Nie przegap
Strona główna / Czy naprawdę trzeba Teveza kimś zastępować?

Czy naprawdę trzeba Teveza kimś zastępować?

Czy naprawdę trzeba Teveza kimś zastępować?
Tak samo jak opinia na temat tego, czy United powinno wykupić Carlosa Teveza z MSI dzieli fanów Czerwonych Diabłów, tak i kwestia zastąpienia go innym zawodnikiem silnie oddziałuje na wyobraźnię kibiców. Od dłuższego czasu mówi się o transferze Karima Benzemy lub Jana Klaasa Huntelara, bądź o tym, że Franck Ribery ma zastąpić Ronaldo na Old Trafford. Sądzę, że z początkiem wakacji spekulacje transferowe jedynie nabiorą tempa a tego, kto zagra w przyszłym sezonie w koszulce naszego ukochanego klubu będziemy pewni dopiero po zakończeniu okna transferowego.

Jednakże czy United naprawdę musi kupować nowych piłkarzy wydając miliony funtów na zawodników jak Berbatov, którzy muszą potem przez cały sezon adaptować się do warunków w Manchesterze oraz w całej Premier League? Nie chcę być źle zrozumiany, nie mam nic przeciwko Bułgarowi, jednakże czy nie moglibyśmy trzymać się tradycji naszego klubu i sięgnąć po zawodników, których sami wyszkoliliśmy?

Zapewne niewielu z czytelników pamięta wydarzenia w United z połowy poprzedniej dekady. Ja pamiętam jedynie ich konsekwencje. Mając to na uwadze chciałbym zwrócić uwagę, że historia United, nawet ta niezbyt odległa, może dać nam wskazówkę co może się wydarzyć na Old Trafford w drugiej połowie tego roku.
Czy mówi Wam coś nazwisko Kanchelskis? Piłkarz ten, mimo wcześniejszej dobrej gry, zaliczył bardzo słaby sezon 94-95, który skończył się porażką United w finale FA Cup z Evertonem 1-0. W konsekwencji nieudanego sezonu, gdy klub nie zdobył żadnego trofeum, skład opuściły takie sławy jak w/w Rosjanin, Paul Ince czy wreszcie Mark Hughes. Alex Ferguson podjął wtedy dosyć ryzykowną decyzję, która na dłuższą metę okazała się zbawienna.

Przed sezonem 1995/96 niewiele osób spoza Wysp nie słyszało o Davidzie Beckhamie, jakkolwiek może się to dla nas, w dzisiejszych czasach, wydawać abstrakcyjne. Młody Anglik zastąpił Kanchelskisa na pozycji skrzydłowego. Mówiło się wtedy także o sprowadzeniu takich zawodników jak Marc Overmars czy Darren Anderton, jednakże skończyło się na spekulacjach. Wiele kontrowersji wzbudziło wtedy posunięcie Fergusona, który umieścił w drużynie kilku młodych zawodników. Po pierwszej porażce, w meczu otwierającym nowy sezon, na Szkota spadły gromy, że nie da się wygrywać wystawiając „chłopaków”. Jednakże wielu pominęło fakt, że jedyną bramkę w przegranym 3-1 meczu strzelił nie kto inny jak „dziecinny” David Beckham. Pamiętajmy, że w drużynie w napadzie grał Brian MaClair oraz Paul Scholes.

Po tym wydarzeniu nie pozostawiono suchej nitki na zawodnikach, SAF także nie był z nich „zadowolony”. Jednak, o ile mnie pamięć nie myli, Beckhamowi kariera ułożyła się całkiem dobrze, pomimo „trudnych” początków. Sprawdźcie jeśli nie wierzycie, ale gdy w 1996 roku Alex Ferguson wraz z drużyną fetował zdobycie podwójnej korony, Beckam zdążył zagrać w 40 spotkaniach. W następnym sezonie zaliczył kolejne 49, potem 50 a potem 55. Miał wtedy zaledwie 24 lata, a na koncie już kilka trofeów krajowych oraz przede wszystkim, Puchar Ligi Mistrzów, przy którego zdobyciu miał spory udział.

Nie chcę w żaden sposób sugerować, że obecnie możemy liczyć na powtórkę z tamtych wydarzeń, że mamy w szeregach kolejnego „Becksa”. Nie wierzę w to, że powróci drużyna na podobiznę „Busby Babes” czy „Fergie Fledgings”.W jednym i drugim przypadku zawodnicy byli kierowani przez kompanów charyzmatycznych jak Cantona, bądź doświadczonych jak Steve Bruce, Gary Pallister lub Denis Irwin. W przypadku połowy poprzedniej dekady wszystko było idealnie zgrane, a wszystkie kawałki układanki doskonale do siebie pasowały tworząc niepowtarzalna kombinację.

