Nie przegap
Strona główna / Naszym okiem / I Wy mi o prawdzie, Panowie?

I Wy mi o prawdzie, Panowie?

Zupełnie przypadkiem natknąłem się na blog Pod Pressingiem, na którym niejaki Mateusz Marchewka postanowił odkryć prawdę o tym, że United hurtowo przekupuje sędziów, a Ferguson pod Aberdeen prowadzi swój prywatny obóz koncentracyjny dla sędziów, którzy gwiżdżą w nieprzychylny mu sposób. Zaiste, ciekawe.

Po kolei…

Pan Mateusz (chociaż jako „przekładowca” podpisany jest niejaki Eryk Delinger, więc nie wiem w zasadzie, do kogo piszę) zaczyna swój wywód od zdziwienia, że Ferguson po usunięciu z posady trenera w Preston North End jego syna ściągnął stamtąd swoich piłkarzy. Rzeczywiście, trudno zrozumieć to, że United jest klubem, który do PNE mógłby wypożyczać sprzątaczki i pewnie nie odstawałyby od poziomu reszty składu. Alex zdecydował się na wypożyczenie na prośbę syna, co zrozumiałe, i posłał do tego klubu kroczącego prostą linią do spadku z Championship Ritchiego de Laeta i Joshuę Kinga. Nie widzę, żeby – oprócz przysługi oddanej synowi na początku jego kariery menedżerskiej – United mogło w jakikolwiek sposób skorzystać na tym wypożyczeniu. Co więcej, de Laet w zasadzie od razu poszedł na wypożyczenie do Portsmouth, a następnie do Norwich, które właśnie witało się z EPL. Dla panów Mateusza i Eryka jest to niepojęte, że jeśli dam dziecku 1000 zł na to, żeby kupiło sobie zabawkę, to nie oznacza, że dam ten sam tysiąc byle żulowi, żeby go przepił. Dla mnie to dość oczywiste.

Przechodząc teraz do konkretów, zajmijmy się sędziami.

Panowie (będę pisał w liczbie mnogiej, bo w końcu nie wiem, kto dzierży prawa do tego wspaniałego i obiektywnego tekstu) piszą, że niejaki Winert pomówił federację o stronniczość, zeznając: „FA niechętnie oddelegowuje do meczów United sędziów, którzy byli w przeszłości krytykowani przez Fergusona”.

Rzeczywiście, brzmi to dość zagadkowo. Niemniej dobrze byłoby zaznaczyć przy tym dwie rzeczy – po pierwsze Ferguson dostał od federacji więcej kar za krytykowanie sędziów niż każdy inny menedżer. Po drugie, w związku z pierwszym, krytykuje sędziów niezwykle rzadko, a jeśli już to robi, to zwykle błędy sędziowskie nie podlegają najmniejszej dyskusji. Co za tym idzie, zupełnie zrozumiałe jest, że sędziowie popełniający błędy nie sędziują najważniejszych meczów drużyn, które aspirują do tytułu mistrza. Logiczne? Dla mnie tak, dla panów pod pressingiem najwidoczniej nie.

Idźmy dalej – autorzy sugerują, że naciskany przez strażników ze wspomnianego wyżej obozu Alan Whiley „w tajemniczych okolicznościach zgodził się” zakończyć karierę po krytyce z ust Fergusona w związku z meczem przeciwko Sunderlandowi. Autorzy nie wspominają ani słowem o tym, że Ferguson przeprosił Wileya publicznie (a za swoją wypowiedź dostał zakaz na ławkę trenerską na 4 mecze), a następnie powiedział, że na myśli miał ogólny stan przygotowania fizycznego wszystkich arbitrów EPL. Przecież to zupełnie nieistotny fakt. Nieistotne jest też to, że Wiley od czasu incydentu z Fergusonem do czasu interwencji strażników z obozu popełnił jeszcze inne absolutnie karygodne błędy, a mianowicie nie ukarał Gallasa w meczu Arsenalu z Boltonem, a także zbłaźnił się w meczu Stoke z Citeh oraz w półfinale FA Cup, kiedy to jego sędziowanie meczu Tottenhamu z Portsmouth niemal przyprawiało o zawał serca. Dopiero po tych następujących po sobie blamażach Alan postanowił zająć się trenowaniem sędziów. O tym jednak autorzy nie wspominają, bo przecież nijak nie pasuje to do ich tezy.

