Nie przegap
Strona główna / Liga Mistrzów / Droga Manchesteru United do finału Ligi Mistrzów

Droga Manchesteru United do finału Ligi Mistrzów

Droga Manchesteru United do finału Ligi Mistrzów
Gra w finale Ligi Mistrzów to coś, co nie zdarza się zbyt często. W wielu przypadkach kibice danego klubu czekają na takie wydarzenie dobrych parę lat. Fani Manchesteru United śnili o pucharze mistrzów Europy przez dziewięć sezonów. Finał zawsze pozostaje w pamięci i sercach, ale czy ktoś po kilku latach pamięta, jaką drogę zawodnicy musieli pokonać, żeby się w nim znaleźć? Jeżeli nie to zapraszam do lektury poniższego tekstu.

Sezon 1998/99

Kwalifikacje

W sezonie 1998/99 Manchester United swoją przygodę z Champions League rozpoczynał od gier kwalifikacyjnych. Ich przeciwnikiem był wówczas nie kto inny jak ŁKS Łódź. Pierwszy mecz gracze „Czerwonych Diabłów” rozegrali na własnym terenie. Zawodnicy ŁKS-u sprawiali wrażenie, jakby wyszli na boisko po remis – stanęli twardo w obronie i nie mieli zbyt wielkiej ambicji na grę w ofensywie, więc United od razu zaczęło atakować. Wynik spotkania otworzyli w 16. minucie, kiedy to Ryan Giggs umieścił piłkę w siatce. Główka Cole’a w 81. minucie przypieczętowała zwycięstwo „Czerwonych Diabłów” w pierwszym meczu.

ŁKS Łódź vs. Manchester United - biletW drugim spotkaniu Polacy zmienili swoją grę i zaatakowali od początku spotkania. United zareagowało na to jednak spokojnie i skutecznie przerywało próby zagrożenia bramki przez przeciwnika. Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 0:0, który w pełni wystarczył „Czerwonym Diabłom” na awans do fazy grupowej LM. Tam nie było jednak łatwo – trafiliśmy do grupy D czyli do „grupy śmierci” – z Barceloną, Bayernem Monachium i Brondby Kopenhaga.

Faza grupowa

Meczem otwierającym dla United rywalizację w grupie D było spotkanie z Barceloną 16 września. W siedemnastej minucie meczu, David Beckham minął zawodnika Barcelony i dośrodkował piłkę w pole karne. Tam przygotowany do strzału był Ole Gunnar Solskjaer, jednak futbolówka trafiła do Ryana Giggsa. Walijczyk wykorzystał skupienie obrońców na norweskim napastniku i pokonał golkipera „Blaugrany”. 1:0 dla Man Utd. 25 minut później znowu Beckham posłał piłkę w pole karne gości. Świetnie ustawiony Dwight Yorke strzelił z przewrotki, jednak bramkarzowi udało się wybić piłkę. Futbolówka po rykoszecie trafiła jednak do Paula Scholesa, który z zimną krwią wbił ją do bramki, dając gospodarzom prowadzenie 2:0. Barcelona bramkę kontaktową strzeliła tuż po przerwie – w 47. minucie spotkania gola zdobył Anderson. Po godzinie gry było już 2:2, po tym, jak w polu karnym United Jaap Stam sfaulował w polu karnym Rivaldo. „Jedenastkę” pewnie wykorzystał Giovanni. Katalończycy nie cieszyli się zbyt długo z remisu. Niespełna cztery minuty później David Beckham po perfekcyjnie wykonanym rzucie wolnym z ponad 25 metrów dał „Czerwonym Diabłom” ponowne prowadzenie. W 71. minucie padła kolejna bramka dla Katalończyków. W ogromnym zamieszaniu podbramkowym piłkę sprzed pustej bramki wybil ręką Nicky Butt, za co został wyrzucony z boiska, a Barcelona zyskała rzut karny. Na bramkę zamienił go Luis Enrique. Remis 3:3 to końcowy wynik tej oszałamiającej i niezwykle zaciętej rywalizacji.

Następnie Manchester United stanął przeciwko Bayernowi Monachium. Prowadzenie Niemcom dał w 11. minucie Brazylijczyk Elber. Podopieczni sir Alexa Fergusona sugerowali, że bramka została zdobyta ze spalonego, jednak sędzia tego nie zauważył i uznał gola. W odpowiedzi United rzuciło się do ataku. Beckham podał do Yorke’a, który strzałem głową strzelił bramkę. United powoli przejęło kontrolę. W 49 minucie zawodnicy „Czerwonych Diabłów” objęli prowadzenie – Paul Scholes wygrał sytuację jeden na jeden z Oliverem Khanem. Bayern naciskany przez „Czerwone Diabły” rzucił się do ataku i sprawił, że nietypowy błąd popełnił Peter Schmeichel. Duńczyk podbił piłkę tak niefortunnie, że ta zamiast zostać wybita poza pole karne trafiła do Stama, który dał Niemcom w tym spotkaniu remis 2:2.

