Spokojnie – tytuł możecie potraktować z przymrużeniem oka. W poniższym tekście nie mam zamiaru przekonywać wielbicieli chyba najbardziej uniwersalnego zawodnika w Anglii – Johna O’Shea do tego, że jest on bezużyteczny i słaby. Nie dalej jak trzy cztery tygodnie temu, Czerwony Diabeł rodem z Irlandii przedłużył kontrakt wiążący go z Manchesterem United do 2012 roku. Mnie to cieszy.
Kilkanaście dni temu w Anglii rozpoczęła się dyskusja nad nowym kontraktem dla O’Shea. Bez wątpienia jest on solidnym rezerwowym i zawsze poświęca się dla dobra klubu. Nie jestem w stanie kontynuować bez przytoczenia przykładu Wesa Browna, który w ostatnim czasie, podobnie jak Sheasy, otrzymał ofertę kontraltu. Efekt? Wychowanek klubu odrzucił tę ofertę. Co prawda, nikt z nas nie wie jak było naprawdę i co było tego przyczyną. Ale skoro sam Ferguson wypowiada się dla oficjalnej strony klubu na ten temat to musi być to prawda. Nie wierzę również, że szkocki trener chciałby się pozbyć Wesa – w końcu to porządny obrońca.
Nic nie zostało ustalone co do kontraktu Wesa. Odbyliśmy kilka spotkań z jego agentem, ale, choć to mało wyobrażalne, z niektórymi z nich ciężko dojść do porozumienia. To była dobra propozycja, ale zarazem ostatnia jaką przedstawiliśmy. Nie zamierzamy oferować kolejnych. Istnieje możliwość, że Wes odejdzie. To będzie bardzo rozczarowująca sytuacja – powiedział sir Alex Ferguson.
Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze i obrońca United przedłuży kontrakt. Powróćmy do naszego Irlandczyka. Bez najmniejszego zawahania złożył swój podpis pod ofertą odnowienia kontraktu. Tym samym – pozostanie w klubie do 2012 roku.
John przez ostatnie lata pobytu na Old Trafford rozwinął się piłkarsko. Jest teraz jednym z najbardziej doświadczonych zawodników, a poprzez swoją osobowość udowodnił, że jest dla klubu ważnym człowiekiem. Jestem bardzo zachwycony tym, że przedłużył kontrakt – powiedział sir Alex Ferguson.
Jestem bardzo zadowolony, że mogłem przedłużyć kontrakt z Manchesterem United. Jestem tutaj od 17 roku życia i gra dla tego klubu jest dla mnie spełnieniem marzeń. Chcę zostać tutaj jak najdłużej, bo wszystko w tym miejscu jest wspaniałe. Prawdę mówiąc, nigdy nie rozglądałem się za innym klubem. Chcę również podziękować trenerowi i kibicom za ich wsparcie. Jak zaczynasz swoją przygodę z United musisz nieustannie pracować, jeśli tego nie uczynisz, to szybko stąd wylecisz. Ciężka praca zawsze była związana z tym klubem, bo tylko przy jej udziale, można odnieść oczekiwane sukcesy – powiedział John O’Shea.
Wielokrotnie czytam jaki to O’Shea jest słaby. Nie zasługujący na występy w diabelsko-czerwonej koszulce. Jestem skłonny posunąć się do stwierdzenia – w kadrze Manchesteru United nie ma zawodnika, który nigdy chyba nie kwestionuje decyzji trenera. Który nie narzeka na rolę rezerwowego. Który, gdy wyjdzie na boisko, daje z siebie wszystko. I w końcu – który ma serce wypełnione miłością do United i wykonuje niezwykłą robotę dla drużyny z Old Trafford.
Przybył do United jako wielki talent. Zasłynął siatką założoną Luisowi Figo w 2003 roku. Lecz nie błyszczał wśród „dzieciaków” Fergusona. Był i jest niedoceniany dla tego, że trafił do klubu kilka lat później niż oni. Giggs, Neville, Scholes Keane, Beckham, Butt – zawsze był gdzieś w cieniu. Ale nie zgodzę się, że oddał na boisku mniej zdrowia. Presja, jaka towarzyszy każdemu piłkarzowi Manchesteru United jest niewyobrażalna. Przy Scholesie, Giggsie i Ronaldo w pomocy – trzeba się wykazać i zaprezentować się z jak najlepszej strony.
