Nie przegap
Strona główna / Gary Neville is a Red! He hates Scousers!

Gary Neville is a Red! He hates Scousers!

Gary Neville
22 stycznia 2006 roku, 90. minuta spotkania na Old Trafford. Pepe Reina nie jest w stanie obronić mocnego uderzenia Rio Ferdinanda. Stretford End eksploduje. Udało się! Manchester United zdobywa 3 punkty w samej końcówce meczu, w którym to Liverpool był stroną przeważającą.

Gary Neville przebiega pół boiska do sektora kibiców Liverpoolu. Wskazuje na herb Manchesteru United na swojej koszulce i głośno krzyczy. Magiczny obrazek, coś niesamowitego. Tylko Bóg wie jak rozwściecza swoim zachowaniem kibiców The Reds, ale jego to nie obchodzi.

Starszy z braci Neville’ów daje się ponieść emocjom spowodowanych pokonaniem odwiecznego rywala w doliczonym czasie gry. Wyraz jego twarzy, wypływająca od niego energia pokazuje jak bardzo jest przywiązany do Old Trafford, do kibiców, do całego United.

Neville daje United to, czego brakuje innym

To zachowanie pokazuje różnice między Manchesterem United a naszymi rywalami. W swoich szeregach mamy piłkarzy, którzy kibicują United od dziecka, którzy żyją tym zespołem i oddaliby życie za Klub – tak jak większość nas, zapalonych kibiców. Liverpool, Arsenal czy Chelsea też mają zawodników, którzy twierdzą, że są przywiązani do swojego zespołu. Z jedną różnicą – często są fałszywi, a swoją lojalnością i przywiązaniem darzą nie tylko swój klub.

Liverpool ma Stevena Gerrarda, który deklaruje swoją miłość do klubu, ale wręcza zarządowi prośby odnośnie transferu i uważa, że gra w reprezentacji Anglii jest ważniejsza niż gra w klubie. Z Anfield Road można tylko wyróżnić Jamie Carraghera, który jest rzeczywiście przywiązany do Anfield. To jedyny wyjątek.

Chelsea ma Franka Lamparda, który deklaruje swoją miłość do klubu, ale negocjuje nowy kontrakt z klubem dwa lata i prawdopodobnie na dniach zasili Inter Mediolan.

Arsenal ma, Arsenal ma… No właśnie. Cesca Fabregasa? Wydaje się przywiązany do Emirates, lecz, moim zdaniem, będzie grał w Barcelonie przed ukończeniem 25. roku życia.

Jeśli porównamy Gary’ego z kapitanem Arsenalu, Williamem Gallasem, który nieraz zachowywał się haniebnie, nie możemy mieć pytań dlaczego zespół z Emirates upadł tak szybko i skończył rozgrywki na 3. pozycji.

Incydent z meczu Arsenal – Birmingham City był jednym z najbardziej upokarzających zdarzeń jakiekolwiek widziałem na boisku piłkarskim. Całość przyćmił ostry faul Taylora i kontuzja Eduardo, ale sytuacja z St. Andrews Ground utkwiła doskonale w mojej pamięci. Sędzia w samej końcówce podyktował rzut karny, który wykorzystał McFadden. Kiedy piłkarze Arsenalu po ostatnim gwizdku szybko zbiegli z murawy, aby sprawdzić co z ich kolegą, który złamał wcześniej nogę, Gallas usiadł na środku i zaczął płakać. Jest bezczelnym egoistą, dla którego ważniejsze jest własne 'ja’ oraz sukces jaki mógłby osiągnąć Arsenal. I to nazywa się kapitan zespołu?!

Neville powraca!

United ma za sobą drugi tak udany sezon w historii tego klubu. Neville’a na boisku nie ujrzeliśmy za wyjątkiem spotkań rezerw i kilkunastu minut w meczu z AS Romą w rewanżu ćwierćfinału LM. Jego miejsce zastąpił Wes Brown. Jednak od początku przyszłego sezonu to Gary ma być pierwszym prawym obrońcą w drużynie.

Ostatnio sir Alex Ferguson wypowiedział się na temat szans na powrót Neville’a do zespołu. Stwierdził, że pomimo tego, że wielu przekreśliło Anglika, on powróci na boisko i w przyszłym sezonie będzie pomagał United.

„Liczę na to, że Gary Neville jest w stanie wrócić i jestem przekonany, że to zrobi. Oczywiście, kiedy ma się 33 lata, roczna przerwa w grze zawsze jest czymś trudnym, ale on jest tak zdeterminowany, że nie postawiłbyś na to, że nie wróci. Jeśli tego dokona, doda drużynie ważnego doświadczenia. Jest typem zawodnika, który nigdy się nie poddaje. W tym klubie to on jest kapitanem i to będzie stanowiło dla niego motywacje do powrotu. Wie, że kiedy wróci, znów będzie kapitanem.”

Wielu twierdziło, że Neville zakończy karierę i nie powróci na boisko. Ja też miałem chwile zwątpienia. Ale nie możemy myśleć takimi kategoriami. Gary to prawdziwy lider zespołu i Manchester jest jego życiową pasją. Dla niego United jest na pierwszym miejscu i nic nie może się z tym równać. Sukces tego klubu jest zawsze priorytetem.

Uważam, że pomimo tego, że Neville nie występował w tamtym sezonie jego wkład w sukcesy United jest bardzo duży. W szatni oraz na treningach motywował swoich partnerów, jak przystało na kapitana.

Fakt, że Neville został ukarany za celebrację po bramce pokazuje jak zmienia się futbol. Słowo „lojalność” przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie we współczesnym futbolu. W klubach z najwyższej półki jest coraz mniej wychowanków.

Powracając do przykładów Gerrarda i Lamparda – w przeciwieństwie do nich Neville nigdy nie chciał odejść. Chyba w żadnym momencie jego kariery nie myślał o odejściu z Old Trafford. Jego kontuzja oraz 33 lata na karku Anglika pozwalają przypuszczać, że niedługo zakończy swoją karierę. Ale nie mam wątpliwości, że będzie kontynuował swoją pracę w klubie, tak jak Ole Gunnar Solskjaer, Bryan Robson czy sir Bobby Charlton – legendy Manchesteru United.

Posiadanie piłkarzy takich jak Neville (oraz Ryan Giggs, Paul Scholes, Wes Brown…) daje nam przewagę nad rywalami. Pokazuje to ile znaczy United i jak wielkim jest klubem.

To wspaniałe, że istnieją jeszcze tacy piłkarze, którzy pokazują co to miłość i przywiązanie do klubu. Futbol straci bardzo dużo, gdy na emeryturę odejdą tacy piłkarze jak Neville, Giggs czy Scholes, a także symbole innych zespołów jak Maldini, Del Piero czy Raul. Każdego z tych zawodników niezwykle szanuję, ze względu na charakter i oddanie zespołowi. Szkoda, że z każdym rokiem jest coraz mniej piłkarzy tego typu.

Gary Neville is a Red, is a Red… He hates Scousers!

Przewiń na górę strony