Po dwóch remisach uzyskanych w meczach z najlepszymi klubami w Europie, piłkarze United chcieli odnieść pierwsze zwycięstwo w grupie. Tak też się stało – sześć bramek strzelonych na wyjeździe Brondby pozwoliło im zapisać się w historii LM jako zespół, który pierwszy raz na wyjeździe strzelił tyle goli. Już w drugiej minucie spotkania pierwszego gola zdobył Ryan Giggs, po podaniu Wesa Browna. Po 21 minutach gry było już 2:0 po kolejnym trafieniu Walijczyka. Następnie swoje wspaniałe zgranie pokazał duet Andy Cole i Dwight Yorke. Ich wspaniała akcja dała „Czerwonym Diabłom” prowadzenie 3:0 w 28. minucie gry. Strzelcem – Andy Cole. Następnie Brondby udało się strzelić kontaktowego gola, po tym jak Keane nie zdążył wrócić i zatrzymać jednego z przeciwników. Jednak chwilę później Irlandczyk zrewanżował się i w 55. minucie zdobył bramkę. Potem na 5:1 podwyższył Yorke. Zaledwie dwie minuty później wprowadzony na boisko Solskjaer już przy swoim pierwszym kontakcie z piłką strzelił gola dającego United wynik 6:1. „Czerwone Diabły”, mając zagwarantowaną wygraną, pozwoliło Brondby strzelić drugą bramkę w końcowych minutach meczu i spotkanie zakończyło się wynikiem 2:6. Tego samego wieczoru Bayern pokonał Barcelonę, co pozwoliło United przesunąć się na pierwszą pozycję w tabeli grupy D.

Spotkanie z piłkarzami z Kopenhagi miało podobny przebieg na Old Trafford. Już po 16 minutach United prowadziło 3:0 po golach Beckhama, Cole’a i Phila Neville’a. Pierwszą bramkę po rzucie wolnym z około 28 metrów zdobył Beckham. Chwilę po tym, po strzale Andy’ego Cole’a piłka ponownie wpadła do siatki. To fenomenalne trafienie było poprzedzone wspaniałą wymianą podań z Dwightem Yorke’em. Ten drugi swoja bramkę dla United strzelił w 28. minucie, a w 62. kolejnego gola dołożył Paul Scholes, co w rezultacie dało „Czerwonym Diabłom” zwycięstwo 5:0.

Kolejny mecz United rozegrało z Barceloną. Katalończycy byli pod lekką presją, ponieważ żeby pozostać w elitarnych rozgrywkach Ligi Mistrzów musieli wygrać to spotkanie. To był mecz, który miał przyćmić nawet poprzednie, przyprawiające o dreszcze spotkanie tych zespołów rozgrywane na Old Trafford. Dramat gości rozpoczął się już w 49. sekundzie, kiedy to Anderson znalazł drogę do bramki. Barcelona nadal atakowała, ale United dzielnie odpierało ich ataki, a w szczególności świetnie spisujący się w bramce Schmeichel. Wkrótce to „Diabły” zaczęły zagrażać bramce przeciwnika. Po pięknym podaniu Blomqvista przed pole karne w 25. minucie wyrównującą bramkę strzelił Yorke. W 52. minucie znakomitą wymianę podań zaliczyli Cole i Yorke, co Anglik zakończył perfekcyjnym strzałem. „Diabły” nie za dużo czasu cieszyły się z prowadzenia, bowiem pięć minut później do wyrównania doprowadził Rivaldo, po fenomenalnym uderzeniu z rzutu wolnego. United ponownie odzyskało prowadzenie w 68 minucie. Strzelcem bramki był Yorke, który ładnie uderzył głową po niesamowitej centrze Beckhama. Pragnąca zwycięstwa Barcelona nadal naciskała. Wyrównanie przyniósł im niesamowity gol Rivaldo z przewrotki. Brazylijczyk miał chęć strzelić jeszcze jedną bramkę, jednakże jego potężny strzał z 28 metrów trafił wprost w poprzeczkę. Spotkanie zakończyło się więc ostatecznym wynikiem 3:3.

Finałowy mecz United w grupie D też niósł za sobą pewne „matematyczne kalkulacje”. Remis dawałby obydwu drużynom awans do 1/8 finału. „Czerwone Diabły” zremisowały to spotkanie dzięki czemu zajęły drugie miejsce w „grupie śmierci”, co było jak najbardziej zasłużone – strzelili najwięcej goli i nie odnieśli żadnej porażki. Bezbramkowy remis utrzymywał się do 43. minuty gdy Giggs wspaniale dostrzegł stojącego na krawędzi pola karnego Keane’a. Kapitan United strzelił z tej właśnie pozycji dając Diabłom prowadzenie. Bayern zaczął napierać na bramkę gospodarzy i w 56. minucie Salhamidzic strzelił gola na 1:1. Gospodarze dzielnie odpychali ataki przeciwnika przez ostatnich 30 minut, dzięki czemu zapewnili sobie miejsce w ćwierćfinale.

Oto jak przedstawiała się tabela grupy

P W D L F A Pts
Bayern Munich 6 3 2 1 9 6 11
Manchester
United
6 2 4 0 20 11 10
Barcelona 6 2 2 2 11 9 8
Brondby 6 1 0 5 4 18 3

Ćwierćfinał

Przeciwnikiem United w ćwierćfinale była drużyna Interu Mediolan. To była noc, w której David Beckham miał grać przeciwko Simeone, z którym to wdarł się w scysję poprzedniego lata w finałach MŚ 98 (w wyniku całego tego wydarzenia Anglik został wyrzucony z boiska). Jak się okazało to był wieczór Beckhama i Argentyńczyk nie mógł się równać z jego podaniami, wykańczanymi przez Yorke’a. Pierwszy przebłysk Anglika miał miejsce już w 6. minucie gry, drugi zaś w 45. W obu sytuacjach „Becks” centrował, a Yorke zamykał bramkami strzelanymi głową. W drugiej połowie Simone otrzymał kilka piłek, jednakże jego próby zagrożenia bramki przeciwnika były stanowczo zatrzymywane. Schmeichel rozgrywał wspaniałe zawody, wyrabiając cuda w bramce. Szczególnymi paradami popisał się w sytuacjach kiedy strzelali Zamorano i Ventola. Wydawało się, że strata gola w obu sytuacjach jest nieunikniona, ale niesamowity Duńczyk potwierdził tylko to, że dla niego nawet piłka, która jest już na linii bramkowej jest do obrony.

