Nie przegap
Strona główna / Aktualności / Lider z numerem „31” [VIDEO]

Lider z numerem „31” [VIDEO]

Kolejny weekend z Premier League dobiega końca. Fanów brytyjskiej sztuki grania w piłkę nożną czeka jeszcze tylko jedno, ale za to świetnie zapowiadające się spotkanie pomiędzy Swansea i Liverpoolem. Dla kibiców Manchesteru United był to udany weekend, a jednocześnie bardzo ważny.

Ważny z wielu powodów. I wcale tym najważniejszym nie okazała się strata punktów przez największych rywali, chociaż… kto nie ucieszył się, gdy zobaczył, że trzy punkty w potyczce Everton – Chelsea zostały na Goodison Park oraz, że dzielni Garncarze z Britannia Stadium urwali dwa oczka Głośnemu Sąsiadowi zza miedzy? Ważniejsze okazało się jednak zwycięstwo Manchesteru United, który jeszcze za czasów Sir Alexa Fergusona różnie radził sobie po przerwach na mecze reprezentacji.

W meczu tym, ku radości kibiców wystąpił Wayne Rooney, który nosząc opaskę ochraniającą przypominał raczej zawodnika sumo, niż piłkarza. Sorry Wayne! Ale także w tym samym spotkaniu wystąpił inny zawodnik – mierzący 193 cm wzrostu, charakteryzujący się ogromną fryzurą, ale przede wszystkim ogromnymi umiejętnościami. Marouane Fellaini, nowy i chyba niedoceniany jeszcze przez wielu gracz United.

Nie udało się pozyskać Fabregasa. Sami Khedira wolał zostać w Realu. Mesut Oezil zdegustowany brakiem zainteresowania ze strony „Czerwonych Diabłów” wybrał czerwony strój Arsenalu. Ale, czy Fellaini to mało?

W swoim debiucie, w swoich pierwszych dwóch kwadransach na Old Trafford pokazał niemalże wszystkie swoje atuty. Bynajmniej zalążek swoich umiejętności, które mógł dostrzec każdy… jeżeli tylko chciał.

Zdaje się, że „Czerwony Diabeł” z urodzenia (przydomek reprezentacji Belgii przyp. red.) da Manchesterowi United jakość, której brakowało. Będzie brakującym ogniwem. Biblijną drachmą, która została zapodziana, chociaż nikt nie wie gdzie i kiedy. Odnalezienie zawodnika o takiej charakterystyce pozwoli wielokrotnemu mistrzowi Anglii odzyskać spokój w poczynaniach całego zespołu, którego być może brakuje od czasów odejścia Roya Keane’a. Łącznik pomiędzy linią pomocy, a obroną.

Fellaini w swoim debiucie wykonywał bardzo wiele krótkich podań. Ktoś powie – to bez znaczenia. Przyjrzyjmy się jednak dokładniej. Wiele z tych zagrań pozwalało znaleźć łącznik pomiędzy dwiema formacjami. Każde cofnięcie się do obrońców dawało możliwość pozostałym graczom włączenie się do ofensywy bez zbędnej troski o obronę, ponieważ w przypadku straty jest asekurujący Fellaini, który dzięki swoim długim nogom, bądź centymetrom wzrostu odzyska niemalże każdą piłkę. Zadziorny, nieustępliwy, silny, ajjj… brakowało boiskowego łobuza w szeregach United.  Oj brakowało!

Kolejnym atutem było z pozoru błahe przechwycenie zdecydowanej większości górnych piłek, które co najważniejsze, nie kończyło się wybiciem na oślep powrotnej piłki do rywala. Klatka, noga i piłka już jest w posiadaniu United. Cudownie, kolejny atak już sunie! Nie zapominajmy, jakież to jest odciążenie dla nieustępliwie walczących obrońców, którzy nie musza już ryzykować wysokim wyjściem za napastnikiem w głąb boiska pozostawiając wolną przestrzeń za swoimi plecami.

Fella udowodnił także, że potrafi przynieść korzyść w poczynaniach ofensywnych. Odbiór piłki na połowie przeciwnika. Skupianie uwagi defensorów rywala na sobie podczas stałych fragmentów gry. Uderzenie z dystansu, które w tym spotkaniu omal nie zakończyło się zdobyciem bramki. A to dopiero początek!

Marouane nie będzie zawodnikiem, który będzie błyszczał jak mrozowe milion monet, chociaż swoje miliony z pewnością zarobi, podobnie jak zarobił Everton. Niemniej jednak, będzie to zawodnik nie tyle efektowny, co efektywny. Boiskowa mrówka, której praca często jest niezauważana i niedoceniana (prawda panie Carrick?). Jednak, kto ma uszy niechaj słucha, kto ma oczy, niechaj patrzy… dokładniej niż dotychczas.

Przewiń na górę strony