Jeśli chodzi jednak o życiorys i biografię Irlandczyka – gorąca polecam interesujący tekst Lukiego.
Po odejściu z zespołu Roya Keane’a, O’Shea musiał stanąć na wysokości zadania i zastąpić go. Mam na myśli oczywiście zastąpienie „na pozycji”, bo legendy i wieloletniego kapitana United nie zastąpi chyba nikt. Sheasy zaliczył mnóstwo występów w środku pola, lecz nie pokazał tego, na co go stać. Gdyby było inaczej, Ferguson nie rozglądałby się panicznie za środkowym pomocnikiem (którym został Carrick). Ale czy to oznacza, że O’Shea jest słaby?
Ile może kosztować piłkarz taki jak O’Shea? 6 milionów funtów? 8? Ale przydałby się każdej drużynie w Premiership (no może poza Arsenalem – przecież to Brytyjczyk). Czy O’Shea jest najlepszym piłkarzem? Nie. Czy zawsze spełniał pokładane nadzieje? Ponownie, nie. Ale najlepsze drużyny Europy mają tak dobrych/słabych (niepotrzebne skreślić) graczy jak urodzony w Ferrybank piłkarz. Ale tacy zawodnicy kosztują ich miliony. To ktoś, który zawsze daje z siebie wszystko i pokazuje swoją wszechstronność i chęć do gry na boisku, gdziekolwiek by grał (nawet na bramce).
W 2003 roku, kiedy United zdobyło Premiership, O’Shea wystąpił 52 razy we wszystkich rozgrywkach. Natomiast w 2007 roku, kiedy Czerwone Diabły po raz kolejny sięgnęły po triumf w lidze, Irlandczyk wystąpił 51 razy (!). Przy świetnie obsadzonej pomocy (Scholes, Carrick) i lewej obronie (Evra, Heinze) to niewiarygodny wynik. Czy ktoś jest w stanie podać mi nazwisko słabego piłkarza, który występuje w powyżej 50 spotkaniach Premiership (a w dodatku wygranych). Nie trudźcie się – to niewykonalne. Nie znajdziecie do niczego nie nadającego się zawodnika, który prowadzi zespół do miana najlepszego w lidze angielskiej.
Mam nadzieję, że już utwierdziłem Was w przekonaniu, że ten 26-latek to piłkarz nieprzeciętny. Ale mam jeszcze jedną ciekawostkę… Dużo mówi się o umiejętności znalezienia się w odpowiednim miejscu przez O’Shea. Chyba każdy z nas pamięta jego bramki w meczach z Liverpoolem czy Evertonem, kiedy dzięki Irlandczykowi mogliśmy dopisać do konta United trzy punkty. Na Anfield to właśnie dzięki niemu mogliśmy wygrać, natomiast na Goodison Park pomógł nam we wspaniałym „comebacku”. Te mecze (wraz ze spotkaniem przeciwko Fulham) można uznać jako najważniejsze w sezonie 06/07. Teraz usiądźcie wygodnie – O’Shea był najlepszym graczem co do skuteczności w Premiership. Na pięć oddanych strzałów, zdobył cztery bramki, a więc jego skuteczność strzelecka jest równa 80%!
Kibice innych zespołów z Anglii nie doceniają go. Ale w swoich szeregach nie mają gracza, który gra na każdej pozycji, nie krytykuje decyzji trenera i cieszy się każdą minutą spędzoną w Manchesterze United. Może nie jest zawodnikiem pierwszoplanowym i on doskonale o tym wie. Ale O’Shea jest najbardziej szczęśliwy kiedy dostaje swoją szansę, wchodzi na boisko z ławki w większości spotkań i daje odpocząć kluczowym piłkarzom. Dodatkowo – zawsze wnosi do naszej gry „coś innego”.
Jest w nim coś specjalnego. To piłkarz, który w przeciągu kilku minut zmienia obraz gry i to w momencie, w którym najbardziej tego potrzebujemy. O’Shea jest rodzajem piłkarza, którego nie można kupić, ponieważ nie ma tak wysokiej sumy pieniędzy, którą można zapłacić za piłkarza takiego jak John. Który chętnie siada na ławce rezerwowych i chętnie gra tyle, na ile pozwoli mu trener. I zawsze robi to z uśmiechem na twarzy, bo kocha Manchester United. Jest bezcenny.
Trzy lata więcej kontraktu tego utalentowanego piłkarza to świetna wiadomość dla nas, kibiców!