Nie przegap
Strona główna / Manchester United / Wayne Rooney – na boisku i poza nim…

Wayne Rooney – na boisku i poza nim…

Wayne Rooney na boisku i poza nim
„Rok 1985 był świetny dla angielskiej piłki, wtedy urodził się Wayne Rooney – pisała rok temu stacja BBC, parafrazując hasło reklamowe formy Nike: „Rok 1966 był świetny dla angielskiej piłki, wtedy urodził się Eric Cantona”. Co takiego wspaniałego jest w popularnym Wazzie? No jednak coś jest. Popularność Rooneya osiągnęła już niesamowite rozmiary i nadal rośnie! Według opublikowanej na początku 2007 roku ankiety przeprowadzonej w Anglii, wśród dzieci powyżej dziesiątego roku życia, Roo jest dla nich drugą najpopularniejszą postacią. Wyprzedza go tylko… Bóg! Tuż za zawodnikiem Czerwonych Diabłów znajdują się Jezus, David Beckham i królowa Elżbieta. Lecz teraz może trochę konkretniej o nim.

Wayne RooneyWayne Rooney urodził się 24 października 1985 roku w Liverpoolu, w Anglii. Może zabrzmi to teraz śmiesznie, ale jak mówi kolega ze szkolnej drużyny U-11 Chris Dagnall „Wayne wcale nie chciał zostać piłkarzem. Zawsze marzył o karierze boksera.” Lecz jak już Roo zaczął kopać piłkę to z sukcesami. Jak układa się teraz jego życie na boisku i poza nim, począwszy od najmłodszych lat? Zapraszam do lektury!

Dzieciństwo i młodość

Jak już chyba wszyscy wiemy Wayne swoja piłkarska karierę rozpoczynał w szkółce Evertonu, Lecz zanim tam trafił pogrywał na boisku juniorskiego klubu Long Lane w Liverpoolu. Jak trafił do The Toffees, opowiadał niegdyś Bob Pendleton zwiadowca Evertonu, który tak naprawdę odkrył talent Rooneya.

„Dokładnie pamiętam pierwszy dzień, kiedy zobaczyłem Wayne. Było to w Long Lande. Młody Rooney grał wówczas na ich boiskach. Byłem wtedy sekretarzem Walton & Kirkdale (ligi juniorów). Rozmawiałem z trenerem, kiedy dostrzegłem tego małego napastnika usiłującego coś odmienić, kiedy tylko dotykał piłki.

Kiedy on miał piłkę, piłka pozostawała jego, a kiedy ją oddawał, liczył na to, że szybko do niego powróci. Miał wtedy osiem lat, a wszyscy inni chłopcy dziesięć, co byłoby teraz zabronione, ale on strzelał gole dla zabawy. Big Nev (trener) był załamany, kiedy powiedziałem mu, że ten chłopak powinien grać w lepszym klubie, ponieważ Wayne był w środku sezonu i menadżer nie chciał go stracić. Skierowałem się z tą myślą do rodziców chłopca, a oni byli wręcz podekscytowani faktem, że ich syn mógłby grać z młodzikach Evertonu, gdyż byli zagorzałymi fanami tej drużyny.

EvertonPrzybyli oni we wtorek w nocy. Ja poszedłem zobaczyć się z Rayem Hallem, dyrektorem młodej akademii Evertonu. Powiedziałem mu, że ośmiolatek jest już na miejscu. Ray nie wydział jego gry, ale okazał wobec mnie zaufanie i kiedy Wayne pojawił się wraz z ojcem, udali się do biura Raya. Pamiętam, jak Wayne Serior kazał swojemu synowi siedzieć prosto i robić dobre wrażenie. Potem przyszedł Ray i z premedytacją pozostawił otwarte drzwi, po czym wrócił się po coś. Później przyszedł Joe Royle – ówczesny menadżer i jeden z największych bohaterów z dzieciństwa Wayne Seniora. Następnie podpisaliśmy kontrakt z Wayne Rooneyem Juniorem.

