Nie przegap
Strona główna / Podsumowanie 16. kolejki Premier League

Podsumowanie 16. kolejki Premier League

Podsumowanie 16. kolejki Premier League
W 16. kolejce Premier League najciekawiej zapowiadało się spotkanie pomiędzy Chelsea a Evertonem. Dla obydwu zespołów była to okazja do przełamania się po serii słabych występów. The Blues mieli przy tym szansę powrócić na fotel lidera, z powodu przełożenia meczu Manchesteru United na inny termin. Zapraszam na podsumowanie tego pojedynku, jak i całej serii spotkań.

Podopieczni Carlo Ancelottiego nie wykorzystali szansy na dogonienie Manchesteru, zaledwie remisując u siebie z Evertonem. Gospodarze po raz czwarty z rzędu nie potrafili pokonać swojego rywala, wpadając w największy kryzys od czasu przejęcia zespołu przez włoskiego trenera. W sobotę wszystko zaczęło się dobrze dla The Blues, którzy dominowali w pierwszej połowie, stwarzając sobie kilka niezłych sytuacji strzeleckich. Gola strzelili jednak w dość kontrowersyjnych okolicznościach. Koszmarny błąd popełnił Phill Neville, zbyt słabo podając do swojego bramkarza. Futbolówkę przyjął Anelka, po czym wypuścił ją sobie obok Howarda i z impetem wpadł na amerykańskiego golkipera. Sędzia dopatrzył się faulu bramkarza Evertonu, a Drogba bez kłopotów wykorzystał jedenastkę, dzięki czemu Chelsea schodziła do szatni z jedno bramkowym prowadzeniem. Drużyna Ancelottiego gra jednak w tym sezonie bardzo nierówno, czego byliśmy świadkiem po przerwie. Everton przejął inicjatywę, ruszając do zdecydowanych ataków i spychając The Blues do defensywy. Mimo przewagi The Toffees wynik długo nie ulegał zmianie, a najlepszą okazję zmarnował Rodwell, którego strzał zatrzymał się na słupku bramki Cecha. Powtórka tej akcji z 86. minuty przyniosła już jednak efekt. Fenomenalnym rajdem popisał się Baines, jego precyzyjne dośrodkowanie zgrał do środka pola Cahill, a z najbliższej odległości czeskiego bramkarza Chelsea pokonał Beckford. Mistrzowie Anglii wkraczają teraz w trudny okres sezonu, w przeciągu trzech tygodni zagrają z Tottenhamem, Manchesterem United i Arsenalem. Jeżeli szybko nie poprawią swojej dyspozycji i nie wrócą na zwycięską ścieżkę, mogą mieć problemy z pozostaniem w wyścigu o tegoroczny tytuł.

Swoją szansę wykorzystał natomiast Arsenal, który po zwycięstwie nad Fulham wskoczył na pierwsze miejsce w tabeli. Wygrana nie przyszła jednaka Kanonierom łatwo, mimo że mecz zaczął się dla nich bardzo dobrze. W 14. minucie Arshavin wypatrzył w polu karnym Nasriego, a ten serią znakomitych zwodów ośmieszył cała obronę Fulham i wpakował piłkę do bramki bezradnego Schwarzera. Podopieczni Arsena Wengera po trafieniu Francuza, nie spuścili z tonu, a przed stratą kolejnych bramek obronił The Cottagers australijski bramkarz. I gdy wydawało się że kolejne trafienie dla Kanonierów jest tylko kwestią czasu, świetnym prostopadłym podaniem popisał się Dempsey, a sytuacji sam na sam z Fabiańskim nie zmarnował Kamara. W drugiej połowie ataki Kanonierów nie ustawały, ale długo nie potrafili oni zadać decydującego ciosu. Aż do 76. minuty, kiedy fantastyczną akcją wynik spotkania przesądził Nasri. Francuz ponownie zatańczył wokół obrońców Fulham, po czym minął Schwarzera i strzałem z niemal zerowego kąta (podobnie jak przed tygodniem z Aston Villą) umieścił piłkę w siatce. Za tydzień Arsenal czeka ciężka walka o utrzymanie pozycji lidera, ponieważ Kanonierzy zawitają na Old Trafford.

W starciu dwóch beniaminków lepsze od Newcastle okazało się West Bromwich. W pierwszej połowie przez dłuższy czas z boiska wiało nudą, a lekką przewagę wypracowali sobie gospodarze. I to właśnie im udało się wyjść na prowadzeni w 32. minucie. W polu karnym podanie od Brunta otrzymał Tchoyi i pięknym podkręconym strzałem pokonał Tima Krula. W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie, nadal to podopieczni Di Matteo dyktowali warunki gry, co przełożyło się na kolejne trafienia. Najpierw błąd Guthrie’ego wykorzystał Odemwingie, mijając obu środkowych obrońców Newcastle i nie dając szans holenderskiemu bramkarzowi. W 89. minucie ten sam zawodnik doszedł do podanie z głębi pola Cecha i po minięci Krula wpakował futbolówkę do pustej bramki. Sroki stać było jedynie na honorowe trafienie, którego autorem był Lovenkrands, dobijający dobrze wybroniony przez Carsona strzał Carolla. W poniedziałek okazało się że za tą porażkę manager Newcastle, Chris Hughton, zapłacił głową. Zwolnienie Anglika wydaje się być sporym błędem, a jak dalej potoczą się losy tego zespołu pokażą najbliższe kolejki.

