Nie przegap
Strona główna / Z przymrużeniem oka / Pay-per-view naszym dobrodziejem jest

Pay-per-view naszym dobrodziejem jest

Zdarza się, że los potrafi zgotować nam coś, co chcielibyśmy jak najszybciej wymazać z pamięci i zapobiec temu w przyszłości. Bywa jednak, iż zło wcielone wkrótce okazuje się, jeśli nie błogosławieństwem, to zjawiskiem, którego dobre strony jesteśmy w stanie bez kłopotu dostrzec. Odpuśćmy na chwilę demonowi czającemu się pod skrótem PPV i poszukajmy pozytywnych aspektów fiaska negocjacji między TVP a dotychczas nieznaną szerszej publice firmą Sportfive.

Pay-per-view nałożone na dwa pierwsze spotkania polskiej reprezentacji sprawia, że ludzie odczuwają potrzebę wspólnoty i spotkań w rodzinnym tudzież koleżeńskim gronie. W wielu miejscach w Polsce w ubiegły weekend i wczoraj, więzy krwi i przyjaźni nie zostałyby utrwalone wspólnym narzekaniem kibicowaniem przed telewizorami. W końcu 20zł piechotą nie chodzi. Dzięki PPV zyska także gospodarka poprzez wzmożony ruch w knajpach i pubach oraz środowisko – w końcu mniej włączonych telewizorów oznacza mniej zużytego prądu. Trochę więcej zarobi z kolei na swoje utrzymanie stadion we Wrocławiu.

Z tego miejsca wnoszę o specjalne nagrody dla TVP oraz PZPNu (za zapewnienie firmie Sportfive monopolu na lat wiele) z ministerstw sportu, środowiska i gospodarki oraz sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny.

Czyż nie jest napisane „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli.” (J 8,32)? No, to czujmy się wyzwoleni. 50 tysięcy wykupionych transmisji w niemal 40-milionowym kraju mówi samo za siebie. Obecnie reprezentacja to żadne dobro narodowe. Rozdmuchane na Euro zainteresowanie nie może trwać wiecznie, zwłaszcza, gdy przegrywa się w tragicznym stylu z Estonią.

Cechą systemu pay-per-view jest też niemożność jego zastosowania w wielu gospodarstwach domowych, do których sygnał telewizyjny dostarczany jest przez np. niewielką osiedlową kablówkę. Ich mieszkańcy, o ile nie postanowili odświeżyć znajomości z posiadaczami Polsatu czy innej Cyfry, zyskali najwięcej – bo od patrzenia na to, co wczoraj pokazali nasi reprezentanci, bolały oczy.


Jak wiadomo, telewizja publiczna w naszym nieszczęśliwym, acz pięknym kraju ma Misję. Dotychczas realizowano ją poprzez Modę na Sukces oraz chłam pokroju „Kocham Cię, Polsko”*. Może po tylu latach działania, chociaż niekonwencjonalne, będą mieć sens.

*Ktoś odpowiedzialny za ten tytuł powinien swoją drogą dostać po głowie.

Przewiń na górę strony