Nie przegap
Strona główna / Podsumowanie 35. kolejki Premier League

Podsumowanie 35. kolejki Premier League

Podsumowanie 35. kolejki Premier League
W 35. kolejce Premier League najciekawiej zapowiadał się mecz pomiędzy Arsenalem a Manchesterem United. Kanonierzy nie mają już wprawdzie większych szans na mistrzostwo Anglii, ale zwycięstwo w prestiżowym pojedynku mogło poprawić nastroje w szatni. Podopieczni Fergusona w wypadku wygranej byliby natomiast niesamowicie blisko zapewnienia sobie 19. tytułu. Zapraszam na podsumowanie tego pojedynku jak i całej serii spotkań.

Arsenal pokonał na Emirates Czerwone Diabły, znacznie utrudniając zespołowi z Manchesteru zdobycie mistrzostwa Anglii. Kanonierzy od pierwszego gwizdka sędziego odważnie zaatakowali i uzyskali sporą przewagę, ale większość ich akcji zatrzymywała się na obronie United. W 31. minucie doszło do bardzo kontrowersyjnej sytuacji. Po dośrodkowaniu Sagny, Vidić zagrał ręką w polu karnym, a gospodarzom w tej sytuacji należał się rzut karny. Sędzia Foy nie zauważył jednak przewinienia Serba i Kanonierzy musieli obejść się smakiem. Wraz z upływem czasu, gra coraz bardziej się wyrównywała i wiele wskazywało na to, że spotkanie zakończy się remisem. Jednak w 56. minucie Park zgubił krycie Ramsey’a, a Walijczyk spokojnie pokonał van der Sara strzałem z linii pola karnego. Manchester dążył do wyrównania, ale nie stworzył sobie zbyt wielu klarownych sytuacji strzeleckich. W ostatnich minutach meczu szansę na wyrównanie wyniku miał Michael Owen, który wychodząc na dobrą pozycję, został sfaulowany przez Clichy’ego. Po raz kolejny pomylił się jednak sędzia Foy i nie przyznał jedenastki Czerwonym Diabłom, dzięki czemu Arsenal mógł cieszyć się ze zdobycia pełnej puli.

Z potknięcia United skorzystała Chelsea, która pokonała Tottenham i traci do podopiecznych Fergusona zaledwie 3 punkty. The Blues lepiej zaczęli spotkanie i mogli wyjść na prowadzenie przed upływem pierwszego kwadransa, ale znakomity strzał Drogby z rzutu wolnego zatrzymał się na poprzeczce. Ta sytuacja zemściła się w 19. minucie, kiedy Sandro popisał się świetnym uderzeniem z dystansu, a Cech mógł tylko wyciągnąć piłkę z siatki. Chelsea wyrównała w samej końcówce pierwszej połowy, a ogromny błąd w tej sytuacji popełnili zarówno Gomes, jak i sędzia Marriner. Po słabym strzale Lamparda, Brazylijczyk nieudolnie próbował złapać piłkę, ta jednak przeleciała pomiędzy jego nogami i zmierzała do bramki. Golkiper Kogutów zdołał ją zatrzymać w ostatnim momencie, ale arbiter uznał, że przekroczyła ona linię całym swym obwodem i niesłusznie uznał bramkę. W drugiej połowie podłamany golem do szatni Tottenham nie stwarzał praktycznie zagrożenia pod bramką Cecha, bronił się jednak na tyle skutecznie, że wszystko wskazywało na podział punktów. W 89. minucie do gry ponownie wkroczył jednak sędzia Marriner, uznając gola Kalou zdobytego z pozycji spalonej, co pozwoliło Chelsea wyjść na prowadzenie, którego nie oddała do końca meczu.

Porażkę Kogutów wykorzystał Manchester City, nie bez trudu pokonując na własnym terenie broniący się przed spadkiem West Ham. Początek meczu w wykonaniu podopiecznych Manciniego był piorunujący, już po kwadransie gry prowadzili oni 2:0. Najpierw po rzucie rożnym wybita piłka spadła wprost pod nogi De Jonga, a ten potężnym uderzeniem pokonał Greena, otwierając wynik spotkania. Chwilę później Silva świetnie wypatrzył wbiegającego w pole karne Zabaletę, Argentyńczyk czubkiem buta zdołał strzelić na bramkę Młotów, a próbujący uratować sytuację Jacobson wpakował futbolówkę do siatki. Podopieczni Avrama Granta nie podłamali się szybko straconymi golami i w 33. minucie zdołali odpowiedzieć. Po dośrodkowaniu Hitzlspergera piłka odbiła się od ręki Lescotta, ale zatrzymała się tuż przed Dembą Ba, który bez trudu pokonał Harta i dał nową nadzieję West Hamowi. W drugiej połowie oba zespoły stwarzały sobie okazje do strzelenia bramki, ale zabrakło im skuteczności w ich wykończeniu. Najlepszą szansę zmarnowali David Silva do spółki z Mario Balotellim. Hiszpan znalazł się w sytuacji sam na sam z Greenem, ale za długo zwlekał z uderzeniem, a po jego podaniu i strzale włoskiego napastnika piłkę z linii bramkowej zdołali wybić obrońcy. Wygrana The Citizens praktycznie przesądza o zajęciu przez ten zespół miejsca gwarantującego grę w eliminacjach do Ligi Mistrzów.