Starcie z rewelacją sezonu – Boltonem, wygrali piłkarze Manchesteru City. Wynik spotkania otworzył już w 4. minucie Tevez, który otrzymał prostopadłe podanie od Yaya Toure i ze spokojem umieścił piłkę obok wybiegającego z bramki Jaaskelainena. Po zdobyciu bramki The Citizens nie spuścili z tonu stwarzając sobie kolejne sytuacje, ale na ich drodze stawały słupki i poprzeczka oraz dobrze dysponowany fiński bramkarz. Gdy pod koniec spotkania z boiska po otrzymaniu dwóch żółtych kartek wyleciał Kolarov, wydawało się że Bolton zdoła wyrównać. Wynik spotkani nie uległ już jednak zmianie i podopieczni Manciniego wskoczyli na 4. miejsce w ligowej tabeli.

Po klęsce w meczu z Manchesterem United podniosło się Blackburn, wygrywając na Ewood Park 3-0 z Wolverhampton. Podopieczni Sama Alladryce’a szybko przejęli inicjatywę co zaowocowało trafieniem z 28. minuty. Pedersen dośrodkował na dalszy słupek, piłkę przytomnie zgrał Nelsen, a strzału Dunna nie zdołali zablokować ani obrońcy, ani bramkarz Wilków. Pod koniec pierwszej połowy po świetnym podaniu Robertsa, do siatki trafił Emerton i gospodarze schodzili do szatni w dobrych humorach. Po przerwie poprawił je jeszcze Nelsen, który ustalił wynik, wykorzystując dokładne dośrodkowanie Pedersena i głową pokonując bezradnego Hennessey’a.

Trzy punkty zdołali zapisać na swoje konto również piłkarze Sunderlandu. Podopieczni Steve’a Bruce’a stoczyli ciężki bój z wałczącym o utrzymanie West Hamem. O zwycięstwie gospodarzy zadecydował jeden gol, a jego autorem był Jordan Henderson. Wbiegający z prawego skrzydła Gyan zauważył wchodzącego w pole karne młodego Anglika, a ten lekkim technicznym strzałem pokonał Roberta Greena. Dzięki temu zwycięstwu Sunderland awansował na 7. miejsce w tabeli, natomiast popularne Młoty wciąż pozostają czerwoną latarnią Premier League.

Remis padł natomiast w meczu jednego z faworytów do zajęcia wysokiego miejsca na koniec sezonu, czyli drużyny Tottenhamu. Koguty podzieliły się punktami z Birmingham, choć przez długi czas prowadziły na St Andrews. Na prowadzenie podopieczni Redknappa wyszli po golu Bassonga z 19. minuty. Kameruńczyk zachował najwięcej zimniej krwi w zamieszaniu pod bramkowym i umieścił piłkę w siatce Fostera. Wyrównanie padło pod koniec spotkania. Obrońcy Tottenhamu nie upilnowali Żigicia, ten spokojnie zgrał piłkę głowa do środka pola karnego, w miejsce w którym znalazł się Gardner. Anglik nie miał problemów z pokonaniem Gomesa, a gospodarze mogli po spotkaniu dopisać do swojego dorobku jeden punkt.

Podziałem punktów skończyło się również spotkanie Wigan ze Stoke. Wszystko co ciekawe w tym meczu, wydarzyło się w pierwszej połowie. Wynik w 18. minucie otworzył, skutecznie wykonując rzut wolny, Robert Huth. Trzeba jednak zaznaczyć że po strzale Niemca piłka odbiła się od jednego z obrońców Wigan, całkowicie myląc Al.-Habsiego. Gospodarze odpowiedzieli po upływie drugiego kwadransa. Piłkę z rzutu wolnego dośrodkował Watson, a nieszczęśliwym strzelcem okazał się obrońca Stoke, Danny Collins. Nie upłynęły nawet trzy minuty, a goście ponownie objęli prowadzenie. Piłkę w boisku utrzymał Jones i podał do znajdującego się w polu karnym Fullera. Jamajczyk przekazał futbolówkę wychodzącemu na czystą pozycję Etheringtonowi, któremu zostało tylko wykończyć ładną kombinację swoich kolegów. Podopieczni Martineza zdołali jednak wyrównać po raz kolejny. Piłkę przed polem karnym przejął Cleverley, minął balansem ciała jednego obrońcę, a jego strzał po dużym rykoszecie znalazł drogę do bramki. W drugiej połowie tempo gry znacznie spadło, ale obie drużyny stworzyły sonie sytuacje do zdobycia zwycięskiego gola. Świetnie spisali się jednak obaj bramkarze i wynik nie uległ już zmianie.

Bohaterowie weekendu

Gracz kolejki: Samir Nasri
Pod nieobecność Fabregasa to właśnie Francuz przejął rolę pierwszego kreatora akcji ofensywnych Kanonierów i wychodzi mu to bardzo dobrze. Poza stwarzaniem sytuacji kolegom, Nasri zajął się również strzelaniem bramek i to udaje mu się nawet lepiej. Jego dwa gole z meczu przeciwko Fulham mogą śmiało pretendować do miana trafienia kolejki.

Jedenastka kolejki:
Robinson (Blackburn-1*) – Zabaleta (Man City-2), Distin (Everton-2), Nelsen (Blackburn-2), Baines (Everton-4) – Tchoyi (WBA-1), Cahill (Everton-2), Nasri (Arsenal-2), Etherington (Stoke-2) – Odemwingie (WBA-1), Arshavin (Arsenal-2)

* W nawiasie ilość nominacji do jedenastki kolejki.

Przewiń na górę strony