Nie przegap
Strona główna / Podsumowanie 25. kolejki Premier League

Podsumowanie 25. kolejki Premier League

Podsumowanie 25. kolejki Premier League
W 25. kolejce Premier League na pierwszy plan wysunęło się spotkanie pomiędzy Arsenalem a Evertonem. Kanonierzy, po dwóch łatwych wygranych z Wigan i West Hamem, mieli nadzieję na kolejne 3 punkty, a podopieczni Moyesa liczyli, że wygrana z faworytem do tytułu pomoże, przeciętnie grającej od początku sezonu drużynie, powrócić na właściwe tory. Zapraszam na podsumowanie tego pojedynku jak i całej serii spotkań.

Manchester United pokonał na swoim boisku Aston Villę, dzięki czemu utrzymał przewagę nad wszystkimi najpoważniejszymi kontrkandydatami do tytułu. Gospodarze nie czekali długo z otworzeniem wyniku spotkania, bowiem już w 1. minucie, świetnym podaniem popisał się Edwin van der Saar, a znakomitą okazję bez trudu wykorzystał Rooney. Dzięki szybkiemu objęciu prowadzenia, Czerwone Diabły całkowicie kontrolowały grę w pierwszej połowie, ciągle próbując zdobyć kolejnego gola. Udało się to w samej końcówce pierwszej połowy. Strzelcem ponownie okazał się Rooney, ale nie można zapomnieć o fantastycznej asyście, jaką przy trafieniu Anglika zaliczył  Nani. Portugalczyk zagrał wprost „na buta” napastnika United, a temu pozostało tylko skierować piłkę do siatki. W drugiej odsłonie gry, w szeregi podopiecznych Fergusona wkradło się rozluźnienie, co skrzętnie wykorzystał Darren Bent, strzelając gola po szybkiej akcji Younga z Downingiem. Manchester nie dopuścił jednak do nerwowej końcówki, gdyż zaledwie 5. minut po trafieniu Benta, na listę strzelców wpisał się Vidić. Gol Serba śmiało może kandydować do miana trafienia kolejki, podkręconym uderzeniem z pierwszej piłki nie dał on Friedelowi żadnych szans na skuteczną interwencję. Czerwone Diabły mogły wygrać to spotkanie zdecydowanie wyżej, ale w kilku sytuacjach zabrakło skuteczności i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3-1.

Swój mecz, choć nie bez trudu, udało się również wygrać Arsenalowi, który na Emirates wygrał z Evertonem 2-1. W 25. minucie goście objęli prowadzenie, ale doszło do tego w niezwykle kontrowersyjnych okolicznościach. W momencie zagrania Colemana, Saha był na wyraźnym spalonym, ale piłkę po drodze próbował wybić Koscielny, co sędzia liniowy zinterpretował jako podanie i uznał gola. Przez długi czas wydawało się, że Kanonierzy nie zdołają odrobić wyniku i będą musieli uznać wyższość rywala. Jednak w 71. minucie spory błąd popełnił Rodwell, źle wybijając piłkę głową. Ta spadła wprost pod nogi Arshavina, który bez problemów pokonał Howarda. Zaledwie pięć minut później, młody Anglik pomylił się po raz kolejny, tym razem pozostawiając bez krycia Koscielnego, a świeżo upieczony reprezentant Francji, strzałem głową wyprowadził gospodarzy na prowadzenie, którego nie oddali już do końca spotkania.

Walcząc o grę w Lidze Mistrzów Tottenham, po ciężkim boju zdołał pokonać na wyjeździe Blackburn. Początek spotkania nie zapowiadał komplikacji dla Kogutów, już w 3. minucie podopiecznym Redknappa udało się wyjść na prowadzenie. Dokładne dośrodkowanie van der Vaarta świetnie wykorzystał Crouch, pokonując głową bezradnego Robinsona. Po tym trafieniu goście zdecydowanie oddali pole Blackburn, a podopieczni Steve’a Kean’a raz po raz zagrażali bramce Gomesa. Jednak albo strzały piłkarzy gospodarzy były minimalnie niecelne, albo świetnie w bramce spisywał się brazylijski golkiper. W drugiej połowie spotkania, Koguty miały okazję powiększyć swoje prowadzenie, ale Robinson fantastycznie zatrzymał Defoe w sytuacji sam na sam. Ta akcja była zaledwie przerywnikiem w nieustającym naporze Blackburn. Przodował w nich szczególnie, bardzo aktywny tego dnia, Hoilett, jednak wysiłki Kanadyjczyka i jego kolegów spełzły na niczym i mecz zakończył się skromnym zwycięstwem Tottenhamu.

