Nie przegap
Strona główna / Manchester United / Legendy: Sześciu wspaniałych (1893-1919)

Legendy: Sześciu wspaniałych (1893-1919)

oe Cassidy, Billy Meredith, Sandy Turnbull, George Wall, Jack Silcock oraz Joe Spence
Kiedy w zeszłym tygodniu pisałam okolicznościowy felieton z serii „Legendy”, który traktował o Ole Gunnarze Solskjaerze oraz poniekąd zmusił mnie do zakłócenia chronologii całej serii, napisałam, że ciężko jest pisać o Norwegu ze względu na jego niemedialność, a także i skromność. Kiedy jednak staję przed próbą pisania o zawodnikach, którzy zakładali trykot Manchesteru United, a w zasadzie jeden z nich jeszcze Newton Heath, okazuje się, że Ole to była w zasadzie pestka. Postaram się jednak z całych sił przybliżyć jak najlepiej postaci, które stanowiły filar Czerwonych Diabłów, można powiedzieć, od zarania dziejów. Bohaterami tego tekstu będzie sześciu piłkarzy, którzy debiutowali w naszej drużynie od 1893 do 1916 roku: Joe Cassidy, Billy Meredith, Sandy Turnbull, George Wall, Jack Silcock oraz Joe Spence.

Newton Heath L&YR zostało założone, jak pewnie większość z Was dobrze wie, w 1878 roku. Tak samo powszechna jest wiedza, że to Newton Heath przemianowane zostało w 1902 roku na Manchester United. Choć wtedy, rzecz jasna, piłka nożna nie była tak medialna i nawet nie dało się z „kopania” utrzymać rodziny – to jednak ludzie uczęszczali na spotkania miejscowych drużyn i wyławiali sobie swoich idoli. Teraz, w XXI wieku, idole są częstokroć dyktowani przez dziennikarskie wizje i promowanie danego zawodnika do niemal boskiego wizerunku. Ale nie wtedy. Wtedy liczyła się technika, szybkość, boiskowa inteligencja oraz efektowność połączona z efektywnością. To dawało obraz zawodników, którzy ponad wiek temu stanowili ideał dla młodych ludzi, chcących podążać ich śladami.

Idol z XIX wieku.

Pierwszym takim wielkim piłkarzem w, jeszcze wtedy, Newton Heath L&YR był nie kto inny, jak Joe Cassidy. Urodzony w 1872r. zawodnik zabłysnął w drużynie jako wyśmienity napastnik. Co prawda jego kariera rozpoczęła się dość dziwnie, ale jednak można go uznać za pierwszego wielkiego zawodnika późniejszego Manchesteru United. Cassidy rozpoczynał swoją karierę w Motherwell i Blythe. W rodzimej Szkocji grał do roku 1893, kiedy to przeszedł do Czerwonych Diabłów na… dwa miesiące, w trakcie których zagrał zaledwie jeden debiutancki mecz. Dlatego też datę jego debiutu liczymy od roku 1893. Następnie Joe występował w Celticu Glasgow, skąd po pięciu latach powrócił do Manchesteru. Wtedy jego kariera w Anglii rozpoczęła się na dobre. Szkot grał dla Newton Heath L&YR przez siedem sezonów (licząc od czasu jego debiutu rok 1893, a nie 1895), w trakcie których na murawę wybiegał 167 razy. Joe Cassidy miał jednak pecha, bo nie wstąpił do klubu „100”, strzelając w trakcie swojej długiej kariery w Manchesterze 99 bramek, co przecież i tak można uznać za bardzo dobry wynik. Co prawda jest bardzo mało informacji o piłkarzach z tamtych lat, ale mówi się, że transfer Cassidy’ego do Newton Heath był porównywalny z transferem Erica Cantony. Co ciekawe, transfer Cantony nastąpił równo 100 lat po transferze Szkota.

Pierwsi wielcy piłkarze XX wieku.

