Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Czy Football Association nie lubi kogoś jeszcze?

Czy Football Association nie lubi kogoś jeszcze?

Czy Football Association nie lubi kogoś jeszcze?
Wielokrotnie przeglądając różne komentarze w wielu serwisach widzę wypowiedzi dotyczące Angielskiej Federacji Piłki Nożnej (The Football Association) i kar wystosowanych wobec Manchesteru United. „Od dawna wiadomo, że FA nie przepada za United” – no właśnie, dlaczego? Co jest tego powodem, że kilku gości w garniturach z Londynu darzy taką nienawiścią zespół Czerwonych Diabłów? I dlaczego użyłem słowa „nienawiść”?

Styczeń 2004 roku – The Football Association karze Rio Ferdinanda ośmiomiesięcznym zawieszeniem przez niezależną komisję dyscyplinarną FA. Powodem było „spóźnienie” (jedyne 36 godzin ;-) ) Ferdinanda na kontrolę antydopingową 23 września 2003 roku w Carrington. Sam zainteresowany tłumaczył się, że zapomniał o badaniu, bo pomagał przy przeprowadzce. Natomiast angielskie brukowce wydrukowały zdjęcia, na których Anglik robił w tym czasie zakupy na mieście. Po kilkumiesięcznym dochodzeniu i 17-godzinnym przesłuchaniu (7 godzin w czwartek, 10 w piątek) oprócz zawieszenia, obrońca United musiał zapłacić 50 tysięcy funtów. Nie pomogło to, że powtórzone badania dały wynik negatywny. Nie pomogły wypowiedzi wielu znanych osób związanych z futbolem. Nic – FA pozostało nieugięte i z dniem 12 stycznia kara weszła w życie. Rio nie mógł pomóc United do końca sezonu i wystąpić na boiskach Portugalii podczas Mistrzostw Europy w 2004 roku. Nie dziwne więc, że brak Ferdinanda w składzie od razu się uwidocznił i Manchester skończył sezon na trzeciej pozycji za Arsenalem i Chelsea. Anglia odpadała w ćwierćfinale z gospodarzami turnieju. Obrona zarówno Czerwonych Diabłów jak i reprezentacji Anglii była jednym z najsłabszych punktów podczas nieobecności najdroższego defensora świata.

Zarząd Manchesteru United tłumaczył to zdarzenie jako „wielką pomyłkę”, ale angielska federacja chciała postawić na swoim i pokazać kto tu rządzi. Podobnie jak to wcześniej zrobiła w przypadku Marka Bosnicha. Mimo wszystko jego testy dały wynik pozytywny, a australijski bramkarz powiedział, ze nie żałuje tego, co zrobił. Sprawę Ferdinanda możemy porównać do kłopotów Christiana Negouaia – byłego pomocnika Manchesteru City. Kevin Keegan określił go jako „najbardziej fascynującego piłkarza”, którego zakupił za półtora miliona funtów w 2001 roku. Podobnie jak Ferdinand, Negouai opuścił testy dopingowe i tłumaczył się tym, ze musiał odebrać jego matkę z lotniska. Dodatkowo, test miał się odbyć podczas Ramadanu – świętego miesiąca muzułmanów. „Podczas ramadanu obowiązuje od świtu do zmierzchu zakaz jedzenia, palenia, seksu i picia wszelkich płynów. W ramadanie muzułmanie zwykle spożywają dwa posiłki – suhoor przed świtem i iftar po zachodzie słońca” – podaje polska Wikipedia. Tak więc czy w FA pracują sami naiwniacy i czy nie pomyśleli, że Negouai mógł spożyć jakieś środki przed wschodem słońca? Nie mógł zrobić tego wcześniej? Dziwne, ale zawodnik City nie otrzymał żadnego zawieszenia, a jedynie 2 tysiące funtów. W porównaniu z karą obrońcy z Old Trafford to śmieszna suma. Ale dlaczego kara była tak mała? Dlatego, że Negouai był nikim w Manchesterze City, natomiast Rio był gwiazdą Manchesteru United.