Po zwycięstwie w pierwszym meczu 2-0 przyszedł czas na rewanż, na Stadio Giuseppe Meazza. Przez większą część meczu United grało jakby pod presją, a Inter ciągle walczył by otworzyć wynik spotkania. Jednakże obrona „Diabłów” stanęła murem, a szczególne wyróżniał się Berg. Przy okazji na wyrazy uznania zasługuje francuski sędzia Gilles Veissiere, który dzielnie radził sobie z atmosferą meczu oraz nie dał się nabrać na liczne symulacje w drużynie gospodarzy. United dopisywało też wielkie szczęście jak w sytuacjach kiedy Zanetti uderzał w słupek, Schmeichel bronił strzał Ronaldo czy Berg wybijał piłkę z pola karnego w ostatnim momencie. „Czerwone Diabły” dzielnie się broniły, aż do 63 minuty, kiedy Ventola wpakował piłkę do bramki i zrobiło się 1-0. Inter miał chętkę na jeszcze jedna bramkę, a napięcie meczu wzrastało z każdą minutą. Rozładował je dopiero Paul Scholes, który strzelił bramkę na 1-1 i tym samym zapewnił United miejsce w półfinale.

Półfinał

York vs. Juventus TurynW półfinale „Czerwone Diabły” spotkały się z Juventusem. Pierwszy mecz rozegrano na Old Trafford. Nie ma co się oszukiwać – przez 60 minut gry United było gorszym zespołem niż goście. Włoska drużyna była pełna gwiazd – i Zidane, i Davids prezentowali się naprawdę imponująco. Juventus w 25. minucie w pełni zasłużenie objął prowadzenie po bramce Antonio Conte. United nie poddawało się, próbowało atakować, jednak próby strzelenia gola przez Keane’a i Giggsa były skutecznie powstrzymywane przez bramkarza Juventusu, Angelo Peruzziego. W końcu za Yorke’a został wprowadzony na boisko Sheringham, który od razu zaczął siać zagrożenie pod bramką Włochów. Wszyscy kibice United byli pewni, że w 86. minucie United wyrównało, jednak sędzia stwierdził, że Teddy był na spalonym. Upragniony gol padł w 90. minucie kiedy to po centrze Beckhama piłkę do bramki wpakował Ryan Giggs. Ostateczni spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1 i zawodnicy United stanęli przez olbrzymim zadaniem w rewanżu w Turynie.

Cole - gol przeciwku Juventusowi TurynDrugi mecz półfinałowy zapisał się w historii jako jeden z najbardziej porywających spotkań i okazał się jednym z największych „comebacków” w europejskim futbolu. Po 11 minutach „Diabły” przegrywały już 2:0. W 6. minucie Inzaghi wykazał się niezwykłym sprytem w polu karnym pokonując Schmeichela. Chwilę później Włoch ponownie strzelał, piłka odbiła się jeszcze od Jaapa Stama, czym zgubiła duńskiego bramkarza United, i wpadła do siatki. „Diabły” nie patrzyły jednak na wynik i grały swoje. Zaowocowało to w 24. minucie, kiedy po rzucie rożnym i dośrodkowaniu Beckhama, Roy Keane uderzył głową, tym samym strzelając bramkę kontaktową. Od tego czasu goście stali się lepszą drużyną. W pewnym momencie wydawało się, że Juventus jest bliski strzelenia drugiego gola – piłkę z linii bramkowej wybił Stam. United zdołało to wykorzystać i po wspaniałym podaniu Cole’a, w 34. minucie na 2:2 wyrównał Yorke. Później obie strony miały kilka szans, ale zdecydowanie bliżej strzelenia bramki byli goście, którzy jednak dwa razy uderzali w słupek. Padły wówczas także dwie bramki, jednakże obie strzelone były z pozycji spalonych. „Czerwonym Diabłom” remis 2-2 w pełni już wystarczał. Jednakże chcieli oni przypieczętować awans golem dającym zwycięstwo. Taki przyszedł na 6 minut przed końcem spotkania. Andy Cole z zimną krwią poszedł za piłka odbitą po strzale Yorke’a i wpakował ją do siatki. Po ostatnim gwizdku arbitra gracze Manchester United cieszyli się z awansu do finału Ligi Mistrzów w sezonie 98/99. Niestety na skutek ilości żółtych kartek nie mogli zagrać w nim dwaj zawodnicy podstawowej jedenastki – Paul Scholes i kapitan drużyny, Roy Keane.

Finał

Ole Gunnar Solskjaer - gol podczas finału Ligi MistrzówFinał UEFA Champions League 1999 pozostanie w pamięci wszystkich kibiców piłkarskich na całym świecie. Dla United miał to być punkt kulminacyjny całego, jakże wspaniałego, sezonu. Idący do zdobycia Potrójnej Korony gracze z Old Trafford, zapewnili sobie przed finałem Mistrzostwo i Puchar Anglii. „Czerwone Diabły” czekały na finał Ligi Mistrzów 31 lat, od czasu kiedy w Pucharze Europy w 1968 roku triumfowali Busby’s Babes.