Po szalonym spotkaniu, trzy punkty na swoje konto zapisała także Chelsea. Już w 3. minucie fantastycznym rajdem lewym skrzydłem popisał się Bardsley, po czym strzałem prawą nogą całkowicie zaskoczył Cecha, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie. The Blues szybko odpowiedzieli na trafienie Czarnych Kotów, po upływie kwadransa gry Lampard wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Cole’u. Goście poszli za ciosem, kilka minut później strzelając kolejną bramkę. Anelka zagrał prostopadłą piłkę do Kalou, a ten lekkim strzałem obok bramkarza umieścił ją w siatce. Sunderland ani myślał się poddawać i po sprytnym strzale Richardsona z rzutu wolnego (Anglik uderzył piłkę pod murem), podopieczni Bruce’a wyrównali stan gry. Druga połowa to ciągłe ataki Chelsea, które opłaciły się w 60. minucie. Z pierwszym strzałem Lamparda Gordon zdołał sobie poradzić, ale przy dobitce Terry’ego nie miał żadnych szans. W samej końcówce spotkania na listę strzelców, po ładnym podaniu Maloudy, wpisał się jeszcze Anelka, ustalając wynik na 4-2.

Punkty stracił natomiast Manchester City, który zaledwie zremisował na wyjeździe z Birmingham 2-2. Goście wyszli na prowadzenie w 4. minucie, kiedy po strzale Teveza piłka odbiła się od Jiranka i wpadła do bramki obok bezradnego Fostera. Podopiecznym McLeisha udało się wyrównać jeszcze w pierwszej połowie. Rzut wolny dobrze wykonał Bentley, a piłkę po drodze musnął Żigić, kierując ją do bramki. W końcówce pierwszej polowy The Citizens ponownie trafili do siatki, a kibice zgromadzeni na St. Andrews zobaczyli pierwszego gola Aleksandra Kolarova w Premier League. Serb popisał się potężną bombą z rzutu wolnego, umieszczając piłkę tuż przy słupku bramki gospodarzy. W drugiej odsłonie Birmingham śmielej zaatakowało bramkę Harta, co przełożyło się na trafienie z 77. minuty. W polu karnym niepotrzebnie faulował Vieira, a jedenastkę na gola zamienił Gardner. Ostatecznie mecz zakończył się zasłużonym remisem, a piłkarze City musieli się pogodzić ze stratą punktów.

Trzeci mecz z rzędu wygrał Liverpool, tym razem rozprawiając się ze Stoke. Od początku spotkania The Reds osiągnęli sporą przewagę, stwarzając sobie kilka niezłych okazji bramkowych. Najlepszej z nich nie wykorzystał Glenn Johnson, którego strzał głową fenomenalnie wybronił Begovic. Wystarczyły jednak zaledwie dwie minuty drugiej odsłony, aby podopieczni Dalglisha wyszli na prowadzenie. Z rzutu wolnego uderzał Gerrard, piłka kilka razy odbiła się w polu karnym, w końcu spadając pod nogi Meirelesa, a Portugalczyk mocnym strzałem wpisał się na listę strzelców. Po trafieniu gości, swoje okazje mieli również piłkarze Stoke, ale zabrakło im skuteczności w ich wykańczaniu. Zemściło się to w 79. minucie, kiedy świetną piłkę z głębi pola zagrał Kuyt, a Luis Suarez umieścił piłkę w siatce, mimo rozpaczliwej interwencji Wilkinsona. Dla Urugwajczyka był to pierwszy występ w barwach The Reds, a gol w debiucie na pewno pomoże mu zdobyć przychylność fanów Liverpoolu.

W spotkaniu drużyn broniących się przed spadkiem, czyli West Bromwich i Wigan, padł remis. Gospodarze zaczęli od mocnego uderzenia, już w 5. minucie otwierając wynik meczu. Do podania Thomasa idealnie w tempo wyszedł, Odemwingie i w sytuacji sam na sam nie dał szans Al-Habsiemu. Podopieczni Martineza nie załamali się takim obrotem spraw i zadali dwa ciosy, dzięki którym schodzili na przerwę z prowadzeniem. Najpierw po rzucie wolnym wykonanym przez N’Zogbię piłka odbiła się od Mulumbu myląc Myhilla, a pod koniec pierwszej połowy, po kolejnym stałym fragmencie gry, na listę strzelców wpisał się Watson. W drugiej odsłonie spotkania zdecydowaną przewagę osiągnęło West Bromwich, a sporo ożywienia w ich szeregi wniósł wprowadzony w 66. minucie Fortune. Kilka minut po wejściu na boisko trafił w słupek, a na dziesięć minut przed końcem spotkania wyrównał stan gry, głową pokonując bramkarza Wigan i ustalając wynik na 2-2.

