Manchester United pokonał na wyjeździe QPR i oddalił się od innych przeciwników do tytułu mistrza Anglii. Gole dla zwycięzców zdobyli Wayne Rooney i Michael Carrick. Piłkarze sir Alexa nadal tracą jednak dwa punkty do rywala z za miedzy, który pokonał pokonał na City of Manchester Stadium Arsenal 1:0.
1. Czerwone Diabły zagrały kolejne dobre spotkanie. Podopieczni Fergusona zdominowali QPR i tylko przez sporą nieskuteczność nie wywieźli z Loftus Road dużo bardziej okazałego zwycięstwa. Z łatwością stwarzali sobie bowiem groźne okazje, ale zbyt często brakowało dokładności lub powstrzymywał ich świetnie dysponowany Cerny. Chociaż ostatni przeciwnicy Manchesteru nie należą do czołówki Premier League, to nietrudno zauważyć, że dyspozycja zespołu idzie wyraźnie w górę i można już chyba powiedzieć, że najgorsze momenty sezonu są za piłkarzami z Old Trafford.
2. Podczas potyczki z Wolverhampton kibice United mogli zauważyć pierwsze zwiastuny powrotu Wayne’a Rooneya do formy z początku sezonu. Mecz z QPR tylko potwierdził te przypuszczenia. Anglik zagrał świetne zawody, angażował się w niemal każdą akcję zespołu i przez cały czas skupiał na sobie uwagę przeciwnika. Najlepiej obrazuje to gol strzelony przez niego w pierwszej minucie meczu. Wychowanek Evertonu najpierw wygrał pojedynek powietrzny i zgrał piłkę do Valencii, żeby po chwili znaleźć się w polu karnym i strzałem głową wpakować futbolówkę do siatki. Rooney w takiej formie to zawodnik, którego niemal nie da się powstrzymać i pozostaje tylko liczyć, że dobra passa w jego wykonaniu potrwa jak najdłużej.
3. Zadowolony ze swojego występu nie może być natomiast Patrice Evra. W pierwszej połowie Francuz zagrał słabiutko, raz po raz dając się ogrywać Mackiemu i Wrightowi-Phillipsowi. To właśnie jego stroną gospodarze starali się atakować najczęściej i przynosiło to skutek w postaci groźnych dośrodkowań, z którymi jednak dobrze radzili sobie Ferdinand i Evans. W drugiej połowie lewy obrońca United prezentował się już lepiej, ale ciągle był daleki od poziomu, do którego przyzwyczaił wszystkich kibiców Diabłów w ostatnich latach. Przed startem ligowych rozgrywek wydawało się, że Evra ponownie stanie się ostoją defensywy Manchesteru, jednak solidnie przepracowany preaseason nie przełożył się na utrzymanie dobrej dyspozycji na dłużej. Wydaje się, że jeżeli Patrice szybko nie wskoczy na dawny poziom, to sir Alex może zacząć szukać jego następcy, zwłaszcza że jedyny konkurent reprezentanta Trójkolorowych, Fabio, zdecydowanie zbyt często musi odwiedzać lekarskie gabinety.
4. Po serii krytyki jaka spadła na pomocników United po odpadnięciu z Ligi Mistrzów, gra zespołu w środku pola znacznie się poprawiła. Stało się tak za sprawą Michaela Carricka i Phila Jonesa, którzy już w drugim meczu z rzędu zdominowali swoich przeciwników i byli jednym z motorów napędowych zespołu. Podobać mogła się zwłaszcza gra byłego piłkarza Tottenhamu, który nie zapominając o swoich zadaniach w destrukcji, dużo chętniej niż zwykle podłączał się do ataków United, a po jednym z takich rajdów strzelił piękną bramkę. Jones nie odstawał jednak specjalnie od swojego kolegi i gdyby był odrobinę bardziej skuteczny, również miałby okazję wpisać się na listę strzelców. Forma, w jakiej znajdują się dwaj reprezentanci Anglii, może tylko cieszyć, szczególnie wobec nagromadzenia kontuzji w środku pola. Carrick i Jones mają obecnie niezagrożone miejsce w pierwszym składzie, a stabilizacja na tak newralgicznej pozycji na pewno przełoży się na lepszą grę całej drużyny.
5. Przeciwko podopiecznym Warnocka bardzo dobre zawody rozegrał Johnny Evans. Irlandczyk z Północy był skoncentrowany przez pełne 90 minut, dzięki czemu nie popełnił niemal żadnego błędu, wielokrotnie udało mu się natomiast naprawiać pomyłki swoich kolegów z defensywy (szczególnie Evry, o czym wyżej). Dużo gorzej wiodło mu się w polu karnym gospodarzy, gdzie miał trzy okazje na pokonanie Cernego, ale nie potrafił wykorzystać żadnej. Obrońców rozlicza się jednak z gry w destrukcji, a z tego Johnny wywiązał się świetnie. Taki występ jak ten w niedzielne popołudnie może mu tylko pomóc w utrzymaniu miejsca w pierwszej jedenastce, wyznaczanej przez sir Alexa na kolejne spotkanie.