Teddy SheringhamBayern miał zdecydowanie lepszy początek. Już w 6. minucie spotkania objęli prowadzenie, po strzale Mario Baslera z rzutu wolnego. United cieszyło się jednak w pierwszej połowie lepszym procentem posiadania piłki. Na szczególne pochwały zasługuje także David Beckham, który z konieczności musiał grać na niecodziennej dla siebie pozycji środkowego pomocnika i radził sobie naprawdę imponująco. United ciągnęło jednak do przodu, ale próby zagrożenia bramce przeciwnika były nieudane, a Bayern miał chęć na strzelenie jeszcze jednego gola i co rusz wyprowadzał kontrataki. W wielu sytuacjach wspaniale spisywał się Peter Schmeichel broniąc m. in. strzały Effenberga i Scholla.

United nie poddawało się, ale strzały Yorke’a i, wprowadzonych na boisko Sheringhama oraz Solskjaera były ciągle bronione przez Kahna. Minęła 90. minuta gry, a na tablicy wyników ciągle widniał wynik 1:0 dla Bayernu Monachium… Sędzia doliczył trzy minuty… Trzy minuty nadziei Manchesteru United na doprowadzenie do remisu i dogrywki.

Ole Gunnar SolskjaerWszyscy już bowiem przypisywali tytuł Mistrzów Europy Bayernowi Monachium i mało kto wierzył w siły „Czerwonych Diabłów”. Tymczasem arbiter podyktował rzut rożny dla United… wówczas nastąpił chyba najważniejszy moment tego spotkania i największe „zmartwychwstanie” w futbolu. Do narożnika boiska powędrował David Beckham. Wszyscy zawodnicy United stanęli na połowie rywala, włącznie z Peterem Schmeichelem. Po niefortunnym wybiciu Bawarczyków piłka trafiła wprost pod nogi Ryana Giggsa, który oddał strzał rozpaczy na bramkę przeciwnika. Był tam na szczęście Teddy Sheringham który delikatnie zmienił lot piłki i wpakował ją do niemieckiej siatki! Czerwona połowa stadionu wybuchła, a krzyk komentatorów sportowych dawał wyraźnie do zrozumienia: „Ta bramka jest na wagę zdobycia Champions League”! Bayern był wstrząśnięty, a United nie mogło się nacieszyć.

Teddy SheringhamTo jednak był początek dramatu Bawarczyków. Kolejny rzut rożny dla United, kolejny raz do piłki podchodzi David Beckham… I wtedy właśnie nastąpił jeden z największych momentów w finale, a jak nie w całej historii Champions League. Piłkę głowa uderzył Sheringham, a ta trafiła wprost na nogę Solskjaera, który wpakował futbolówkę pod poprzeczkę! Kibice Manchesteru United zebrani na Camp Nou wyskoczyli w górę, a krzykom komentatorów nie było końca. Kilka sekund później Tyldsley powiedział: „…Manchester United dotarł do ziemi obiecanej”. Chwilę potem rozbrzmiał dźwięk gwizdka Pierluigi Colliny i wszystko było jasne – Manchester United zdobywcą pucharu Ligi Mistrzów sezonu 1998/99!

Kiedy Teddy strzelił pomyślałem „Będę grał 40 minut w finale Ligi Mistrzów. To niewiarygodne!” – przyznał po meczu Ole Solskjaer. Nie trudno więc sobie wyobrazić o czuł nasz bohater po strzeleniu bramki.

Zapisz tekstowy relacji komentatora ITV Clive’a Tyldesleya:

Minuta Komentarz
  (Rzut rożny dla United, Beckham w narożniku boiska)
90.21 Can Manchester United score? They always score.
Beckham…….
In towards Schmeichel……its come for Dwight Yorke
Cleared………..Giggs with the shot
90.35 SHERINGHAM!
(Sheringham strzela gola)
NAME ON THE TROPHY!
91.15 As things stand we will go into extra time with a golden goal hanging like a massive shadow over this final unless Ole Solskjaer can find another……
(Następny rzut rożny dla United, Beckham podchodzi do piłki)

Is this their moment?
92.13

92.17

Beckham……
Into Sheringham…..
AND SOLSKJAER HAS WON IT
!     (Solskjaer strzela gola)  Manchester United have reached the promised land, Ole Solskjaer, and the two substitutes have scored the two goals in stoppage time and the Treble looms large.
93.33 (Końcowy gwizdek)

History is made, Manchester United are the Champions of Europe again and nobody will ever win a European Cup final more dramatically than this. Champions of Europe, Champions of England, the FA Cup holders, everything their hearts desire. United fans will ask where did you watch the 1999 European Final? Where did you see Ole Solskjaer win it with virtually the last kick of the final?

Sezon 2007/08

Faza grupowa

W sezonie 2007/08 United trafiło do grupy z Sportingiem Lizbona, AS Romą i Dynamem Kijów. Niektórzy twierdzili, że o wyjście z tej grupy będzie trudno.

Sporting vs. Manchester United - RonaldoInauguracyjne spotkanie „Czerwone Diabły” rozegrały na wyjeździe ze Sportingiem Lizbona. Jako pierwsi naciskać zaczęli gospodarze, jednakże ich ataki przecinał Nemanja Vidić. Wspaniale od pierwszych minut spisywał się także Edwin van der Sar, który obronił m.in niebezpieczne uderzenie Moutinho z 8. minuty meczu. Początkowo gra United była lekko flegmatyczna. Pierwszy porządny atak „Diabły” przeprowadziły w 25. minucie, jednak strzał Ronaldo został wybity przez bramkarza Stortingu na rzut rożny. Po 45 minutach gry na tablicy wyników ciągle widniał wynik 0:0… Upragniony gol padł dopiero po godzinie gry. Cristiano Ronaldo, po dośrodkowaniu Browna, ładnym szczupakiem pokonał Stojkovića, tym samym dając Diabłom prowadzenie 1:0. Bramka Portugalczyka dodała United siły, które miało ochotę na strzelenie jeszcze jednej bramki, jednak ze słabym powodzeniem. Ostatecznie więc spotkanie zakończyło się wynikiem 1:0, dając tym samym gościom 3 ważne punkty.

