Jak wszyscy wiemy, w letnim okienku transferowym opuściło nas kilku zawodników. Tim Howard podpisał kontrakt z Evertonem, Kieran Richardson został „schwytany” przez Roy’a Keane’a i gra dla Sunderlandu, Ole Gunnar Solskjaer zakończył karierę, Gabriel Heinze przeszedł do Realu Madryt, Giuseppe Rossi występuje teraz na Estadio El Madrigal, reprezentując barwy „Żółtej Łodzi Podwodnej”, a Alan Smith został „Sroką” z Newcastle. Chyba najbardziej zabolało nas odejście tej ostatniej czwórki. Jestem przekonany, że wszystkich bardzo zasmuciła rezygnacja Solskjaera. Lecz jego decyzja była do przewidzenia. Ciągle borykaał się z kontuzjami, do tego nie był już „nastolatkiem”. Fakt ten „osładza” to, że Norweg zostanie Old Trafford, ale w innej roli – jako trener. Dzisiaj nie zajmiemy się jednak tym słynnym napastnikiem. Przypomnimy sobie klubową historię trzech piłkarzy, którzy przestali już być „Czerwonymi Diabłami”. Sprawdzimy jak sobie radzą, w nowych klubach. Ta trójca, o której piszę, to Heinze, Smith i Rossi.
Gabriel Heinze
Urodził się 19 kwietnia 1978 r. w Crespo, w Argentynie. Ma 178 cm. wzrostu i gra na pozycji środkowego lub lewego obrońcy. Swoją karierę rozpoczął w 1996 r., w klubie z Rosario – Newell’s Old Boys. Jego występy zwróciły uwagę europejskich klubów i dzięki temu, już w 1997 r., trafił do Realu Valladolid. Po jednym sezonie spędzonym na Estadio José Zorila, został wypożyczony do Sportingu Lizbona. Występował tam przez rok, po czym powrócił do Hiszpanii i grał tam przez kolejne dwa lata. W 2001 r. został kupiony przez Paris Saint-Germain i rozpoczął tam swoją wielką karierę. W Paryżu „zabawił” trzy lata i mając „na karku” ponad 119 występów, 19 strzelonych bramek oraz Puchar Francji, zdobyty w 2004 r., zawitał na Old Trafford.
Jego debiut w trykocie „Czerwonych Diabłów” nastąpił w zremisowanym 2-2 meczu przeciwko Boltonowi, we wrześniu 2004 r. Wywalczenie sobie pewnego miejsca w wyjściowej „11” United nie zajęło mu długo. Szybko też zdobył zaufanie fanów, którzy cenili jego waleczność i determinację. Już w pierwszym sezonie gry w „Teatrze Marzeń” (2004/05), został wybrany przez kibiców Zawodnikiem Roku, pokonując tym samym niesamowitego napastnika – Wayne’a Rooney’a! Tym samym Heinze został pierwszym południowoamerykańskim piłkarzem, który zdobył ten zaszczytny tytuł.
Pech chciał, że 13 września, podczas meczu Ligi Mistrzów przeciwko Villarrealowi, Gabriel złapał kontuzję, która uniemożliwiła mu grę do końca sezonu 2005/06. Nieobecność Argentyńczyka w pierwszym składzie dała się we znaki United, które miało problemy z zastąpieniem obrońcy. Uraz wydawał się zaprzepaścić jego szanse, na grę dla Argentyny w Mistrzostwach Świata 2006. Jednakże nie przeszkodziło to szkoleniowcowi reprezentacji Argentyny – Josemu Pekermanowi – powołać Gabriela.
Heinze powrócił do gry w sezonie 2006/07. Mnóstwo kontuzji, które nawiedziło United, wykluczyło z gry Rio Ferdinanda, Nemanje Vidica i Garyego Neville’a. Spowodowało to, że Argentyńczyk musiał grać jako środkowy obrońca, w towarzystwie Wesa Browna. W dwóch ostatnich potyczkach sezonu – z Chelsea i West Hamem – Gabriel był kapitanem drużyny.
W lipcu zaczęła się licytacja, której celem był właśnie Heinze. Jako pierwszy z propozycją wyszedł Liverpool, chcący zapłacić 6,8 miliona funtów, za naszego obrońcę. Jednak sir Alex Ferguson odmówił sprzedaży Gabriela, nie chcąc „oddawać” go wrogiemu United klubowi. Lecz Heize nie zostawił tak tej sprawy – odwołał się do władz Premier League, aby ci rozstrzygnęli sprawę jego sprzedaży na Anfield. Jednak trybunał orzekł, że United wcale nie miało obowiązku sprzedawać swojego zawodnika. Rozgoryczony Argentyńczyk musiał się z tym pogodzić.
Gabriel jednak dopiął swego i odszedł z „Teatru Marzeń”. Jednak nie do „The Reds”, lecz do stolicy słonecznej Hiszpanii – Madrytu. 22 sierpnia został zakupiony przez działaczy Realu za zdumiewająco wysoką sumę 8 milionów funtów. Zadebiutował tam 2 września, jako zmiennik Raula, w meczu przeciwko Villarrealowi. Argentyńczyk „świetnie” radzi sobie na Estadio Santiago Bernabeu – zagrał tam aż trzy razy!
Alan Smith
Urodzony 28 października 1980 r. w Leeds, w Anglii. Ma 178 cm. wzrostu. Jest napastnikiem, ale gra również jako pomocnik. Zadebiutował w Leeds United, w meczu przeciwko Liverpoolowi na Anfield, gdzie udało mu się zdobyć bramkę. Ten gol sprawił, że w sezonie 1998/99 grał regularnie w ataku, razem z Jimmym Floydedm Hasselbainkiem.
