Nie przegap
Strona główna / Offtopic / Konferencja z Eusebio

Konferencja z Eusebio

Konferencja z Eusebio
We wtorek, 25 listopada, do Warszawy przyjechał legendarny zawodnik Benfiki Lizbona, Eusebio da Silva Ferreira. Powodem wizyty tak znamienitego gościa było zaproszenie od Mennicy Polskiej, która wydała monetę z serii „Kings of Football” z wizerunkiem właśnie „Czarnej Pantery”. Przy okazji wybitny przed laty piłkarz uczestniczył w uroczystościach otwarcia kolejnego stadionu „Orlik” w Warszawie. W środę, 26 listopada, w budynku Mennicy odbyła się konferencja prasowa, na którą udało mi się dostać.

Konferencja rozpoczynała się o 12:30, ja jednak postanowiłem pojawić się pod budynkiem nieco wcześniej, bo przed południem. W zasadzie wszystko przebiegałoby spokojnie, gdyby nie to, że byłem cholernie zestresowany. Szczerze powiedziawszy, cholernie to mało powiedziane. Dlaczego się tak denerwowałem?

Proszę sobie wyobrazić, że lada chwila zobaczycie z bliska kogoś pokroju Eusebio. Przecież ten facet jest wymieniany na równi z takimi legendami jak Pele, Maradona czy Alfredo Di Stefano. Nie wspominając o nam najbliższym George’u Beście, przeciwko któremu Eusebio miał okazję grać dwukrotnie w sezonie 1965/1966 i później w tym szczególnym finale z 1968 roku, gdy „Czerwone Diabły” rozniosły Benfikę 4:1 na Wembley.

Eusebio da Silva FerreiraTo jednak nie wszystko. Na konferencji nie znalazłem się przypadkiem. Właściciel serwisu OneUnited.pl potrzebował kogoś, kto mógł pojechać do Warszawy i zadać kilka pytań Portugalczykowi, mocno zahaczając o temat Manchesteru United. Radzio polecił mu mnie, a ja się zgodziłem. Początkowo dostałem informację, że Eusebio ma zawitać do Polski w styczniu przyszłego roku. Skontaktowano się ze mną w ubiegłą niedzielę i wtedy dowiedziałem się, że ta wiadomość się nie potwierdziła i na przygotowania mam ledwie… dwa dni. Panika to mało powiedziane.

Mimo że studiuję dziennikarstwo sportowe od trzech lat, miała to być moja pierwsza konferencja w życiu. Zostałem rzucony na głęboką wodę – nie dość, że mój pierwszy raz, to od razu na przeciw siebie miałem mieć kogoś tak wspaniałego i uwielbianego na całym świecie. Wiedziałem, że jest to dla mnie możliwość zdobycia niezwykle cennego doświadczenia, jeżeli faktycznie mam w przyszłości wykonywać zawód dziennikarza. Ale od niedzieli do środy co jakiś czas przez myśl przechodziło mi tylko „po jaką cholerę się za to brałeś?!”

Do Warszawy wybrałem się we wtorek popołudniu, żeby spokojnie móc się wyspać przed konferencją i żeby nie jechać na ostatnią chwilę. Trochę pytań dostałem wcześniej, ja to spisałem, przeredagowałem i to było całe moje przygotowanie. Ogólnie moim zadaniem było wypytanie Eusebio o parę spraw w miarę związanych z Manchesterem. Efekty miały się ukazać w serwisie OneUnited.pl.

Do budynku Mennicy wszedłem tuż przed 12, przy recepcji podałem swoje dane i dzięki temu otrzymałem materiały prasowe z konferencji. W teczce znalazły się informacje o samym Eusebio, o serii monet „Kings of Football”, ulotka z tym związana, a także wydrukowane awers i rewers monety. Do tego dorzucono również płytę CD, na której zamieszczono wszystkie te materiały w formie cyfrowej. Fajnie.

Stres ciągle dawał o sobie znać, do konferencji pozostało niecałe 30 minut, a ja ciągle nie miałem pojęcia jak to będzie wyglądać. Pomyślałem, że lepiej zawczasu załatwić potrzeby fizjologiczne, żeby mnie potem nagle nie zaskoczyło w najważniejszym momencie. Zlokalizowałem toaletę. Naciskam klamkę – zamknięta. No to czekam… Po chwili usłyszałem odgłos otwieranych drzwi. Z toalety wyszedł niższy ode mnie, łysiejący facet w jasnym garniturze i krawacie w odcieniu różowego. Zareagowałem automatycznie, mówiąc „dzień dobry” i wszedłem do środka. Dopiero później dotarło do mnie tak naprawdę, że minąłem się w toalecie z… redaktorem Szaranowiczem.