Następny mecz „Diabły” rozegrały przeciwko AS Romie. Spotkanie zapowiadało się niezwykle ciekawie i tak też było. Początkowo gra była bardzo ostra, przepełniona faulami. Jako pierwsi do ataku rzucili się gracze z Rzymu, jednak strzały w 7. i 11. minucie z powodzeniem bronił Tomasz Kuszczak. W 21. minucie gry sędzia dopuścił się nie lada błędu, nie zauważając dotknięcia piłki ręką w polu karnym Romy. Od 27. minuty „Czerwone Diabły” zaczęły powoli przejmować inicjatywę, jednak nadal nie udało się strzelić bramki. Najbardziej dogodną sytuację jaka nadarzyła się w pierwszej połowie zmarnował Wayne Rooney, który nie wykorzystał sytuacji będąc „sam na sam” z bramkarzem gości. Tuż po przerwie, po błędzie Vidića, Totti był bliski strzelenia bramki, ale świetnie w tej sytuacji zachował się Kuszczak. Kilka chwil później Nani przeprowadził wspaniały rajd od połowy boiska, ale niestety strzał którym go wykończył uderzył w poprzeczkę. Pierwsza bramka padła dopiero w 70. minucie. Nani zgrał piłkę do środka, a stamtąd w swoim stylu piłkę do siatki wpakował Wayne Rooney! Ostatnie 20 minut gry to ciągłe, przerywane ataki obu drużyn.

Trzecie spotkanie, trzecie zwycięstwo, umocnienie pierwszego miejsca w grupie i cztery gole „Diabłów” – to mecz z Dynamem Kijów. Wynik spotkania otworzył już w 10. minucie Rio Ferdinand strzelając gola głową, po pięknym dośrodkowaniu Ryana Giggsa. Na kolejną bramkę nie trzeba było długo czekać. W 17. minucie po wspaniałej akcji Ronaldo, Browna i Rooneya, ostatni z trójki umieścił piłkę w siatce Dynama. Skrzydła „Diabłów” zostały lekko podcięte w 32. minucie, kiedy Diogo Rincón po rzucie rożnym strzelił gola dla gospodarzy. To nie był koniec goli w pierwszej połowie. Na pięć minut przed jej końcem wspaniałym rajdem na lewej stronie boiska popisał się Ryan Giggs, po czym podał do Ronaldo, który strzałem głową wykończył całą akcję. W drugiej części meczu oglądaliśmy jeszcze 2 gole – po jednym dla obu zespołów. W 68. minucie Tevez dośrodkowywał w pole karne. Jeden z zawodników gospodarzy dotknął tam piłkę ręką i po krótkiej dyskusji sędziów, arbiter główny podyktował rzut karny dla United, który pewnie wykorzystał Cristiano Ronaldo. 10 minut później Edwina van der Sara strzałem obok słupka pokonał Ismael Bangoura.

Rewanż na Old Trafford okazał się dla United jeszcze szczęśliwszym. Po zwycięstwie 4:0 „Diabły” zapewniły sobie awans do 1/8 finału. Od początku meczu było widać zdecydowaną przewagę gospodarzy. Jednak pierwszą bramkę udało się strzelić dopiero w 30. minucie. Po dośrodkowaniu w pole karne Ronaldo strzał Carricka dobijał Gerard Pique i tym samym otworzył wynik spotkania. Przed przerwą United strzeliło jeszcze jedną bramkę. Wspaniałe rozegranie piłki pomiędzy Tevezem i Rooneyem, wykończone wspaniałą bramką Argentyńczyka z linii 16-go metra. W drugiej części gry na bramkę trzeba było trochę poczekać. W 76. minucie po centrze Naniego piłkę w siatce umieścił Wayne Rooney. Ale to nie było ostatnie słowo Diabłów – na 120 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry Ronaldo przypieczętował zwycięstwo strzelając ślicznego gola podwyższając rezultat na 4:0.

Sporting vs. Manchester United - NaniNastępnie przyszedł czas na kolejny rewanż i kolejne zwycięstwo. Tym razem nad Sportingiem Lizbona. Jako pierwsi bramkę, po błędzie Tomasza Kuszczaka zdobyli goście. Abel dostał piłkę na prawej stronie boiska i już wydawało się, że będzie dośrodkowywał, ten postanowił strzelać. Uderzył piłkę z całej siły, na krótki słupek, a ta kompletnie zaskoczyła polskiego golkipera wpadając do siatki. Kilka minut później Sporting zdobył kolejnego gola, jednakże sędzia odgwizdał spalonego. W 36. minucie United wreszcie zaatakowało, ale Louis Saha nie zdołał dojść do płaskiego dośrodkowania Ronaldo. W drugiej połowie dużo ożywienia wniósł do gry wprowadzony w przerwie Tevez. Argentyńczyk był także tym, który wyrównał stan spotkania. W 61. minucie po godnym podziwu podaniu Ronaldo, Tevez musnął tylko piłkę, która wpadła do bramki. W następnych minutach gospodarze ciągle atakowali i próbowali zdobyć bramkę na wagę zwycięstwa, ale na marne. Ta padła dopiero w doliczonym czasie gry, po przepięknym uderzeniu Ronaldo z rzutu wolnego.