Masz nadzieję, że każdy chłopak, który przychodzi do szkółki wyrobi się i będzie dobrym piłkarzem. Z Wayne było inaczej – od razu widziałeś, że ma w sobie coś specjalnego. Dosłownie wszyscy zachwycali się jego talentem. Uwielbiali go trenerzy, sędziowie, rodzice i kto tam popadnie. Arbitrowie otaczali go po zakończeniu gry i rozmawiali z nim. Nawet starsi gracze juniorów Evertonu, byli podniesieni na duchu mogąc wychowywać się z nim i trenować w jednej drużynie.”

My tylko możemy się zastanawiać co by było gdyby… gdyby Bob Pendleton nie przyszedł do Big Nev’a?

Można powiedzieć, że po przejściu do Evertonu talent Roo eksplodował. Jak mówi wcześniej już wspomniany Chris Dagnall: „Trudno było go nie zauważyć. Głównie, ze względu liczby goli jakie zdobył. Już w wieku 11 lat kopał ja mężczyzna.” Lecz nie wyróżniały go tylko strzelone bramki, ale także wspaniała gra. Z okresu gry w tejże drużynie pamięta go także Tim O’Keeffe – dyrektor szkoły do której uczęszczał Wayne.

„Każdy inny normalny chłopak potrzebował dwóch, trzech prób na dostanie się do szkolnej drużyny – Wayne potrzebował tylko jednej. Jego obecne cechy były widoczne już w szkole podstawowej – siła, kontrolowana agresja, umiejętność używania obu stóp i słowy w grze. Był już bardzo dojrzały, co było to wręcz nieprawdopodobne w jego wieku. Pobił rekord zdobytych goli, który wynosił 64 bramki, strzelając ich 70. Rodzice twierdzą, że było ich 90. w każdym bądź razie wynik 70 goli ustanowiony przez Wayne istnieje do dziś.

Pamiętam jak pewnego razu Wayne miał piłkę, koło niego było trzech obrońców. Trenerzy krzyczeli, by podał do lepiej ustanowionego kolegi, rodzice krzyczeli, żeby omijał obrońców. Rooney ich nie słuchał i strzelił z 25 jardów. Wtedy trener rzekł do mnie: „W niektórych sytuacjach nie pomoże nawet Bóg” – ale Wayne trafił.”

Kiedy Rooney skończył 14 lat wyróżniał się jako potężny talent. Punktem zwrotnym w karierze Roo przed 15 rokiem życia, był mecz z Birmingham. Drużyna Evertonu przegrywała do przerwy 3-0 – wtedy na boisko wszedł Wayne. Był wówczas rok młodszy od innych chłopców na placu gry. Mimo to wbił 4 gole: główka, dobitka i dwa z dystansu. Już w wieku 15 lat Wazza grał w drużynie do lat 19. W debiucie wbił gola w róg bramki z ok. 30 jardów! Jako 15 latek potrafił wbijać już bramki praktycznie z każdej pozycji, lecz wręcz uwielbiał strzelać je poprzez lobowanie bramkarza. Robił to kiedy miał tylko okazję. Już w wieku 15 lat wbijał sporo goli z 30 jardów. Był częścią naprawdę dobrej grupy wiekowej Evertonu.

To było podczas FA Cup młodzieży. Wydawało się, że przez noc stał się mężczyzną, a wszyscy inni pozostali w cieniu. Miał prawdopodobnie udział w każdym golu, który drużyna Evertonu zdobywała w drodze do finału. Jeżeli ich nie zdobywał, to tworzył okazje. Był rzut wolny z Tottenhamem, gol przeciwko Manchesterowi City, kiedy to przebiegł pół drogi mijając 6 przeciwników i wbił nad głową. W każdej rundzie robił coś niesamowitego.

Chcieli go nawet z Liverpoolu, lecz on nie był zainteresowany zmianą klubu i ciągle odmawiał. Nawet przy takim zainteresowaniu, takich klubów Wayne nigdy nie pomyślał, że jest lepszy od innych. Był zwykłym chłopakiem. Łatwo było z nim nawiązać kontakt.

