Nie przegap
Strona główna / Najważniejszy mecz „Rudego”

Najważniejszy mecz „Rudego”

Paul Scholes - Najważniejszy mecz 'Rudego'
W środę najbardziej oczekiwany mecz Manchesteru United od dziewięciu lat. „Czerwone Diabły” po raz drugi pod wodzą sir Aleksa Fergusona zagrają w finale Ligi Mistrzów. To bez wątpienia wyjątkowe spotkanie nie tylko dla sympatyków klubu z Old Trafford, ale również dla piłkarzy. Jednak wśród całej kadry, która wyleci do Moskwy, jest jeden zawodnik, dla którego będzie to mecz tym bardziej szczególny. Z United zdobył już wszystko, prócz tego jednego trofeum. Niewysoki, drobny, niepozorny rudzielec. Dla większości zawodników United, tych grających i tych już emerytowanych, absolutny numer jeden – Paul Scholes. Czy spełni swoje marzenie?

Old Trafford, sierpień 2003. Paul Scholes i jego żona, Claire, występują publicznie na specjalnym obiedzie zorganizowanym przez Narodową Kampanię Na Rzecz Astmy. Pomocnik Manchesteru United jest zdenerwowany. „Cholera!” – mówi. – „Nie muszę wstawać i zabierać głosu, prawda? I to jeszcze przez mikrofon? Co mam robić?”

Scholes jest znany ze swojej genialnej gry w środku pola, potrafi świetnie prowadzić cały zespół w każdym meczu, ale poza boiskiem jest zupełnym przeciwieństwem tego człowieka, którego znamy z gry dla „Czerwonych Diabłów”.

„Moja żona ma astmę, tak jak Paul, więc wiem o tym naprawdę dużo” – mówi Eric Harrison, trener znany z prowadzenia drużyny juniorów, w której grali Scholes, bracia Neville’owie, Nicky Butt i David Beckham. – „Gdy chodzi o zbieranie pieniędzy na cele charytatywne, wszystko inne staje się mniej ważne. Ludzie z kampanii skontaktowali się ze mną, ale bez Paula to by się nie odbyło”.

„Byłem trochę zaniepokojony prosząc go o udział, bo on jest taki nieśmiały. Ale Paul zgodził się bez chwili zawahania. Powiedziałem, żeby przyprowadził żonę i choć był zadowolony, że może pomóc, widać było, jak bardzo jest zmartwiony. Gdy przyjechali tego wieczoru około szóstej, Paul powiedział – 'Co mam robić?’. Powiedziałem mu, że siedzi przy najważniejszym stoliku. To go bardzo zaniepokoiło. 'Nie, nie siedzę!’ – powiedział. Odpowiedziałem mu – 'Paul, siedzisz, wystarczy tylko wysłuchać kilku pytań i na nie odpowiedzieć’. Zrobił to i poszło mu naprawdę nieźle. Organizacja uzbierała 22 tysiące funtów i myślę, że to spora zasługa Paula i jego żony. I do tego nigdy nie był na mnie zły za to, że go tam ściągnąłem”.

Paul ScholesW środowym spotkaniu pochodzący z Salford zawodnik ma szansę stać się najważniejszą postacią na boisku, wygrywając jedyne trofeum, którego brakuje mu do kolekcji. Scholes – dla Harrisona futbolowy geniusz, dla selekcjonera reprezentacji Anglii, Fabio Capello, niepowetowana strata, numer jeden w angielskiej piłce dla Patricka Vieiry, Rio Ferdinanda i wielu innych. Pewniak do występu w moskiewskim finale Ligi Mistrzów przeciwko Chelsea.

Przed dziewięcioma laty nie mógł wystąpić z Bayernem Monachium na Camp Nou z powodu zawieszenia za kartki. W rewanżowym meczu półfinałowym z Juventusem Scholes wszedł z ławki rezerwowych w 68. minucie, bo sir Alex Ferguson nie chciał ryzykować, że straci go przed finałem. Jednak źle wykonany wślizg i tak nie uchronił go przed upomnieniem żółtą kartką.