Ostatnim spotkaniem jakie przyszło rozegrać „Czerwonym Diabłom” w fazie grupowej był rewanż z AS Romą na Stadio Olimpico. Było to pierwsze spotkanie, w którym ekipa z Old Trafford straciła punkty. Ale „straciła punkty” nie oznacza „przegrała”. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1. Warto jednak podkreślić, że United grało w mocno rezerwowym składzie, a przeważali w nim bardzo młodzi zawodnicy. W pewnym sensie można by było rzec, że pierwsza bramka padła już w 10. minucie, jednak Francesco Totti był na spalonym. Prowadzenie jako pierwsza objęła drużyna gości, po golu Gerarda Pique. Hiszpan ładnie uderzył głową, po dośrodkowaniu Naniego z rzutu rożnego i piłka wpadła do bramki. Od tego czasu Roma ciągle dążyła do wyrównania, ale młode „Diabły” radziły sobie z przecinaniem tych ataków. Bramka na wagę remisu padła w 71. minucie. „Giallorossi” wyprowadzili skuteczną kontrę i Mancini strzałem w okienko pokonał bezradnego Kuszczaka. Później zawodnicy United mieli także dużo szczęścia jak przy sytuacjach kiedy piłka po strzałach gospodarzy dwukrotnie uderzała w słupek. Po ostatnim gwizdku „Czerwone Diabły” już oficjalnie mogły się cieszyć z wyjścia z grupy F z pierwszego miejsca!

Tabela grupy F po zakończeniu rywalizacji

Drużyna M Z R P Zb Sb Pkt.
1 Manchester Utd 6 5 1 0 13 4 16
2 AS Roma 6 3 2 1 11 6 11
3 Sporting Lizbona 6 2 1 3 9 8 7
4 Dynamo Kijów 6 0 0 6 4 19 0

1/8 finału

Olimpique Lyon - RonaldoW 1/8 finału Manchester United natrafił na Olympique Lyon. Pierwsza połowa spotkania na Stade De Girland nie obfitowała w bramki ani zbyt groźne akcje i nie było widać przewagi którejkolwiek z drużyn. Do przerwy utrzymywał się więc wynik 0:0. W drugiej połowie jako pierwsi prowadzenie objęli gospodarze, po golu niezawodnego Karima Benzemy w 54. minucie spotkania. Kwadrans przed końcem meczu bramkę strzelił Wayne Rooney, jednak sędzia spotkania uznał, iż Anglik był na pozycji spalonej. Z biegiem czasu goście coraz bardziej nacierali na bramkę przeciwnika i przeprowadzali częstsze próby ataku. Zaowocowało to jednak dopiero w 87. minucie, kiedy po dośrodkowaniu Naniego piłka odbiła się od bramkarza Lyonu i trafiła pod nogi Carlosa Teveza, który doprowadził do remisu.

Olimpique Lyon - AndersonRewanżowy mecz okazał się szczęśliwszym dla Manchesteru United, który wygrał to spotkanie 1:0 i tym samym zapewnił sobie awans do ćwierćfinału. Największym zaskoczeniem była chyba decyzja Alexa Fergusona, który posadził na ławce rezerwowych m.in. Scholesa i Teveza, a w pierwszy składzie zdecydował się wystawić Naniego i Fletchera. Po pierwszym kwadransie gry dało się zauważyć przewagę gospodarzy, jednak na przypieczętowanie tego bramką trzeba było trochę poczekać. Dopiero w 41. minucie Cristiano Ronaldo znalazł drogę do siatki przeciwnika. Nani otrzymał piłkę na prawym skrzydle i lekko podał do Browna, który dośrodkowywał do Andersona. Brazylijczyk uderzył tak szczęśliwie, że piłka trafiła wprost pod nogi Ronaldo, który pokonał Coupeta opanowanym strzałem lewą nogą. Goście nie mieli zamiaru odpuszczać – chcieli strzelić co najmniej jednego gola i tym samym doprowadzić do dogrywki. Atakowali już praktycznie całą drużyną, jednak obrońcy United dzielnie sobie z tym radzili. Diabły mogły strzelić druga bramkę, ale dogodne sytuacje zmarnowali Tevez i Rooney.

Ćwierćfinał

W ćwierćfinale los ponownie połączył United z AS Romą. Z niezwykle wyrównanej i bardzo emocjonującej potyczki na Stadio Olimpico zwycięską ręką wyszedł zespół sir Alexa Fergusona. Pierwszą groźną akcję przeprowadzili gospodarze, ale po główce Panucciego piłka minimalnie minęła bramkę United. Na odpowiedź „Diabłów” nie trzeba było zbyt długo czekać. Po tym jak faulowany był Park Ji-sung z rzutu wolnego próbował strzelać Ronaldo, jednakże z niepowodzeniem. W 39. minucie prowadzenie objęła drużyna gości, po bramce Cristiano Ronaldo, który po podaniu Scholesa niesamowitym uderzeniem głowa pokonał Doniego. Zdeterminowani Włosi nadal napierali na bramkę Edwina van ser Sara, jednak Holender był nieustępliwy i nie dał się pokonać. Za to „Czerwone Diabły” upewniły się w prowadzeniu strzelając w 66. minucie druga bramkę, kiedy to zamieszanie w polu karnym wykorzystał Wayne Rooney. Końcówka meczu także należała już zdecydowanie do gości, którzy wygrali ostatecznie spotkanie 2:0.