Kolejny świetny mecz rozegrał Liverpool, tym razem na rozkładzie podopiecznych Dalglisha znalazło się Newcastle. Mecz zaczął się świetnie dla The Reds, którzy prowadzili od 10. minuty. Piłkę z prawego skrzydła dośrodkował Flanagan, ta po zamieszaniu w polu karnym znalazła się pod nogami Maxiego, a jego strzał odbił się jeszcze od Simpsona i wpadł do siatki. Na kolejne trafienie kibice Liverpoolu musieli poczekać aż do 59. minuty. Błąd popełnił Williamson, tracą piłkę na rzecz Suareza, a próbując go naprawić sfaulował Urugwajczyka. Sędzia Walton wskazał na wapno, jedenastkę na bramkę pewnie zamienił zaś Kuyt. Chwilę później było już 3:0, świetną asystą popisał się strzelec karnego, a na listę strzelców, po raz trzeci w tym sezonie, wpisał się Suarez. Więcej goli na Anfield już nie padło i The Reds mogli się cieszyć z ważnych trzech punktów, które dały im awans na 5. miejsce, gwarantujące występy w przyszłorocznej Lidze Europejskiej.

Wysoko swojego rywala zdołało również pokonać Fulham. Podopieczni Marka Hughesa rozprawili się z Sunderlandem, który po świetnym występie w poprzedniej kolejce, wrócił do słabej dyspozycji z ostatnich tygodni. Goście wyszli na prowadzanie w 33. minucie, kiedy Zamora wypatrzył znajdującego się w polu karnym Kakutę, a Francuz pokonał Mignoleta i strzelił swoją pierwszą bramkę w Premier League. Tuż po upływie godziny gry, wynik podwyższył Simon Davies, który otrzymał dobre podanie od Sidwella i precyzyjnym strzałem w długi róg pokonał bramkarza Czarnych Kotów. W 72. minucie walijski pomocnik mógł się cieszyć z drugiego trafienia. Tym razem dokładnie podawał Zamora, a Davies wygrał przebitkę z Mignoletem i Ferdinadem, po czym wpakował piłkę do pustej bramki, ustalając końcowy wynik meczu na 3:0.

W derbach hrabstwa West Midlans, lepsze od Aston Villi okazało się West Bromiwch, a trzy punkty zdobyte w pojedynku z lokalnym rywalem niemal przesądzają o utrzymaniu beniaminka w Premier League. Mecz zaczął się jednak zdecydowanie lepiej dla The Villans, którzy objęli prowadzenie w 4. minucie. Downing dograł piłkę na środek pola karnego, a Meite tak nieudolnie próbował wybijać ją z szesnastki, że znalazła się w bramce Carsona. Wraz z upływem czasu gospodarze stwarzali jednak coraz więcej groźnych okazji do wyrównania, aż w końcu udało się im zdobyć bramkę. W ogromnym zamieszaniu w polu karnym Aston Villi, pierwszy do piłki dopadł Odemwingie i z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki. Chwilę po strzeleniu gola sytuacja podopiecznych Hodgsona znacznie się jednak pogorszyła, gdy po obejrzeniu drugiej żółtej kartki z boiska zejść musiał Scharner. West Bromwich nie podłamało się takim obrotem spraw i mimo gry w osłabieniu zdobyło zwycięską bramkę. Mulumbu popisał się fantastycznym przyjęciem, dzięki któremu minął Luka Younga, po czym precyzyjnym strzałem pokonał Friedla, zapewniając beniaminkowi trzy punkty.

