Nie przegap
Strona główna / Manchester United / Słowo na niedzielę po meczu z West Brom

Słowo na niedzielę po meczu z West Brom

Stało się, żmudną przeprawę, jaką był mecz z West Bromwich mamy za sobą. Osobiście powiem, że spodziewałem się więcej po tym spotkaniu, a decyzja o zaparzeniu solidnej czarnej w przerwie była genialna. Trzeba przyznać, że trafiliśmy na ekipę Clarka w odpowiednim momencie, co pozwoliło na grabież trzech oczek.

Mecz dwóch połów

Niby jak każdy mecz, tak i ten miał dwie połowy, jednak w tym wypadku były diametralnie różne. W pierwszej odsłonie widowiska United zagrali w stylu „mamy was i nawet nie myślcie o punktach”, natomiast w drugiej połowie powietrze zeszło z naszych pupili, a zassali je gracze Clarka – na szczęście wszedł van Persie i poprzebijał im opony, zanim odjechali z punktami.

Taktyczny geniusz?

Pierwsza połowa była znakomita w wykonaniu United. Taktyczny majstersztyk Fergusona, który zaskoczył składem i sposobem prowadzenia gry. Gdy Clark rozstawiał swoje warcaby, Fergie rozgrywał partię szachów w 3D. Posiadanie piłki na poziomie 64%, totalna dominacja, aż miło się to oglądało. West Brom miał może z 0,5 okazji na bramkę. Jednak to tylko pierwsza połowa, w drugiej zagraliśmy klasycznego „przyczajonego smoka”, który do 65. minuty siedział na ławce. Trudno powiedzieć, czy Ferguson tak chciał, czy przygotowanie kondycyjne gości jest ich sekretem na tak wysoką pozycję w lidze.

Murawa…

Murawa na Old Trafford wyglądała sensacyjnie słabo. Znów padał deszcz i z każdą minutą gry płyta wyglądała coraz gorzej. Niektóre fragmenty boiska nie nadawały się do gry. Podejrzewam, że to też mogło mieć wpływ na słabszą dyspozycję w drugiej połowie i ogólny chaos, jaki zapanował na boisku.

Zacne powroty

Cieszą powroty Kagawy oraz Vidica. Japończyk zagrał niezłe zawody zwłaszcza, że jego występ w pierwszej jedenastce był dla mnie sporym zaskoczeniem. Można powiedzieć, że idealnie wskoczył w dobry moment, kontuzjowany jest przecież Roo. Druga sprawa. Vidic. Wiem, że wrócił już wcześniej, ale czy to była gra, na jaką stać Vidica? Tym razem Serb pokazał klasę, pewność w każdym zagraniu, wygrana w większości pojedynków główkowych, zdecydowanie najsolidniejszy punkt defensywy, a i zero z tyłu o czymś świadczy.

RvP scores again!

Obecność Kagawy była sporym zaskoczeniem, natomiast posadzenie na ławce RvP było już dość szokujące. Jednak obie decyzje były powiązane i w momencie, gdy Japończyk zszedł z boiska United złapało drugi oddech właśnie dzięki Robinowi. Holender wszedł i już w pierwszych kontaktach z piłką pokazał, jak wartościowym jest graczem. Swój świetny występ przypieczętował kolejnym trafieniem, które stworzyło iluzję bezpiecznie wygranego spotkania.

Reasumując, mecz udał się Fergiemu, jednak zbytnia nonszalancja w drugiej połowie, oddanie rywalowi pola, kończyło się nerwowym finiszem. Wprawdzie to kolejny mecz na ‘zero’ z tyłu i tak jak w przypadku starcia z West Ham, tak i tu, spotkanie było słabe i nierówne, a nawet nerwowe (zwłaszcza w drugiej połowie).

Przewiń na górę strony