W rewanżowym meczu na Old Trafford, United pokonało Romę 1:0 po wspaniałej bramce zdobytej głową przez Carlosa Teveza strzelonej w 70. minucie gry. Pierwsza połowa przebiegała dosyć spokojnie – gospodarze grali dosyć zachowawczo, broniąc korzystnego wyniku uzyskanego w pierwszym meczu. W 30. minucie Roma miała wspaniałą sytuacje na objęcie prowadzenia – po faulu na Mancinim arbiter meczu podyktował rzut karny. „Jedenastki” nie wykorzystał jednak Daniele De Rossi. Włosi próbowali jednak zdobyć chociażby jedną bramkę, ale bezskutecznie. W końcówce byli już na tyle zmęczeni, że zrezygnowali z walki. Tak więc w drugim meczu United przypieczętowało tylko swój występ w półfinale Champions League. Awans dzięki wygranej zapewniła sobie także Barcelona, z która przyszło nam walczyć o finał.

Półfinał

Pierwsze spotkanie półfinałowe rozegrane zostało na Camp Nou. Od pierwszych minut United zaatakowało – wywalczyło rzut wolny oraz rożny, po którym podyktowany został rzut karny, gdyż piłkę rękoma blokował Milito. Podchodzący do piłki Ronaldo mógł zapewnić gościom prowadzenie i tym samym spokojne kontrolowanie gry, jednak Portugalczyk nie wykorzystał „jedenastki”! Wprawdzie Valdésowi nie udało się wyczuć strzału, jednak ten powędrował tuż obok bramki. Przez większość meczu Barcelona była zdecydowanie lepszym zespołem, jednak nie potrafiła przedłożyć tego na bramkę. Strzały Xaviego i Iniesty były niecelne, albo z łatwością zostawały obronione przez Edwina van der Sara. Kolejne ataki obu drużyn nie przynosiły efektu. Barcelonie nie pomogło nawet wejście Henry’ego, który prócz kilku dobrych podań i jednego groźnego strzału nie pokazał nic ciekawego. Tak więc United zremisowało bezbramkowo na Camp Nou i można było powiedzieć, że miało większe szanse na awans niż Katalończycy.

Manchester United vs. BarcelonaPrzez meczem rewanżowym obie drużyny wyszły na boisko niezwykle skupione. Jednak trudno się dziwić – walka o finał Champions League nie jest codziennością. Barcelona wiedziała, że do awansu prócz zwycięstwa – wystarczy im remis 1:1. United zaś miało świadomość, że na własnym stadionie w tegorocznej edycji LM jest niepokonane. Zapowiadała się więc zacięta walka. I tak też było. Już w pierwszej minucie gry Paul Scholes powalił na linii pola karnego Leo Messiego i sędzia podyktował rzut wolny. Na szczęście strzał trafił prosto w mur. Barcelona powoli zyskiwała przewagę, a United nie potrafiło znaleźć swojego rytmu gry. Trwało to jednak tylko do 14. minuty kiedy gospodarze ruszyli z kontrą. Piłkę spod nóg Cristiano Ronaldo wybił Gianluca Zambrotta, jednak nic straconego – futbolówka trafiła wprost pod nogi Paula Scholesa. Rudowłosy pomocnik w swoim stylu potężnie uderzył i piłka wpadła do bramki strzeżonej przez Victora Valdésa. Bramka dodała United skrzydeł i ciągle atakowało, szukając drugiego gola. Barcelona jednak nie miała zamiaru się poddawać i także napierała na bramkę przeciwnika. W 36. minucie potężnie uderzał Deco, jednak piłka przeszła obok słupka. Na początku drugiej połowy ładna wymianą podań popisali się Ronaldo i Tevez, ale strzał Argentyńczyka zdołał wyłapać bramkarz gości. Po 94 minutach zabrzmiał ostatni gwizdek meczu, który jasno komunikował całemu światu: „Manchester United w finale UEFA Champions League 2007/08!”

Finał

21 maja przyszedł moment oczekiwany przez kibiców United przez 9 lat. Na zakończenie rywalizacji w Lidze Mistrzów „Czerwone Diabły” zmierzyły się z Chelsea Londyn. To spotkanie zapamiętamy chyba wszyscy.

Mecz rozpoczął się trochę nerwowo – było trochę strat obu drużyn i fauli. Po starciu z Claude Makélélé Paul Scholes zalał się krwią. Jednak twardy Anglik nie miał zamiaru odpuszczać i po zatamowaniu krwotoku z nosa powrócił na boisko. Od razu pokazał też jak ważnym zawodnikiem jest dla United. Szybko wymienił piłkę z Wesem Brownem, po czym angielski obrońca wspaniale dośrodkował w pole karne, gdzie był Cristiano Ronaldo. Portugalczyk wpakował piłkę do siatki i tym samym dał United prowadzenie! „Diabły” postanowiły jednak nie spocząć na laurach i przeprowadzały coraz to częstsze ataki.

„The Blues” też nie mieli zamiaru się poddawać. Świadczyć może o tym sytuacja z 34. minuty, kiedy Frank Lampard zagrał długą piłkę do Drogby, który głową podał do Michaela Ballacka. Niemiec tak naciskał Rio Ferdinanda, że Anglik niemal strzelił bramkę samobójczą! Na szczęście wspaniałym refleksem popisał się Edwin van der Sar. United szybko odpowiedziało na te sytuację. Minutę później mogło być już 2:0 dla „Czerwonych Diabłów”. Ronaldo dośrodkowywał na 5 metr, gdzie był Carlos Tevez. Argentyńczyk strzelał szczupakiem, ale świetną obroną popisał się Cech. Do piłki dopadł jeszcze Michael Carrick, który zdecydował się strzelać spoza pola karnego, ale znowu czeski bramkarz był na posterunku. Niestety tuz przed ostatnim gwizdkiem w pierwszej połowie padło wyrównanie. Essien uderzył w pole karne z 35 metrów, tam piłka odbiła się jeszcze od Rio Ferdinanda i Nemanji Vidića, po czym trafiła pod nogi Franka Lamparda. Interweniował próbował jeszcze van der Sar, jednak poślizgnął się na mokrej murawie i Anglik wpakował piłkę do siatki.

