Nie przegap
Strona główna / Podsumowanie 19. kolejki Premier League

Podsumowanie 19. kolejki Premier League

Podsumowanie 19. kolejki Premier League
W 19. kolejce Premier League na pierwszy plan wysunęło się spotkanie Arsenalu z Chelsea. Kanonierzy chcieli przełamać serię porażek w meczach z lokalnym rywalem, natomiast podopieczni Carlo Ancelottiego liczyli, że uda się im zażegnać kryzys i wygrać w prestiżowym pojedynku. Zapraszam na podsumowanie tej rywalizacji jak i całej serii spotkań.

Manchester United bez większego wysiłku pokonał na swoim boisku Sunderland i wciąż pozostaje na pierwszym miejscu w tabeli. Czerwone Diabły zaatakowały od pierwszego gwizdka arbitra, czego efektem był gol strzelony już w 2. minucie spotkania. Akcję środkiem pola rozprowadził Giggs, celnym dośrodkowaniem w pole karne popisał się Rooney, a Berbatov dopełnił formalności, głową pokonując Gordona. Podopieczni Fergusona poszli za ciosem i stworzyli sobie jeszcze kilka świetnych sytuacji, jednak szkockiego bramkarza Czarnych Kotów ratował słupek i poprzeczka (po strzałach Berbatova i Andersona). W drugiej połowie obraz gry nie ulegał zmianie, nadal to Manchester posiadał ogromną przewagę, którą w 57. minucie udokumentował raz jeszcze bułgarski napastnik Czerwonych Diabłów. Jego strzał ze skraju pola karnego odbił się od Antona Ferdinada i wpadł do siatki obok kompletnie zdezorientowanego Gordona. Po zdobyciu drugiego gola United znacząco spuściło z tonu, oszczędzając siły na pozostałe spotkania w świąteczno-noworocznym maratonie. Wynik do końca nie uległ już zmianie, a Ferguson mógł zapisać 3 punkty po stronie zysków.

Przekonująco swoje spotkanie wygrał również Arsenal, który na Emirates odprawił z kwitkiem Chelsea. W pierwszej połowie gra toczyła się jednak głównie w środku pola, a Kanonierzy mimo optycznej przewagi, nie potrafili stworzyć sobie klarownych sytuacji. Zmieniło się to pod koniec tej odsłony, kiedy po sporym zamieszaniu w polu karnym The Blues, do piłki doszedł Alex Song i pewnym strzałem obok Petra Cecha wyprowadził Arsenal na prowadzenie. Jednak prawdziwy cios spadł na podopiecznych Ancelottiego na początku drugiej połowy. W 51. minucie Essien popełnił katastrofalny błąd, zagrywając piłkę wprost do wbiegającego w pole karne Walcotta. Młody Anglik zauważył będącego na lepszej pozycji Fabregasa, a Hiszpanowi pozostało tylko wpakować futbolówkę do pustej bramki. 3 minuty później Chelsea sprezentowała Kanonierom kolejne trafienie. Piłkę po stracie Maloudy przejął ponownie Walcott i tym razem sam, mocnym strzałem w długi róg bramki, pokonał Cecha. The Blues stać było tylko na honorową bramkę, którą po silnym dośrodkowaniu Drogby z rzutu wolnego, strzelił Ivanović. Błąd w tej sytuacji popełnił Łukasz Fabiański, niezdecydowanie wychodząc do wrzutki napastnika Chelsea. Podopieczni Carlo Ancelottiego wciąż nie potrafią wyjść z kryzysu, porażka z Arenalem była dla nich już szóstym z rzędu spotkaniem bez zwycięstwa. Ciężko wierzyć, że The Blues szybko powrócą na zwycięskie tory, ponieważ forma czołowych zawodników jest bardzo słaba, a na ławce nie widać żadnego piłkarza, który mógłby zastąpić zawodzących gwiazdorów. Arsenal mógł się natomiast cieszyć z przełamania czarnej serii w meczach z lokalnym rywalem i umocnienia się w czołówce Premier League.

