Właśnie, „Dziękuję Bogu, za koszulkę United!” – pierwszego dnia pobytu w Manchesterze Patrice Evra zapytał Gary’ego Neville’a, gdzie znajduje się w pobliżu Kościół? Kapitan starał się przypomnieć sobie najbliższą świątynię w okolicy. Zmartwił się, że coś mogło się stać. Nic z tych rzeczy. Francuz oznajmił, że po prostu chciałby podziękować Stwórcy za to, że dołączył do najwspanialszego klubu na świecie. Czyż to nie wspaniałe? Mi samemu kręci się łezka w oku…
Patrice Evra – mój osobisty idol, wzór skromności i oddania klubowi, który nie przyszedł do nas tylko po sławę, pieniądze i chwałę, lecz po to, aby stać się częścią tej wspaniałej rodziny, by móc poznać historię, poczuć się kimś ważnym i specjalnym… On na to zasłużył całym swoim życiem, uwierzcie mi.
Możecie mi wierzyć, albo i nie, ale Patrice nigdy nie miał łatwego życia. Urodził się on w biednej i zapuszczonej dzielnicy Dakaru. Mało tego: jego rodzina liczyła dwadzieścia sześcioro rodzeństwa (!), z czego dwójka umarła. Dla mnie matka Patrice’a powinna być i na pewno jest otaczana wielkim szacunkiem i wzorem do naśladowania. Wciąż nie mogę pojąć jak zdołała wychować dwadzieścia sześcioro dzieci, nakarmić je, posłać do szkoły, a zarazem zapewnić poczucie miłości i bezpieczeństwa.
Nasz Francuz jest bez wątpienia kimś wybitnym i jak sam mówi „Pobłogosławiony przez Boga”, czy można mu się dziwić? Nie ma najmniejszej możliwości aby to podważyć i nie ważne, czy jesteś kibicem United, Chelsea, Barcelony czy Bayernu Monachium, nie ma to znaczenia kim jesteś i w co wierzysz – to jest wielki człowiek, którego ukształtowała ciężka przeszłość. Nie ma się temu co dziwić, ale Evra z rodziną wyjechał w świat w poszukiwania lepszego życia. Zamieszkali na obrzeżach Paryża i co Patrice mógł tam zrobić? Zrobił to, co do niego najbardziej pasowało – zaczął kopać piłkę! Swoje pierwsze kroki w profesjonalnym futbolu Senegalczyk z francuskim paszportem stawiał w Paris Saint-Germain, gdzie ostatecznie nie zagrał ani razu w seniorskiej drużynie. Przeniósł się tym samym do trzeciej ligi włoskiej, do klubu z Marsalii, skąd trafił szczebel wyżej – do Monzy – występującej w Serie B. W żadnym z tych klubów Supatrice nie zdobył zaufania u trenera i kibiców. Wielu ludzi by już dawno się poddało, ale nie on. Sądzę, że dzięki ambicji i chęci osiągnięcia czegoś wyjątkowego w życiu, nagle zainteresowała się nim drużyna z Nicei. Tak, tak OSC Nice zaufała Patrice’owi, który nie pozostał jej dłużny i rozegrał dwa wspaniałe sezony w francuskiej Ligue 1. Po tym obiecującym okresie nadszedł czas na kolejną zmianę – była nią ekipa AS Monaco, z którą zdobył Mistrzostwo i Puchar Kraju oraz dotarł do finału Ligi Mistrzów, gdzie ostatecznie uległ FC Porto, prowadzonemu ówcześnie przez Jose Mourinho.
Nie było cienia wątpliwości, że po tak udanym sezonie zgłoszą się po niego kluby z najwyższej półki. Tak też się stało: Manchester United, Real Madryt i Arsenal Londyn postanowili stoczyć walkę o ambitnego Francuza. Jak wiadomo został on pozyskany ostatecznie przez naszego managera – Sir Alexa Fergusona – za bagatela 5,5 mln funtów. Pierwsze 6 miesięcy życia w Anglii nie napawały zbytnio optymizmem w jego karierze: problemy z aklimatyzacją, tamtejszym życiem, czy nawet jedzeniem. Debiut w trykocie Czerwonych Diabłów także nie należał do udanych – został zmieniony po 45. minutach i wielu się zastanawiało czy na pewno jest on nam potrzebny? Sądzę, że jego silną osobowość i ciągłe dążenie do celu pozyskał z trudnego dzieciństwa. Jak sam się wypowiada, w ciężkich chwilach przypomina sobie jak bardzo ciężko mu było wtedy, gdy dorastał. Z pewnością czuje się wtedy lżej.
