Nie przegap
Strona główna / Aktualności / Okno transferowe: z wielkiej chmury mały deszcz
Okno transferowe: z wielkiej chmury mały deszcz

Okno transferowe: z wielkiej chmury mały deszcz

Dokładnie wczoraj o północy skończył się czas niekończących się plotek związanych ze zmianami klubów przez piłkarzy i teraz szkoleniowcy muszą rzeźbić z tego, co mają aż do stycznia. Na Old Trafford jak co roku nie było dziesiątki transferów i bilionów funtów przelanych na konta innych zespołów. Skończyło się na 1 (słownie – jednym) wzmocnieniu pierwszej drużyny. Można powiedzieć ile kibiców United, tyle było opinii na temat pozycji, jaką trzeba wzmocnić i kto powinien przywdziać koszulkę z diabełkiem na piersi. Skrzydła, boki obrony, środek defensywy, nawet niektórym napastników brakowało, lecz niemal każdy miał na to okienko jasny cel minimum – sprowadzenie środkowego pomocnika.

Marouane Fellaini niewątpliwie te kryteria spełnia i późnym wieczorem został zaprezentowany, jako zawodnik Manchesteru United. Pomyślałby ktoś – radość zapanowała w czerwonej części Manchesteru, wydaje się, że nic z tych rzeczy i także ja trochę ponarzekam na to bez wątpienia wyjątkowe i nieszablonowe okienko transferowe w wykonaniu „Czerwonych Diabłów”.

david-moyes-300x168.jpg

David Moyes swoimi wypowiedziami rozbudził apetyty kibiców

Zacznijmy od początku, kiedy to jeszcze fani United przypisywali plusiki przy nazwiskach Moyes i Woodward. Powody rzeczywiście były, bowiem już na początku lipca Moyes obwieścił światu, że jego zdaniem kadra nie jest idealna i potrzebuje wzmocnień. Co więcej! Szkot stwierdził, że transferów potrzebuje środek pola, sympatycy klubu z Old Trafford byli zachwyceni. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że po raz pierwszy od 2007 roku do klubu przyjdzie środkowy pomocnik. Parę dni później nowy manager United oświadczył również, że ma do dyspozycji nieograniczony budżet transferowy. Nadzieje każdego kibica zostały rozpalone niemal do maksimum. Sam liczyłem, że na Old Trafford trafi dwóch ludzi do środka pola i może nawet jakiś skrzydłowy, co w moim mniemaniu sprawiłoby, że nasza kadra byłaby kompletna.

Sielanka nie trwała długo. Bo nadeszło „największe niepowodzenie na rynku transferowym lata 2013 roku”! Thiago Alcântara nie zasilił Manchesteru United, tylko Bayern Monachium. A przecież wystarczyło wpłacić klauzulę, zaproponować chłopakowi kontrakt, przywieźć go do Carrington i kazać złożyć parafkę. Cóż w tym trudnego?! Teraz już na poważnie. Za brak tego transferu nie zamierzam obwiniać Moyesa i spółki. Z informacji, które do nas dotarły, wydaje się, że United zrobili co mogli, lecz Hiszpan po prostu wolał grać pod skrzydłami Guardioli. Cóż, taka jego wola.

Mieliśmy 15 lipca, a można było wyczuć może nie panikę, ale lekkie poddenerwowanie i tracenie racjonalnego myślenia. Dlaczego? Ano dlatego, że jak grom z jasnego nieba spadła na piłkarski świat informacja o ofercie za Cesca Fabregasa, opiewająca na 25 mln funtów. Czy naprawdę ktoś na Old Trafford myślał, że taka oferta zostanie zaakceptowana? Przecież w dzisiejszych realiach to nawet nie było godne i niezakrawające o śmieszność wejście w negocjacje. Taka cena mogłaby być rozsądna, jakby władze United miały informacje, że Hiszpan chce opuścić Barcelonę, ale jak wiemy, nic takiego nie miało miejsca. Dodatkowo ledwo co mistrz Hiszpanii sprzedał Thiago, jak mógł być skłonny do sprzedawania kolejnego środkowego pomocnika? Jednak to nie to, najbardziej bolało w całej tej sytuacji. Osobiście ubóstwiałem załatwianie transferów po cichu, bez większego rozgłosu, czego mistrzem był Ferguson. W tym roku, nie tylko przy ofertach za Cesca media miały informacje z pierwszej ręki. Moyes na każdej konferencji potwierdzał różnorakie oferty, mówił, czy będą kolejne. Po co to? Żeby windować cenę i popisać się nieograniczonym budżetem? Nie sądzę. Jednak logiki w tym znaleźć nie potrafię.