Ważne zwycięstwo udało się także odnieść innemu londyńskiemu klubowi, Tottenhamowi. Koguty pokonały na wyjeździe Aston Villę, mimo że przez większą część spotkania musiały sobie radzić bez jednego gracza. Od początku meczu przewagę posiadali goście, co potwierdzili w 23. minucie. Piłkę w pole karne dośrodkował Hutton, a największym sprytem wykazał się van der Vaart, dokładając nogę do futbolówki i wyprowadzając Tottenham na prowadzenie. Sytuacja podopiecznych Redknappa skomplikowała się jednak już cztery minuty później, kiedy za uderzenie łokciem Collinsa z boiska usunięty został Defoe. Mimo gry z przewagą jednego zawodnika, Aston Villa nie potrafiła przejąć inicjatywy i stworzyć zagrożenia pod bramką Gomesa. To Koguty wyprowadzały groźne kontrataki, a jeden z nich, w 67. minucie, okazał się zabójczy dla gospodarzy. Indywidualną akcją popisał się Bale, który na dużej szybkości minął kilku zawodników Villi, po czym podał piłkę do Lennona. Anglik zauważył lepiej ustawionego van der Vaarta, a Holender mierzonym strzałem w długi róg bramki Friedela, podwyższył wynik na 0-2. Dopiero po tym trafieniu podopieczni Houlliera wzięli się do roboty i zepchnęli gości do defensywy. Starczyło to tylko na jedno trafienie, którego autorem był świetnie spisujący się w tym sezonie Albrighton. Dla Aston Villi była to już ósma porażka w tym sezonie i coraz bardziej realna staje się dla tej drużyny walka o utrzymanie w Premier League.

W pozostałych niedzielnych spotkaniach nie doszło do większych niespodzianek. Swój mecz wygrał Manchester City, pokonując na wyjeździe Newcastle, dzięki czemu nadal liczy się w walce o mistrzostwo Anglii. Podopieczni Manciniego od początku zaatakowali gospodarzy, dzięki czemu już po pięciu minutach wypracowali sobie dwubramkową przewagę. Najpierw spory błąd popełnił Tim Krul, źle wykopując piłkę, co wykorzystał Barry, otwierając wynik meczu, a już 3 minuty później gola po dośrodkowaniu Milnera strzelił, asystujący przy pierwszym trafieniu, Tevez. Sroki nie potrafiły się otrząsnąć po tych ciosach i mimo przejęcia inicjatywy i stworzenia sobie kilku sytuacji, schodziły na przerwę w nie najlepszych humorach. W drugiej połowie wciąż przeważali gospodarze, co w 72. minucie przełożyło się w końcu na trafienie. Z rzutu rożnego dośrodkował Barton, a gola głową zdobył niezawodny w tym sezonie Caroll. Po zdobyciu kontaktowego gola Newcastle zaatakowało z jeszcze większą pasją, ale w kilku stworzonych przez gospodarzy sytuacjach zabrakło szczęścia. Nie brakowało go natomiast Tevezovi, którego strzał z 81. minucie odbił się od dwóch zawodników Srok, wpadając do siatki obok bezradnego Krula. Wynik do końca spotkania nie uległ już zmianie i to The Citizens mogli się cieszyć z pełnej puli.

Swój mecz wygrał również Bolton, pokonując West Bromwich 2-0. W pierwszej połowie jedyną godną odnotowania sytuacją był gol dla gospodarzy autorstwa Taylora. Poprzedziła go ładna indywidualna akcja Lee Chung-Yonga, który minął bramkarza, a później mądrze wycofał piłkę do nadbiegającego angielskiego pomocnika. W drugiej odsłonie spotkania sporą przewagę osiągnęli podopieczni DiMatteo, ale świetnych sytuacji nie potrafili wykorzystać Brunt (trafił w słupek) i Odemwingie (strzelił tuż obok bramki Jaaskelainena). Niewykorzystane okazje zemściły się w 86. minucie, kiedy wynik spotkania precyzyjnym strzałem ustalił Elmander. Dzięki temu zwycięstwu Bolton przeskoczył w tabeli Sunderland i znalazł się na 6. miejscu w tabeli.