„Rozmawiałem z nim kilka razy i to jest niewiarygodne, że tak zwykły chłopak, zaszedł tak daleko, ale sądzę, że Roo ma czas, żeby usiąść i pomyśleć nad tym wszystkim i wie komu i czemu to zawdzięcza.” – Chris Dagnall

„Moją uwagę zwrócił już jako zwykłe dziecko. Był bardzo skromny i cichy. Czasem jest tak, że nie możesz sprawić, żeby chłopcy w jego wieku się zamknęli, a jego trzeba było ciągnąć za język. Czasem był wyprowadzany z równowagi, popadał w furię, lecz nie z punktu widzenia dyscypliny, ale z trenerskiego punktu widzenia” – Tim O’Keeffe.

Od pierwszego meczu w seniorach, aż do dziś

Mocna praca, ogromny zapał i ambicja zaowocowały przesunięciem Rooneya do pierwszej drużyny Evertonu w 2002 roku. Miał wówczas niecałe 17 lat. Debiut w Premiership, 19 października 2002 roku, w meczu z Arsenalem mogę określić tylko jednym słowem: wspaniały. Rooney strzelił w doliczonym czasie gry bramkę przepięknej urody, dając swojemu zespołowi zwycięstwo 2-1. Stał się ulubieńcem kibiców Evertonu. Strzelając tę bramkę miał zaledwie 16 lat i 350 dni, dzięki czemu zapisał się wówczas jako najmłodszy strzelec bramki w historii Premiership.

Na kolejny debiut nie trzeba było długo czekać. Pół roku później – 12 lutego 2003 roku Wayne zaliczył swój pierwszy występ w reprezentacji Anglii, mając 17 lat i 111 dni, co także w owym czasie było rekordem.

W 2004 roku Wazza dostał powołanie na Euro 2004 w Portugali. Można powiedzieć, że wtedy pokochała go praktycznie cała piłkarska Europa (nie mówiąc już o Anglikach). Wspaniałe występy, przeprowadzone akcje i – co najważniejsze – 4 gole (po 2 przeciwko Szwajcarii i Chorwacji), które zapewniły mu tytuł wicekróla strzelców.

Wayne RooneyWspaniałe występy na mistrzostwach zrobiły swoje – starania o młodego napastnika rozpoczęły Manchester United i Newcastle United. Ostatecznie Rooney przywdział koszulkę Czerwonych Diabłów, które zapłaciły za niego… 31 milionów funtów! Ta kwota jest najwyższą jaką kiedykolwiek wydano na nastolatka na świecie. Debiut w United trochę się przedłużył. Spowodowane było to kontuzją stopy, która wykluczyła go z gry. Kiedy nadszedł wyczekiwany moment, nikt nie miał wątpliwości, że ten chłopak to galaktyczny zawodnik. Hat-trick i asysta w debiucie to jest coś niesamowitego, a jeżeli dodamy jeszcze, że pierwszy występ w drużynie z Old Trafford, był jednocześnie pierwszym występem w LM, to ten wynik robi swoje. Sam Roo uznaje ten mecz jako najlepszy w swojej dotychczasowej karierze.

Najlepszy mecz jaki zagrałem do tej pory? Mój debiut w Manchesterze United, 28 września 2004 roku, kiedy graliśmy przeciwko Fenerbahce w Lidze Mistrzów. Zaliczyłem wtedy hat-trick.

Teraz na samą myśl, że na kilka godzin przez zamknięciem okna transferowego zdawało się, że Roo będzie nosił koszulkę zespołu z St. James’ Park, kibicowi United robi się wręcz słabo. Bo wyobraźcie sobie taką sytuację, że oglądacie fantastyczną grę Rooneya w Newcastle, wiedząc, że Wasz ukochany klub przegrał rywalizację ze Srokami o zawodnika wyczyniającego wręcz cuda na boisku. Tak wiem – już nic nie mówcie – tego nie da się wyobrazić.

