Kobiety i mężczyźni rywalizują na wielu płaszczyznach i choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że piłka nożna to sport męski, to i tutaj jesteśmy świadkami tego zjawiska. Ten kontrowersyjny temat nasunął mi się podczas ostatniej wizyty w spożywczym, gdzie w kolejce zauważyłem dwóch młodych ludzi ? kobietę i mężczyznę. Oboje, ku mojemu zdziwieniu, mieli na sobie trykoty Manchesteru United, na dodatek toczyli burzliwą dyskusję na temat derbowej potyczki z Manchesterem City. O mało co nie doszło do rękoczynów, a ja ze sklepu wyjechałem nie tylko z kilkoma bułkami i jajkami, ale także ze skłonnościami do przemyśleń na ten temat.
Nie ulega wątpliwości, że futbol męski cieszy się większą popularnością, a i dużo większą część fanów stanowią mężczyźni. Lecz trudno się temu dziwić, bo już po kilku latach życia chłopcy zaczynają ganiać na trawie za futbolówką czy to za zachęta ojca, czy wujka. U dziewczyn takie coś występuje dużo rzadziej, a górę biorą lalki czy też skakanka. Przez wiele wieków wytworzył się już taki kanon stosowany prawie w każdym domu: chłopcy do samochodzików i piłki, a dziewczynki niech się bawią lalkami. W latach szkolnych ta przepaść tylko się powiększa. Chłopcy przez większość czasu grają w piłkę, natomiast dziewczynom oferuje się przeważnie siatkówkę. No i tym samym możemy już sobie postawić odpowiedz na pytanie – „Skąd dominacja samców w futbolu?” Jest to spowodowane naszym otoczeniem, które w najmłodszych latach ma na nas kolosalny wpływ.
Lecz dosyć już tego profesorskiego biadolenia, bo nie o to tutaj chodzi. Mieliśmy tutaj mówić o rywalizacji i od razu nasuwa się pytanie ? „Skąd ona się bierze? Nie można żyć w zgodzie?” Samce dość często dyskryminują dziewczyny zamiłowane piłką, powołując się na idiotyczne argumenty typu „futbol nie jest dla kobiet”, „nie ma czegoś takiego jak kibicka czy kibyczyni”. Tak właściwie to trudno nazwać to argumentem, bo jest to typowy przejaw chęci uniknięcia bezpośredniej konfrontacji. Czy to oznacza, że mężczyźni boją się kobiet? Otóż to! Przeważnie po głowie samca plączę się myśl – „A jeśli ona rzeczywiście zna się na tym i wie więcej ode mnie? Jaki to byłby wstyd przed kumplami!? Mężczyźni boją się pogardy ze strony osób trzecich i tutaj dochodzimy do kolejnego kanonu. Dla samca wstydem jest, gdy kobieta wie więcej o futbolu niż on sam. W końcu one są po to, by im „namiętnie” tłumaczyć, co to jest spalony (kto próbował, ten wie).
Kobiety też święte nie są, bo jak już takową wiedzę posiadły, to lubią od czasu do czasu zgasić jakiegoś samca szpanującego swoim wielkim zamiłowaniem do futbolu. W sumie to co taka ma do stracenia – Jeżeli jej się nie uda i okaże się mniej obeznana z piłką nożną, to nikt nie będzie spoglądał na nią pogardliwym wzrokiem, bo przecież to normalka, że facet wie więcej. Konflikt mamy tutaj jak na dłoni, a wszystko za sprawą dumy, dyskryminacji, chęci rewanżu i innych pierdół, które narodziły się wraz z wyżej już wymienionymi normami.
Osobiście poznałem kilka dziewczyn, które bardzo interesują się futbolem i nawet nie zdziwię się, gdy któraś z nich posiada wiedzę większą niż moja. Jednak ja na przykład mam to gdzieś, bo dla mnie liczy się moja ukochana drużyna, a nie jakieś chore pojedynki z dziewczynami, kto umie przypasować więcej nazwisk do podobizn graczy z Hondurasu. Kobieta też człowiek, może mieć ode mnie większe pojęcie o sadzeniu drzewek i piłce nożnej, a ja natomiast o konstrukcji mostów czy historii żółtego sera.
Dlatego nie rozumiem samców wyznających „futbolowy rasizm”, bo niby dlaczego dyskryminacji fanek piłki nożnej nie porównać do dyskryminacji czarnej rasy? Właściwie zasadnicze meritum obu tych spraw jest identyczne z tą różnicą, że z pogardą dla czarnych się walczy, a przynajmniej czyni się starania, by to zjawisko unicestwić. Czy nie lepiej odpuścić sobie jakieś wielkie pojedynki na wiedzę, a zamiast tego postawić piwo i zaprosić do wspólnego obejrzenia meczu? Kto wie, może właśnie z tą dziewczyną będzie można nawiązać przyjacielskie relacje i tym samym będziemy mieli z kim podyskutować na futbolowe tematy, ale w pokojowej i radosnej atmosferze.