baines-300x159.jpg

Leighton Baines był jednym z celów transferowych Davida Moyes’a

Przez całe to okienko trudno również było mi zrozumieć tę lawinę spekulacji na temat transferu Leightona Bainesa do United. Po co tak naprawdę Moyes chciał mieć dwóch równorzędnych lewych obrońców. Więcej logiki byłoby w tym, gdyby Anglik miał 24, a nie 28 lat. Na ten zabieg udało mi się jednak znaleźć pewne wytłumaczenie. Być może były szkoleniowiec Evertonu chciał na stałe przenieść na prawą stronę obrony Fabio, który byłby zmiennikiem Rafaela i dzięki temu tacy ludzie, jak Smalling, czy Jones nie musieliby męczyć siebie i kibiców grą na boku obrony, tylko mogliby skupić się na doskonaleniu swojej gry w sercu defensywy. Kto wie, możliwe, że wyszłoby to wszystkim na dobre. Niestety w najbliższym czasie raczej się o tym nie przekonamy. A czemu? Ano temu, że ani nie udało nam się sfinalizować transferu Anglika, ani nie doprowadziliśmy do końca wypożyczenia Fábio Coentrão, bo fax został wysłany zbyt późno… Czy to naprawdę wymaga komentarza?

Wreszcie dotarliśmy do końcówki okienka transferowego. Desperacja sięgnęła zenitu. Dzień przed końcem okienka oferty za Daniele De Rossiego, Andera Herrerrę, dodatkowo dwa tygodnie wcześniej podobno miała miejsce oferta za Wesleya Sneijderaa. W poniedziałek za to dalsza walka o Herrerę, 40 mln funtów za Khedirę (!) i ciężkie negocjację z Evertonem o Fellainiego. Wszyscy to dobrze pamiętamy. Takiej desperacji nigdy nie widziałem w tym klubie, w pewnym momencie zaczęło mi to przypominać cyrk, jaki był na początku tworzenia „potęgi” naszego rywala zza miedzy, czyli rzucanie ofertami na prawo i lewo, a nóż może coś wpadnie. Transfer Belga był monitorowany tak uważnie, że dziwię się, że reporterzy nie wypuścili do sieci fotki, na której uchwycili jak „Kudłacz” nieco zalał deskę sedesową w ośrodku treningowym Evertonu, co bezsprzecznie oznaczałoby, jak nie szanuje już swojego byłego pracodawcy i jest zdeterminowany do opuszczenia klubu.

Jeszcze jedno, czemu ten transfer dopięliśmy tak późno? Czemu nie w lipcu, kiedy ważna była klauzula odstępnego i można było tą transakcję przeprowadzić na spokojnie i kilka milionów taniej? Moim zdaniem Belg tak, czy siak do nas musiał trafić, a potem można było szukać jeszcze jednego zawodnika do środka pola. Wielu kibiców mówi, że Fellaini był po prostu planem B, w razie gdy nie uda nam się sprowadzić nikogo lepszego. Wszystko wskazuje jednak, że tak nie było. Bo w takim razie niech ktoś mi wytłumaczy, dlaczego staraliśmy się także o Herrerę? Na koniec wrzucę jeszcze jeden kamyczek do ogródka Moyesa. Po co było to mówienie tydzień w tydzień, że będą transfery? Skoro jest tylko transfer. Nie wystarczyło skończyć na powiedzeniu na początku lipca, że tu i tu szukamy wzmocnień, a nie teraz trochę narazić się na żarty? Cóż, może dlatego mamy teraz tyle zamieszania wokół Moyesa, ponieważ większość tak jak ja, uwielbiała prowadzenie okienek transferowych przez Fergiego, a teraz muszą się zmierzyć z czymś kompletnie odmiennym.

W ostatnim słowie dodam jeszcze, że bardzo się cieszę z przyjścia Fellainiego. Od dobrych dwóch lat składałem modły, aby w końcu ten człowiek trafił na Old Trafford. Moim zdaniem ma wszystko czego potrzeba naszemu środkowi pomocy oprócz kreatywności. Dodam tylko jeszcze, że swojego czasu podobnie skomlałem o transfer Younga do United… Welcome Marouane!

Przewiń na górę strony