Nie przegap
Strona główna / Vive la France – czyli o francuskich transferach słów kilka

Vive la France – czyli o francuskich transferach słów kilka

Piąta kolejka we Francuskiej Ligue 1 za nami. Czas na podsumowanie migracji międzyklubowych, które miały miejsce podczas tegorocznych wakacji. Ktoś powie, że na podsumowanie transferów już trochę za późno, ja jednak uważam ten czas za idealny – dlaczego? Po pierwsze, już można odróżnić zawodników, którzy zadomowili się w swoich klubach od tych, którzy będą z tym mieli większy problem. Czy kluby we Francji się wzmocniły, czy raczej, jak to zwykle bywa, największe perełki wyfrunęły do Anglii i Hiszpanii?

Całą uwagę podczas okienka transferowego skupiło na sobie Paris Saint-Germain. Paryżanie, mając katarskich właścicieli, posiedli także katarską kasę, a patrząc na ich wzmocnienia, wielu trenerów z Ligue 1 mogło dostać kataru gorączki. Dyrektorem sportowym został Leonardo, co zwiastowało transfery z Serie A i przypuszczenia się potwierdziły, bowiem ponad 60 z 86 wydanych milionów € zostało spożytkowane we Włoszech.

Katarscy włodarze nie oszczędzali i do Ligue 1 zawitała prawdziwa perełka w osobie Javiera Pastore. Argentyńczyk był łączony z wieloma bardziej renomowanymi klubami, jednak najkonkretniejsza oferta padła z Paryża. Inna sprawa, że był to właściwie powrót Argentyńczyka do Francji, albowiem Pastore był na testach w Saint-Etienne, jednak stwierdzono wówczas, że to zbyt słaby grajek. Jakby o tym nie napisać, taka impreza kosztowała PSG 42 mln €, a to nie koniec ciekawych wzmocnień. Kolejnym genialnym transferem, na który pragnę zwrócić uwagę, jest zakup snajpera z prawdziwego zdarzenia. Takim jest i takim był Kelvin Gameiro. Najlepszym potwierdzeniem tej tezy są 22 gole w zeszłym sezonie w barwach średniego Lorient, a i obecny sezon pokazuje, że Gameiro nie zapomniał dróg wiodących do bramki (3 bramki w 5 spotkaniach). 24-letni Francuz kosztował władyków z Kataru 11 mln €., co było dość promocyjną ceną. Innymi wzmocnieniami są dwaj bramkarze, doświadczony Duchez (wolny transfer), który załapał kontuzję i zastępuje go sprowadzony na szybko Salvatore Sirigu (ok. 4 mln €). Innymi wzmocnieniami są Jeremy Menez, który wraca do Ligue 1 po nieudanym wojażu w Serie A (AS Roma), podobnie jak Mohammed Sissoko (przeszedł z Juventusu). Jest jeszcze Diego Lugano, Urugwajski stoper, który uciekł z tonącego Fenerbache. Reszta transferów PSG to zakupy na własnym podwórku. Blaise Matuidi, defensywny pomocnik z Saint-Etienne oraz Milan Bisevac, doświadczony stoper z Valenciennes.

Paryżanie zanotowali żenujący start w lidze, przegrywając u siebie z Lorient, aczkolwiek ostatnie mecze pokazują, że zespół coraz bardziej się ze sobą rozumie, a i gwiazda Pastore zaczyna rozświetlać blaskiem logo PSG.

Lille

Czas zwrócić Cesarzowi, co cesarskie, więc słowo o transferach Mistrza Francji, Lille Olympique Sporting Club. Poza tym, że PSG zdominowało okienko we Francji, trzeba powiedzieć, że inne zespoły jakoś poważnie tej dominacji zagrażać nie próbowały. Najlepszy przykład to właśnie Lille, które robi wszystko, by pozostać jedynie sezonowym mistrzem. Na dzień dobry klub opuścił jeden z trzech czołowych zawodników – Gervinho. Wielkich pieniędzy z tego transferu nie było, ponieważ obywatel Wybrzeża Kości Słoniowej poszedł do Arsenalu za 12 milionów euro. Mało tego, z klubu odszedł inny ważny zawodnik, Yohann Cabaye, imponujący przeglądem pola oraz świetnymi podaniami. Szokująca cena 5 milinów euro, kierunek Newcastle. Aby wyrównać straty we wszystkich formacjach, sprzedano także najlepszego obrońcę – a co! Alid Rami w Valencji (zaklepano go już w styczniu za 6 mln €). W sumie na sprzedanych zawodnikach Lille zarobiło 25 mln euro. Poza tymi znaczącymi zawodnikami odszedł jeszcze Emerson oraz Nicolas Fauvergue.