Równie ważne zwycięstwo odniosło Blackburn. Podopieczni Steve’a Keana na własnym terenie pokonali Bolton, oddalając się od strefy spadkowej na bezpieczną odległość. Bramkę, która przesądziła o minimalnej wygranej gospodarzy, strzelił w 20. minucie Olsson. Szwed przejął piłkę w pobliżu bramki Kłusaków, po czym przebiegł z nią kilkanaście metrów i mocnym strzałem pokonał wyciągniętego jak struna Bogdana. Blackburn stworzyło sobie wprawdzie kolejne sytuacje, ale gospodarzom zabrakło skuteczności i wynik nie uległ już zmianie.

Bezbramkowym remisem skończyło się spotkanie pomiędzy Blackpool a Stoke. Oba zespoły miały swoje okazje, ale nie udało się ich wykorzystać i kibice na Bloomfield Road musieli obejść się smakiem. Najlepszą szansę na zdobycie zwycięskiej bramki zmarnował Jones, który w doliczonym czasie pierwszej połowy zdołał już minąć bramkarza Mandarynek, ale uderzył źle i nie trafił do pustej bramki. Jeden punkt zdobyty w tym spotkani pozwolił Blackpool utrzymać ostatnią bezpieczną pozycję w tabeli, ale podopieczni Hollowaya mają małą przewagę nad zespołami w strefie spadkowej i wciąż nie mogą być pewni przetrwania.

Podziałem punktów zakończył się również mecz innego kandydata do spadku, Wigan. Podopieczni Martineza zremisowali z Evertonem i wciąż nie potrafią wyrwać się z miejsca zagrożonego relegacją. Pojedynek z The Toffees zaczął się jednak dla nich świetnie, bo już w 21. minucie N’Zogbia dłużej utrzymał się z piłką w polu karnym gości, po czym podkręconym uderzeniem pokonał bezradnego Howarda. W końcówce pierwszej połowy podopieczni Moyesa stanęli przed ogromną szansą na wyrównanie stanu gry. Osman został sfaulowany w polu karnym przez N’Zogbię, a Lee Mason podyktował jedenastkę dla Evertonu. Do piłki podszedł Arteta, ale Al-Habsi wyczuł jego zamiary i wybronił karnego. W drugiej odsłonie Wigan stworzyło sobie sytuację do podwyższenia wyniku, ale świetnie w bramce gości spisywał się Howard, nie dając się pokonać ani razu. Gdy wydawało się, że The Latics dowiozą zwycięstwo do końca, fatalny błąd popełnił Rodallega, który zagrał piłkę ręką w polu karnym, a sędzia Mason po raz drugi w tym meczu wskazał na wapno. Tym razem do jedenastki podszedł Baines i mocnym strzałem pod poprzeczkę zapewnił Evertonowi jeden punkt.

Po jednym oczku zdobyli także piłkarze Birmingham i Wolverhampton. Mecz dużo lepiej rozpoczęły Wilki, obejmując prowadzenie w 7. minucie po golu Fletchera z rzutu karnego, podyktowanego za faul Fostera na Jarvisie. Gospodarze wyrównali tuż przed upływem drugiego kwadransa, gdy po świetnym wybiciu piłki przez bramkarza Birmingham błąd popełnił Mancienne, zagrywając piłkę głową wprost do Larssona. Szwed w pełni skorzystał z prezentu, spokojnie pokonując Hennessey’a. Chwilę później za drugą żółtą kartkę boisko musiał opuścić Gardner i wydawało się, że podopieczni McLeisha nie zdołają wywalczyć nawet jednego punktu w tym spotkaniu. Piłkarze Wolverhampton nie skorzystali jednak z gry w osłabieniu i stworzyli sobie niewiele sytuacji pod bramką Fostera i kibice na St Andrew’s nie zobaczyli więcej bramek.

Gracz kolejki: Simon Davies
Walijczyk zagrał bardzo dobre spotkanie przeciwko Sunderlandowi, dwa razy pokonując Mignoleta i uczestnicząc w wielu akcjach ofensywnych swojego zespołu. Davies jest w tym sezonie ważnym punktem Fulham i może być pewny miejsca w zespole prowadzonym przez Marka Hughesa.

Jedenastka kolejki:
Al-Habsi (Wigan-4*) – Zabaleta (Man City-3), Samba (Blackburn-3), Koscielny (Arsenal-2), Olsson (Blackburn-3) – S. Davies (Fulham-2), Ramsey (Arsenal-1), Sandro (Tottenham-1), N’Zogbia (Wigan-3) – Kuyt (Liverpool-3), Zamora (Fulham-2)

* W nawiasie ilość nominacji do jedenastki kolejki.

Przewiń na górę strony