Nie przegap
Strona główna / Manchester United / Słów kilka po meczu z Tottenhamem

Słów kilka po meczu z Tottenhamem

Meczami takimi jak z Tottenhamem sir Alex Ferguson zdaje się przypominać nam, że jest tylko człowiekiem i jak każdy popełnia czasem błędy, a nawet błędy karygodne. Trudno zrozumieć, na czym miała opierać się gra United przeciwko drużynie z White Hart Lane w pierwszej połowie meczu. Zestawienie składu, jak i sama taktyka, były mocno chybione i spowodowały, że United nie mogli ani na moment przejąc kontroli nad wydarzeniami na boisku. Drużyna Kogutów panowała niepodzielnie po szybkim i zdecydowanym opanowaniu środka pola. Manchester United grający na swoim stadionie był tylko tłem dla tej drużyny, która, trzeba przyznać, zagrała koncertowo i przynajmniej w pierwszej odsłonie meczu umiejętnie punktowała omijając gardę rywala.

Nie ubliżając najlepszemu trenerowi w historii Brytyjskiego futbolu, chyba każdy kto ma pojęcie o angielskiej piłce wiedział, że po ostatnich wzmocnieniach drużyna Tottenhamu jest piekielnie mocna w środku pola i po trudnym początku zaczyna świetnie wykorzystywać swoje atuty, grając szybką piłkę tak jak wymaga tego Andre Villas-Boas. Niepojęte jest to, że przeciwko tak solidnej i ofensywnie nastawionej drużynie można było desygnować do gry w środku pola zawodników mało ruchliwych i wręcz powolnych takich jak Carrick, Giggs i Scholes, podczas gdy na ławce ma się żywe srebro w postaci Cleverleya, Andersona czy Welbecka. Z tego względu widok wyjściowego zestawienia United na ten mecz spowodował u mnie przerażenie i bardzo słuszne obawy.

Nieważne, jak mocno Ferguson wstrząsnął składem w przerwie, ten mecz został niestety przegrany w pierwszej połowie i kolejny fantastyczny come-back przeciwko Tottenhamowi, jakich było już kilka, pomimo świetnej drugiej połowy ostatecznie nie miał miejsca. Sztab trenerski United bardzo źle przygotował drużynę do tego meczu pod względem personalnym i taktycznym. Dopiero przerwa sprawiła, że dało się coś z tym zrobić i poniekąd uratować drużynę przed kompromitacją. Ferguson wyraźnie ma słabość do swoich weteranów, w których pokłada nieracjonalną wiarę jakby zapominając o ich wieku. Niestety, oni nie zawsze są w stanie sprostać jego oczekiwaniom, co nie jest nawet ich winą, bo desygnowanie do gry ich obu od pierwszej minuty w meczach z tak wymagającymi rywalami to jakieś wielkie nieporozumienie.

Co stało się z Fergusonem, który dawniej pokładał wielką wiarę w młodych zawodników i nie bał się wprowadzać ich do zespołu? Może mijam się z prawdą i przemawia przeze mnie frustracja, jednak chwilami mam wrażenie, że Ferguson rozmienia wspaniałych zawodników na drobne przez własną zarozumiałość. To co irytuje mnie w takich sytuacjach najbardziej to to, że przez nieprzemyślane lub źle przemyślane decyzje sztabu szkoleniowego blask tych legendarnych zawodników blednie na tle sporo młodszych i dużo szybszych rywali. Nie ma nawet sensu udowadniać, że wchodzenie z ławki, kiedy przeciwnicy są już nieco zmęczeni jest dla nich optymalnym rozwiązaniem, bo jest to oczywiste. Scholes zresztą niedawno wspaniale to pokazał, odmieniając kompletnie oblicze meczu z Southampton.

W moich oczach traktowanie Scholesa i Giggsa w taki sposób jest bardzo niesprawiedliwe i wzbudza u mnie złość, bo kiedy mecz się nie układa, najczęściej oni ponoszą tego konsekwencje: Giggs musiał ustąpić miejsca Rooneyowi, a Scholesa z premedytacją pokazywano co chwilę po 80. minucie przez realizatora tylko dlatego, że z trudem łapał oddech. Po takich meczach realizowany jest już z góry utarty scenariusz, w którym mniejsi lub więksi „znawcy” mają okazję używać sobie do woli jeżdżąc po legendach Old Trafford jak po burej kobyle. Takie powroty jakie parokrotnie miały już miejsce w tym sezonie nie będą regułą, co pokazał mecz z Tottenhamem i pora wstrząsnąć tą drużyną, a nie liczyć że weterani będą ją jakoś ciągnąć w nieskończoność.

Przewiń na górę strony