Nie przegap
Strona główna / Podsumowanie 15. kolejki Premier League

Podsumowanie 15. kolejki Premier League

Podsumowanie 15. kolejki Premier League
W 15. kolejce Premier League najciekawiej zapowiadało się spotkanie pomiędzy Tottenhamem a Liverpoolem. Zdecydowanym faworytem tego meczu były Koguty, które u siebie spisują się w tym sezonie bardzo dobrze. Liverpool liczył jednak na sprawienie niespodzianki, po wygranej w ubiegłym tygodniu z West Hamem. Zapraszam na podsumowanie tego pojedynku jak i całej serii spotkań.

Manchester United rozegrał najlepszy mecz w tym sezonie, rozbijając na swoim boisku Blackburn 7-1. Podopieczni Fergusona dominowali od pierwszej minuty i ani przez chwilę ich zwycięstwo nie było zagrożone. Największym zaskoczeniem in plus była postawa Andersona. Brazylijski pomocnik rozegrał świetne zawody. Praktycznie nie tracił piłek, a jego podania co chwilę otwierały innym piłkarzom United drogę do bramki. Jeżeli zdoła utrzymać podobną dyspozycję przez kilka nadchodzących tygodni, jest duża szansa, że na dobre zdoła wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie Manchesteru. Postawa Andersona została jednak przyćmiona przez fenomenalny występ Dymitra Berbatova. Bułgar po raz kolejny pokazał, że gdy znajduje się w najlepszej dyspozycji, jest piłkarzem nie do powstrzymania. Strzelając pięć goli w jednym spotkaniu, wyrównał rekord Premier League, a miał jeszcze okazję, żeby ten wynik poprawić (jego strzał głową świetnie obronił Robinson). O kompletności jego występu najlepiej świadczy czwarty gol dla MU. Bułgar przejął piłkę pod własnym polem karnym i wyprowadził ją na połowę przeciwnika po ładnej klepce z Evrą. Następnie fantastycznym podaniem uruchomił Naniego, a gdy Portugalczyk poradził już sobie z Chimbondą, był gotowy do zakończenia akcji celnym strzałem. Duży plus przy swoim nazwisku może postawić także Rooney, którego współpraca z Berbatovem wyglądała niezwykle imponująco, a zaangażowanie w walkę na całej szerokości boiska budziło podziw. Radość kibiców United po tym zwycięstwie była podwójna, ponieważ pozwoliło ono wskoczyć Czerwonym Diabłom na pierwsze miejsce w tabeli.

Stało się tak ponieważ punkty po raz kolejny straciła stołeczna Chelsea. Tym razem podopieczni Ancelottiego zaledwie zremisowali z beniaminkiem z Newcastle. Problemy zaczęły się bardzo szybko, ponieważ już w 6. minucie po koszmarnym błędzie Alexa, do pustej bramki piłkę skierował Carroll. The Blues nie potrafili się podnieść po tym ciosie, a w ich grze nie dało się zauważyć żadnego pomysłu. W 45. minucie wyrównać udało się jednak Salomonowi Kalou. Napastnik Chelsea miał w tej sytuacji dużo szczęścia, ponieważ piłka po jego strzale odbiła się jeszcze od Simpsona, co uniemożliwiło skuteczną interwencję Krulowi. W drugiej połowie obraz gry uległ zmianie i przewaga Niebieskich był już niepodważalna. Jednak podobnie jak w spotkaniu z Birmingham, podopiecznym Ancelottiego zabrakło skuteczności. Dobrych sytuacji nie wykorzystali Kalou i Sturridge i gospodarze mogli się cieszyć z jednego punktu.