Skoro już były pieniądze, to trzeba było je jakoś spożytkować na wzmocnienia. Za 9 mln euro sięgnięto więc po Dymitriego Payeta, domyślnie zastąpić ma Gervinho, w praktyce jest na to za wolny. Zastępstwo Cabaye to też nie najlepszy już Benoit Pedretti z Aj Auxere (1.5 mln €). Kolejny nieziemski ruch na rynku transferowym to sprowadzenie czarnogórskiego asa, nie chodzi jednak o Vucinica, a o dość anonimowego Marko Basa, który jest środkowym obrońcą. Wykupiony z Hamburga Rozehnal pozostał w klubie i o Adilu Ramim można było już spokojnie zapomnieć i zainkasować 4mln euro do portfela (Rozehnalal 500 tyś., Basa 1.5 mln). To już koniec zakupów mistrza Francji. Reszta zawodników przyszła z wolnego transferu. W Lille pojawił się nigeryjski bramkarz Vincent Eneyama oraz kolejny polski akcent w klubie Irek „dajcie więcej szmalu, przecież nie będę połamany kolejny sezon” Jeleń. Największy sukces Lille w tym okienku transferowym to utrzymanie w klubie Edena Hazarda, po którego zgłaszał się Arsenal.

Olympique Marsylia

Czas na Marsylię, jedyny klub poza PSG, który będzie walczył o mistrzostwo i dokonał sensownych wzmocnień, a przynajmniej się nie osłabił. Początek sezonu wyraźnie nie wyszedł podopiecznym Didiera Deschampsa, aczkolwiek nauczony historią rozgrywek we Francji stwierdzam jasno, że o najwyższe lokaty z pewnością powalczą. Największą stratą Marsylii był Taye Taiwo, który odszedł za darmo do Mediolanu, jednak na jego miejsce szybko sprowadzono piłkarza z Lorient. Jest nim Jeremy Morel, który kosztował 2.5 mln euro. Z klubem pożegnał się także Gabriel Heinze, którego pamiętamy ze świetnych występów z diabłem na piersi. Kolejny klub, w którym nie chciało się powalczyć o pierwszy skład? Reszta zawodników, która opuściła Marsylię i tak nie stanowiłaby istotnej siły dla pierwszego składu bądź ławki rezerwowych, czas więc skupić się na wzmocnieniach. Najbardziej obiecującym transferem było sprowadzenie za darmo Morgana Amalfitano z Lorient. O reszcie wzmocnień można powiedzieć – zabezpieczanie tyłów. Do klubu przyszedł defensor, Nicolas Nkoulou ze spadającego Monaco oraz Alou Diarra, defensywny pomocnik z Bordeaux. Jeżeli chodzi o transfery Marsylii to szału nie było. Można powiedzieć, że przynajmniej się nie wysprzedali.

Olympique Lyon

Kolejną ekipą walczącą o powrót na szczyt będzie jak zawsze gubiący w nieprawdopodobny sposób punkty groźny Olimpique Lyon. Nareszcie z klubem pożegnał się Claude Puel i to chyba największy sukces Lyonu w te wakacje. Na formę Lyonu w tym okienku transferowym złożyło się kilka czynników, decydującym była jednak zmiana polityki klubu na bardziej oszczędnościową, za co dziękować można głównie Puelowi. Zastępcą Pana Clauda został Remi Garde – postać bardzo znana w Lyonie. Wychowanek oraz osoba blisko związana z klubem, był nawet asystentem dwóch trenerów Lyonu, Paula Le Guena i Gérarda Houllier. Wracając do meritum, to mówiąc krótko – Lyon się osłabił. Zarobione pieniądze za Miralema Pjanica i Jeremy Toulalana (22 mln € po 11 za jednego) nie zostały wykorzystane. Na wzmocnienia wydano tylko niespełna 5 mln €. Zakupiono Bakaryego Kone z Guingamp (2 mln €), Gueida Fofane z Havru (1.8 mln €) oraz Mouhamadu Dabo z Sewilli (1 mln €). W porównaniu z tym, kogo Lyon się pozbył, to widać, że polityka oszczędnościowa została wdrożona od pierwszych minut okienka transferowego. Jednak warto zaznaczyć, że mimo tych osłabień Lyon jest wciąż groźny w tym sezonie, głównie za sprawą biernych w tym okienku rywali.

Cztery powyżej przedstawione ekipy dzieli od reszty spora przepaść finansowa. Przepaść pozwalająca twierdzić, że nikt więcej o mistrzostwo w tym sezonie nie powalczy. Ciekawie wygląda kadra Rennes, którzy zainwestowali nieco grosza w swój skład, wzmacniając się niezłym pomocnikiem, Julienem Feretem (4 mln €) oraz Jonathanem Pitroipą (3.5 mln €), przebojowym skrzydłowym z Burkina Faso. Jeżeli miałbym typować potencjalną niespodziankę, to właśnie Rennes ma papiery na to, aby namieszać w tym sezonie.

Przewiń na górę strony