Nie przegap
Strona główna / Manchester United / Sezon bez Vidicia

Sezon bez Vidicia

Zwolennicy teorii spiskowych muszą być wniebowzięci. Nie dość, że po raz kolejny już pożegnaliśmy się z rozgrywkami Ligii Mistrzów dokładnie 7 grudnia, to ponadto tego dnia miało miejsce fatalne zdarzenie, które z pewnością będzie rzutować na dalszy przebieg sezonu w naszym wykonaniu.

Krótko przed zakończeniem pierwszej części spotkania bardzo niefortunnie upadł Vidić. Kapitan naszej ekipy opuścił boisko na noszach, ale nic nie zapowiadało jeszcze, że mamy do czynienia z jakąś poważną kontuzją. Ostateczna diagnoza lekarzy potwierdziła jednak najczarniejsze scenariusze. W tym sezonie musimy już sobie radzić bez Nemanji.

Mówiąc krótko, sytuacja w United jest obecnie naprawdę nieciekawa. Przednie formacje prezentują formę daleką od oczekiwanej (mecz z Wolves to dopiero pierwszy krok do stwierdzenia, że zdanie to przestaje być aktualne), obrona ze względu na częste roszady nie może złapać odpowiedniego rytmu, a jeśli dodamy do tego słabą dyspozycję kluczowych graczy (np. Rooney, Evra), to doskonale wyjaśnia, czemu tegoroczne rozgrywki wyglądają tak, a nie inaczej. Regularna gra Vidy miała być jednym z fundamentów, na którym oprze się nasza odbudowana forma. Niestety wszystko wskazuje na to, że w tym momencie pojawia się nowe zmartwienie i obawiam się, że jeszcze nieraz w tym sezonie odczujemy boleśnie absencję naszego kapitana.

Vidić, choć nie grał regularnie w ostatnich miesiącach, zawsze kiedy już pojawił się na boisku, potrafił wprowadzić niezbędny spokój w naszych szeregach defensywnych. Choć obecnie nie stanowi już wspólnie z Ferdinandem takiego monolitu jak kilka sezonów temu, to ciągle najbardziej ufam właśnie tej dwójce stoperów. Można narzekać, że Rio to już nie ten sam gracz co kiedyś, a wiek ma na niego niekorzystny wpływ, ale uważam jednak, że obecność na boisku serbskiego partnera znacząco wpływa na dyspozycję Anglika. Zresztą można nawet zaryzykować stwierdzenie, że nasza linia obrony jest obecnie uzależniona od gry Nemanji. Nic dziwnego, skoro poza wspomnianym już Ferdinanem i Evrą do gry w bloku defensywnym pretendują bracia da Silva, Jones, Smalling i Evans, a więc gracze bardzo utalentowani, ale także młodzi, potrzebujący oparcia w doświadczonych kolegach. Zupełnie osobnym tematem, który jednak wywiera równie duży wpływ na dyspozycję naszej defensywy, jest problem ciągłego przesuwania Smallinga i Jonesa na prawą stronę obrony lub – w przypadku tego drugiego – nawet do drugiej linii.

Przechodząc dalej, warto zastanowić się, jak rozwiązać problem zastąpienia naszego kluczowego gracza. My jako kibice możemy oczywiście snuć wiele teorii i przygotowywać świetne plany taktyczne, jednak o tym jak będzie naprawdę zdecyduje oczywiście sir Alex Ferguson. Szkot tymczasem, co potwierdził mecz z Wilkami, nadal konsekwentnie stawia na Johnego Evansa. Trudno mi odgadnąć, co kieruje naszym managerem, jednak wierząc w jego intuicję (na pewno bardziej niż w talent Irlandczyka), pozostaje mi godzić się z takim stanem rzeczy. Tym samym to właśnie nasz wychowanek pozostaje obecnie pierwszym kandydatem do występowania u boku Ferdinanda, który raczej – o ile pozwoli mu na to zdrowie – będzie kierował naszą defensywą. Osobiście jednak wątpię, czy Evans jest postacią, która powinna stanowić o sile naszej obrony. W meczu z Wolverhampton ustrzegł się większych błędów, jednak przyjdzie nam się mierzyć jeszcze z o wiele mocniejszymi ekipami i obawiam się, że wówczas Johny może okazać się zwyczajnie za słaby. Niestety dobre występy dwa sezony temu i brak odpowiedniego progresu to za mało moim zdaniem, aby liczyć na grę w pierwszym składzie.

Jak wiadomo upór Sir Alexa jest wyjątkowo mocny i zazwyczaj nie bierze się z niczego, tak, więc liczę, że będę musiał jeszcze odwołać swoją opinię o Evansie. Jednak gdyby obrany plan się nie powiódł istnieje wciąż bardzo proste, wręcz oczywiste rozwiązanie, którego Szkot zdaje się nie dostrzegać. Wystarczy desygnować do gry w środku Smallinga. O ile w przypadku Jonesa można uznać, że roszady są uzasadnione, bo przekładają się na dobrą grę to uważam, że pozycją wręcz stworzą dla Smallinga jest właśnie centrum obrony. Były piłkarz Fulham nie tylko przez swoje fizyczne podobieństwo do Ferdinanda jest moim odczuciu idealnym partnerem dla Rio. Długotrwała absencja Vidica mogłaby być nawet w pewnym sensie pozytywną okolicznością, która pozwoliłaby młodemu Anglikowi zająć pozycję stopera na dłuższy czas. Taka długotrwała próba z pewnością pozwoliłaby Chrisowi nabrać niezbędnego doświadczenia i wyeliminować niektóre błędy, wynikające z małego doświadczenia, które pojawiały się np. na początku tego sezonu. Wówczas być może przed kolejnymi rozgrywkami to właśnie kapitan Albionu musiałby udowadniać, że to on bardziej zasługuje na miejsce u boku Vidica niż jego młodszy kolega.

Wszystko to niestety obecnie sfera planów i nadziei. W pierwszej kolejności, kontuzja Vidicia, skoro już się przytrafiła, powinna zostać należycie wykorzystana przez młodszych graczy, którzy postarają się udowodnić, że są w stanie zastąpić kapitana. Szczerze mówiąc, to dla nas jako fanów United, powinno być obojętne czy zadanie to wypełni Evans czy Smalling, a być może jeszcze Jones. Ważne, aby drużyna jak najmniej odczuła powstałą absencję. Jeśli ktoś jest skrajnym optymistą, będzie liczył, że Evans ponownie wzniesie się na wyżyny umiejętności i ponownie będzie prezentował formę, z czasów swego chyba najlepszego sezonu, kiedy zastępował kontuzjowanego Ferdinanda. Inni, nastawieni bardziej realistycznie, będą mieli nadzieję, że w środku defensywy pojawi się Smalling lub Jones i udowodni, że tytuły najzdolniejszych obrońców młodego pokolenia na Wyspach nie były nadawane bezpodstawnie.

Przewiń na górę strony