Pierwszym sukcesem Rooneya w United było zdobycie Carling Cup. Diabły w finale pokonały Wigan Athletic 4:0, a Wayne został wybrany graczem spotkania. Następne sukcesy przyszły z biegiem czasu. Jedno Mistrzostwo Anglii i puchar Ligi Angielskiej – to trofea jakie Wazza zdobył z ekipą z Old Trafford. Ale on jest ciągle głody sukcesów. Jego marzeniem jest tryumf w tegorocznej edycji Champions League.

Bardzo chcę wygrać Champions League po tym, jak w zeszłym roku zaszliśmy tak daleko. W półfinałach nie zagraliśmy na miarę swoich możliwości. Mam nadzieję, że tym razem dojdziemy do finału. Jesteśmy nieco bardziej doświadczeni niż przedtem, a nowi zawodnicy mogą wnieść wiele dobrego w końcówce sezonu.

Pod koniec sezonu 2005/2006 diabły zmierzyły się z zespołem Chelsea Londyn. Mecz ten nie był najlepszy dla Czerwonych Diabłów – nie dość, że przegrały to spotkanie 0:3 to na domiar złego straciły Rooneya. Dla Wazzy był to osobisty, wielki dramat – złamał (po raz kolejny) kość śródstopia, która prawdopodobnie wykluczała go z występu na MŚ 2006. Jednak błyskawiczna rehabilitacja pozwoliła Roo wyjechać do Niemiec, ale zawiódł tam praktycznie na całej linii. Nie zdobył żadnego gola, a co więcej w ćwierćfinałowym meczu przeciwko Portugalii został ukarany czerwonym kartonikiem, za kopnięcie w krocze Ricardo Carvalho. Kartka wywołała wiele kontrowersji, ale co było głównym tego powodem, niech pozostanie w tej notce milczeniem.

Niedawno Roo miał kolejne – trzecie już – złamanie kości śródstopia. Ta kontuzja spadła na zespół Manchesteru United jak grom z jasnego nieba. Słaby początek sezonu i do tego kolejna strata Rooneya. Przerwę szacowało się na okres około 2 miesięcy, lecz ponownie zadziałała szybka rehabilitacja i po miesiącu Wazza pojawił się na boisku. Ze swojego powrotu był zadowolony co dało się zauważyć po jego licznych wypowiedziach. Kontuzje jednak nie załamują Rooneya, a co więcej mobilizują go do lepszej gry.

„Nigdy nie myślę o kontuzjach. To nigdy nie wchodzi do mojej pamięci. Nawet moment kiedy złamałem kość śródstopia w meczu z Chelsea w kwietniu 2006 roku.”

„Michael Owen oraz Emile Heskey zaprezentowali się bardzo dobrze w meczach przeciwko Izraelowi i Rosji, a to mnie dodatkowo mobilizuje do jak najlepszej gry w następnych spotkaniach. Taka rywalizacja powoduje, że stajesz się jeszcze lepszym zawodnikiem” – powiedział Rooney, wracając do gry, tuż przed meczem reprezentacji.

Rooney jest uważany za prawdziwego boiskowego brutala. Przykład? Oj jest ich więcej niż jeden, m. in wymieniony incydent na MŚ 2006, czy ostentacyjne klaskanie przed oczyma sędziego w meczu LM z Villarreal CF, po tym jak arbiter pokazał mu żółtą kartkę za faul, przez co został wyrzucony z boiska.

Jak sam uważa najpiękniejszy jego gol strzelony w dotychczasowej karierze miał miejsce w meczu z Newcastle, kiedy to przepięknie uderzył z woleja, z 30 metrów. Bramką, która uznawana jest także, za jedną z jego najlepszych jest ta strzelona w meczu FA Cup, przeciwko Portsmouth. Fantastyczne uleżenie lobem. Nic dodać nic ująć. Nacieszmy jeszcze raz oczy widokiem tych uderzeń.