W meczu kolejki triumfowali gospodarze, pokonując Liverpool 2-1. Piłkarze Tottenhamu po raz kolejny w tym sezonie pokazali wielki charakter, odwracając wynik meczu ze stanu 0-1. Na prowadzenie The Reds wyszli pod koniec pierwszej połowy, kiedy w ogromnym zamieszaniu po rzucie rożnym Meirelesa, najlepiej odnalazł się Skrtel, pakując piłkę do bramki Gomesa. Koguty miały okazję wyrównać po godzinie gry, gdy sędzia Martin Atkinson podyktował rzut karny za wątpliwą rękę N’Goga. Jedenastki na gola nie potrafił jednak zamienić Defoe i wydawało się, że nic nie zabierze już trzech punktów Liverpoolowi. Zaledwie sześć minut po pechowym karnym błąd popełnił Skrtel, kierując piłkę do własnej bramki po dośrodkowaniu Modricia i gra zaczęła się od nowa. Ostateczny cios Tottenham zadał w doliczonym czasie gry. Lennon urwał się Koncheskiemu i w sytuacji sam na sam nie dał szans Reinie. Dzięki temu zwycięstwu podopieczni Redknappa awansowali na 5. miejsce w tabeli i zbliżyli się do czołówki.

Zbliżyć do Chelsea udało się również Arsenalowi, który pokonał na wyjeździe Aston Villę. Pierwsza połowa tego starcia wyglądała niemal identycznie jak początek ubiegłotygodniowych derbów Londynu. Tym razem to Arshavin i Nasri wyprowadzili Kanonierów na dwubramkowe prowadzenie, które wydawało się rozstrzygać spotkanie. Podopieczni Houlliera ani myśleli się poddawać i po dużym naporze na początku drugiej części gry, kontaktowego gola strzelił Clark. Uderzenie Anglika było wyjątkowej urody, jednak błąd uznając tego gola popełnił sędzia Clattenburg (nie zauważył, że widok Fabiańskiemu zasłaniał będący na spalonym Carew). Arsenal za nic nie chciał jednak dopuścić do powtórki z poprzedniej soboty i szybko podwyższył wynik. Do świetnego prostopadłego podania Rosickiego w tempo ruszył Chamakh i czubkiem buta zdołał pokonać Friedela. W szeregach The Villans był jednak świetnie dysponowany tego dnia Clark i to on w 71. minucie, strzelając bramkę głową, ponownie wlał nadzieję w serca kibiców gospodarzy. Podopieczni Houlliera wyczuwając szansę na remis, ruszyli do frontalnych ataków, przez co nadziali się na kontrę. Ładną drużynową akcję zakończył Wilshere, kierując piłkę do pustej bramki i zapewniając Kanonierom 3 punkty.

W pozostałych sobotnich meczach nie obyło się bez niespodzianek. West Bromwich rozbiło na wyjeździe faworyzowany Everton, spychając go na 16. miejsce w tabeli. Wynik spotkania otworzył po strzale głową Schraner, a dziesięć minut później beniaminek prowadził już 2:0. Z rzutu wolnego fenomenalnie uderzył Brunt i mimo rozpaczliwej interwencji Howarda piłka znalazła się w okienku jego bramki. Pod koniec pierwszej połowy The Toffees złapali kontakt, po trafieniu, które staje się ich znakiem firmowym. Dośrodkowywał Baines, gola głową zdobył Cahill i wynik ponownie stał się sprawą otwartą. I kto wie, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby nie nieodpowiedzialne zachowanie kapitana Evertonu, Artety. Hiszpan nadepnął z premedytacją na nogę Jary i zasłużenie wyleciał z boiska. Podopieczni Di Matteo wykorzystali grę z przewagą jednego zawodnika do maksimum, strzelając na Goodison Park jeszcze dwa gole. Najpierw świetną akcją i strzałem popisał się Tchoyi, a dzieła zniszczenia Evertonu dopełnił ich własny środkowy obrońca Distin, pakując piłkę do bramki Howarda. W samej końcówce spotkania z boiska usunięty został pomocnik WBA Mulumbu, ale nie miało to już większego wpływu na wynik.

Wygrać udało się również popularnym Młotom, które na Upton Park odprawiły z kwitkiem Wigan. Na prowadzenie podopieczni Avrama Granta wyszli w 35. minucie za sprawą Behramiego. W drugiej połowie wynik szybko podwyższył Obinna, strzelając pierwszego gola w Premier League. Wigan miało szansę odwrócić losy meczu, ale karnego podyktowanego za faul na Cleverley’u nie wykorzystał Boselli. Ta sytuacja szybko się zemściła i już w 86. minucie trafienie przesądzające o zwycięstwie zapisał na swoje konto Parker. Podopiecznych Martineza stać było jedynie na honorowego gola, którego po ładnym strzale z linii pola karnego zdobył Cleverley.

