Nie przegap
Strona główna / Największy problem Manchesteru United

Największy problem Manchesteru United

Największy problem United
Znają i podziwiają go niemal wszyscy w piłkarskim świecie. Jest wzorem zarówno dla gwiazd futbolu, jak również młodych zawodników. Udowodnił wiele razy, że jest jednym z najlepszych środkowych pomocników na świecie, przez co przejdzie do historii piłki nożnej na zawsze. Paul Scholes, bo o nim mowa, jest niewątpliwie jednym z najlepszych zawodników, jacy kiedykolwiek występowali w Manchesterze United, a nawet w na Wyspach Brytyjskich w ogóle. Mający za sobą jak dotąd 669 występów w pierwszej drużynie oraz 150 bramek i niewiele mniej (140) żółtych kartek rudowłosy pomocnik jest obecnie niewątpliwie żywą legendą klubu z Old Trafford oraz… jego największym problemem.

Tym zdaniem zapewne pogrążyłem się w oczach znamienitej większości kibiców Czerwonych Diabłów, którzy z pewnością by mnie teraz ochoczo zlinczowali. Do niedawna moja własna reakcja na takie „bluźnierstwa” byłaby bardzo podobna do waszej, ale analizując obecną sytuację, z bólem w sercu doszedłem do właśnie takiego wniosku.

Nie chciałbym zostać źle odebrany, ponieważ nie uważam, że Scholes rozgrywa obecnie słaby sezon, wręcz przeciwnie, parokrotnie był on jedną z kluczowych postaci ważnych spotkań i wydatnie przyczyniał się do zwycięstw United. Powiem więcej, byłem delikatnie mówiąc oszołomiony postawą Scholesa na początku sezonu, który chociażby w meczu z Chelsea o Community Shield zagrał po prostu niesamowicie. Pamiętam, jak w przerwie tamtego meczu realizatorzy SkySports raczyli widzów powtórkami jego podań i niektórych zagrań, które udowadniały, że nadal posiada on laser w nodze i mistrzowski przegląd pola. Gdyby tylko udało się nam go jakoś sklonować albo przynajmniej odmłodzić o 5-10 lat… Trzeba jednak jasno zaznaczyć, że jeśli ktoś w przyszłości będzie podsumowywał karierę tego zawodnika, to znając jego ogromny potencjał, raczej dyplomatycznie przemilczy lub jedynie zdawkowo wspomni o ostatnich latach jego kariery. Niestety również w trakcie trwania tego sezonu Scholes stopniowo tracił swoją świeżość i atrybuty dobrego wina, a niezachwianą pozycję w klubie zawdzięcza wyłącznie temu, że nie ma w nim nikogo o choćby zbliżonych walorach ofensywnych, kto mógłby z nim rywalizować.

Problem ze Scholesem polega na tym, że Sir Alex Ferguson ma do niego tak ogromny szacunek, a jednocześnie słabość, że nawet nie rozważy pozyskania kreatywnego pomocnika, tudzież „przesunięcia” Andersona do przodu, do momentu, w którym sam Paul nie zdecyduje, że czas zawiesić buty na kołku. Szkocki szkoleniowiec z całą świadomością odmawia dopuszczenia do świadomości faktu, że ofensywny pomocnik jest mu potrzebny jak powietrze. Zamiast tego uparcie stawia na Scholesa w najważniejszych meczach, jakby zapominając o limitach, jakie stawia przed nim zaawansowany wiek. Oczywiście poszanowanie największych legend klubowych jest oczywistą oczywistością i czymś czego chyba wszyscy kibice Czerwonych Diabłów oczekują, tym bardziej mając przykład braku takiego postępowania (Real Madryt i Raul). Niestety za takie przywiązanie trzeba niekiedy słono płacić, a w tym przypadku szczególnie, bo w United KAŻDY zawodnik ma rywala wyzwalającego w nim czysto sportową rywalizację, każdy z wyjątkiem Scholesa i tutaj z całym przekonaniem odmawiam nazwania Andersona (w chwili obecnej) czy tym bardziej Gibsona mianem takiego rywala.

Niestety Paula Scholesa nie stać już na odgrywanie tak ogromnej roli, jakiej wymaga od niego trener, głównie z powodu braków kondycyjnych. Na pewno nie można odmówić mu zaangażowania ani walki, ale chyba każdy kibic United potrafi przywołać w pamięci niedawny obraz rudowłosego pomocnika ledwo powłóczącego nogami, który zaangażowanie w zadania defensywne okazywał nie zawsze udanymi wślizgami. Niestety z grą do przodu też nie jest już dobrze, ponieważ pomimo celnych podań na daleki dystans często wymusza on od drużyny grę atakiem pozycyjnym, bo jest już zwyczajnie za wolny, aby uczestniczył w szybkich akcjach ofensywnych. Ostatnimi czasy Scholesy stracił już nawet petardę w nodze i jego strzały z dystansu notorycznie mijają bramkę, kiedy już w ogóle nadarzy się mu okazja do strzału. Manchester United grający na tak wysokim poziomie, a także mający tak wiele meczów do rozegrania w sezonie, potrzebuje kreatywnego pomocnika, który potrafi rozegrać 90 minut na pełnych obrotach i w razie potrzeby grać systemem dwóch meczów w tygodniu, niestety Scholes już nam tego nie zagwarantuje. Oczywiście od czasu do czasu zdarzy się mecz w którym Scholes błyszczy, dzieli i rządzi w środku pola niczym za starych dobrych lat co automatycznie nasuwa wniosek – „a może jeszcze jeden sezon…?”. Tylko wypada zdać sobie sprawę że takie taki łabędzi śpiew zdarza się nader rzadko. Nie trzeba też być ekspertem, aby mimo przebłysków Ginger Boya wskazać, że największa słabość United to właśnie środek pola, gdzie, kiedy Scholes jest akurat oszczędzany, widzimy ultra defensywną parę Carrick – Fletcher od czasu do czasu urozmaicaną defensywno-niby-ofensywną hybrydą Andersona, lub Gibsonem.

Z bólem stwierdzam, że czas już chyba najwyższy, aby nasz Scholesy zszedł ze sceny, bo o ile w przypadku wspomnianego Walijskiego Czarodzieja można redukować jego rolę, ponieważ mamy w składzie jego następców, o tyle Scholes jest bardzo rzadkim typem pomocnika, wręcz niepowtarzalnym i potrzeba lat, aby wykreować kogoś, kto mógłby choćby go przypominać. Proces ten właśnie z tych względów trzeba też rozpocząć jak najszybciej przez śmiałą próbę usposobienia Andersona do gry ofensywnej lub pozyskanie potencjalnego mózgu środka pola. Wyrażam szczerą nadzieję, że Paul Scholes, pomimo nacisków nie pozwoli się nakłonić do przedłużenia umowy i zakończy karierę po obecnym sezonie w blasku chwały, nie rozmieniając się na drobne, bo zasługuje na to, aby pamiętać go jako geniusza, a nie kogoś, kto nie do końca udanie stara się oszukać czas.

Przewiń na górę strony