Piłka w oczach Rooneya

Rooney zapytany o to kto miał największy wpływ na jego karierę bez chwili wahania odpowiada: „Colin Harley, który był trenerem juniorskiego zespołu Evertonu do lat 19 przez dwa lata. I oczywiście sir Alex Ferguson zaczynając od czasu, kiedy związałem się z United.”. Sir Alex nie pozostaje dłużny swojemu podopiecznemu:

„Kiedy kupowaliśmy go jako 18-latka wszyscy zastanawiali się, jak będzie grał, kiedy skończy 21 lat. Teraz kiedy osiągnął już ten wiek wszyscy pytają siebie jak dobry będzie w 25 roku życia? To nie tylko talent. On ma w sobie cos specjalnego – ogień i niesamowity wpływ na drużynę. To najlepszy 22-latek jakiego miałem kiedykolwiek w Manchesterze.” – sir Alex Ferguson.

Mimo, iż sam jest uważany za jednego z najlepszych piłkarzy na świecie, mówi, że najlepszym zawodnikiem przeciwko któremu grał jest Zinedine Zidane. Najlepszymi, zaś angielskimi zawodnikami, przeciw którym musiał stawić czoła jest Paul Scholes i Steve Gerrard. Podczas pisania tego przypomniała mi się bardzo zabawna sytuacja z przez roku. Rooney, który obchodził swoje 21 urodziny dostał m.in. zegarek za 30 tys. funtów, propozycję przedłużenia kontraktu, lecz nie był w pełni zadowolony. Przyznał, że chciałby jeszcze… Stevena Gerrarda!

„To jeden z najlepszych pomocników na świecie. Nie potrafię go opisać, bo nie ma takiego drugiego zawodnika. Chciałbym kiedyś z nim zagrać w Manchesterze, lecz zdaję sobie sprawę, że to niestety mało prawdopodobne, a wręcz niemożliwe.” – Wayne Rooney

Sam przyznaje, że z uwagą przygląda się wielu młodym graczom, takim jak Cesc Fabregas z Arsenalu, Lionel Messi z Barcelony, Gerard Pique z Manchester United i były już niestety zawodnik Czerwonych Diabłów Giuseppe Rossi. Kiedy sam był młodym graczem za swoich idoli uznawał Duncana Fergusona, Michaela Owena i Alana Shearera.

Wayne jest słynny nie tylko z niesamowitej szybkości na boisku i wspaniałego strzeleckiego oka. Wiele osób zna go z kłótni z sędziami. Jednak on raczej pochlebnie ocenia ich pracę.

„Ogólnie rzecz biorąc sędziowie są fajni, ale czasem zdarzają się tacy, co myślą, że to oni są gwiazdami widowiska”

Gdyby Manchester ogłosił, że Roo jest na sprzedanie (odpukać!) zapewne stawiłyby się po niego zapewnie kluby ścisłej światowej czołówki, ale Roo nie myśli nad tym w jakiej lidze chciałby grać. Co więcej – nie wie, lecz jak mówi liga angielska jest chyba najlepiej dopasowana do jego stylu gry.

Wayne nie twierdzi, że żeby zrobić wielką karierę nie liczy się samo szczęście. Mówi, że ważne są trzy rzeczy: po pierwsze intensywna praca, następnie naturalna zdolność – i potem dopiero szczęście.

Prywatnie

Szczęście Rooney ma. Nie tylko na boisku. Nie mówię tu o pięknym domu, czy samochodach. Wyane ma coś co jest chyba najważniejsze w życiu. Miłość. Nazywa się Coleen McLoughlin i jest angielską modelką. Dziewczyna jest sympatią Wayne jeszcze za czasów szkolnych! Złośliwi twierdzą, że jest ona z nim tylko dla pieniędzy, lecz jak mówią ich znajomi: „Aż tak miłości udawać nie można”. Oboje przyznają, że uczucie spadło na nich jak grom z jasnego nieba. Ostatnio mówiło się tym, że zaczęli uczęszczać na nauki przedmałżeńskie, a zaślubiny planują na sierpień 2008 roku, lecz ile w tym prawdy wiedzą tylko oni sami.

