Nie przegap
Strona główna / Z przymrużeniem oka / Kto pod kim dołki kopie…

Kto pod kim dołki kopie…

Cristiano Ronaldo
…ten ma łopatkę. W przypadku Fergusona rzekłbym nawet, że koparkę. A gdzie kopie dół trener Manchesteru? Na środku boiska. O co chodzi? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę. Na szczęście ja wiem, o co chodzi, więc wiem też, że o pieniądze Sir Alex Ferguson nie musi się martwić. Wy jednak jeszcze nie wiecie, więc lepiej zajrzyjcie do skarbonki żeby nie trzymać was dłużej w niepewności, powiem wprost – chodzi o pomoc.

Nie wiem czy wcześniej nasz menadżer brał piłkarzy z wyprzedaży, czy dopiero teraz obudziła się w nim szkocka krew, ale jedno jest pewne – nie mamy w pomocy lidera. Nie możemy przecież ciągle liczyć na przebłyski Giggsa. Ale może przyjrzyjmy się wpierw historii. W latach 1993-2003 w drugiej linii królował David Beckham, zawodnik słynący z reklam Pepsi nieprzeciętnych umiejętności. Zanim zagościł on w Manchesterze, na środku rządził Bryan Robson. Gdybym w 2001 roku powiedział, że za osiem lat najlepszym naszym pomocnikiem będzie Darren Fletcher, chyba by mnie wyśmiano. Albo nie zrozumiano, bo w naszej drużynie Szkot zadebiutował rok później, wcześniej nie był specjalnie znany. Wracając do roku 2001, w Sportingu Lizbona pewien nażelowany pan przebił się do pierwszego składu. Zadebiutował on w przegranym 2-4 meczu przeciwko Sportingowi Braga, ale to obchodzi chyba tylko nerdów. Dla nas ważniejsze jest to, co działo się potem. Po odejściu Beckhama, laureat nagrody „Ultimate Gay Icon” nie zachwycał jedynie homoseksualistów, lecz również nas. No, może nie do końca, bo pierwszy sezon zawalił, ale to nie powinno nikogo dziwić, przecież Cristiano Ronaldo jest specjalistą w zawalaniu różnych rzeczy. Przykładem na to jest marnowanie świetnej sytuacji bramkowej:


lub niszczenie swojej kariery przechodząc do Realu.

No właśnie, Galaktyczni. Tam również Zły Czarnoksiężnik kopie doły pod naszym byłym nurkiem lub – jak kto woli – piłkarzem. http://www.realmadrid.pl/index.php?co=aktualnosci&id=26223 Czy Perez odpuści sobie skomentowanie tej sprawy? Czy klątwa się spełni? Czy Moda na Sukces się wreszcie skończy? Czy trafiłem szóstkę w totka? Mam ogromną nadzieje, że na wszystkie te pytania dostanę pozytywną odpowiedź. Spośród kopaczy dołów mamy już klasę robotniczą Manchester United oraz Real Madrid i na tym może listę skończmy, bo przecież nie wchodzi się trzy razy tam, gdzie Salomon nie naleje, czy jakoś tak. Skoro o Salomonie Kalou mowa, to zobaczmy co ciekawego u Ancelottiego i spółki. Scolari nadal tęskni za byłym klubem i co jakiś czas daje o sobie znać. Ostatnia jego wypowiedź brzmi niczym kłótnia małych dzieci w piaskownicy o to, który pierwszy znalazł wiaderko. Jedyna różnica jest taka, że nie poszło o wiaderko, tylko o łopatkę Jurija Żyrkowa. Ciekawskich odsyłam tutaj http://www.cfcpoland.com/?id=8184

Wróćmy jeszcze do Manchesteru i tytułowych dołków, a właściwie dziur w polskich drogach formie. Czy znowu będziemy musieli patrzeć na chwiejny niczym cena dolara poziom gry Diabłów? W poprzednim sezonie zaczęliśmy słabo. Na cztery spotkania zaledwie jedno wygrane. Później Diabły się poderwały i przez sześć spotkań były niepokonane. Arsenal chwilowo przerwał tę serię, ale Red Devils zaatakowały z potrójną siłą nie przegrywając szesnastu spotkań z rzędu. Niestety, TurboDymoMan ich zawstydził i wygrał 24 spotkania Liverpool zakończył tę świetną passę, pokonawszy nas 1-3. Po porażce z The Reds znowu złapaliśmy dołek, tym razem polegliśmy z Fulham. Na szczęście piłkarze szybko wzięli się do roboty i znowu zaczęli wygrywać, już do końca sezonu pozostając niezwyciężonymi. Nie zmienia to jednak faktu, że nieraz nasza gra wołała o pomstę do nieba. Przez to my, kibice Manchesteru, czy to na stadionie, czy w barach, czy też przed telewizorami, razem z kumplami, piwem i nową paczką Lays o smaku Pieczonego Ziemniaka z Ogniska szalikiem w rękach krzyczeliśmy ile sił w płucach na sędziego i Parka Ji-Sunga „Glory, glory Man United!”. To właśnie w tym sporcie jest piękne! Życzę Wam i sobie żeby ten sezon był równie udany i pełen emocji co poprzedni.

Autor: Michał Kownacki “Grizz”

Przewiń na górę strony