Nie przegap
Strona główna / Bezcenny punkt na Ewood Park! Typowy Carlitos!

Bezcenny punkt na Ewood Park! Typowy Carlitos!

Carlos Tevez
Ewood Park nigdy nie był przyjaznym terenem dla Manchesteru United. „Czerwone Diabły” pokonały swoje słabości i w dramatycznych okolicznościach zremisowały 1:1, na co przełożyła się zdobycz jednego, choć być może bezcennego punktu. Blackburn zagrało bardzo dobre spotkanie, lecz warta odnotowania jest też postawa antybohatera tego meczu, arbitra Roba Stylesa.

Pan Styles dał popis beznadziejnego sędziowania, które pozbawiło United punktów. Rozjemca dwukrotnie nie podyktował rzutu karnego dla gości, choć miał ku temu wszelkie powody. Nie chcę jednak zrzucać winy na niego, choć tak się składa, że dość często gdy nam nie idzie, również arbiter jest przeciwko nam. Co ciekawe… nie tylko on, ale i jego asystenci! Cristiano RonaldoSędzia liniowy popełnił dwa błędy, a jeden z nich pozbawił nas bramki. Główny polegając na opinii swojego pomocnika, jeszcze w pierwszej połowie odgwizdał spalony po zagraniu do Carlosa Teveza, który był na czystej pozycji i miał przed sobą tylko bramkarza. Spodziewam się, że może znaleźć się kilka osób, które mogą zadać pytanie – co z Rooneyem? Sprawa jest prosta. Nasz gwiazdor śmiało mógł wylecieć z boiska, najpierw po próbie – przynajmniej w oczach Stylesa – wymuszenia karnego, a później po przepychaniu się z rywalem w walce o piłkę. Nerwowe reakcje, gestykulacje, wymachiwanie rękami. Zastanawiała mnie ta cierpliwość. Może pan w czarnej koszuli zdecydował, że skręca nas tak, że dla kamuflażu nie usunie go z placu gry?

sir Alex FergusonPrzechodząc do dokonań boiskowych, od razu wypowiem się o golu zdobytym przez Roque Santa Cruza. Reprezentant Paragwaju trafił do siatki po komicznym nieporozumieniu dwóch najlepszych stoperów w Anglii, Rio i Nemanji Vidicia. Piłka przypadkowo odbijając się od Serba spadła pod nogi byłego gracza Bayernu Monachium, a ten nie dał szans Tomaszowi Kuszczakowi, który wypadł bardzo przyzwoicie. Uratował swój zespół m.in w starciu z Jasonem Robertsem, gdy genialnie wybił piłkę nogą. Jego mankamentem jest sama gra… piłką. Wykopy z rąk Polaka zdecydowanie zbyt często lądują poza boiskiem i w głupi sposób tracimy futbolówkę. Mam nadzieję, że w końcu doszlifuje ten element gry, choćby w przyszłym sezonie.

Wayne RooneyPierwsza połowa była koszmarem, który kilka razy powtarzał się już nam w Premiership. Głupia strata bramki i dramatyczne, choć bardzo nieudane próby odrabiania strat. Mieliśmy sporo szczęścia wygrywając z zespołami takimi jak Derby, czy czy Everton. Tym razem też dopisało nam szczęście, choć nie na taką skalę. Carlos Tevez wyrównał straty praktycznie w ostatniej chwili. To był już piąty bardzo, bardzo ważny gol Argentyńczyka w tym sezonie, a zarazem trzynasty w lidze. Powoli przyzwyczajam się do późno zdobywanych przez Carlitosa bramek. Nie są one co prawda pięknej urody, trudno dopatrywać się piękna w trafianiu do siatki z bliskiej odległości, ale piłka ewidentnie szuka go w takich sytuacjach. I niech ktoś jeszcze powie, że ten zawodnik nie pasuje do naszego zespołu. Jego pasa okazywana po golach jest znakomita, widać jak olbrzymią ambicję ma ten zawodnik. Niski z wzrostu, jednak wielki sercem, gryzł trawę, choć z nieco miernym efektem. Znów jednak ratuje nam skórę, ponieważ mamy trzy punkty przewagi nad Chelsea. Jest to świetna przewaga, biorąc pod uwagę fakt, że mamy genialną różnicę bramkową i można to właściwie nazwać czterema punktami.

