Nie przegap
Strona główna / Liga Mistrzów / Kilka wniosków po meczu z Olympique Marsylia

Kilka wniosków po meczu z Olympique Marsylia

Kilka wniosków po meczu z Olympique MarsyliaPo przyjemnym, sobotnim meczu z Arsenalem, przyszła pora na rozgrywki Ligi Mistrzów. Rewanż z francuskim zespołem wydawał się jeszcze łatwiejszym zadaniem dla Manchesteru, niż wyeliminowanie londyńczyków z Pucharu Anglii.

Ogólne wrażenie

United zagrało dzisiaj z podobnym zaangażowaniem i motoryką, jaką zaprezentowali w sobotę. Ferguson taktyki nie zmienił, lecz musiał inaczej zestawić wyjściową jedenastkę. Drużyna Didiera Deschampsa zagęszczała środek pola, a co za tym idzie, Manchester mógł rozwijać, dosłownie i w przenośni, swoje skrzydła, a to przecież „wykończyło” Arsenal. Najczęściej z piłką przy nodze, po prawym skrzydle biegał Nani, który grał dwójkowe akcje z Rooneyem, a ten kończył je strzałem bądź kreował Hernandeza. Tak padł pierwszy gol, tylko nie Nani, a Ryan Giggs rozpoczął akcję Czerwonych Diabłów. Także trzech graczy odegrało główne role przy drugim golu dla Manchesteru, byli to Valencia, Giggs i znów Hernandez. Ta akcja była niemal klonem akcji przy golu numer jeden.

Marsylia odpowiadała od czasu do czasu groźnymi kontrami. Gignac fatalnie spudłował, po tym jak wykorzystał błąd Smallinga i stanął sam na sam z Van der Sarem. Swoje okazje mieli również Remy i Lucho Gonzalez.

Wielkie brawa dla bloku defensywnego. Wszyscy zagrali na równym poziomie, zarówno Evra, który w ostatnich meczach grał przeciętnie, dzisiaj można było widać progres w grze tego obrońcy. Smalling wraz z Brownem tworzyli parę stoperów nie do przejścia, niewidoczny był brak Ferdinanda i Vidicia, zresztą który to już raz? Szkoda tylko, że Brown strzelił do swojej bramki, to nieco mu obniży notę. O’Shea/Rafael/Fabio grali krótko, lecz każdy z nich zaprezentował się dobrze. To już ósme spotkanie w tej edycji Ligi Mistrzów, a Manchester stracił dzisiaj dopiero drugiego gola. Pierwszego udało się strzelić Valencii CF w grudniu tamtego roku.

Manchester i Marsylia

Dominacja

Miło ogląda się konsekwentną, cierpliwą i rozważną grę Manchesteru. Gra na szybkie kontry, długie piłki na napastników, grę tyłem do bramki i prostopadłe piłki. Jednym słowem poezja. Jedyne co mnie zmartwiło, to pierwsze dwadzieścia minut meczu, piłkarze mieli sporo problemów z zawiązaniem jakiejkolwiek składnej akcji i zakończeniem jej strzałem. Pierwszy strzał to bodajże piętnasta minuta i uderzenie Fabio nad poprzeczką.

Tak skomentowałem grę Czerwonych Diabłów w meczu z Arsenalem. Widać, że Ferguson wyciągnął wnioski, bo Manchester strzelił bramkę już w 5. minucie, tego brakowało – szybkiego zaatakowania drużyny przeciwnika i skutecznego wykończenia akcji. Podopieczni szkockiego managera zagrali takimi samymi schematami, co cztery dni temu. Długie piłki na Rooneya i Hernandeza, szybkie kontry, akcje skrzydłami. Do tego doszła lepsza gra środka pola – Carricka i Scholes’a. Obaj zagrali dobrze w defensywie, dokładając do tego kilka ładnych podań do przodu. United miało problemy jedynie w drugiej połowie. Ekipa z Francji po przerwie zaczęła grać bardzo ofensywnie i szybko. Dużo razy stworzyła sobie okazję do strzelenia bramki. Manchester, kolokwialnie mówiąc, „wyczekał” i przeprowadził akcję, po której strzelił bramkę na 2:0. Marsylia trafiła do bramki dopiero w 83. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, o piłkę walczyli Heinze oraz Brown i to właśnie Anglik skierował ją do własnej bramki.

Man of the match – Wayne Rooney

Rooney & SAFW meczu z Arsenalem, jego równie dobre spotkanie przyćmił wspaniały mecz van der Sara. Dziś był najlepszy. Podał piłkę na tacy do Hernandeza, uczestniczył w każdej akcji Manchesteru. Świetnie zastawiał piłkę i grał tyłem do bramki. W końcowych momentach meczu, popisał się piękną akcją, kiedy był podwojony przez dwóch obrońców OM, i przełożył sobie piłkę pod nogą i uwolnił się spod ich opieki. Jego konsekwentna gra, miała dzisiaj sporą wartość, dlatego uznałem go za najlepszego zawodnika meczu.

Przewiń na górę strony