I właśnie wtedy znów poczułem napływ niepokoju i zdenerwowania – przecież tutaj mogę spotkać ludzi, których znam jedynie z gazet, telewizji czy Internetu. Poczułem się mały. Gdy wyszedłem, widziałem, że ilość gości się powiększa, rozpoznałem m. in. Andrzeja Szarmacha. Było dużo starszych ludzi – z początku myślałem, że to ktoś z PZPN, dopiero później dowiedziałem się, że to inni piłkarze z Klubu Wybitnego Reprezentanta, których niestety nie znałem z wyglądu. A propos PZPN-u, w Mennicy nie stawił się nowy prezes związku, Grzegorz Lato. Skomentowałem to później w rozmowie z pewnym dziennikarzem, który mocno skrytykował świetnego napastnika „Orłów Górskiego”. To jawne niedopatrzenie pana Laty, który nie raczył nawet wysłać żadnego ze swoich kilku(nastu?) wiceprezesów w zastępstwie. Konferencji nie uświetnił również swoją obecnością Jan Tomaszewski, choć, jak widziałem, jedno z miejsc było podpisane jego nazwiskiem.

Zapytałem jakiegoś dziennikarza, który witał się wcześniej z Szaranowiczem, o jakieś wskazówki. Nie dosłyszałem jak się nazywał, ale dopiero później zobaczyłem, że ma notes z logo TVP Sport. Z dziennikarzy, których znam z widzenia, rozpoznałem Stefana Szczepłka, tuż przed konferencją na miejsce dotarł Tomasz Zimoch – nietrudno go było pominąć, miał sweter koloru pomarańczowego, co wyróżniało go z tłumu przeróżnych ciemnych czy jasnych marynarek.

Około 12:30 puszczono z głośników muzykę i poproszono dziennikarzy oraz gości, by zajęli swoje miejsca. Na salę wszedł Eusebio wraz ze swoim agentem, tłumaczką oraz przedstawicielami Mennicy Polskiej. Przez pomieszczenie przeszło echo gromkich braw. Najpierw odbyła się część oficjalna, red. Szaranowicz, który prowadził konferencję, przedstawił gości, później przemawiali szefowie Mennicy. Mówili przede wszystkim o monetach, później głos zabrał bohater spotkania. Nerwy towarzyszyły mi cały czas. W jednej ręce trzymałem długopis, w drugiej zeszyt z pytaniami, przygotowywałem się do notowania odpowiedzi (niestety nie miałem dyktafonu).

W końcu nadeszła ta chwila. Red. Szaranowicz poprosił zebranych dziennikarzy o pytania, czułem ogromne zdenerwowanie. Rozglądam się po sali i… nikt nie podniósł ręki! Zapadła cisza, wszyscy czekali w napięciu. Chciałem, żeby ktoś zadał pytanie, żeby wiedzieć jak się później zachować, potrzebowałem jakiegoś wzorca. Nikt się jednak nie kwapił… Nie wiem dlaczego, ale nagle cały stres odszedł jak ręką odjął, musiałem podjąć męską decyzję, bo czułem, że innej okazji mogę już nie mieć. Podniosłem dłoń. – Jest pytanie! – powiedział Szaranowicz.

Hostessa podała mi mikrofon, przedstawiłem się i spytałem Eusebio o to, jakie ma wspomnienia z finału Pucharu Europy z 1968 roku. Tłumaczka przetłumaczyła to, co powiedziałem, po czym Portugalczyk zabrał głos:

Cóż, Benfica przegrała wtedy z Manchesterem 1:4. Nic nie mam do powiedzenia, nie warto o tym wspominać.

Super. Prawdopodobnie moje jedyne pytanie tego dnia i w zasadzie od razu spalone. Byłem jednak zadowolony, że pokonałem swój strach i jako pierwszy zadałem pytanie. Po chwili zgłosił się ktoś z sali – wysłannik wp.pl. Zadał pytanie, które też miałem w zeszycie – o jego faworyta w plebiscycie „France Football”.

