2006/2007. „Piątka” zaczęła grać na miarę talentu, dyrygować linią defensywną i wyrastać na kapitana. Wszyscy sympatycy Czerwonych Diabłów niewątpliwie pamiętają jego pięknego gola na 2:0 wbitego Liverpoolowi w Teatrze Marzeń. Niestety, reprezentant Anglii zdobył w tym sezonie dwa gole samobójcze – pierwszego w inauguracyjnym spotkaniu z Fulham wygranym 5:1 a drugiego w batalii z Portsmouth przegranej 1:2. Jednak rozgrywki 07/08 były dla Ferdinanda niesamowite – występy przeciwko Liverpoolowi, Romie, Barcelonie czy w końcu z Chelsea w finale Ligi Mistrzów były w jego wykonaniu perfekcyjne. Bez niego o wiele trudniej byłoby Manchesterowi zdobyć tytuły najlepszej drużyny w Anglii oraz w Europie. Kolejny piłkarski rok był dla Rio nieco trudniejszy – złapał kilka kontuzji, został usunięty w cień przez Vidica i podobnie jak jego koledzy nie poradził sobie z ofensywnymi atakami Dumy Katalonii w finale Champions League.
Pozwoliłem sobie przygotować małe zestawienie poszczególnych umiejętności piłkarskich przydatnych w grze obronnej (w skali 0-10) i dokonać subiektywnej oceny naszych dwóch stoperów:
Gra głową: Rio – 7, Nemanja – 9
Gra prawą nogą: Rio – 8, Nemanja – 8
Gra lewą nogą: Rio – 6, Nemanja – 7
Szybkość: Rio – 7, Nemanja – 7
Technika: Rio – 8, Nemanja – 6
Ustawianie się: Rio – 8, Nemanja – 8
Koncentracja: Rio – 9, Nemanja – 7
Pojedynki w parterze: Rio – 8, Nemanja – 8
Pojedynki w powietrzu: Rio – 7, Nemanja – 8
Umiejętność krycia: Rio – 8, Nemanja – 7
Czytanie gry: Rio – 8, Nemanja – 8
Gra ciałem: Rio – 9, Nemanja – 9
Siła: Rio – 8, Nemanja – 9
Jak można łatwo zaobserwować, Ferdinand jest świetnie wyszkolony technicznie (gol z Liverpoolem na 2:0), bardziej woli walczyć rywalami na ziemi (walka z Torresem na Anfield Road), oraz – cytując Leszka Orłowskiego – gdy osiągnie maksymalny poziom koncentracji, jest obrońcą doskonałym. Czasem zdarzają mu się gorsze występy, ale z reguły podczas batalii z drużynami ze środka i dołu tabeli. Gdy jednak trzeba walczyć z jakąś europejską potęgą, to na Rio można z reguły polegać w stu procentach. Nemanja czasem nie wytrzymuje ciśnienia (1:4 z Liverpoolem) i zbyt często daje się ponieść emocjom, ale za to jest bardzo przydatny przy stałych fragmentach gry, lepiej gra głową i – teraz z kolei wspominając cytat Andrzeja Twarowskiego – dominuje na poziomie pierwszego piętra.
Obaj są dla United bezcenni i co najciekawsze – wierni. Chelsea kusiła Ferdinanda a Milan oraz City Vidica, jednak nie mieli na co liczyć. Obaj zdecydowanie zadeklarowali chęć pozostania na Old Trafford. Takie coś się ceni we współczesnym futbolu, gdyż – jak wiemy, obrońca też piłkarz i lubi wędrować po różnych klubach w poszukiwaniu nowych wyzwań. Na szczęście, ani Rio ani Nemanja nie mają najmniejszej ochoty na dezerterowanie z Teatru Marzeń. Tej pary obrońców zazdroszczą nam we wszystkich innych klubach Europy. Oczywiście, Serb jest młodszy, ma dwadzieścia osiem lat, zaś Anglik trzydzieści jeden, przez co zainteresowanie nimi też jest zróżnicowane. Ale starając się patrzeć obiektywnie – który jest lepszy?
Dla mnie ten pojedynek wygrywa Ferdinand. Zdaję sobie sprawę, iż wielu ludzi może mnie posądzić o herezję, ale swoje zdanie podtrzymuję za pomocą wyżej wymienionego argumentu. Koncentracja, spokój. Te dwie cechy sprawiają, że Rio jest nie tylko równie efektywny jak Vidic, ale i można na nim bardziej polegać. Popełnia błędy – oczywiście, ale jednak rzadziej niż jego partner. Ma „chłodniejszą głowę” – kiedy ostatni raz otrzymał czerwoną kartkę? Jego elegancja i swego rodzaju nonszalancja może czasem irytować, wszak z reguły wszyscy zachwycamy się grą rosłego Anglika. A Nemanja czasem gubi się w, wydawałoby się, prostych akcjach, które Rio czyta jak otwartą księgę. Nie chcę teraz wyjść na takiego, który twierdzi, że Vidic jest słabeuszem, bo tak na pewno nie jest. Przykładami jego świetnej gry przeciwko gigantom niechaj będą chociażby mecze z Chelsea Londyn i Interem Mediolan na Old Trafford. Po prostu, od dawna zafascynowany jestem wyluzowanym, ale i emanującym na milę charyzmą oraz klasą Ferdinandem miażdżącym kolejnych rywali z niebywałym spokojem.