To nie będzie zwykły mecz Premiership – ani zwykłe derby Manchesteru. Zanosi się bowiem na niepowtarzalną mieszankę zapartej rywalizacji z odrobiną zadumy po 50. rocznicy tragedii w Monachium. Właśnie z jej okazji nie obędzie się bez wspaniałej oprawy oraz, mam nadzieję, nie mniej zachwycającej postawy zjednoczonych kibiców obu drużyn. A do tego spektaklu jeszcze jeden dzień…
Pomysł uhonorowania „Busby Babes” podczas tego meczu to inicjatywa kibiców City. Moim zdaniem jak najbardziej trafiona, zasługująca na specjalne uznanie zwłaszcza, że jej autorzy to „nasi” najbliżsi rywale. Sposobów upamiętnienia ofiar katastrofy będzie kilka. Najbardziej widocznym z nich – gra zawodników United w kopiach tych strojów, w jakich przed pół wieku ich poprzednicy wylewali na boiskach siódme poty. Oczywiście nie zabraknie też minuty ciszy. Prawdopodobnie wyświetlony zostanie także materiał filmowy poświęcony poległym, a na ramionach piłkarzy znajdą się czarne opaski. Warto dodać, że w tym tygodniu hołd popularnym „Flowers of Manchester” złożono już na trzech stadionach – podczas towarzyskich spotkań reprezentacji Anglii, Walii i Irlandii.
Powracając jednak do samej konfrontacji – ekipa Erikssona wcale nie jedzie na Old Trafford z zamiarem łatwego oddania gospodarzom trzech punktów. Trzeba zauważyć, że nasz rywal ma o co walczyć, gdyż tylko jedno miejsce wzwyż w tabeli (6.) dzieli go od zapewnienia sobie udziału w Pucharze UEFA. „Czerwonym Diabłom” również potrzebna jest wygrana, jeśli chcą myśleć o mistrzostwie kraju, a zatem także o dogonieniu Arsenalu, do którego tracą 2 punkty. Z zaciekłością w walce nie powinno więc być żadnych problemów szczególnie, że „Czerwone Diabły” będą chciały zrewanżować się za sierpniową porażkę 0:1. Kłopotu z dobraniem składu nie mają ani jedni, ani drudzy, co tylko dodaje temu spotkaniu jeszcze więcej zaciętości.
Chyba nikogo nie zdziwię jeśli stwierdzę, że naszym piłkarzem, którego City powinni się bać najbardziej, jest Ronaldo. Jego skuteczność i niezwykle wysoka forma są wręcz zdumiewające, o czym najlepiej świadczy 27 trafień w tym sezonie. Nie najlepsza zaś, biorąc pod uwagę jego umiejętności, gra przeciwko Tottenhamowi powinna go tylko zmobilizować. Ów mecz to także doskonała okazja dla naszych napastników, by wreszcie się przełamać i zacząć sypać większą ilością goli. Dzięki temu Carlos Tevez na pewno lepiej wspominałby swoje 50. spotkanie w Premiership. A jeśli chodzi o Rooneya – Wayne niestety nie zagra w tym spotkaniu ze względu na kartki. Dlatego Ferguson myśli już o tym by dać szansę w ataku 18-letniemu Danny’emu Welbeckowi. Choć oficjalny skład United nie został jeszcze podany, niewątpliwie możemy się w nim spodziewać jeszcze „pewniaków”: van der Sara, Ferdinanda, Vidicia czy Giggsa. Pozostaje więc pytanie, czy Sir Alex sprawi nam jakąś niespodziankę, którą mógłby stanowić np. Fletcher? Mimo że ostatni raz zasilił nasz zespół w okresie świąt, niedawno mówiło się, iż menedżer „Diabłów” da mu niedługo szansę. Mogłoby się wydawać, że stawianie na tak „nierozegranego” piłkarza nie byłoby najmądrzejszym posunięciem, ale moim zdaniem, nie musimy się o nic martwić. Znając charakter naszego szkockiego piłkarza wierzę w jego dobrą, ambitną grę, choć o nią będzie wyjątkowo trudno. Takiej konkurencji w pomocy naszej drużyny dawno nie było. Świadczy o tym chociażby liczba pomocników, którzy wystąpili w ostatnim spotkaniu z Tottenhamem, która wynosi aż 7! Zatem kto wpadnie w oko Fergusonowi i zmierzy się z City, wie tylko on sam.
Zajmijmy się teraz może statystykami – zdecydowanie korzystniejszymi dla nas. W odróżnieniu od „Niebieskich”, którzy wygrali tylko 2 spośród 12 ostatnich meczów, w siedmiu ostatnich starciach zwyciężaliśmy 6 razy i tylko raz zremisowaliśmy. Nasza przewaga punktowa, choć nie jest miażdżąca, mówi sama za siebie. United, zajmujący obecnie drugą lokatę, ma na koncie 58 oczek – o 17 więcej niż rywal. Pewności siebie może dodać również najmniejsza w tabeli ilość straconych przez nas bramek od początku sezonu – zaledwie 12 – o 15 mniej niż City. W ciągu 25 kolejek nasi piłkarze trafiali 49 razy, czyli o 17 więcej, niż The Citizens. A jeśli chodzi o bilanse w bezpośrednich spotkaniach obu drużyn, zwyciężaliśmy 53 razy, zaś City 36 – remisowaliśmy 48. Powracając nieco do teraźniejszości, warto spostrzec, iż podczas 6 ostatnich meczów na Old Trafford padły aż 4 remisy. Jak na derby przystało nie jest łatwo, a wytypowanie zwycięzcy to nie błahostka, choć za United przemawia więcej plusów. Osobiście wierzę w zwycięstwo gospodarzy – mniej więcej 2:0 – podobnie jak bukmacherzy, których typy mają się następująco:
Wygrana United: 2/7
Remis: 7/2
Wygrana City: 15/2.
Oby w tym meczu nie zabrakło emocji, a przede wszystkim godnego uczczenia poległych, którym w 50. rocznicę śmierci należy się szczególny hołd. Mam nadzieję, że nawet na chwilę, kibice, którzy zasiądą na Old Trafford o Nich nie zapomną.
A co Wy macie do powiedzenia na temat 149. Derbów Manchesteru? Serdecznie zapraszam do wyrażenia swych opinii.