Jestem Portugalczykiem, więc trudno, żebym nie głosował na Portugalczyka. Gdyby pan miał oddać swój głos, a w plebiscycie startował Polak, to nie głosowałby pan na niego? Jestem za Cristiano, oczywiście szanuję innych piłkarzy, ale mój głos mogę oddać tylko na swojego rodaka.

Ktoś jeszcze spytał o pięciu najlepszych Europejczyków według Eusebio. Piłkarz nazywany „Czarną Panterą” uznał to za dość trudne pytanie i postanowił wymienić tylko trzech: Alfredo Di Stefano, Lew Jaszyn i Ferenc Puskas. Po tej odpowiedzi red. Szaranowicz dość przytomnie przeszedł do dalszej części spotkania, bo naprawdę mało kto chciał zadawać pytania podczas konferencji. Po niej, stacje telewizyjne miały mieć możliwość przeprowadzenia indywidualnych wywiadów z legendą futbolu. Zapewne na to właśnie czekali.

Eusebio da Silva FerreiraTuż po pytaniach do wspólnego zdjęcia ustawili się członkowie Klubu Wybitnego Reprezentanta, a później utworzyli kolejkę po autografy. Możliwość zdobycia podpisu gościa mieli również pozostali uczestnicy, ale ja się niestety nie dopchałem, bo strzelałem fotki telefonem komórkowym (słabo wyszły). Później Eusebio wyszedł do innego pomieszczenia, by mógł chwilę odpocząć i zjeść obiad, a nas również zaproszono na ciepły posiłek. Skoro już przeznaczenie połączyło mnie z Szaranowiczem, postanowiłem zgarnąć jego autograf. Potem upolowałem jeszcze podpis Tomasza Iwana, którego zauważyłem dopiero podczas „czyszczenia” bufetu.

Dobry dziennikarz, to czujny dziennikarz. Po kilkunastu minutach Eusebio wyszedł z zaplecza, by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia z pracownikami Mennicy, a później w tym drugim pomieszczeniu odbyła się… nieco mniejsza, bardziej kameralna konferencja prasowa. Było nas góra kilkunastu i wtedy już posypały się pytania. Najlepiej zanotował je jeden z dziennikarzy wp.pl. Tym razem nie miałem już żadnych oporów. I otrzymałem kolejną szansę na pytanie do Eusebio. Próbowałem wybrać najbardziej odpowiedni temat, pomyślałem, że najlepiej, gdy zapytam go o coś, co jest na czasie.

– Co będzie lepsze dla Cristiano Ronaldo w rozwoju jego kariery? Odejście do Realu Madryt czy pozostanie w Manchesterze?
– Nie jestem agentem Ronaldo, nie chcę zabierać głosu w tej sprawie.

Spalony. Dwa pytania i dwie bardzo mało satysfakcjonujące odpowiedzi. Patrząc na to, o co pytali zawodowcy, wypadłem gorzej niż blado. No, ale pocieszam się tym, że przecież była to moja pierwsza konferencja, a także tym, że miałem określone zadanie i tematykę. A tak prawdę powiedziawszy, ciężko pytać 66-letniego Portugalczyka o „Czerwone Diabły”. Dotarło to do mnie dopiero po pewnym czasie – przecież ten człowiek mógł zwyczajnie nie pamiętać tamtego meczu, tym bardziej, że poniósł sromotną klęskę. Z drugiej strony, trochę żałuję, że nie zapytałem go konkretnie o Besta czy Charltona.

Po mini-konferencji Eusebio przygotowywał się do wywiadów dla telewizji, dlatego nie było tam już czego szukać, tym bardziej, że panowie z ochrony raczej wypraszali tych, którzy się tymi wywiadami nie zajmowali. Musiałem też pilnować czasu, bo połączenia pociągów relacji Warszawa – Wrocław nie są zbyt ciekawe, a chciałem dotrzeć na Dolny Śląsk jeszcze tego samego dnia. Pomijając pytania, było naprawdę super. Czułem się jakbym przebywał w innej rzeczywistości, wrażenia niesamowite. Byłem od prawdziwej, futbolowej legendy na wyciągnięcie ręki. Mam cichą nadzieję, że uda mi się kiedyś to powtórzyć. Tym bardziej, że Mennica Polska już zapowiedziała kolejne podobizny znanych piłkarzy wytłoczone na monetach. Wśród nich znalazł się chociażby sir Bobby Charlton. Oj, gdyby to jego zaprosili…

Przewiń na górę strony