Swój mecz wygrał natomiast inny kandydat do spadku, drużyna West Hamu. Młoty pokonały na wyjeździe Blackpool i wydostały się z ostatniego miejsca w tabeli. Wynik spotkania rozstrzygnął się w pierwszej połowie, w której padły wszystkie gole. W 24. minucie Obinna zatańczył w polu karnym i silnie strzelił na bramkę Kingsona. Bramkarza Blackpool popełnił przy tym uderzeniu koszmarny błąd, zbijając uderzenie Nigeryjczyka wprost do bramki. Kilkanaście minut później golkiper Mandarynek odkupił swoje winny, ale na niewiele się to zdało. Mimo dwóch fantastycznym interwencji przy strzałach Obinny, piłka spadał pod nogi niepilnowanego Keane’a, a wypożyczony z Tottenhamu napastnik bez problemów wpisał się na listę strzelców. W 42. minucie równie fatalny błąd popełnił bramkarz Młotów – Green, przepuszczając do bramki strzał Adama bezpośrednio z rzutu rożnego. Podopieczni Avrama Granta nie powiedzieli jednak ostatniego słowa i w ostatniej minucie pierwszej odsłony gry trafili jeszcze raz. Obbina uderzył z dystansu, a Kingson mógł jedynie wyciągnąć piłkę z bramki. W drugiej połowie obie ekipy stworzyły sobie dużo mniej sytuacji, a wynik nie uległ już zmianie. Dla Blackpool była to już czwarta porażka z rzędu i beniaminek niebezpiecznie zbliża się do strefy spadkowej.

Bolton przerwał passę pięciu spotkań bez zwycięstwa, po zaciętym spotkaniu pokonując Wolverhampton. Jedyny gol w tym meczu padł w 90. minucie gry. Boczny obrońca Wilków, Zubar, popełnił fatalny błąd – zamiast wybijać piłkę, podał ją do bramkarza. Uczynił to jednak na tyle nieudolnie, że pierwszy do futbolówki doskoczył, wypożyczony z Chelsea, Sturridge i bez kłopotów pokonał Hennessey’a, zapewniając swojemu nowemu zespołowi 3 punkty. Podopieczni McCarth’ego znaleźli się w bardzo trudniej sytuacji, spadając na ostatnie miejsce w tabeli, z zaledwie czterema wygranymi na koncie.

Jedno trafienie zadecydowało również o rozstrzygnięciu meczu na Craven Cottage. W pierwszej połowie lepsze wrażenie sprawiało Fulham, ale gospodarze nie stworzyli sobie żadnej klarownej sytuacji. Ta sztuka udała im się w 67. minucie, kiedy świetnym podaniem z głębi pola popisał się Murphy, a sytuację sam na sam wykorzystał Duff, pewnie pokonując Harpera. Gospodarze mieli jeszcze kilka niezłych okazji na podwyższenie wyniku, ale zawsze na posterunku znajdował się bramkarz Srok, ratując swój zespół przed wyższa porażką.

Bohaterowie weekendu

Gracz kolejki: Wayne Rooney
Angielski napastnik Manchesteru w końcu przełamał się w spotkaniu z Aston Villą, dwa razy wpisując się na listę strzelców i zapisując na swoje konto asystę. Jeżeli Rooney utrzyma podobną formę do końca sezonu, to może stać się czynnikiem decydującym w walce United o odzyskanie mistrzostwa Anglii.

Jedenastka kolejki:
Gomes (Tottenham-2*) – Corluka (Tottenham-1), Koscielny (Arsenal-1), Vidić (Man Utd-7), Olsson (Blackburn-1) – Hoilett (Blackburn-1), Meireles (Liverpool-2), Murphy (Fulham-1), Obinna (West Ham-1)– Rooney (Man Utd-2), Anelka (Chelsea-1)

* W nawiasie ilość nominacji do jedenastki kolejki.

Przewiń na górę strony