Nie przegap
Strona główna / Tak trenowali Anglicy przed Euro 2012

Tak trenowali Anglicy przed Euro 2012

Reprezentacja Anglii postanowiła odbyć swój otwarty trening w piątkowe przedpołudnie, kiedy cała Polska szykowała sie do meczu otwarcia. Owo wydarzenie rozpalało największe emocje ze wszystkich trzech otwartych treningów zorganizowanych w Królewskim Mieście Krakowie, dzięki małej ilości miejsc dostępnych dla kibiców (ok. 3 tys.) wejściówki były też najbardziej pożądanymi w nieoficjalnym obiegu, czego dowodem są ceny proponowane za długopisy, do których gratis dołączano bilet.

» Tak trenują Holendrzy przed Euro 2012
» O mój Boże, Neville! – widziałem Anglików przed Euro 2012!

Podziękowanie AnglikówNajlepsze miejsca na trybunach zajęte zostały długo przed planowanym rozpoczęciem. Imiesłowu użyłem nieprzypadkowo, gdyż Synowie Albionu na kupioną przez siebie murawę wyszli jakieś pół godziny po zaplanowanym na 10:30 terminie. Tuż przed tym trębacz odegrał na środku boiska hejnał (co było oczywistością podczas powitania Anglików w Sukiennicach, natomiast na treningu to już chyba zbytek łaski), natomiast piłkarze, pojawiwszy się w tym samym miejscu po kilku chwilach, zaprezentowali transparent z wyrazami podziękowania i sympatii dla Polaków za gorące przywitanie w naszym kraju.

Gary NevilleW międzyczasie Gary Neville wraz z jednym z asystentów wizytował boisko i poustawiał sprzęt do ćwiczeń. Gdy formalnościom stało się zadość, Anglicy rozpoczęli rozgrzewkę i kilkukrotnie okrążyli boisko, wykonując proste ćwiczenia. Spiker odczytał skład (dzięki temu poznałem nowego angielskiego piłkarza – „Stiwena Gerarda”) i zachęcał do dopingowania Wyspiarzy w sposób, który kazał mieć nadzieję, iż żaden z nich nie zna języka polskiego. Następnie rozciąganie, znów przebieżka, picie wody, krótkie sprinty itd.

Gramy w dziada!Gdy przyszło do ćwiczeń z piłką, wykruszył się Steven Gerrard. Kapitan rozdał kilka autografów i po chwili znalazł się w szatni. Z biegiem czasu konsekwentnie liczba trenujących się pomniejszała, gdzieś uciekł także John Terry, przez co niektórym przyszło na myśl, iż w okolicach Suchych Stawów pojawiła się żona któregoś z reprezentacyjnych kolegów. W każdym razie – gra w dziada rzeczywiście mogła znudzić.

Wayne RooneyDalsza część treningu pod względem widowiskowości zdecydowanie ustępowała sesji Holendrów. Ćwiczone warianty dośrodkowań do nabiegających napastników wykańczali Wayne Rooney z Dannym Welbeckiem lub Andy Carroll i Ashley Young. Trzeba przyznać, iż Welbz swoje spudłował, chociaż w tym elemencie nie przebił wieży z Liverpoolu. Były gracz Newcastle, o dziwo, zaliczył jednak pozytywnie większość precyzyjnych strzałów z okolic szesnastego metra. Szczęścia z kąta szukał m. in. Phil Jones, lecz nie znalazł.

AutografyWidzom nie dane było zobaczyć gierek imitujących prawdziwą rozgrywkę. Poza trafieniami w okienko i próbą przewrotki Rooneya, finezji było jak na lekarstwo. W przeciwieństwie do Włochów i Holendrów, reprezentacja Anglii zwinęła manatki już po godzinie. Po wykonaniu pod okiem Neville’a statystycznych ćwiczeń pobili brawo kibicom i skierowali się ku zorganizowanym i poustawianym wcześniej grupom dzieci w wieku wskazującym na szkołę podstawową (i ich opiekunom), którym rozdawali na gadżetach autografy. I wtedy…

Phil JonesEch, ku dużej trybunie skierowali swe kroki Martin Kelly, Roy Hodgson, Ashley Young i Danny Welbeck. Ludzi rzucili się ku ogrodzeniu, ja na szczęście już wcześniej byłem w pierwszym rzędzie i dzięki wywieszonej koszulce Champ19ns jako, głupio przyznać, jedynym w okolicy elementem związanym z United, miałem nadzieję na udoskonalenie jej dwoma autografami. Gdy owego t-shirta widziałem już w antyramie zawieszonego w honorowym miejscu w moim pokoju, a stabilizator w aparacie nie wyrabiał jak dnia poprzedniego, rzeczona czwórka… zatrzymała się na linii bocznej, zaczęła bić brawa w geście podziękowania i zawróciła. Za chwile podobny manewr wykonał Wayne Rooney. Poczułem się wybitnie oszukany. Mogli podejść do tej jednej, jedynej w tym miejscu koszulki United, olewając obok dziewczęta wzdychające ku dawno nieobecnemu Johnowi Terry’emu. Cóż im szkodziło? :(

Przewiń na górę strony