Lecz ja biorąc pod uwagę życie prywatne naszego ulubieńca, nie miałam na myśli opisywania Wam nowinek i plotek o nim z kolorowych, damskich pisemek. Raczej chciałam przybliżyć Wam, to co Wayne lubi, jak się ubiera, jak mieszka czy czym jeździ.

Upodobania muzyczne Roo mogą wielu zadziwić. Otóż okazuje się, że Wayne uwielbia… musicale! Grease, który opowiada o grupie młodych ludzi zafascynowanych rock’n’rollem jest jednym z jego ulubionych. Ponadto jak sam mówi, potrafi ŚPIEWAĆ praktycznie każda melodię! Lecz żeby zatrzeć zdziwienie na waszych twarzach dodam, że Rooney jest także fanem takich wykonawców jak m.in. 50 Cent, Jay-Z, Stereophonics i Arctic Monkeys, ale mówi, że jego gust muzyczny jest bardzo zróżnicowany i zmienny.

Kolejną zadziwiającą rzeczą jest to, że Wayne jest wielbicielem oper mydlanych! Gorliwie śledzi Coronation Street i East Enders. Co więcej w telewizji ogląda Sopranos, Only Fools And Horses i ostatnio ściśle Prison Break Do jego ulubionych produkcji filmowych należą One Flew Over The Cuckoo’s Nest, Dumb And Dumber, Austin Powers, czy Stir Crazy – jak widać Wayne uwielbia komedie. Jeżeli już przy telewizji jesteśmy warto dodać, że ulubionym aktorem Rooneya jest Brad Pitt, aktorką Halle Berry, a osobliwością telewizyjną Jonathan Ross.

Jak już mówimy o tym co on lubi to… Hmm… Wayne najbardziej ze wszystkich potraw lubi Spaghetti Bolognese. Czemu to zamieściłam w tym tekście? Sama nie wiem. Może po to, żeby notka była dłuższa? A może dlatego, że każdy fan Rooneya powinien wiedzieć również takie rzeczy? Nie wiem. Może to i głupie, ale jak już napisałam to niech zostanie. A teraz już całkiem na poważnie: Palisz? – zapytano go niegdyś, na co on odpowiedział: „Nie. Jak miałem 14 lat podjąłem taką próbę, ale zrezygnowałem po paru wydechach. W wakacje po jedzeniu, może czasem zapale jedno cygaro.”

Zajmijmy się może wyglądem Rooneya. Lepiej chyba będzie jak nie będę wypowiadała się na temat jego urody. Aczkolwiek Wayne stracił ostatnio miejsce w 11 najbrzydszych piłkarzy Premiership na rzecz Petera Croucha i Marlona Harewooda. Za to przybliżę Wam sposób ubierania się i kto mu robi takie świetne fryzury.
Myślicie, że Wayne ze swoimi zarobkami każdą wolną chwilę spędza w centrach handlowych? Nic bardziej mylnego! Jak sam przyznaje na swojej oficjalnej stronie: „Nie interesuję się w ubraniach. Mam tendencję udawać się dwa razy na rok, do jakiegoś sklepu w Manchesterze i kupuję cokolwiek mają. Głównie nosze rzeczy od Nike.”
„Świetna fryzura! Kto cię tnie?” – zażartował ktoś z Rooneya. „Hehe. Albo Coleen, albo jej mama. Nigdy nie chodzę do fryzjera. Nie jestem zainteresowany w fryzurach. Albo mam krótko ścięte, albo bardzo krótko.”
Jak widać Wayne jest raczej typem zwykłego faceta. Nie spędza każdej wolnej chwili w sklepach czy u fryzjera. A nie oszukujmy się – znamy wśród piłkarzy takich, co właśnie tak spędzają wolny czas.

Rooney spędza go zupełnie inaczej. Najczęściej poświęca go swojej narzeczonej – Coleen. Ale przecież ileż można wytrzymać z kobietą. Hobby Roo jest telewizja, muzyka, film, basen, gra w rzutki i relaks. Gazet Wayne w ogóle nie czyta. Dlaczego? Bo jak mówi: „jest tam tylko jedno kłamstwo wokół” .