Idźmy dalej…

Autorzy przywołują następnie pamiętne derby, w których United zostało zmiażdżone przez Citeh, a sędzią w tamtym meczu był Mark Clattenburg. Nigdzie nie widzę, żeby autorzy zacytowali wypowiedzi Fergusona na temat pracy sędziego w tamtym meczu. Dlaczego? A no tak, bo takich nie było. Jaka szkoda. Zupełnie logicznym wydaje się też fakt, że jeśli Ferguson dyktuje FA, kto ma sędziować które mecze United, zażyczył sobie, żeby akurat mecz z Chelsea, dodatkowo na wyjeździe, przy 4 punktach straty do zespołu z Londynu sędziował arbiter, który „winny był”

porażki 1-6 z odwiecznym rywalem. Logika jest tu wręcz porażająca.

Następnie przywołana jest postać Howarda Webba. Nie dość, że nasi blogerzy wspominają o „doskonale udokumentowanej” stronniczości Webba w stosunku do United, to jeszcze bez namysłu piszą, że FA nie ma problemów z przypisywaniem jego osoby do meczów ekipy Fergiego. Żaden z nich natomiast nie zająknął się nawet słowem o tym, że Webb uważany jest za jednego z najlepszych arbitrów w Europie, zdecydowanie najlepszego w Anglii oraz, że został wyróżniony między innymi możliwością gwizdania w finale Confederations Cup, w 2010 roku otrzymał zaszczyt sędziowania finału Ligi Mistrzów oraz finału mistrzostw świata pomiędzy Hiszpanią a Holandią, i został tym samym pierwszym sędzią z Anglii, któremu udało się to od 1974 roku, kiedy to sztuki tej dokonał Jack Taylor. Te fakty są oczywiście bez znaczenia.

Dalej autorzy zaczęli już płynąć, pisząc o Gillu i jego posadzie w zarządzie FA oraz – to mnie doprowadziło niemal do łez – „politycznych koneksjach Fergusona sięgających daleko poza piłkę nożną”. Oczywiście, przecież jak bez politycznych koneksji można by prowadzić obóz koncentracyjny i nie wzbudzać podejrzeń? Mogę to skwitować tylko soczystym „ja pierdolę”.

Następnie autorzy nakreślili perfekcyjnie prostą linię łączącą the Sun, Sky i EPL, twierdząc, że ujawnianie jakichkolwiek domniemanych przekrętów uderzyłoby po kieszeni Murdocha. To prawda. Wiadomo wszak, że skandale bardzo słabo się sprzedają. Do tego każde dziecko wie, że w Anglii (i w ogóle na wyspach) media objęte są monopolem. Nie ma konkurencji, która mogłaby zarobić na wpadce innych, i to jakiej wpadce! Warto by ją ujawnić, gdyby było komu, ale że na wyspach jedyną telewizją jest Sky, a jedynym brukowcem the Sun, Ferguson, FA i strażnicy z obozu są bezpieczni.

Uff.

Dalej robi się jeszcze ciekawiej…

W mistrzowskim sezonie 2010/11 United przegrali tylko cztery mecze. Sprawdziłem więc, kto prowadził te 4 spotkania, ile czasu minęło do następnego meczu Manchesteru United sędziowanego przez tego arbitra oraz jego późniejszy stosunek do Czerwonych Diabłów.

Widocznie kiedy Arsenal wygrał mistrzostwo bez porażki, to w następnym sezonie ich mecze sędziowało po 8 arbitrów.
Ech, ale do konkretów.

Sezon 2010/2011

Michael Olivier prowadził jeden z przegranych przez United meczów – 1:2 z Wolves na Molineux. Następny mecz United sędziował dopiero w grudniu 2011. Rzeczywiście, brzmi podejrzanie, gdyby nie to, że Olivier zaliczył wtedy swój debiutancki sezon jako sędzia na boiskach EPL. Jakby tego było mało na wytłumaczenie, dodam, że w tym sezonie gwizdał w dwóch meczach Arsenalu (przeciw WBA i Aston Villi), jednym Liverpoolu (z Blackpool), i w żadnym meczu Chelsea. Wydaje się jasne, że debiutujący dwudziestopięciolatek nie dostaje do sędziowania seriami meczów głównych pretendentów do tytułu. Dla panów Mateusza i Eryka niestety nie.

Martin Atkinson. Po sędziowaniu potyczki z Chelsea „na możliwość sędziowania kolejnego meczu Premier League musiał czekać okrągły miesiąc!” – i tu przyznam panom rację – to rzeczywiście skandal. Po tamtym meczu powinien czekać do dziś!

