Nie przegap
Strona główna / John O’Shea: Rezerwowy nie do zastąpienia

John O’Shea: Rezerwowy nie do zastąpienia

John O'Shea: Rezerwowy nie do zastąpienia
Narzekania na grę Johna O’Shea właściwie nie milkną – na wszelakich forach bardziej lub mniej rozgarnięci kibice Manchesteru United niemal bez przerwy proponują sprzedaż Irlandczyka, wytykając mu braki w umiejętnościach technicznych czy też przygotowaniu szybkościowym. Choć większość kibiców United nie wyobraża sobie swojej ukochanej drużyny bez reprezentanta Irlandii, po Anglii krążą informacje o rzekomym odejściu obrońcy z Old Trafford do Sunderlandu. Wobec tych plotek, pora się zastanowić, jak ocenić być może ostatni sezon skromnego piłkarza z Waterford po czerwonej części Manchesteru?

Start sezonu bywa prawdziwą zmorą drużyny Sir Alexa Fergusona. W tym sezonie, mimo raczej przyzwoitych wyników, sytuacja nie uległa zmianie i po pierwszych kilku kolejkach zawodnicy z Manchesteru mieli dużą stratę do prowadzącej wówczas Chelsea. Niemały udział w tym miał właśnie John O’Shea, który w sierpniowych meczach, mówiąc delikatnie, nie błyszczał. Irlandczyk słabo zaprezentował się zwłaszcza w zremisowanym 2:2 meczu z Fulham, nie dając sobie rady z linią ataku londyńczyków. Taką grę, poniżej swojego standardowego, solidnego poziomu 30-latek prezentował jeszcze przez kilka spotkań.

Szczęśliwie, po krótkiej przerwie reprezentacyjnej na początku września Sheasy wrócił do dobrej gry. Passę udanych spotkań Irlandczyka przerwał dopiero ćwierćfinałowy mecz Carling Cup z West Hamem (jak pamiętamy, Manchester United przegrał wówczas aż 4:0), w którym to poza kompromitującą postawą defensywy (której członkiem był oczywiście John, grający wyjątkowo słaby mecz) w pamięć zapadł też jeden ze strzałów z dystansu wychowanka United.

John O’Shea następny raz na boisku pojawił się dopiero dwa miesiące później (po wyleczeniu kontuzji). Po powrocie Irlandczyk w dalszym ciągu prezentował się solidnie, nie popełniając w konsekwencji większych błędów. Dodatkowo, 70-krotny reprezentant Irlandii dobrze zaprezentował się w spotkaniu z Manchesterem City, gdzie to na prawej obronie skutecznie przeszkodził rywalom zza miedzy przedarcie się do pola karnego.

Sheasy samego siebie przeszedł jednak dopiero miesiąc później, 12 marca bieżącego roku. W ćwierćfinale Pucharu Anglii walczyli ze sobą piłkarze Arsenalu i Manchesteru United. Sir Alex Ferguson, wystawiający wtedy eksperymentalny skład, O’Shea desygnował do gry w środku pomocy. Tam Irlandczyk stworzył zaporę nie do przejścia dla Kanonierów i był jednym z głównych architektów zwycięstwa dwiema bramkami. Żeby jednak nie było zbyt kolorowo, należy nadmienić, że kilkanaście dni wcześniej w ligowym spotkaniu z Chelsea John lekko zawiódł, schodząc poniżej swego standardowego poziomu i stanowiąc najsłabsze ogniwo defensywy.

Później irlandzki obrońca wystąpił jeszcze ośmiokrotnie, nie zawodząc oczekiwań trenera. Łącznie bilans Johna O’Shea zamknął się na 32 spotkaniach, z czego w trzech wchodził na murawę jako rezerwowy. Niestety, nie udało mu się ani razu trafić do siatki. Sezon zawodnika mierzącego 190 cm można uznać za udany, zwłaszcza na tle ostatniego roku, w którym to nękały go kłopoty zdrowotne. W ostatnich latach Irlandczykowi zdarzały się jednak lepsze sezony, w których niejednokrotnie wyróżniał się na tle swych kolegów.

Miejmy nadzieję, że od sierpnia John O’Shea będzie mógł powiększać swój i tak wielki dorobek w Manchesterze United, a grą nawiązywać do swoich najlepszych sezonów w karierze. Nie ma wątpliwości, że takiego piłkarza jak 30-latek ciężko byłoby zastąpić w razie potwierdzenia plotek o jego transferze. Powodzenia, John, ale na Old Trafford!


Moment chwały: marcowe zwycięstwo z Arsenalem w FA Cup
Moment słabości: listopadowa porażka z West Hamem w Carling Cup
Ocena za sezon: 6,5

Przewiń na górę strony