Nie przegap
Strona główna / West Ham na pierwszy ogień!

West Ham na pierwszy ogień!

Przed meczem z West Ham United
Niezwykle emocjonująco zanosi się końcówka wyścigu o tytuł Mistrza Anglii. Do końca sezonu już tylko dwie kolejki, a liderujący dzięki wspaniałemu bilansowi bramkowemu Manchester United ma tyle samo punktów, co Chelsea – 81. Kilka dni temu na Stamford Bridge lepsi okazali się gospodarze, ale czy wygrana bitwa oznacza wygraną wojnę? By nie liczyć jedynie na łut szczęścia w postaci potknięcia się „The Blues”, trzeba wygrać te dwa ostatnie mecze. Pierwsze z nich już jutro, o 13:45, na Old Trafford. Podejmujemy West Ham.
Dyskusja na forum
Po ostatnim zwycięstwie nad Barceloną i zapewnieniu sobie udziału w finale Ligi Mistrzów trudno nie mówić, że nikt już nas nie powstrzyma. Jeśli jednak spojrzymy na rezultaty ostatnich dwóch ligowych meczów, nieco zejdziemy na ziemię. Wspomniana porażka 1:2 z „The Blues” i wymęczony remis 1:1 z Blackburn to z pewnością nie szczyt marzeń. Oczywiście trzeba też zrozumieć, że rozdwajanie się nawet najlepszego klubu wręcz musi się spotkać z „efektami ubocznymi” i nie jest to bynajmniej tandetną wymówką.

Zajmujące zaś, z dorobkiem 47 oczek, dopiero 10. lokatę „Młoty” najchętniej zapomniałyby o bliskiej przeszłości. W ciągu ostatnich 10 ligowych spotkań, zwycięstwo odnosiły bowiem zaledwie 2 razy – tyle samo wywalczyły remisów. W ostatnim, domowym meczu zaprezentowali jednak niezły futbol i zremisowali z Newcastle 2:2. Chyba jednak nie skłamię, jeśli powiem, że to trochę za mało, by powstrzymać finalistów Champions League choćby nawet w rezerwowym zestawieniu?

Sięgnijmy może pamięcią nieco wstecz i przypomnijmy sobie rezultaty naszych poprzednich meczów. Ku memu własnemu zdziwieniu, okazuje się, że niedawna drużyna Teveza wygrała z nami ostatnie trzy spotkania! Najpierw 17.12.06 u siebie wynikiem 1:0 (Nigel Reo-Cooker 75′), później 13.05.07 na Old Trafford także 1:0 (Carlos Tevez 46′!) i wreszcie na Upton Park, 29.12.07. Wtedy to, ku zaskoczeniu kibiców nie tylko „Czerwonych Diabłów”, ale i zapewne samych „Młotów”, przegrywający od 14. minuty po golu Ronaldo gospodarze zdołali zakończyć mecz wynikiem 2:1. Wyrównującą bramkę zdobył dopiero w 77. minucie brat Rio Ferdinanda – Anton, a ważącą o wygranej w 82. Matthew Upson. Co można dodać na pocieszenie? Np. to, że w ogólnym bilansie, to my mamy na koncie więcej wiktorii, bo 45, a West Ham 37. Remisów padło 23. Jeśli zaś chodzi o mecze tylko w „Teatrze Marzeń”, tam nasza przewaga rysuje się jeszcze wyraźniej – 34 zwycięstwa, 12 porażek, 6 remisów. Pozostaje tylko pytanie, jakie znaczenie dla samych piłkarzy mają owe statystyki? No właśnie. Na boisku liczy się jedynie teraźniejszość i oby „Czerwone Diabły” nie zaprzątały sobie głów historią i udowodnili jutro, że słusznie otrzymały bilet do Moskwy.

Przejdźmy teraz do sytuacji kadrowej, a zacznijmy od gospodarzy. W drużynie Manchesteru nadal pod największym znakiem zapytania pozostaje występ Wayne’a Rooneya, a Nemanja Vidić nie znalazł się nawet w kadrze. Mimo ostatniej kontuzji głowy, którą Patrice Evra doznał w meczu z Barceloną, Francuz prawdopodobnie pojawi się na boisku. Oto i nasz skład:

Van der Sar, Neville, Brown, Ferdinand, Silvestre, Evra, 0’Shea, Ronaldo, Scholes, Anderson, Nani, Hargreaves, Carrick, Giggs, Park, Fletcher, Rooney, Tevez, Kuszczak, Pique, Welbeck.

W obozie West Hamu lista kontuzjowanych także nie zamknięta. Do Craiga Bellamy’ego, Lee Bowyera i Kierona Dyera dochodzi bowiem Freddie Ljunberg, który w starciu z Newcastle złamał żebro. Chyba jedyną dobrą wieścią dla sobotnich gości Old Trafford jest powrót do gry Antona Ferdinanda, który ma za zadanie wzmocnić „młodą” obronę nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Kadra „Młotów”:

Green, Pantsil, Tomkins, Neill, McCartney, Faubert, Parker, Noble, Boa Morte, Zamora, Ashton, Walker, Mullins, Cole, Solano, Sears, Spector, Collison.

Jeśli zaś chodzi o przewidywane największe gwiazdy pojedynku, w akapicie tym trudno nie wymienić Carlosa Teveza, który ostatnimi czasy jest chyba najwyraźniejszą postacią wśród podopiecznych Sir Alexa Fergusona. Jego niezwykła waleczność i groza, jaką sieje w polu karnym rywala, na pewno nam się przydadzą. Ten mecz to także wspaniała okazja dla Cristiano Ronaldo, by wreszcie się odblokować i po czterech bezbramkowych spotkaniach dołożyć do niesamowitej liczby 38 goli kolejne bramki.

W West Hamie zaś człowiekiem, w którym pokłada się największe nadzieje jest dynamiczny napastnik Dean Ashton, który naprawdę może popsuć naszym obrońcom trochę krwi. Ten przełamanie się ma już za sobą, a w zmuszeniu Holendra do kapitulacji pomóc mu ma między innymi będący w równie dobrej formie pomocnik Mark Noble.

Przed meczem dobrze również zapoznać się z wypowiedziami piłkarzy obu stron. Oto, co dla „Manchester United Radio” powiedział Gary Neville:

To dla nas duże wyzwanie. Gdyby ktoś na początku sezonu powiedział nam, że, aby sięgnąć po tytuł, będziemy musieli wygrać z West Hamem i Wigan, od razu dalibyśmy z siebie wszystko i zmiażdżylibyśmy ich w pierwszej rundzie.

A także pomocnik West Hamu, Scott Parker:

Nie zamierzamy się poddać. Gramy profesjonalny futbol i jesteśmy dumni z tego, co robimy. Musimy próbować, by wynieść z meczu coś dla samych siebie. Nie możemy też zbyt długo myśleć, co ten mecz znaczy dla Manchesteru United.

Spójrzmy jeszcze tylko na typy bukmacherów. Ich zdaniem przyjezdni nie mają w ogóle żadnych szans, choćby nawet na wywiezienie z Old Trafford jednego punktu.

Zwycięstwo United: 1.20
Remis: 5.00
Zwycięstwo West Hamu: 10.00

Na zakończenie nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was do przedmeczowej dyskusji. Ja, jak już wyżej wspomniałem, nie wyobrażam sobie innego wyniku, niż naszej wygranej. Mam nadzieję, że Ferguson i spółka też.

Przewiń na górę strony