Rio musi bronić swojej reputacji i klub popiera go na całej linii. On nie jest żadnym dopingowiczem, testy zrobione z 36-godzinnym opóźnieniem dały wynik negatywny. Potępili go bez przesłuchania. Musiał z tym żyć przez trzy miesiące aż do dzisiaj, właściwie zawieszenie powinno liczyć się już od października. A w ogóle to nie jestem pewien, czy tak potraktowany Rio będzie miał jeszcze kiedykolwiek ochotę bronić barw swojego kraju. Uważam, ze klub ma podstawy do apelacji na podstawie precedensu z zawodnikiem Manchesteru City, Christianem Negouai, który również spóźnił się na testy. Kilka godzin później mówił, że odbierał matkę z lotniska i zostawił próbki w przypadkowym szpitalu. FA ukarała go za to tylko 2 tysiące funtów grzywny. Przez ostatnie 200 lat angielskie prawo bazuje na precedensach i w tym przypadku mamy właśnie precedens w Manchesterze City. Z pewnością nie zrezygnujemy z apelacji. Rio jest dość wyluzowany. Jednocześnie ciężko haruje na treningach, jak gdyby nic się nie działo. Pozornie radzi sobie z presją doskonale, ale przecież nie jest niezniszczalny i nie wiadomo co się dzieje w jego wnętrzu – powiedział sir Alex Ferguson.

Nie jestem człowiekiem, który się martwi. Mam prawników, którym płacę za to, żeby się martwili za mnie – powiedział Ferdinand, który niechętnie udzielał wywiadów.

FA powinna była skorzystać z domniemania niewinności, ale nie raczyła. Szkoda. Myślę, że gdyby chodziło o inny klub i innego piłkarza i to z tak drogą metką, werdykt byłby inny. O ile w ogóle doszłoby do tej sprawy. Tym razem zrobiono szum na cały świat, bo kilku facetów uznało, że zrobię sobie przy tej sprawie nazwiska – powiedział Gordon Taylor, szef Związku Zawodowych Piłkarzy.

Kolejnym przykładem który potwierdza, że angielska federacja nie przepada za United jest kara wystosowana wobec Gary’ego Neville’a. Na początku 2006 roku United rozgrywało mecz z Liverpoolem na Old Trafford. W doliczonym czasie gry Rio Ferdinand zdobył bramkę na 1-0. Neville podbiegł do sektora kibiców gości i celebrował swą radość prowokując kibiców Liverpoolu. Kapitan Czerwonych Diabłów wymachiwał koszulką i rękami w stronę kibiców z Anfield chcąc powiedzieć coś w rodzaju „i kto tutaj rządzi?!”. Swoją drogą, przez cały mecz Anglik był wygwizdany przez grupkę kibiców przyjezdnych. Najlepiej zobaczcie całą sytuację na filmie poniżej:

Celebracja Neville’a podczas meczu z Liverpoolem

Jego zachowanie skrytykował po meczu Jamie Carragher, angielskie media, a także policja, która tłumaczyła tą celebracją takie zamieszki po spotkaniu. Pamiętacie chyba co zrobiła szanowna federacja… Neville został ukarany karą w wysokości 5 tysięcy funtów (3 tysięcy więcej niż Negouai!) a także otrzymał reprymendę. Widocznie The Football Association woli oglądać roboty Petera Croucha czy celebracje bez okazywania uczuć i miłości do klubu… Gary Neville to na pewno zawodnik kochający United i jednocześnie kapitan tego zespołu. Dziwne, ale od kilku lat nie było żadnych wątpliwości co do przedłużania kontraktu z Anglikiem czy możliwości transferu do innego zespołu, tak jak to można było zaobserwować w Chelsea czy Liverpoolu. Podczas tego pamiętnego meczu pokazał co to znaczy pasja, przywiązanie i miłość do klubu – należą się tutaj wielkie brawa.