Tym razem, Ferguson z góry obiecał Scholesowi miejsce w wyjściowej jedenastce na finał. Może nie być to najlepsza decyzja, ale Szkot jest nieco sentymentalny. Dziesięć tytułów mistrzowskich Ryana Giggsa może nie wystarczyć, by Walijczyk opuścił ławkę rezerwowych na rzecz pierwszego składu, ale mimo to skrzydłowy cieszy się wraz z kolegami, że Scholes spełni swoje marzenie i zagra.

Gdy David Beckham grał w Realu Madryt, przyznał, że Scholes był jednym z najbardziej podziwianych rywali przez takich zawodników, jak Zinedine Zidane, Luis Figo czy Roberto Carlos. Z kolei Ferdinand zapytany o to, kto według niego jest najlepszy w składzie MU, w którym brylują Cristiano Ronaldo i Wayne Rooney, odpowiedział:

„Dla mnie to Paul Scholes. Potrafi robić absurdalne rzeczy na treningu, na przykład mówi: 'Widzisz to drzewo?’ – było oddalone o ponad 35 metrów – 'Trafię je piłką’. I on to zrobi. Wszyscy w klubie uznają go za najlepszego zawodnika”.

Paul jest również najmniej rozmowny. Nigdy nie obiecywał wywiadu w cztery oczy, chyba, że był proszony o to przez reprezentację albo klub. Jedynym zobowiazaniem, które przyjął na siebie, jest kontrakt z Nike. Jest ono o tyle nietypowe, że pociąga za sobą niewiele publicznych zobowiązań. Oto wypowiedź dyrektora Nike dla „Observer Sport”:

„Był z nami od lat. Dla nas samo powiązanie jest wystarczające. Spoglądając na sławy dookoła świata, to jest jednym z piłkarzy, od którego nie wymagamy publicznych spotkań. To jest nieśmiały facet, a nam to nie przeszkadza”.

Paul Aaron Scholes urodził się 16 listopada 1974 roku w Salford. Ma młodszą siostrę, Joannę. Jego ojciec, Stewart, był, przynajmniej według Mike’a Coffeya (były skaut United, który przekonał go, by dołączył do „Czerwonych Diabłów”), „świetnym piłkarzem, który grał w lokalnej drużynie z Middleton w wieku 40 lat”.

Rodzina Scholesów mieszkała w posiadłości w Langley, a sam Paul wychował się na trybunach Oldham’s Boundary Park. „Jego bohaterem był Frankie Bunn, napastnik Oldham Athletic” – mówił Coffey. – „To jest wariat, jeżeli chodzi o drużynę Oldham i wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby w wieku 36 lat czy kiedy tam skończy karierę w United, Scholes poszedł grać dla nich”. Mike Coffey był skautem Manchesteru United w latach 1985 – 1999. Dobrze zna Scholesa.

„Paul ma fioła na punkcie piłki. Miałem z nim styczność od kiedy zaczął grać w drużynie juniorów. Nie jest zbyt pewny siebie, ale jeżeli da mu sie grupę kolegów i piłkę, na pewno nie będzie siedział spokojnie”.

W wieku 11 lat Scholes dołączył do Oldham, gdzie grał w drużynie Boundary Park Juniors, w której występowali również bracia Neville’owie i Nicky Butt. Gdy Coffey zarekomendował Scholesa Brianowi Kiddowi, musiał wezwać piłkarza do swojego biura i przekonywać go, by skorzystał z okazji i przeszedł do United. – „Był bardzo niechętny i zajęło to kilka dni zanim zmienił zdanie”.

Harrison wspomina, że był pod wielkim wrażeniem, gdy pierwszy raz ujrzał Scholesa w dawnym centrum treningowym „Czerwonych Diabłów” w Cliff. Rudowłosy chłopak miał wtedy 15 lat.

