Była to fenomenalna okazja. Późna wiosna roku pańskiego 2007, środowy wieczór. Murawa była zielona jak nigdy. Głęboki niebieski rywali wyraźnie kontrastował z naszą jasną czerwienia. Cały stadion by ponury za wyjątkiem części trybuny Shed End kierującej swoje pieśni do człowieka odzianego w srebrną puchową kurtkę.
“Mourinho, are you listening? You better keep our trophy glistening. We’ll be back in May, to take it away, walking in a Fergie wonderland.” Przyśpiewka ta rozbrzmiewała od wielu miesięcy i tego dnia spełniło się jej przesłanie.
Ustawieni w dwóch rzędach po obu stronach linii środkowej stali John Terry, Michael Essien, Claude Makelele oraz John Obi Mikel – młodzian, który stracił cały rok swojej kariery starając się wymigać od kontraktu z Machesterem United by dołączyć do drużyny Chelsea. Byli tam również inni zawodnicy „The Blues”, którzy z zaciśniętymi zębami oklaskiwali zawodników United wybiegających na murawę.
Piłkarze tacy jak Dong Fangzhuo, Kieran Lee, Chris Eagles, Tomasz Kuszczak i Kieran Richardson pojawili się na boisku ku uciesze kibiców przyjezdnych, by rozegrać pierwsze spotkanie United jako mistrzów Anglii od 2003 roku.
Parę tygodni wcześniej mecz ten okrzyknięty został jako „decydujące starcie”, jednak po tym jak Chelsea nie potrafiła pokonać Arsenalu trzy dni wcześniej to właśnie United zostali mistrzami. Fakt utworzenia warty honorowej przez drużynę walczącą o trwałą dominację angielskiego futbolu po tym, jak Roman Abramowicz ją wykupił był niezaprzeczalnie wyjątkowy.
Powróćmy jednak do teraźniejszości, Manchester United umocnił niedawno się na pozycji lidera powiększając przewagę nad City po zwycięstwie na Ewood Park do 5 punktów. Miesiąc wcześniej to United znajdowali się właśnie o 5 punktów za lokalnymi rywalami z bilansem bramkowym gorszym o 13 trafień. Ze względu na to mecz na Etihad Stadium postrzegany był przez wielu jako „decydujące starcie” w wyniku którego Manchester City mógł stać się mistrzem Premier League.
Wbrew pozorom i ukrytym sugestiom nie pozwalam ponieść się emocjom. Wciąż pozostaje siedem kolejek do końca, a wszyscy kibice United powinni wiedzieć że drużyna ta nigdy nie podąża łatwą drogą, ale hipotetycznie, gdyby United mieli wygrać ligę w tym sezonie, jaki scenariusz wy byście wybrali ?
Gdyby United mieli przypieczętować mistrzostwo na stadionie lokalnych rywali musieliby mieć co najmniej 7 punktów przewagi po końcowym gwizdku tego meczu. Oznacza to że jeżeli United utrzyma obecną przewagę nad City i pokona ich u siebie to zostanie mistrzem.
Jednak by wkraczać na murawę Etihad w eskorcie warty honorowej United musieliby mieć co najmniej 10 punktów przewagi przed tym starciem. Oznacza to że City musieliby przegrać jeszcze jedno spotkanie, a United utrzymać zwycięską passę aż do derbów Machesteru. Trzy z czterech spotkań City rozegra na wyjeździe zanim podejmie u siebie United, a ich forma na wyjazdach przedstawia się następująco: 7 zwycięstw, 4 remisy i 4 porażki (dla porównania wyjazdowa forma United 12 zwycięstw, 3 remisy i 1 porażka).
Czy wolelibyście, by zawodnicy City oklaskiwali Czerwone Diabły na własnym stadionie tak jak musiała to zrobić Chelsea w 2007 roku, czy może by United pojechali na Etihad mając nóż na gardle, absolutnie potrzebując zwycięstwa by wygrać 20 tytuł mistrzowski?
Trzeba przyznać że idea oglądania absurdalnie przepłaconego zespołu City oklaskującego rekordowy sukces United przyjemnie łechce każdego kto mieni się kibicem United. Może być jeszcze lepiej, jeżeli do tego czasu Carlos Tevez wskoczy do pierwszego składu „Noisy Neighbours” i zostanie przez to wcielony do zaszczytnej warty honorowej.
Jednakże mimo nerwowej atmosfery udzielającej się nam kibicom przed starciem mającym przeważyć szalę ostatecznego sukcesu ligowego na jedną ze stron, w przypadku korzystnego wyniku byłaby to okazja zapisana na zawsze złotymi literami w historii Manchesteru United.
Tak czy owak, nawet w chwili obecnej w ciemno wziąłbym sytuację w której United zwyciężają mistrzostwo w ostatniej minucie ostatniego starcia ligowego przeciwko Sunderlandowi, jeżeli tylko miałoby to być pewne. Jednak scenariusz zakładający że United uda się dotrzeć do ziemi obiecanej jeszcze przed ostatnim dniem sezonu nie jest przecież całkowicie nierealistyczny. Jaki scenariusz wy byście wybrali, drodzy kibice?