Wyrwać z ostatniego miejsca w tabeli udało się West Hamowi, który pokonał na wyjeździe słabo spisujący się w tym sezonie Fulham. Mecz zaczął się jednak lepiej dla gospodarzy, którzy wyszli na prowadzenie już w 11. minucie. Hughes wyskoczył najwyżej w polu karnym po dośrodkowaniu Simona Daviesa i The Cottagers mogli cieszyć się z prowadzenia. Popularnym Młotom udało się wyrównać po sporym błędzie Etuhu, który kopnął piłkę wprost pod nogi Carltona Cola, dzięki czemu angielski napastnik pokonał Schwarzera. Gościom udało się podwyższyć wynik w samej końcówce pierwszej połowy, kiedy po dośrodkowaniu Parkera, zupełnie niekryty w polu karnym Piquionne z kilku metrów wpakował piłkę do siatki. W drugiej połowie podopieczni Granta potwierdzili swoją przewagę za sprawą drugiego trafienia Cole’a. Długą piłkę do Gabbidona zbił pod nogi Anglika jeden z obrońców Fulham, a napastnik Młotów ustalił wynik spotkania na 1:3. Podopieczni Marka Hughesa przegrali już szósty mecz w tym sezonie i w niczym nie przypominają drużyny, która rok temu grała w finale Ligi Europejskiej.

Wygrać na wyjeździe udało się także Stoke City, które w pokonanym polu zostawiło Blackburn. W pierwszej połowie lepsze wrażenie sprawiali goście, ale kibice na Ewood Park nie doczekali się żadnych bramek. Druga odsłona spotkania przyniosła już jednak trafienia, a stan gry otworzył obrońca Stoke, Robert Huth. Niemiec dobrze wyszedł do mocno bitego dośrodkowanie Etheringtona i wpakował piłkę do siatki. Stoke nie spoczęło na laurach i wyprowadzało kolejne ataki, ale dobrze w bramce Blackburn spisywał się Robinson. Angielski bramkarz nie miał jednak nic do powiedzenia w 90. minucie, kiedy na dziesiątym metrze do piłki doszedł niepilnowany Wilson i umieścił ją w rogu jego bramki, ustalając wynik na 0:2.

Kolejną porażkę ponieśli za to piłkarze Wolverhampton, co spowodowało zsunięcie się podopiecznych McCarth’ego na ostatnią pozycję w tabeli. Wigan podeszło do starcia z Wilkami bez kompleksów i już w 9. minucie goście wyszli na prowadzenie. W polu karnym świetnie zastawił się Rodallega i strzałem z pół-woleja wyprowadził podopiecznych Martineza na prowadzenie. Nie minęło dziesięć minut, a kolumbijski napastnik pięknym podaniem obsłużył Cleverleya, który pokonał Hennesseya strzałem między nogami. Dla wypożyczonego z Manchesteru United pomocnika było to już trzecie ligowe trafienie i wydaje się, że Sir Alex Ferguson doczekał się kolejnego uzdolnionego piłkarza, który w niedalekiej przyszłości może stanowić o sile Czerwonych Diabłów. Gospodarze odpowiedzieli tylko jednym trafieniem, jego autorem był Steven Fletcher, który zachował się najprzytomniej w zamieszaniu podbramkowym.

Bohaterowie weekendu

Gracz kolejki: Carlos Tevez
Argentyńczyk niemal w pojedynkę poprowadził City do zwycięstwa nad Newcastle, zdobywając 2 gole i zapisując na swoje konto asystę. Szczególnie drugi gol był ważny dla przebiegu spotkania, ponieważ Tevez strzelił go w momencie największej przewagi gospodarzy.

Jedenastka kolejki:

Jaaskelainen (Bolton-1) – Huth (Stoke-1), Kaboul (Tottenham-1), G. Cahill (Bolton-1), Gabbidon (West Ham-3) – Walcott (Arsenal-1), van der Vaart (Tottenham-3), Fabregas (Arsenal-1), M. Taylor (Bolton-2) – Berbatov (Man Utd-2), Tevez (Man City-4)

* W nawiasie ilość nominacji do jedenastki kolejki.

Przewiń na górę strony