„Brian Kidd powiedział mi: 'Jest niski, drobny, ma rude włosy – pewnie będzie cię trochę śmieszyć. Ale naprawdę nieźle sobie radzi.’ Faktycznie, był niski. Wtedy David Beckham też nie był wysoki, ale Scholes jest wciąż tych samych rozmiarów. Nie, żeby to miało znaczenie. Paul nie ma szybkości, nie jest silny, ale mądrze podaje i szybko porusza nogami. Jak każdy kreatywny zawodnik, który potrafi dobrze rozgrywać, umie też zdobywać spektakularne bramki. W dodatku strzela je w każdy możliwy sposób – z główki, z pierwszej piłki, z dystansu. Gdyby Beckham nie wykonywał tych wszystkich rzutów wolnych – wyobraźcie sobie ile Paul mógł zdobyć bramek”.

„Drużyna juniorów grała w soboty rano. Nazywaliśmy ich dream teamem. Potrafili ściągnąć na stadion całkiem spory tłum, a ulubionym zawodnikiem kibiców był oczywiście Scholes. Proszę pamiętać, że kibice United wychowali się na takich zawodnikach jak Duncan Edwards – oni nie są głupi. Standardy drużyny były praktycznie takie same, jak pierwszego zespołu. Menedżer oglądał Paula i wiedział o nim sporo”.

Paul ScholesGdzie Harrison wystawiał Scholesa? „Potrafił zdobywać masę goli, więc im dalej z przodu, tym lepiej. Tak, jak w przypadku Ryana Giggsa, mówiliśmy Paulowi by grał widowiskowo, ale też dla zespołu”.

Paul Scholes wchodził do podstawowego składu drużyny, która w 1992 roku zdobyła Młodzieżowy Puchar Anglii. Zdobył gola przeciwko Leeds w finale 1993 roku, ale „Czerwone Diabły” to spotkanie przegrały. Największe gwiazdy United, włączając w to Bryana Robsona, Steve’a Bruce’a czy Erica Cantonę, oglądały Scholesa w akcji. „Pewnego dnia rozmawiałem z Cantoną i spytałem go: 'Jaka jest różnica między juniorami z Francji i z Anglii?'” – przypomina sobie Harrison. – „Eric odpowiedział: 'Może nasi juniorzy lepiej przyjmują piłkę od waszych?’. Co tu dużo mówić, Scholes jest jednym z lepszych piłkarzy pod tym względem”.

W 2006 roku „Rudzielec” doznał dziwnej, zagrażającej jego karierze, kontuzji oka – „Rozmawiałem z nim wtedy, był bardzo zmartwiony” – mówił Harrison. – „Musiał siedzieć na treningu i był kompletnie niezadowolony. Opuścił sporą ilość spotkań i blisko było, by zakończył karierę. Ale, gdy powrócił, był po prostu zabójczy”.

Paul Scholes zdobył osiem tytułów mistrza Anglii, trzy Puchary Anglii – w sezonie 1998/1999 zdobył bramkę w finale – i jeden Puchar Ligi. Był członkiem zespołu do lat 18 podczas mistrzostw Europy w 1993 roku, a w 1997 zadebiutował w kadrze w meczu z Włochami. W odbywających się rok później mistrzostwach świata we Francji w piękny sposób poradził sobie z presją, jaka spoczywała na nim, gdy zastąpił w reprezentacji Paula Gascoigne’a – Scholes w pierwszym meczu Anglii na mundialu zdobył fantastycznego gola przeciwko Tunezji z ponad 25 metrów. W 1999 roku ustrzelił hattricka w meczu z Polską na Wembley. Był też pierwszym i ostatnim Anglikiem, który na tym legendarnym stadionie musiał zejść z boiska po czerwonej kartce (w meczu ze Szwecją).

„Nie wykonuje wślizgów tak dobrze, jak ja” – mówił z uśmiechem pomocnik Chelsea, Michael Essien. – „Ale naprawdę bardzo go lubię. To niski facet, ale siła z jaką uderza piłkę… on naprawdę potrafi przywalić”.