Z czasów Cassidy’ego pamiętamy niewielu piłkarzy. Dlaczego? Dlatego, że akurat Joe zasłużył się 99 bramkami dla Newton Heath i był to z pewnością wyczyn niebywały, warty odnotowania. Podejrzewam jednak, że było także wielu fenomenalnych w tamtych czasach obrońców, o których nie będzie ani Wam, ani mnie zapewne dane kiedykolwiek się dowiedzieć. Dość powiedzieć, że po Szkocie przeskoczymy niemal 14 lat do przodu, by opisać następny debiut kolejnego fantastycznego piłkarza, przez wielu uważanego (jak widać powyżej niesłusznie) za najstarszą znaną legendę (już) Manchesteru United. Billy MeredithTym mianem określony został przeze mnie Billy Meredith – być może jeden z najsławniejszych piłkarzy w historii angielskiej piłki nożnej. „Walijski czarownik” grał zwykle na prawym skrzydle, a przynajmniej tam lubił grać najbardziej, jako że był zawodnikiem uniwersalnym. Co rozumiem przez uniwersalizm? Meredith jest opisywany jako piłkarz, który łączył w sobie cechy Erica Cantony, George’a Besta oraz Ryana Giggsa, czyli, co tu dużo mówić, osoby trzech najwybitniejszych w historii Manchesteru United graczy ofensywnych. Chwilami wydaje się być niemożliwe, by taki ktoś się kiedykolwiek narodził. Osoba Billy’ego jest bardzo ciekawa dla każdego kibica Czerwonych Diabłów. Walijczyk po występach w rodzimym Chirk, a później Northwich Victoria, stał się graczem Manchesteru City w 1895 roku i od samego początku zapisał się w historii Manchesteru… United, strzelając im dwie bramki w pierwszych derbach Manchesteru. Niedługo po tym Mereditha oskarżono o sprzedanie za dużą wtedy kwotę 10 funtów meczu z Aston Villą i został on odsunięty od futbolu na 18 miesięcy. W maju 1906 roku został piłkarzem Manchesteru United, ale zadebiutował dopiero w styczniu 1907r. (przez 18-miesięczne zawieszenie), paradoksalnie w meczu przeciwko The Villains (wygranym 1:0). Tu pozostał kolejne 14 pięknych lat, po których powrócił do The Citizens, gdzie w sumie zaliczył 390 występów i zdobył 150 bramek. W Manchesterze United bilans miał nieco słabszy – 390 występów i 36 goli plus dwukrotne Mistrzostwo Anglii, jeden FA Cup i dwie FA Charity Shields (teraźniejsza Tarcza Wspólnoty). jako ciekawostkę można podać fakt, że Meredith zawsze miał w zębach wykałaczkę, albo ewentualnie żuł tytoń. Skończyło się jednak ostatecznie na samej wykałaczce, bo ludzie z klubu buntowali się przeciwko praniu oplutych tytoniem koszulek Walijczyka. Mimo że najlepsze lata spędził w Manchesterze City – zgodnym chórem jest nazywany pierwszą wielką gwiazdą Manchesteru United.

We wspomnianym wyżej debiucie z Aston Villą, bramka Mereditha nie miałaby miejsca, gdyby nie świetne podanie od Sandy Turnbulla. Szkot, podobnie jak Walijczyk, debiutował w Manchesterze United w 1907 roku, dokładnie 1 stycznia. Razem z Meredithem stworzyli fantastyczny ofensywny duet (zresztą obaj przez zamieszanie w City trafili do United). Rok później Turnbull strzelił w 25 meczach 27 bramek, co uczyniło go prawdziwą gwiazdką w klubie. Nikt nie zabierze mu także zaszczytnego miejsca w historii United. Sandy strzelił w finale FA Cup z Bristol City bramkę, która zadecydowała o zwycięstwie Czerwonych Diabłów w walce o to trofeum. Na pozór nic w tym aż tak wielkiego, gdyby nie to, że był to pierwszy w historii FA Cup, jaki trafił do klubu. Sandy wystąpił w Manchesterze United 245 razy (w latach 1906-1915) i strzelił ogółem 101 goli, co daje mu 17. miejsce w tabeli strzelców wszech czasów Czerwonych Diabłów. Ten fenomenalny piłkarz zbyt wcześnie zakończył jednak swoje życie – w wieku 33 lat poległ na I Wojnie Światowej.