Alan kontynuował swoją przygodę w Leeds. W 2001 r. pokazał na co go stać, bardzo pomagając Leeds w rozgrywkach Ligi Mistrzów. W tym sezonie, oglądaliśmy go również na pozycji pomocnika. Również wtedy, Smudge dostał się do podstawowej „11” reprezentacji Anglii.
Alan był bardzo lubiany przez kibiców, co pokazuje przyznana mu przez nich nagroda Zawodnika Roku. Jednak w 2004 r., kiedy to Leeds spadło do drugiej ligi, Smith pożegnał się z nimi i odszedł do wielkich rywali „The Withes” – Manchesteru United. Wzbudziło to wiele kontrowersji. Dla kibiców z bohatera zmienił się w łajdaka. Fani Leeds wywieszali transparenty, na których było wypisane – Alan Smith – Judasz! (Skąd my to znamy?).
Smudge rozpoczął swoją karierę w United 8 sierpnia 2004 r., w meczu o Tarczę Dobroczynności przeciwko Arsenalowi. Choć „Czerwone Diabły” przegrały mecz 3-1, to bramkę dla nas zdobył właśnie Smith. Tak jak na początku w Leeds, tak i w Manchesterze został on szybko polubiony. Kibice kochali jego waleczność i prawdziwie diabelski charakter.
Już w pierwszym sezonie spędzonym na Old Trafford dopadła go kontuzja. Powstało wiele spekulacji, dotyczących przyszłości Anglika, jednak ten stanowczo oznajmił, że ma zamiar zakończyć karierę właśnie w United. Niestety dla niego, młody i wspaniale grający Rooney oraz Ruud van Nistelrooy byli lepszym rozwiązaniem, tak więc został on „zepchnięty” na ławkę. Pomimo to, nadal był wielbiony przez kibiców.
W 2005 r. Smith zdobył tylko jedną bramkę, w wygranym 3-1 meczu przeciwko Charltonowi Athletic. Pech chciał, że w meczu z Liverpoolem Smudge złamał nogę. To sprawiło, że nie mógł grać do końca sezonu, a niektórzy nawet uważali, że nie będzie grał już w ogóle! Jednak nasz napastnik okazał się twardzielem i po roku rehabilitacji był gotów do gry.
Pomimo tak długiej absencji, Alan pokazał się z dobrej strony. Chyba najlepiej zapamiętanym meczem po jego powrocie będzie wygrana 7-1 nad Romą, gdzie zdobył bramkę. Grał także w innych meczach. Niestety rozegrał zbyt mało spotkań, by dostać medal, za zdobycie tytułu Premiership. Smudge grał z numerem 14…
Grał, bo 2 sierpnia 2007 r. przeszedł do Newcastle United za 6 milionów funtów. Wystąpił tam do tej pory osiem razy, zarówno jako pomocnik, jak i napastnik. W swoim debiucie, w towarzyskim meczu przeciwko Sampdorii, zdobył bramkę.
Giuseppe Rossi
Urodził się 1 lutego 1987r. w Teaneck (New Jersey), w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Ma (czy to jakiś omen?!) 178 cm. wzrostu i gra na pozycji napastnika lub pomocnika. Zaczął swoją przygodę z piłką nożną w 2000 r. w Parmie, gdzie przeniósł się ze swoją rodziną, po otrzymaniu przez włoski klub propozycji podpisania kontraktu.
W 2004 r., gdy miał 17 lat, został kupiony przez Manchester United. Chociaż widziano w nim talent, to nie dostał okazji do gry w pierwszej „11”. W 2006 r. wypożyczono go do Newcastle United, gdzie miał przebywać do stycznia 2007 r. Po powrocie spodziewano się, że dostanie szansę gry w wyjściowym składzie. W Newcastle zadebiutował 24 września 2006 r., gdzie oczarował wszystkich swoją grą. 25 października zdobył swoją pierwszą i jedyną bramkę dla „Srok”.
W drugiej połowie sezonu znów został wypożyczony. Tym razem do swojego byłego klubu – Parmy. Wystąpił tam 19 razy i zdobył aż 9 bramek. Uchronił Parmę przed spadkiem i udowodnił na co go stać. Ponieważ Rossi nie dostawał szans gry w Manchesterze, a pragnął tego bardzo, był łączony z wieloma klubami zarówno z Anglii, jak i z Włoch. Jednak los doprowadził go gdzie indziej – do Hiszpanii. Jednak tym razem nie do Realu, lecz do Villarrealu.
31 lipca działacze Manchesteru United potwierdzili, że sprzedają utalentowanego Włocha za 6,6 miliona funtów. Wiele osób nie mogło uwierzyć w to, że Ferguson sprzedaje tak wielki talent. Jednakże na kontrakcie Rossiego widnieje klauzula traktująca o tym, że United może go odkupić w każdej chwili. Giuseppe, do tej pory, zagrał w Villarrealu 7 razy i zdobył aż 5 bramek.
Myślę, że każdy z tych transferów zabolał kibiców United. Kochaliśmy waleczność i umiejętności Gabriela, diabelski charakter Smitha i talent Rossiego. Jednak cóż, takie jest życie. Pocieszyć nas może fakt, że istnieje duża szansa, iż ten ostatni powróci do „Teatru Marzeń”. Nam pozostaje tylko życzyć wszystkiego najlepszego byłym „Diabłom”. Miejmy nadzieję, że będą się prezentować z jak najlepszej strony i pokażą, że ze szkoły sir Alexa Fergusona wynieśli wiele.