Najbliższy mecz na Stamford Bridge będzie testem wytrzymałości dla całego zespołu, ponieważ w środę zagramy z Barceloną, która wciąż cieniuje w La Liga i ostatnio zremisowała bezbramkowo w derby miasta z Espanyolem. Tak, zdaję sobie sprawę, że to wielki zespół, ale nie możemy przed nimi pękać. Trzeba zagrać z jajami, tak jak… Blackburn, które dało pokaz solidnego futbolu w defensywie i żelaznym Bradem Friedelem na bramce.

Wayne RooneyMartwi mnie zaś Wayne Rooney, który zmaga się z problemem marnowania stuprocentowych okazji. „Wazza” bardzo słabo finiszuje ostatnio ataki naszego zespołu, choć wczoraj raczej nie ze względu na zaangażowanie w grę w środku pola. Nie wracał się po piłkę tak często, jak było to do tej pory, choć jednak kilka genialnych piłek do partnerów zagrał. Precyzja – cudowna. Tak więc co jest złego? Może po prostu Wayne chce czasami zbyt pod publiczkę i ekwilibrystyczny sposób zakończyć atak? Spotykałem się z takimi opiniami, ale to również nie tyczy się pojedynku na Ewood Park. Tam sytuacja była jasna, jest piłka, obrońca za plecami, a przed nim tylko Friedel. Amerykanin miał swój wspaniały dzień, ale to Rooney marnował niemal identyczną okazję także w meczu z Arsenalem. Jest też druga strona medalu. Zarówno były reprezentant USA, jak i Niemiec zagrali fantastyczne 90 minut z naszym zespołem.

Blackburn to zespół, który może zapomnieć o udziale w europejskich pucharach w tym sezonie, więc to była praktycznie tylko szansa zaprezentowania swojego boiskowego charakteru. Reżyserem gry Rovers był rzecz jasna David Bentley, który dwa lata temu wbił nam na tym samym stadionie trzy bramki. Bentley to piłkarz nietuzinkowy, lecz także niesforny. Jest jednak bezcenny dla ligowego średniaka, bo tak należy nazwać naszego ostatniego rywala.

Carlos TevezPrzed meczem wcale nie zakładałem łatwego starcia, zwłaszcza przeglądając statystyki i mając w pamięci wyczyny podopiecznych Marka Hughesa w meczach z nami. Niestety, nie myliłem się, to był niezwykle ciężki sprawdzian i jednym z decydujących czynników był także przypadek. Ronaldo mógł zdobyć swojego 39 gola w sezonie, lecz trafił w słupek. Różnica klas w Premiership zaciera się w meczu wielkich zespołów z przeciętnymi, choć na ogół widać tam wyższość tej bardziej utytułowanej drużyny. Tak było też wczoraj, ale czy nie byłoby pięknie z mistrzostwa cieszyć się na Stamford Bridge, grając najważniejszy mecz sezonu? Z mojej perspektywy, owszem, cudownie, ale Chelsea nie jest chłopcem do bicia, zwłaszcza gdy spojrzy się na ich rekord bez porażki na własnym boisku.

Skończę w mniej optymistycznym tonie niż zwykle. Gdzie jest Ryan Giggs jakiego znamy? „Walijski czarodziej” rozegrał kolejny bardzo słaby mecz ligowy, mając dużo strat i niedokładnych zagrań. Szczerze mówiąc, widząc przebłysk geniuszu naszego leciwego skrzydłowego w meczu z Romą na Old Trafford, pomyślałem że wszystko wraca późno, bo późno, ale na koniec sezonu będziemy mieć ogromne wsparcie ze strony weterana. Niestety. Zakładając, że wygralibyśmy podwójną koronę, czy najlepszą decyzją nie byłoby powieszenie butów na kołku u szczytu sławy?

Przewiń na górę strony