Jedno kłamstwo wokół? Bardzo prawdopodobne. Wayne często znajduje się na nagłówkach gazet. Mówię tu głównie o gazetach o tematyce sportowej, ze względu na jego piękne strzały itp. Lecz jak wiemy nie tylko z powodów zawodowych. We wrześniu 2006 roku zasłynął w prasie po tym jak podbił Michaelowi Grayowi w jednym z nocnych klubów. Mimo to wizerunek Roo nie ucierpiał zbyt bardzo.

Wayne Rooney i jego BiografiaJeżeli o czytaniu jesteśmy, warto dodać, że Wazza podpisał kontrakt z jednym z angielskich wydawnictw, wart 5 mln funtów, który obejmuje napisanie 5 autobiografii. Do tej pory ukazała się jedna z nich „My Story So Far”. Niestety okazała się lekko mówiąc niepowodzeniem, gdyż sprzedano raptem 50 tys. egzemplarzy. Co do książek to ulubioną Wayne jest… Harry Potter!

Zostały mi do opisania jeszcze 2 rzeczy. Dom i – to co chyba najbardziej interesuje facetów – samochód, albo raczej samochody.

Na brak środków transportu Rooney nie może narzekać. Posiada sponsorowane Audi RS4 i na bieżąco jeździ RS4, ale posiada także Aston Martin Vanquish S, Range Rover i Mercedesa SLK.

O mieszkanie Wayne też nie ma się co martwić. Pomijając dom w Anglii, posiada także trzy mieszkania na Florydzie i willę w Hiszpanii. Jak sam mówi ani mieszkań, ani domu nigdy nie widział na oczy. Pisząc o miejscu zamieszkania Rooneya przypomina się bardzo zabawna historia, kiedy to Wayne przekonywał swoją dziewczynę Coleen, że znalazł dom ich snów. Podróżując przez zamożne miasteczko Prestbury Wayne zobaczył pub, którego nazwę przeczytał jako „Admirał Rooney”. Wziął to jako szczęśliwą wróżbę i miał w planach przebudowanie go w „pałac”. Wyobraźcie sobie jakież było zdziwienie Rooneya kiedy uświadomił sobie wreszcie, że pub w rzeczywistości nazywał się „Admirał Rodney”. Wayne po prostu źle przeczytał, biorąc „D” jako „O”. Ach ten Roo!

Wayne Rooney i Andrij SzewczenkoZapomniałabym o czymś co jest również niezwykle ważne. Wayne mimo, że jest młody, bogaty i uzdolniony (bo słowo piękny, byłoby tu trochę nie na miejscu) nie zapomina o innych. Udziela się w wielu akcjach na rzecz potrzebujących i chorych dzieci. Czynnie uczestniczy w zbiórkach pieniędzy na rzecz szpitali i domów dziecka. Jest patronem dla Alder Hey i Claire Mouse, a także ambasadorem na rzecz wiosek dziecięcych SOS. Coś co przyszło mi do głowy podczas pisania tego kawałka teksu to cytat. Cytat ojca świętego, Jana Pawła II: „Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest i nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.”
Na koniec przytoczę słowa kolegi Rooneya, którego zna jeszcze zza czasów gry w juniorskim zespole Evertonu, Seana Dohertya.

„Jestem pewien, że wiele ludzi czerpie o nim wiedzę z gazet. Ale ja go znam jeszcze jako młodzieńca stąpającego twardo po ziemi. Zaczynał od zera, miał trudne dzieciństwo i zasłużył na to co osiągnął”

Ja mam nadzieję, że miło spędziliście czas czytając tę notkę i mogliście dowiedzieć się z niej wiele o waszym ulubieńcu. Osobiście uważam, iż Wayne jest niezwykle barwną postacią równie na boisku, jak i poza nim. Więc czy poprawnie wyraził się podczas opisywania się w trzech słowach, kiedy powiedział, że jest „wesoły, mocno pracujący i… romantyczny” ?

Przewiń na górę strony