Jeśli w Księdze Rekordów Guinnessa znajduje się loża „Rekordzista w ilości pobitych rekordów”, to z pewnością powinien znaleźć się tam Ryan Giggs. Walijczyk od ponad trzech lat (dokładnie od finału Ligi Mistrzów z Chelsea) nieprzerwanie śrubuje rekord w ilości występów w barwach swojego klubu. I nie zanosi się na to, by wzrost liczby wybiegnięć na murawę w koszulce United nagle miał się zatrzymać.
Ryan Giggs to piłkarz, który nikomu nic nie musi udowadniać. To jeden z nielicznych już graczy na świecie, o którym można powiedzieć, że naprawdę kocha swój klub. W Manchesterze gra dłużej niż niejeden z nas żyje. Walijczyk mógłby zbić kolejne miliony funtów, gdyby zredagował poradnik pt. „Jak nie stracić formy, będąc przed 40-stką”. Gdy większość jego rówieśników po fachu dawno już siedzi przed telewizorem w ciepłych kapciach i ogląda co tydzień popisy swoich młodszych kolegów, on gra najlepszy futbol od kilku sezonów.
Co najbardziej będzie się nam kojarzyło z naszym rekordzistą, biorąc pod uwagę ostatni rok? Na pewno druga część sezonu. Właśnie wtedy 38-latek przypomniał sobie swoje najlepsze momenty. To on był jednym z głównych architektów, którzy „zaprojektowali” awans do finału Ligi Mistrzów. Jego 3 asysty w dwumeczu z Chelsea oraz bramka strzelona Schalke pokazały, że skrzydłowy „Czerwonych Diabłów” na emeryturę jeszcze się nie wybiera. Pomimo swojego wieku zachowuje walory ciała. Zawdzięcza to przede wszystkim temu, że przy stosunkowo niewielkim wzroście (180 cm), nigdy nie miał nadwagi, dzięki czemu z upływem czasu nie stracił cechy, która dla pomocnika jest najważniejsza – kondycji!
Dla Giggsa w nadchodzącym sezonie najważniejsze powinno być zdrowie. Dopóki na ławce mamy Sir Alexa Fergusona, Walijczyk ma pewne miejsce w składzie, natomiast w takim wieku o uraz nietrudno. Szczególnie jeśli 38-latek będzie poddany dużej (jak na swój wiek) eksploatacji. W ostatnim sezonie były reprezentant Walii rozegrał 34 spotkania, z czego 20 od początku do końca. Łącznie dało to sumę 2278 minut, co oznacza, że w każdym meczu, który rozegrał, na boisku statystycznie przebywał dokładnie 67 minut. W tym czasie strzelił 3 bramki. Z Newcastle (3:0), Birmingham (5:0) oraz z Schalke (2:0). Jak widać, gdy Ryan strzelał, Manchester nie dość, że wygrywał, to jeszcze nigdy nie stracił gola. Pomimo iż otrzymał w całym sezonie kilka żółtych kartek, Giggs to wzór jeśli chodzi o „czystość” gry. Nigdy nie widziałem, żeby urodzony w Cardiff piłkarz symulował czy prowokował innych zawodników. W dobie szczerzącego się boiskowego chamstwa nasz skrzydłowy, reprezentując barwy Manchesteru, nigdy, NIGDY nie został wyrzucony z boiska przez sędziego przed końcem regulaminowego czasu gry.
Ciężko stwierdzić, czy był to dla niego sezon bardziej na plus czy na minus. Do tych pierwszych na pewno należy zapisać 12. w karierze mistrzostwo Anglii oraz wyróżnienie, jakim był tytuł najlepszego gracza Manchesteru United w historii. Do największych porażek – przegrana w Lidze Mistrzów. O sprawach pozaboiskowych wspominać nie będę.
Dla nas kibiców będzie to kolejny już sezon, w którym będziemy się modlić o to, by Walijczyk przedłużył kontrakt o kolejny rok. Oby tak się stało. Jednak jeśli się nie zdecyduje, to gwarantuję, iż będzie to perfekcyjny czas w wykonaniu RG11, bo kto jak kto, ale Ryan zawsze był ulubieńcem kibiców i swoją dobrą grą będzie chciał nam podziękować za te wszystkie spędzone razem lata…
Moment chwały: 06.04/12.04.2011 Ćwierćfinał Ligi Mistrzów z Chelsea
Moment słabości: 28.05.2011 Finał Ligi Mistrzów z Barceloną
Ocena za cały sezon: 8,25/10