Pomimo 14 bramek w 66 występach w reprezentacji Anglii, jego kariera może być postrzegana, jako niespełniona – zakończyła się po Euro 2004, kiedy udało mu się przezwyciężyć trzyletnią posuchę w zdobywaniu bramek dla kadry. Zrezygnował z kariery międzynarodowej w wieku 29 lat, prawdopodobnie dlatego, że Sven-Goran Eriksson, ówczesny selekcjoner, wystawiał Scholesa na lewej pomocy. Choć oficjalne powody były inne – Scholes chciał dać więcej czasu swojej rodzinie i skupić się na grze w Manchesterze United. Niemniej jednak, rezygnacja Paula była bolesną stratą dla Anglii. Eriksson, a także jego następcy – Steve McClaren i Fabio Cappello – wszyscy chcieli, by wrócił.

„Myślę, że wszyscy byliśmy zawiedzeni, bo zdajemy sobie sprawę z jego umiejętności” – mówił Micah Richards, prawy obrońca reprezentacji i Manchesteru City. – „Był zawsze we właściwym miejscu, wydawało się, że zawsze stoi na skraju pola karnego, gdzie lądowała piłka. Kompletny pomocnik – gdy tylko jest w fizycznej formie, jest najlepszy. Jest dla mnie zawodnikiem wszech czasów, niewiarygodny. Jeśli tylko da mu się okazję, pada bramka, czyż nie?”

Paul ScholesJak każdy zawodnik, również Scholes miał w swojej karierze upadki obok wzlotów. Mimo zdominowania Arsenalu w finale Pucharu Anglii w 2005 roku, o końcowym rezultacie musiały zadecydować rzuty karne. Scholes wykonywał ostatniego przy stanie 5:4 dla „Kanonierów”. Nie udało się.

Jedno z najbardziej kontrowersyjnych zdarzeń powiązanych ze Scholesem nadeszło w listopadzie 2001 roku – był to jego najgorszy sezon. Przybycie Juana Sebastiana Verona do United oznaczało, że Paul musiał się pogodzić z rolą cofniętego napastnika. Scholes nie wystąpił w spotkaniu z Liverpoolem, a następnie został wybrany do składu na mecz w Pucharze Ligi, gdzie z reguły występowały rezerwy. Scholes odmówił wyjazdu na mecz. Otrzymał karę pieniężną w wysokości 80 tysięcy funtów i mocno zastanawiał się nad opuszczeniem Old Trafford. Ale to był początek i koniec kontrowersji z nim związanych.

W najbliższą środę, na moskiewskich Łużnikach, Scholes stanie przed szansą zdobycia 140. bramki dla „Czerwonych Diabłów”.

„To był niesamowity gol” – mówił Ferguson po decydującym o awansie do finału uderzeniu Scholesa z Barceloną. – „To była dla niego wspaniała chwila. Jest jednym z najlepszych zawodników, jacy przewinęli się przez ten klub. Nie sądzę, byśmy mogli oczekiwać od niego około 10-15 bramek na sezon, tak jak to bywało dawniej, ale ta bramka rekompensuje wszystkie te gole, których nie może teraz strzelać z powodu swojego zaawansowanego wieku”.

Do pełni szczęścia brakuje tylko jednego medalu. Roy Keane, który, tak jak Scholes, nie zagrał w pamiętnym finale Ligi Mistrzów na Camp Nou w 1999 roku, powiedział, że było mu bardziej żal Paula niż siebie samego. Para pomocników United mogła tylko siedzieć w pubie wraz z fanami Manchesteru popijając piwo i oglądając mecz w telewizji. Tak Keane napisał o nim w swojej autobiografii:

„Żadnego gwiazdorstwa, żadnego promowania siebie – to niesamowicie utalentowany piłkarz, który pozostał sobą”.

Źródło: The Observer

Przewiń na górę strony