Nie przegap
Strona główna / Liga Mistrzów / 5 wniosków po meczu z Otelulem

5 wniosków po meczu z Otelulem

Po dwóch przeciętnych meczach Manchesteru United w Lidze Mistrzów wczoraj miał miejsce następny. Poziom, na który wzbiły się Czerwone Diabły nie zachwycił, ale najważniejszy cel – czyli 3 punkty w konfrontacji z rumuńskim Otelulem Galati – został osiągnięty. Zwycięstwo zapewnił Wayne Rooney, wykorzystując dwa rzuty karne.

Wayne Rooney vs. Otelul1. Mecz, patrząc całościowo, w wykonaniu Wazzy nie należał do genialnych. Dopiero po 60. minucie nasz snajper był naprawdę bliski trafienia, kiedy to po strzale z małej odległości piłka minęła słupek. Na szczęście chwilę później Roo otrzymał kolejną szansę, którą wykorzystał. Cieszy fakt, iż to właśnie Rooney wpisywał się na listę strzelców. Po incydencie w Czarnogórze forma zawodnika narażona jest na załamanie, jak to bywało w przeszłości przy okazji różnych kontrowersji związanych z owym piłkarzem. Co prawda Wayne miał ułatwione zadanie, wszak wykonywał oba podyktowane w tym spotkaniu wapna. Bramek jednak nikt mu nie zabierze, a nawet trafienia z jedenastu metrów dodają być może potrzebnej Anglikowi pewności siebie.

Nemanja Vidić vs. Otelul2. Wszyscy ze zdumieniem przecieraliśmy na wiosnę oczy, patrząc na formę Antonio Valencii po powrocie z długiego urlopu zdrowotnego. Start bieżącego sezonu dla Ekwadorczyka opóźnił się z powodu innego urazu, lecz tym razem gra Antosia nie jest już tak spektakularna. Na nienaturalnej dla siebie pozycji prawego obrońcy spisywał się solidnie, jednak chociażby z Norwich zdarzyła mu się poważna wpadka. Wczorajsze spotkanie w jego wykonaniu nie dostarczyło powodów do zachwytu – podobnie jak w przypadku innego rekonwalescenta, Nemanji Vidicia. Nasz kapitan nie tak wyobrażał sobie pierwszy występ po kontuzji. Serb zaliczył parę niepewnych zagrań, a w jego grze było widać brak pewności. Jego konta nie obciąża natomiast zbyt pochopnie pokazana czerwona kartka przez Felixa Brycha z Niemiec. Mimo to, Sir Alex powinien kilka razy przemyśleć kwestię wystawienia bałkańskiego zabijaki w arcytrudnym meczu z City.

Fabio da Silva3. Historia zna wielu piłkarzy, którym na różnych stopniach kariery kontuzje krzyżowały plany i rozwój. My pamiętamy przede wszystkim Owena Hargreavesa, ale także Rodrigo Possebona czy Louisa Sahę. Mam nadzieję, że za parę lat nie dopiszemy do tej listy nazwiska da Silva. Póki co, rozwój naszych bliźniaków jest co najmniej zadowalający. Zapewne byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie liczne kłopoty zdrowotne, co rusz dotykające obu braci. Rafael od kilku tygodni nawet nie zbliża się do ławki rezerwowych, natomiast Fabio zalicza kolejne spotkanie, w którym doznaje jakiegoś urazu i, choćby częściowo, z jego powodu opuszcza boisko. Nie jestem w tej dziedzinie specem, więc nie będę się wychylał z radą, by Brazylijczycy pili więcej mleka, a pochłaniali mniej chipsów. Tutaj zostawiam pole do popisu sztabowi medycznemu – pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, ale każda uniknięta kontuzja to spory plus dla wciąż rozwijających się obrońców.

4. Kartka Vidicia wymusiła na Fergusonie decyzję o wpuszczeniu Evansa za Valencię. Jonny w tym sezonie prezentuje się o niebo lepiej niż w minionych rozgrywkach, wciąż jednak miewa mniej chwalebne momenty. 20 minut spędzonych na murawie Irlandczyk przeznaczył na solidną grę w obronie i parę ciekawych zagrań. Niestety, obie groźne sytuacje Rumunów miały miejsce dzięki gapiostwu Jaśka, który raz odpuścił wyskok do główki po rzucie rożnym, za co został słusznie zrugany przez kolegów z drużyny, później zaś dał się wyprzedzić innemu ofensorowi gospodarzy, po czym padł na szczęście niecelny strzał. Jeśli Jonny poważnie myśli o zadomowieniu się w wyjściowym składzie United, musi wyeliminować takie chwile nieuwagi.

Rooney vs. Otelul5. W sumie nadszedł czas na wniosek główny, prezentowany na końcu, gdyż nie dotyczy bezpośrednio Manchesteru United. Faza grupowa Ligi Mistrzów jest, jak okazuje się po raz kolejny, koniecznością wątpliwej atrakcyjności. Mecze z kelnerami, przy całym szacunku dla wymienionych drużyn, pokroju Otelulu czy Bursasporu mają się nijak do spotkań nawet z beniaminkami Premier League. Mecze z drużynami wyżej notowanymi też nie przynoszą Bóg-wie-ilu emocji. Zwykle traktuje się je jako zło konieczne w przerwie między meczami rodzimych lig, a pewność awansu do 1/8 finału nie wpływa dobrze na widowisko. Przypomnijcie sobie spotkanie z Benfiką czy ubiegłoroczne potyczki z Valencią czy Rangers. Jedynym ratunkiem okazują się decyzje o posyłaniu w bój piłkarzy drugiego garnituru, którzy przynajmniej teoretycznie powinni dobrymi występami walczyć o przychylność trenera. Smutne, że nawet oni dostosowują się nieraz poziomem zaangażowania do lepszych kolegów z ekipy. Niestety – jesienna część Ligi Mistrzów jest po prostu nudna i przebijają ją nawet rozgrywki o krajowe puchary.


Kto był najlepszym zawodnikiem United w meczu przeciwko Otelulowi?

Pokaż wyniki

Loading ... Loading ...

Przewiń na górę strony