Dramatyczne spotkanie zobaczyli fani Wolverhampton. Gospodarze pokonali faworyzowany Sunderland, co nie pomogło im jednak wydostać się ze strefy spadkowej. W pierwszej połowie nie doczekaliśmy się goli, ale wszystko zostało zrekompensowane przez świetną drugą odsłonę. W 50. minucie Wilki wyszły na prowadzenie, gdy po strzale Foleya piłkę z bramki musiał wyciągać Gordon. Odpowiedź Sunderlandu na to trafienie była jednak piorunująca. Najpierw wyrównał Bent, pewnie wykorzystując sytuację sam na sam, a dziesięć minut później Czarne Koty prowadziły po golu głową Welbecka. Podopieczni McCarth’ego wykazali się jednak ogromną determinacją, wyrównując stan gry w 81. minucie, kiedy w zamieszaniu podbramkowym najlepiej odnalazł się Hunt. Gdy w ostatniej minucie spotkania świetną akcję Doyle’a zamienił na bramkę Ebanks-Blake, trybuny eksplodowały. Wilki nie dały już sobie wyrwać 3 punktów i zakończyły passę czterech porażek z rzędu.

Bolton zaledwie zremisował na swoim boisku z drużyną Iana Hollowaya. Patrząc na przebieg gry, Kłusaki powinny być jednak zadowolone z jednego punktu. Blackpool wyszło na prowadzenie w 28. minucie, kiedy po rzucie rożnym najlepiej zachował się Ian Evatt i głową umieścił piłkę w bramce. Przed upływem czwartego kwadransa Mandarynki podwyższyły wynik, a kolejnego gola w tym sezonie strzelił Varney. Drużyna Owena Coyle’a nie poddała się jednak i w 76. minucie strzeliła kontaktową bramkę. Kapitalnym uderzeniem lewą nogą popisał się Petrov, a Kingson mógł tylko patrzeć, jak piłka grzęźnie w okienku jego bramki. Bramka, która zadecydowała o remisie, była równie piękna, co trafienie Bułgara. Piłka chodziła między zawodnikami Boltonu jak po sznurku, a serię zagrań z pierwszej piłki w polu karnym zakończył golem Mark Davies.

Podziałem punktów zakończyło się także spotkanie pomiędzy Stoke a Manchesterem City. Wszystko, co ciekawe w tym meczu, wydarzyło się w ostatnich dziesięciu minutach. W 81. minucie Richards popisał się zwodem, którego nie powstydziłby się Cristino Ronaldo i bez problemów umieścił piłkę w długim rogu bramki Begovicia. Gdy wydawało się, że City dowiezie zwycięstwo do końca, piękną asystą popisał się Tuncay, a Etherington, podobnym strzałem jak ten Richardsa, pokonał Harta. Mimo porażki, podopieczni Manciniego pozostali w pierwszej czwórce, ale mają już tylko jeden punkt przewagi nad Tottenhamem.

Po raz dziewiąty w tym sezonie zremisowała drużyna Fulham. Podopieczni Marka Hughesa tym razem podzielili się punktami z Birmingham. Goście wyszli na prowadzenie w 20. minucie spotkania. Świetną akcją popisał się Hleb, wypatrując w polu karnym Larssona, który precyzyjnym strzałem pokonał Schwarzera. Dla Fulham gola w drugiej połowie strzelił niezawodny Dempsey i remis stał się faktem.

Bohaterowie weekendu

Gracz kolejki: Dymitr Berbatov
Bułgar rozegrał prawdopodobnie swoje najlepsze spotkanie w barwach United. W sobotę wychodziło mu wszystko, a jeżeli zdoła utrzymać podobną formę w kolejnych spotkaniach, to walka o koronę króla strzelców wydaje się całkiem realna.

Jedenastka kolejki:

Krul (Newcastle-2*) – Richards (Man City-1), Bassong (Tottenham-1), Scharner (WBA-1), Evra (Man Utd-2) – Nani (Man Utd-4), Anderson (Man Utd-1), Clark (Aston Villa-1), Gutierrez (Newcastle-2) – Berbatov (Man Utd-1), Arshavin (Arsenal-1)

* W nawiasie ilość nominacji do jedenastki kolejki.

Przewiń na górę strony