Parafrazując popularne stwierdzenie z popularnego filmu z popularną postacią, w której role wcielił się… popularny Tom Hanks, można najlepiej opisać dzisiejszy występ Manchesteru United, który meczem z Bayerem Leverkusen inaugurował tegoroczne rozgrywki Ligi Mistrzów. Podopieczni Davida Moyes’a pokonali rywali 4:2, jednak nie wszystko wyglądało równie dobrze, co wynik na tablicy świetlnej.
Cieszyć może z pewnością bardzo dobra dyspozycja napastników. Wayne Rooney zdobył dwie bramki oraz asystował przy bramce Antonio Valenci, który z kolei popisał się bardzo dobrym zagraniem do Robina van Persiego strzelającego ważną, bo dającą prowadzenie, bramkę na 2:1. Warto także dodać, że Holender ekwilibrystycznym strzałem ściągnął falę krytyki z Rooney’a, który chwile przed wyrównującą bramką dla gości zmarnował idealną sytuację na podwyższenie wyniku.
Zdecydowanym plusem dzisiejszego meczu był Antonio Valencia, który w mojej opinii zasługuje na swój własny akapit w tym tekście. Ekwadorczyk od początku sezonu stara się udowodnić, że poprzednia kampania była wypadkiem przy pracy i trzeba przyznać, że robi to skutecznie. Zawodnik postawił na zasadę, mało mówić a dużo zrobić. Zobaczyliśmy AV, który nie przegrywał większości pojedynków 1 na 1, stwarzał sytuację pod bramką rywala oraz sam wpisał się na listę strzelców. Jestem jednak pewien, że to nie jest szczyt, który nadchodzi. Generalnie, good job!
Dużo gorzej „Czerwone Diabły” radziły sobie w defensywnie. Zrozumienie kolegów z Fellainim nie stoi jeszcze na wysokim poziomie przez co w środkowej części boiska momentami zachowywaliśmy się bardzo chaotycznie, jak gdyby nikt nie wiedział, za co jest odpowiedzialny. Zawodnicy zdołali jednak tą sytuację opanować i z biegiem czasu duet Carrick – Fellaini lepiej współpracował z parą stoperów.
Nie uchroniło to jednak zespołu przed stratą dwóch bramek. Pierwszej dość pechowej, bowiem piłka zmieniła tor lotu po odbiciu od Michaela Carricka oraz drugiej, gdzie nie popisał się hiszpański bramkarz Manchesteru United.
Podsumowując w grze zespołu widać znaczny postęp. Drużyna wielokrotnego Mistrza Anglii zaczęła stwarzać realne zagrożenie pod bramką rywala oraz umiała ten fakt wykorzystać. Nie brakowało zaangażowania, kreatywności i woli walki o czym może świadczyć szybkie wyjście na prowadzenie po utracie bramki. Mankamenty? Rzecz normalna, gdy do klubu przychodzi nowy szkoleniowiec. Potrzeba czasu, chociaż już widać, że przyjście Moyes’a nie musi oznaczać końca United, a jedynie inne nazwisko trenera grawerowane na pucharach za kolejne sukcesy… które są tylko kwestią czasu.
Manchester United – Bayer Leverkusen 4:2
Rooney 22’ , 69’, van Persie 59’, Valencia 69’ – Rolfes 54’, Toprak 88’
MU: De Gea – Smalling, Ferdinand, Vidić, Evra – Valencia, Carrick, Fellaini (Cleverley 80′), Kagawa – Rooney (Hernandez 84′), Van Persie.
Bayer: Leno – Donati, Spahić, Toprak, Boenisch – Can, Reinartz, Rolfes – Sam (Kruse 78′) – Kiessling (Derdiyok 78′), Son (Bender 64′).