Autorzy przywołują też Marka Halseya, pod którego okiem (gwizdkiem) United wygrało od 2006 roku 11 meczów. Hmmm, może spowodowane było to tym, że od 2006 United w sumie (przez sześć sezonów) przegrało tylko 30 (!!) meczów w lidze? Eeee, nie. Na pewno kupowali.

W tym kontekście zupełnie nieważny jest też fakt, że np. Chelsea we wszystkich (bodajże 13) meczach sędziowanych przez Atkinsona nie przegrała żadnego ligowego spotkania. Nieważne, że Martin zaliczył np. Chelsea w meczu przeciwko Spurs gola, którego nigdy nie było. Nieistotne, że przynajmniej dwukrotnie drukował w meczach United – Chelsea decyzje dla zespołu z Londynu za wydarzenia, których nie było (rzut karny w marcu 2011 i wolnego, z którego padł jedyny gol – jakżeby inaczej, ze spalonego – sezon wcześniej). Co tam, nieważne.

Phil Dowd nie pasował do konwencji, bo nie musiał długo czekać. Dlatego też panowie nie wspomnieli o tym, ile minęło od jednego do drugiego meczu United, w którym gwizdał Phil. Postanowili natomiast wytknąć fakt, że Dowd podyktował karny w meczu przeciwko Blackburn. To, że Robinson skosił Hernandeza sam na sam równo z trawą, to zupełnie zbędna informacja. Przecież nawet jakby połamał nogi Chicharito, to i tak byłoby to świadectwo tego, że United kupiło tego karnego.

Chris Foy, jak sami autorzy zauważają, po porażce United z Arsenalem dwukrotnie gwizdał nasze pucharowe mecze. Nic to, na mecz United czekał „ROK” To prawda. W sezonie 2011/12 Foy sędziował jeden mecz United (przeciwko Swansea). Jak to było w przypadku pozostałych liczących się drużyn? Manchester City: 2, Chelsea: 1, Arsenal: 2, Liverpool: 0, Tottenham: 2…

Nawet nie chce mi się już odpowiadać na resztę tych głupot. Dziw mnie bierze, że w ogóle chciało mi się to wszystko pisać, ale tak już mam, że obok głupoty obojętnie przejść nie umiem. Więc proszę – oto moja odpowiedź na te bzdury, które pojawiły się w sieci w najlepszym możliwym momencie i trafiły na podatny grunt.

Podsumowując…

Chłopcy muszą być pod bardzo potężnym pressingiem, bo – jak mawiał klasyk – w dupach się poprzewracało. Do tego wróżę im niezłą karierę w polityce, ale tylko w partiach, które stawiają na populizm. Wybiórczość, z jaką posługują się faktami, insynuacje, pomijanie niewygodnych statystyk – to wszystko skłania mnie do przypuszczeń, że albo już mają, albo idealnie nadają się np. do krawatów typu szlaban.

Post Scriptum

Odnosząc się krótko do wydarzeń bieżących – tak, uważam, że sędziowanie w meczu przeciwko Chelsea stało na skandalicznym poziomie. Gol nie powinien zostać uznany, bez dwóch zdań. Torres był (leciutko) zahaczony przez Evansa, za co nie powinien dostać żółtej. Powinien za to dostać od razu czerwoną za faul na Cleverleyu. Luiz zagrał ręką w polu karnym i o ile się nie mylę, jeśli „ręka zwiększa powierzchnię ciała, zagranie nią postrzegane jest jako wykroczenie”. Dlaczego nie został podyktowany karny? Nie wiem. Do tego Luiz trzykrotnie zachowywał się niesportowo, odkopując piłkę jeszcze przy 2-2, odpychając Valencię podczas próby wyrzutu piłki z autu i jeszcze raz. Tylko dlatego, że Chelsea grała już w dziewiątkę, nie dostał drugiej żółtej. A może – idąc tropem panów spod pressingu – tylko dlatego? Czyżby Abramowicz zapłacił Clattenburgowi…?

I jeszcze na koniec – jestem całym sercem za tym, żeby cała ekipa sędziowska z niedzielnego meczu przez miesiąc (przynajmniej) sędziowała w League 1. Ciekaw jestem, czy – jeśli tak się stanie – na blogu pod pressingiem pojawi się wpis komentujący ten fakt.


Hello again, Redlog!

Przewiń na górę strony