Anderson? Gdy świat dowiedział się, że zostanie on nowym piłkarzem Manchesteru United, wielu kibiców było w lekkim szoku. Mówiono o Nanim, mówiono o Hargreavesie, ale Anderson? Nikt nie wspomniał o nim słowem. Co w takim razie nakłoniło Fergusona, który nie przepadał za Brazylijczykami, do kupna tego zawodnika? Czyżby był to wielki talent przyćmiony takimi sławami jak Kaka czy Ronaldinho? Wtedy gazety zaczęły o nim pisać. Pojawiały się filmiki z jego udziałem. Świat zainteresował się młodym Brazylijczykiem. Teraz wiele osób uważa, że nie Nani ani nie Hargreaves, ale właśnie Anderson zrobi największą karierę w United. Postaram się Wam przybliżyć postać nowego Diabła.
Anderson – jak mówi się na niego potocznie – nazywa się naprawdę Anderson Luis de Abreu Oliveira. Urodził się 13 kwietnia 1988 r. w Porto Alegre (Brazylia). Mierzy 176 cm wzrostu i waży 69 kg. Jak wielu z Was wie, Anderson miał trudne dzieciństwo. Gdy miał 14 lat jego ojciec umarł, a on sam, jako najstarszy w rodzinie, musiał utrzymać matkę i rodzeństwo. Jako że interesował się piłką nożną, postanowił dołączyć do miejscowej drużyny – Gremio. W tej drużynie występował również sławny Brazylijczyk – Ronaldinho. Niestety, obaj panowie się tam nie spotkali, ponieważ obecny zawodnik Barcelony odszedł z Gremio, zanim Anderson zdecydował się zostać piłkarzem tego klubu. Opiekuńczy chłopak wysyłał swojej rodzinie część zarobionych pieniędzy, choć zarabiał tylko 90 funtów miesięcznie. Młodziutkiemu, bo zaledwie 16-letniemu Andersenowi, udało się przebić do pierwszej drużyny. Był to rok 2004. Zaledwie rok później Gremio awansowało do Serie A. Nasz nowy Diabełek wystąpił wtedy 5 razy i strzelił 1 bramkę. Tak zakończyła się jego przygoda w tym klubie, ponieważ w grudniu 2005 r. dołączył do portugalskiego zespołu FC Porto. Pierwszą rzeczą, jaką zrobił Anderson po podpisaniu kontraktu z Porto, było kupno mieszkania, w którym zamieszkała jego matka po przeprowadzce z Brazylii do Portugalii. Zadziwiającą historię, dotyczącą transferu Andersona, opowiedział prasie jego pierwszy trener – Cuca:
Pewnego dnia zobaczyłem chłopaka z dwoma telefonami komórkowymi w ręce. Zapytałem go więc – „Po co ci dwa telefony?”. On odpowiedział – „Co cię to interesuje, skoro nie płacisz za nie rachunków?!”. Zacząłem więc pytać ludzi, kim jest ten młodzieniec. Wtedy on doskoczył do mnie i wykrzyknął – „Pytasz, kim ja jestem! Nazywam się Anderson. Kiedyś zagram w reprezentacji Brazylii i zdobędę 40 bramek!” Zdecydowałem wtedy, że dołączy do pierwszej drużyny. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego. To było zwykłe przeczucie.
Anderson – chłopak z diabelskim charakterem, zadebiutował w swoim nowym zespole już 5 marca, w wygranym 3:0 spotkaniu przeciwko CD Nacional. Niestety, w całym sezonie rozegrał tylko 3 mecze, ale za to mógł świętować z kolegami z drużyny zdobycie tytułu mistrza Portugalii i Pucharu Portugalii. W sezonie 2006/07 reprezentował Porto w Lidze Mistrzów. Zaliczył wtedy, między innymi, asystę w meczu z Hamburgerem SV. Jednak los nie sprzyjał Brazylijczykowi – już w październiku Anderson złamał sobie nogę. Przez długi czas nie mógł grać w piłkę, jednak kolejny tytuł mistrza Portugalii na pewno poprawił mu humor.
Anderson pokazał się z dobrej strony w reprezentacji Brazylii do lat 17. Na Mistrzostwach Świata w Egipcie wywalczył z nimi wicemistrzostwo. Canarinhos ulegli wtedy jedynie Meksykowi, z którym przegrali w finale 0:3. Pucharu Mistrzów Anderson nie trzymał, ale dostał nagrodę w postaci „Złotej Piłki” dla Najlepszego Piłkarza Turnieju. W seniorskiej reprezentacji nasz nowy Diabeł zadebiutował dopiero na tegorocznym turnieju Copa America w Wenezueli. Po raz pierwszy wybiegł na boisko w przegranym 0:2 meczu przeciwko Meksykowi.
Anderson w niesamowicie szybkim tempie zmieniał kluby na coraz lepsze. Po zaledwie roku gry w Gremi, już został dostrzeżony i przeniósł się na Estadio da Dragao. Tam grał tylko 2 lata, a teraz będzie występował w jednym z najlepszych klubów na świecie! Przeciętny klub brazylijski, następnie mocny zespół z Portugalii i w końcu drużyna znajdująca się w czołówce światowych potęg. To wszystko młodziutki Brazylijczyk osiągnął w zaledwie 3 lata! Musi to oznaczać, że chłopak ma wielki potencjał. Czy tak jak Ronaldinho ten młody pomocnik zostanie okrzyknięty najlepszym zawodnikiem na świecie? Obaj zaczynali swoją karierę w tym samym klubie. Ronaldinho grał do tej pory w 3 zespołach – tak jak teraz Anderson. Myślę, że ten chłopak pod okiem kogoś tak fenomenalnego, jak sir Alex Ferguson, może dojść do perfekcji. To, że Szkot wypatrzył byłego zawodnika FC Porto oznacza, że Anderson ma w sobie to „coś”. To „coś”, dzięki czemu może stać się wspaniałym Czerwonym Diabłem?