W roku 1906 przybył do Manchesteru jeszcze jeden fantastyczny zawodnik. George Wall. „Zwierzak”, bo taki miał przydomek, był bardzo dobrym graczem ofensywnym, pochodzącym z Anglii. Kiedy miał 20 lat, czyli w 1905 roku, zasilił szeregi Manchesteru United i stał się jednym z najwybitniejszych strzelców w historii tego klubu, a w każdym razie jest w gronie elitarnego klubu „100”. George rządził na lewym skrzydle i był odpowiednikiem Ryana Giggsa we wczesnych latach Manchesteru United (1906-1915). Jednakże bardzo często przypisuje się mu rolę napastnika, ponieważ był mocno wysuniętym pomocnikiem. Grał tu przez dziesięć lat do momentu rozpoczęcia I Wojny Światowej, po czym zasilił Oldham Athletic w 1919r. W ciągu tej dekady Wall zapisał wielką kartę w historii naszego klubu. Bilans 316 występów i 100 bramek naprawdę robi wrażenie, bo niejeden napastnik chciałby kiedyś przekroczyć magiczną granicę tylu trafień, a przecież on był pomocnikiem. Zresztą już w pierwszym swoim sezonie na Bank Street (tam grał Manchester United po przenosinach z North Road, a przed przeprowadzką na Old Trafford) został najlepszym strzelcem drużyny z sumą 11 trafień. Później dwukrotnie wygrał ligę z Czerwonymi Diabłami. Do tego jest sklasyfikowany na 18. miejscu, zaraz po Turnbullu, w rankingu najlepszych strzelców wszech czasów w Manchesterze United.

Powojenny duet.

Przechodzimy do dwóch ostatnich zawodników, którzy zostaną objęci tym felietonem. Pierwszy z nich, Jack Silcock, zasilił Manchester United w 1916 roku, ale przez wojnę swój pierwszy mecz rozegrał dopiero 30 sierpnia 1919r.. Pewnie niewielu ludzi o nim słyszało, ale tylko i wyłącznie dlatego, że na swoim koncie zgromadził zaledwie… 2 bramki. Taka już dość niewdzięczna rola obrońców w klubie. Nie dość, że częstokroć są obwiniani za porażki, to dodatkowo nie zapisują się w historii spektakularnymi akcjami, genialnymi strzałami, rajdami i tak dalej. Dodatkowo – zasłużony obrońca, czyli taki, który ma znane nazwisko w historii klubu, jest najczęściej dość wielkim facetem, który jest nie do przejścia i do tego łamie komuś nogi. I chyba właśnie dlatego Silcock nie jest zbyt popularny, pomimo że zajmuje 17. miejsce w historii Manchesteru United pod względem rozegranych spotkań, a miał ich na koncie aż 449. Jack grał dla Manchesteru przez 15 długich lat, które były okraszone wieloma technicznie świetnymi interwencjami. Ogólnie był zawodnikiem o bardzo dobrym balansie ciała, postawnym i silnym, technicznie nienagannym. Teraz już rzadko kiedy spotyka się takich piłkarzy. Karierę w Manchesterze zakończył 1 sierpnia 1934r., a później grał już tylko, podobnie jak George Wall, w Oldham Athletic.

Joe SpenceW trzy lata po nim w klubie debiutował świetny, bardzo utalentowany napastnik – Joe Spence. Piłkarze mieli więc okazję, by grać ze sobą. Joe debiutował 30 sierpnia 1919r. Był piłkarzem wręcz fenomenalnym. Dużo w tym tekście superlatyw, ale trudno jest określić innym słowem piłkarza, który do dziś zajmuje 9. miejsce pod względem występów w United, a 6. pod względem strzelonych bramek! Spence ustępuje miejsca jedynie Charltonowi, Lawowi, Rowley’owi, Bestowi i Violletowi. Prawdziwa śmietanka napastników, których chyba długo, długo nikt nie przegoni. Ma on na swoim koncie 168 bramek i 510 występów w koszulce Czerwonych Diabłów. „Mr Soccer” nie wywalczył jednak żadnego trofeum w barwach Manchesteru United i tylko to stanowi taki mały, czarny punkt w jego karierze, gdzie najwyższym osiągnięciem jest do dziś Mistrzostwo Thrid Division, wywalczone z Chesterfield w 1936r. Może dlatego pozostaje w cieniu wyżej wymienionych pięciu zawodników, którzy są tak niesamowicie popularni i powszechnie znani każdemu z kibiców Manchesteru United.

Mam nadzieję, że choć trochę poznaliście te pierwsze filary naszej drużyny. Napisałabym o nich o wiele, wiele więcej, ale źródeł brakuje, a nie lubię zmyślać historyjek w felietonach, bo to bez sensu. Wierzę, że dobrze Wam się to czytało i zapraszam za tydzień.

Przewiń na górę strony