The Supatrice po słabych występach się nie załamał, a wręcz przeciwnie – zostawał po każdym treningu i uczęszczał na siłownię, aby być silniejszym i wytrzymalszym. Z dnia na dzień stawał się coraz większym pracoholikiem i głodnym sukcesu. Warto dodać także to, że postanowił uczyć się historii United – oglądał wszelkie materiały filmowe: o Ericu Cantonie, katastrofie w Monachium, sukcesach i porażkach swojego klubu. Oznajmiał, że powinien wiedzieć o tym klubie wszystko, skoro chce być jego częścią. Czy mu się udało? Oczywiście, że tak! Patrice budował swoją formę z meczu na mecz, rywalizując z Gabrielem Heinze o miejsce w podstawowej „11”. Ostatecznie wygrał właśnie obiecujący Francuz, odsyłając Gabriela na ławkę, a ostatecznie do Realu Madryt. Tym, co czyni z Evry mojego idola, jest sposób, w jakim udziela wywiadów, wypowiedzi itp. W każdym newsie, który śledziłem i dotyczył właśnie Patrice’a, czytałem takie odniesienia jak: „Każdy mój dzień jest jak marzenie”, „Jestem tu szczęśliwy”, „Czuję się prawdziwym Czerwonym Diabłem!”. Sądzę, że jest on w właściwym człowiekiem we właściwym klubie.
Warto zwrócić uwagę także na to, jaki The Supatrice jest względem nieszczęścia drugiego człowieka. Wyobraźcie sobie, że podczas Tournee w Azji i wizyty w Seoulskim sierocińcu Evra był otoczony przez dzieciaki i, podczas gdy wszyscy rozdawali autografy, poprosił Ji-Sung Parka o to, aby nauczył go kilku zdań w języku koreańskim. Wszystko po to, aby sprawić maluchom odrobinę radości. Ten człowiek jest po prostu wspaniały… A wzruszenia dodaje wypowiedź o całej tej sytuacji przez samego zawodnika:
Dzieci są najważniejszą rzeczą w życiu. Najlepsze, co możesz zrobić, to dawać radość dzieciom. Byłem jednym z 26 braci i sióstr, gdy dorastałem. Niestety dwoje z nich umarło, więc zostało nas 24. Gdy grasz dla Manchesteru United masz możliwość spotykać dzieci z innych krajów. Ostatnio była to Afryka południowa, tym razem Azja. To kolejny powód, dla którego jestem tak szczęśliwy grając dla United.
Rzadko spotyka się, aby ludzie sławni zachowywali się i wypowiadali w ten sposób. Brakuje teraz takich ludzi na świecie, nie mówiąc już o piłkarskich pseudoautorytetach…
Nie możemy zapominać także o samych zdolnościach piłkarskich zawodnika. Jest to obecnie jeden z najlepszych i najbardziej ofensywnych obrońców na świecie. Stał się bardzo silny i waleczny, jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie, co dowodzą jego liczne zwody i bardzo dobra koordynacja na boisku. Szybkość także jest jego jednym z najważniejszych atutów – wyprzedza on o krok niejednego klasowego napastnika. Jest aktualnie bardzo ważnym ogniwem w podstawowym składzie Czerwonych Diabłów. Patrice w United w przeciągu tego krótkiego czasu zdołał zdobyć kilka wyróżnień i tytułów. Między innymi: Mistrzostwo Anglii, Tarcza Dobroczynności i Carling Cup. Został także wybrany do „jedenastki” świata ubiegłego sezonu.
Reasumując, nasz Patrice Evra to bez wątpienia wielkoduszna osobowość, która nie zważa na przeciwności świata, tylko sunie przed siebie. W naszym świecie brakuje takich ludzi. Powinniśmy się zastanowić, czy nasi idole są naprawdę godni naśladowania? No może w kwestii samej gry to pewnie i tak, ale nie zapominajmy o wartościach duchowych i moralnych. Dla samego Francuza ode mnie płyną serdeczne wyrazy szacunku, podziękowania i gratulacji za to, że jest właśnie taki jaki jest.
Patrice! Życzymy samych sukcesów, trzymaj tak dalej!