W drugiej połowie oraz w dogrywce gra „The Blues” wyraźnie oznajmiała, że podopieczni Avrama Granta chcą wygrać ten mecz i wznieść w górę puchar. Jednak wspaniałe sytuacje Drogby (strzał trafił w słupek) i Lamparda (poprzeczka) nie zaowocowały golami. Ani w regulaminowych 90 minutach, ani w dogrywce żaden zespół nie strzelił bramki i trzeba było rozegrać konkurs rzutów karnych.

Drogba - czerwona kartkaNie sposób także nie przypomnieć sytuacji w której z boiska usunięty został Drogba. Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej został ukarany czerwoną kartka po tym jak uderzył w twarz Nemanję Vidića. Całą sytuacje poprzedziło wybicie piłki na aut przez Carlosa Teveza w ramach zasady fair play. Zawodnicy Chelsea żądali jednak, aby futbolówka była wybita poza linię bramkową. Drogba i Terry mieli więc trochę do powiedzenia Argentyńczykowi, a Teveza wyręczyli w odpowiedzi koledzy z zespołu, z Vidićem na czele. Warto przypomnieć także historyczny moment meczu. W 87. minucie plac gry opuścił poturbowany Paul Scholes, a w jego miejscu pojawił się Ryan Giggs, który tym samym zaliczył swój 759 występ z diabełkiem na piersi. Tym samym pobił rekord Bobby’ego Chalrtona pod względem występów w barwach United.

Cristiano Ronaldo - Finał Ligi Mistrzów - niestrzelony karnyWróćmy jednak do przebiegu gry i rzutów karnych. Jako pierwszy do piłki podchodzi Carlos Tevez… Argentyńczyk z zimna krwią mocnym strzałem pokonał Petra Cecha. W czerwonej części stadionu rozległo się chóralne: United! Teraz Chelsea… Ballack! I mamy 1:1. Kolejny „Czerwony Diabeł” ustawia futbolówkę na linii jedenastego metra. Chwilę później Michael Carrick z kamienną twarzą wykorzystuje rzut karny. Juliano Belletti i 2:2. I teraz Cristiano Ronaldo. Podejście do piłki, zatrzymanie i rzut okiem na przeciwnika. Petr Cech jak stał tak stoi. Ronaldo uderza… Czech broni! Radość Chelsea, niedowierzanie United. Tym większa radość Londyńczyków, gdyż do piłki podchodzi Frank Lampard, a on prawie zawsze wykorzystuje „jedenastki”. Tak też było na Łużnikach, Chelsea na prowadzeniu. Hargreaves – 3:3. Następnie Ashley Cole i czwarta bramka dla piłkarzy Granta. Chwilę później jest już Nani. Portugalczyk wykorzystuje karnego i mamy 4:4. Ostatnia w pierwszej serii jedenastka. W pole karne podąża John Terry. Terry - rozpacz po niecelnym rzucie karnymNikt nie patrzy. Zawodnicy i kibice chowają twarze w dłoniach. Terry czy van der Sar? Kapitan Chelsea poślizga się na przemoczonej murawie i uderzenie wędruje obok bramki! Terry zanurzył twarz w kolanach i zdał sobie sprawę z tego jak bardzo zawiódł. Serca kibiców United zapłonęły – było 4:4.

Druga seria rzutów karnych. Anderson – ze stoickim spokojem i 5:4! Chelsea, Salomon Kalou strzela bramkę na 5:5. Wojna nerwów trwa. Ryan Giggs, doświadczenie – bezbłędnie. „Czerwone Diabły” ponownie na prowadzeniu. Do piłki ze strachem w oczach podchodzi Nicolas Anelka. Strzela… Edwin van der Sar! Holender broni uderzenie byłego gracza Boltonu i tym samym zapewnia Manchesterowi United trzeci w historii Puchar Ligi Mistrzów! „Diabły” szleją ze szczęścia! Tylko jeden z nich leży i płacze. Cristiano Ronaldo nie może uwierzyć w to, co się stało.

Dalej dramat przeżywa John Terry, który ciągle będzie żył ze świadomością, że zawiódł Chelsea. –John płakał bardzo długo, nie mogliśmy go powstrzymać – powiedział po meczu Ricardo Calvalho. Dlaczego to piszę? Żeby podkreślić jak ważnym trofeum dla piłkarza jest puchar Ligi Mistrzów, jak bardzo przeżywa się porażkę odniesioną w finale i to jak boli kiedy patrzy się z boku na cieszących się rywali. United nigdy nie doznało takiego uczucia zawsze kiedy znajdowało się na najwyższym stopniu tych rozgrywek sięgało po trofeum. Miejmy nadzieję, że nigdy nie będziemy musieli patrzeć jak nasi ulubieńcy cierpią po porażce, ale za to będziemy wraz z nimi świętować kolejne tryumfy. Jednak jeżeli tak by się nie stało i „Czerwone Diabły” musiałyby poczuć gorycz porażki, niech wiedzą, że my, kibice, będziemy z nimi na dobre i na złe.

Rzuty karne


Sir Alex Ferguson - 1999 Sir Alex Ferguson - 2008


Przewiń na górę strony