Nie przegap
Strona główna / Ogólne / Spotkajmy się przy śmietniku

Spotkajmy się przy śmietniku

Kto urósł już na tyle, że jest w stanie samodzielnie się przemieszczać i nosić średniej wagi rzeczy, ten doskonale wie, czym jest chodzenie do śmietnika i pozbywanie się życiowych odpadków. Przez jednych czynność lubiana, łączona ze spacerami z pieskiem lub bez, przerwą na papierosa, itd., przez drugich absolutnie znienawidzona. Dlaczego poruszam tak błahy z pozoru temat? A dlatego, że kibice United i City postanowili w ciekawy sposób zademonstrować swoje zdanie na temat Carlosa Teveza.

Derby Manchesteru tuż tuż. Zazwyczaj w dniach poprzedzających takie mecze, mamy do czynienia nie tylko z medialnym szumem dotyczącym formy poszczególnych drużyn, przepychankami słownymi między trenerami czy piłkarzami. Oprócz tego, możemy oczywiście zaobserwować znaczący wzrost napięć pomiędzy kibicami obu klubów, darzących się uczuciami wysoce obojętnymi. Wysoce obojętnymi na tyle, że niejednokrotnie przeradzają się one w otwartą wojnę na słowa i pięści. Wszechobecna nienawiść, wytykanie przeciwnikom wad, przywoływanie wszystkich możliwych statystyk i usiłowanie udowodnienia każdemu, że w mieście jest tylko jeden klub godny szacunku i miłości. Każdy do tego się przyzwyczaił i wie, że innej możliwości raczej nie ma. Ale czasami mamy do czynienia z ciekawymi odstępstwami od tej normy.

Obecnie możemy zaobserwować właśnie jeden z takich przypadków. Sprawa dotyczy Teveza – argentyńskiego czarodzieja, wspaniałego ojca, piłkarza, odpowiedzialnego człowieka i znakomitego skrzypka. Cała akcja została podobno zorganizowana przez kibiców obu drużyn przy wsparciu jednej z firm bukmacherskich i polega ona na niczym innym, jak wspólnym wyrzuceniu koszulki wyżej wspomnianego jegomościa do kontenerów na śmieci, ustawionych przed Old Trafford i Etihad Stadium. Dostępne będą dwie opcje wyrzucania – jedną jest kontener czerwony, dla kibiców United, drugą niebieski – dla sympatyków City. Pozbywając się koszulki z numerkiem 32, nikt nie straci ciężko zarobionych pieniędzy, bo organizatorzy akcji zadbali o to, by każdy biorący w niej udział otrzymał w zamian inną.
A co się stanie z wszystkimi wyrzuconymi trykotami? Nie, nie zostaną one zniszczone. Polecą sobie do Argentyny i trafią do różnego rodzaju organizacji charytatywnych.

Cała akcja, nosząca nazwę Trash your Tevez shirt!, jest dla mnie bardzo fajnym zobrazowaniem stwierdzenia, że nic nie jednoczy tak dobrze jak wspólny wróg. Mam oczywiście świadomość tego, iż za 3 dni nikt o niej nie będzie specjalnie pamiętał oprócz płaczącego Carlosa, a kibice nadal będą skakali sobie do gardeł, wspominając niedzielne spotkanie, ale mimo wszystko fajnie jest czasem zorganizować coś takiego i z nieco innym nastawieniem podejść do meczu.

A sam Tevez? Pewnie się nawet na Old Trafford nie pojawi, pewnie w najbliższym czasie opuści brytyjską piłkę i już do niej nie wróci. Ale czy komukolwiek jest go szkoda? Czy ktokolwiek będzie za nim tęsknił? Pewnie znajdzie się parę takich osób, bo wiadomo – złym piłkarzem to on nie jest i nie był. Natomiast o jego osobowości, sposobie postępowania wobec obu klubów i ich kibiców, nikt chyba za wielu dobrych słów nie wypowie.

Jednym słowem, a właściwie czterema – ma chłop za swoje.

Przewiń na górę strony