Nie przegap
Strona główna / Pisząc, że to koniec Owena, robisz to na własną odpowiedzialność!

Pisząc, że to koniec Owena, robisz to na własną odpowiedzialność!

Pisząc, że to koniec Owena, robisz to na własną odpowiedzialność!
Piłka nożna łapie swoje ofiary z szybkością i dzikością wielkiego białego rekina. Morze może być spokojne, pogoda słoneczna, cały świat może się mieć dobrze. Innym razem wszystko się zmienia, mordercze i niejasne zamiary, przeraźliwy krzyk i krew w wodzie. Pozostaje jedynie poszukiwanie części ciała rozrzuconych wszędzie wokoło i krótka żałoba przed kolejnym otwarciem plaży biznesu.

Michael Owen jest świadom swojego losu i wie, że jego zawodowe nekrologi są już w druku. Krytycy porównują Owena z oryginalnym Ronaldo, genialnym i bramkostrzelnym Brazylijczykiem, który przybrał na wadze. Mówią również o niebezpieczeństwach związanych z podpisaniem paktu z diabłem, gdzie sportowcy tacy jak Owen stawiają na szali swoje ciała dla wyższych pobudek. Przedstawiają osobę młodego mężczyzny skażonego przez cynizm gry, który już od najmłodszych lat traktowany jest jako towar. Tym samym nie chcą zaakceptować jego determinacji do ponownego zaistnienia w świecie sportu, co bywa błędne i czasami bardzo złośliwe.

Owen nienawidzi konwencjonalnych mądrości, sugerujących, że wszyscy piłkarze to darmozjady z IQ szympansa, którzy co chwilę wpadają w kłopoty. Uważa, że to niesprawiedliwe wrzucać wszystkich piłkarzy do jednego worka. Z drugiej strony jest postrzegany jako lek na wirusa arogancji i ignorancji, ponieważ nigdy nie musiał reklamować swojej osoby poprzez poniżające broszury, które działają na podobnych zasadach jak prospekty emisyjne spółki w świecie biznesu.

Owen jest jednym z najbardziej profesjonalnych sportowców z jakimi miałem możliwość współpracowania i głównie dlatego wciąż jest niezwykle cenny dla sponsorów, choć jego status w branży jest nieproporcjonalny do ostatnich osiągnięć. Prosząc przypadkowego przechodnia o wymienienie trzech angielskich piłkarzy, najprawdopodobniej wspomni Beckhama, Rooneya i Owena, czyli tych najbogatszych.

Teoria mówiąca, że Owen zmiękł i że jego kariera powoli wygasa, nie jest aktualna po ostatnim spotkaniu na Old Trafford. Kontuzja ścięgna udowego, która wykluczyła go z gry na kolejny miesiąc, doprowadza go już do szaleństwa. Michael mówił z utęsknieniem o kolejnej możliwości i o instynkcie napastnika. Tym samym dostrzega wiele swoich cech u Javiera Hernandeza, który ma być w pewnym sensie motywacją do jeszcze cięższej pracy w Manchesterze. W oczach reprezentanta Meksyku można dostrzec głód gry oraz to, że są w pewnym sensie z Owenem pokrewnymi duszami, głównie dzięki wrodzonemu talentowi.

Jak na trzydziestokilku latka, który przyznaje, że na szczycie swojej kariery był w wieku 21 lat, Owen ciągle może liczyć na oferty z innych wielkich klubów. Wiarygodne źródła podają, że zatrudnieniem Owena jest zainteresowany Gerard Houllier z Aston Villi. Co ciekawe, jego natura łowcy bramek mogłaby się okazać bardzo korzystna dla Liverpoolu i Evertonu, The Toffees to ulubiony klub Michaela z dzieciństwa. Mając na uwadze koszmar w Newcastle, Owen nie popełni błędu, ufając tradycji, tylko żeby zarobić pieniądze. Potrafi kalkulować i nie da sobie przysłonić zdrowego rozsądku, tym samym wie, jak wielką moc posiada pasja do gry; jednak po tylu latach potrafi nad tym wszystkim zapanować.

Głównie dlatego nie zgodzę się z panującą opinią i mam przeczucie, że Owen będzie świetnym managerem. Będzie bezwzględny i pamiętliwy, ale będzie potrzebował doświadczonego i przystępnego pomocnika. Czas jest po jego stronie, a jego chęć pozostania w Manchesterze jest zrozumiała. To doskonała okazja do nauki – móc podglądać, jak Sir Alex Ferguson gra w trójwymiarowe szachy z Rooneyem. Może i Owen ma wiele blizn na swojej osobowości, ale należy do tych ludzi, którzy nigdy się nie poddają. Możecie go odprawić z kwitkiem, ale tylko na własną odpowiedzialność.

Przewiń na górę strony