To na co chę zwrócić uwagę, to fakt, że tym razem także przyszedł czas na sięgnięcie do klubowej szkółki. Owszem, futbol w dzisiejszych czasach jest inny niż 14 lat temu. Obecnie nie można sobie pozwolić na przegranie kilku meczów w lidze po to, aby wybrać optymalne ustawienie. Dodatkowo, poprzedni sezon w wykonaniu naszych ulubieńców nie był nie udany, po prostu nie udało się wygrać wszystkiego. Zdobyliśmy trzeci raz z rzędu mistrzostwo Anglii, Carling Cup oraz Puchar Klubowych Mistrzostw Świata. Warunki, zatem wydają się zupełnie inne. Z drugiej jednak strony, podobnie jak wtedy, mamy spośród kogo wybierać bez potrzeby dokonywania kolejnych astronomicznych wydatków.

Weźmy dwie młode gwiazdki, które pierwsze przychodzą na myśl. Tacy zawodnicy jak Kiko Macheda bądź Danny Welbeck. Moim zdaniem, a mam wrażenie, że także zdaniem całkiem sporej grupy kibiców Czerwonych Diabłów, byliby bardziej niż odpowiedni do wypełnienia luki po Tevezie. Pamiętajmy bowiem, że Argentyńczyk bardzo rzadko grał pierwsze skrzypce. Gdyby wcześniej wymienieni odważnie poczynali sobie jedynie w rezerwach, moglibyśmy spoglądać na nich podejrzliwie. Jednakże obaj dowiedli swojej wartości w pierwszym składzie. Włoch, o czym wszyscy doskonale pamiętamy, strzelił dwie decydujące bramki, które dały United dodatkowe cztery punkty pod koniec sezonu. Jeśli przypomnimy sobie, że właśnie taka ilość punktów dzieliła nas od zespołu zajmującego drugie miejsce, mającego dodatkowo korzystniejszy bilans bramek, nikt nie może umniejszyć jego wkładu w zdobycie mistrzostwa. Z kolei Anglik w swoim debiucie popisał się niesamowitym uderzeniem i to na dodatek przed Stretford End. Pamiętacie innego zawodnika United, któremu się to udało? Dodatkowo, jeśli to wam nie wystarczy, przypomnijcie sobie półfinał tegorocznego FA CUP. Z tych rozgrywek, podobnie jak w 1995, wyeliminował nas Everton, który przeciw naszym „chłopakom” wystawił swój najmocniejszy skład.

W zapasie są jeszcze inni zawodnicy, jak choćby chwalony przez wielu Darron Gibson. Wydaję się, że Jonny Evans ma już pewną pozycję w zespole, a wskoczenie na trwałe do pierwszej drużyny uniemożliwia mu jedynie duet Ferdinand-Vidic. Oprócz tej dwójki jest także obiecujący skrzydłowy Lee Martin, bracia Rafael i Fabio da Silva oraz Rodrigo Possebon. Jeżeli dysponujemy tej klasy zawodnikami w wieku od 17 do 22 lat, nie powinniśmy cierpieć na ból głowy, jeśli chodzi o przyszłość naszego klubu. Jednakże wielu z nas, kibiców, jest zdania, że jedynym sposobem na wzmocnienie składu jest zakup nowych zawodników.

Na szczęście historia nie potwierdza tego schematu. Gdyby tak było, nigdy nie mielibyśmy szansy oglądać takich zawodników jak wspomniany na początku Beckham, czy też Giggs albo Scholes. Nigdy nie przyszłoby nam czytać o takich legendach, jak Georgie Best czy Duncan Edwards. W końcu, nikt nie chwaliłby odkrywczego trenera sir Matta Busby’ego, który dzięki swej rewolucyjnej jak na owe czasy metodzie, dwukrotnie stworzył wspaniałe drużyny.

Pamiętajmy zatem, abyśmy korzystali z własnej młodzieży póki jest na to odpowiednia chwila. Nie po to kluby takie jak Manchester United pompują miliony funtów w system szkolenia, aby sprzedawać młodzieńców za kilkanaście milionów w calu sfinansowania kilkudziesięciomilionowych transferów już uznanych gwiazd.

Przewiń na górę strony