Wracając do głównego wątku FA – tydzień przed meczem z Liverpoolem, Czerwone Diabły zmierzyły się w wyjazdowym meczu z City. Derbom zawsze towarzyszą emocje. Podopieczni sir Alexa Fergusona grali dosyć słabo, a w 66 minucie do szatni został odesłany Cristiano Ronaldo po faulu (?) na Andym Cole’u. Wtedy było już 2:0 dla gospodarzy. Ruud van Nistelrooy w 76 minucie strzelił kontaktową bramkę i kibice gości uwierzyli, ze ich ulubieńców stać na remis. Lecz w doliczonym czasie gry, Robbie Fowler zdobył dla City trzecią bramkę i przypieczętował ich zwycięstwo w derbach. Podbiegł do sektora kibiców United i pokazał „5” na swoich palcach co miało oznaczać pięć wygranych w Lidze Mistrzów Liverpoolu, jego byłego zespołu. Fowler nie jest lubiany wśród fanów z Old Trafford (były zawodnik Liverpoolu, ManCity i Leeds United). Czy FA podjęła jakieś decyzje lub wystosowała karę wobec tego zawodnika? Nie. Policja z Manchesteru nic nie powiedziała na temat zachowania Fowlera, ale kilkakrotnie komentowała celebrację Neville’a.

Nie miałbym nic przeciwko karze, gdybym podbiegł do jakiegoś zawodnika gości i zaczął z niego się śmiać, ale to była tylko celebracja. Taki moment jest niezwykły i na chwilę można odlecieć. Śmieszne jest, gdy słyszę głosy, że moje zachowanie nie przystoi 30-letniemu piłkarzowi. Niedawno ludzie zarzucali nam, że gramy bez pasji. To nie był brak szacunku dla Liverpoolu. Tydzień temu, podczas derbów podobna sytuacja miała miejsce z Robbie Fowlerem. Dlatego nie rozumiem zachowania angielskiej federacji. Wiem, że ludzie mówią: „pięć tysięcy funtów to nic dla piłkarza z Premiership”. Zgadzam się, ale mówiłbym to samo gdyby kara wynosiła nawet 5 pensów. To jest element gry między odwiecznymi rywalami. Musiałem słuchać kibiców Liverpoolu śpiewających obraźliwe piosenki o mnie. Lecz nie sądzę, żebym ich uraził – powiedział Gary Neville.

Rok temu, podczas meczu z Liverpoolem na Anfield, po bramce Johna O’Shea w doliczonym czasie gry United wygrało 1:0. Tym razem Neville stał spokojnie z Edwinem Van der Sarem i cieszył się tak, aby nie narazić się na karę ze strony FA.

Jak widać FA robi wyjątki prawne dla wielkich gwiazd, ale widocznie tylko tych, które grają w Manchesterze United. Najlepszego tego przykładem jest wcześniej wspomniany Robbie Fowler, który pomimo wysokiej popularności na Wyspach Brytyjskich nie został ukarany za swoją celebrację. Czy United jest skazane na takie zachowania ze strony The Football Association? Czy to będzie trwało wiecznie? Miejmy nadzieję, że już nigdy Ferdinand nie spóźni się na testy, a Neville nie będzie już w taki sposób celebrował bramki. I tym samym oboje nie zostaną w głupi sposób zawieszeni. Ale skoro United jest w taki sposób karane, to dlaczego City czy Liverpool nie ponosi odpowiedzialności za swoje czyny i łamanie zasad? I tu nasuwa się pytanie – kiedy FA będzie sądziła w pełni sprawiedliwie i wszyscy zawodnicy z Anglii będę ponosili takie same konsekwencje? A jeśli nie to jakie będą wówczas kroki naszej „ukochanej” federacji? Dłuższe zawieszenia? Odejmowanie punktów? Miejmy nadzieję, że w Premiership nastanie sprawiedliwość i każdy będzie traktowany tak samo.

Przewiń na górę strony