Pierwszy mecz w nowym sezonie już za nami. Manchester po zaciętym spotkaniu pokonał West Bromwich, dzięki czemu udanie rozpoczął batalię o 20. tytuł mistrza Anglii.
» Najlepsi komentatorzy lipca
» Wideo z meczu Manchester United vs. WBA
» Galeria z meczu: West Bromwich Albion – Manchester United
1. Najlepszym zawodnikiem pojedynku na The Hawthorns był niewątpliwie Ashley Young. Anglik niesamowicie szybko znalazł wspólny język z nowymi kolegami, co przełożyło się na wymierny efekt w postaci asysty i akcji, która ostatecznie zakończyła się samobójczym trafieniem Reida. To właśnie jego stroną United dużo chętniej przeprowadzało swoje ataki, mimo że po meczu o Tarczę Wspólnoty to Nani wydawał się być w większym gazie. Youngowi wciąż wprawdzie zdarzają się przestoje i słabsze momenty, ale jeżeli dalej w takim tempie będzie wprowadzał się do zespołu, to o miejsce w podstawowym składzie nie będzie się musiał martwić.
2. Forma środkowych pomocników to ostatnio jeden z najczęściej omawianych tematów w kontekście gry Czerwonych Diabłów. Z West Bromem za rozgrywanie wziął się duet Anderson – Cleverley i trzeba przyznać, że spisali się nie najgorzej. Nie był to wprawdzie tak przekonujący występ jak ten przeciwko Manchesterowi City, ale między innymi dzięki postawie tej dwójki United dużo dłużej utrzymywało się przy piłce, co przekładało się na ciekawe sytuacje podbramkowe. O ile za postawę w ofensywie można im więc wystawić mocną 4, to sporo kłopotów mieli z grą defensywną i asekuracją linii obrony. Zarówno Anglik, jak i Brazylijczyk dużo lepiej czują się, kiedy atakują bramkę rywala, przez co często zapominają o powrocie, co skutkowało groźnymi okazjami pod bramką De Gei. Podopieczni Hodgsona nie potrafili w pełni wykorzystać swojej przewagi w tym aspekcie gry, ale w pojedynkach z groźniejszymi rywalami może się to skończyć dużo gorzej. Dlatego wydaje się, że przy boku Cleverleya lub Andersona potrzebna będzie obecność specjalisty od destrukcji i odbiorów (Carrick, Fletcher), aby utrzymać równowagę w grze zespołu.
3. Już od pierwszych meczów sparingowych widać, że sezon 2011/2012 może należeć do Wayne’a Rooneya. Anglik na starcie rozgrywek wygląda świetnie pod względem fizycznym, w końcu udało mu się również pozamykać wszystkie sprawy osobiste, które źle wpływały na jego formę. Przeciwko West Bromowi zaliczył naprawdę przekonujący występ, a gol zdobyty na inaugurację na pewno doda mu jeszcze większej pewności siebie. Gdy do zdrowia po wstrząśnieniu mózgu wróci Chicharito, przeciwnicy United będą mieli twardy orzech do zgryzienia, jak powstrzymać taki duet.
4. Poważnym zmartwieniem dla kibiców Manchesteru po meczu na The Hawthorns jest niewątpliwie spora ilość kontuzji. Do Rafaela, który doznał na treningu urazu barku i nie zagra przez 10 tygodni, dołączyli podstawowi środkowi obrońcy – Rio Ferdinand i Nemanja Vidić. Kontuzja Anglika okazała się być poważniejsza, bez tego piłkarza Czerwone Diabły będą sobie musiały radzić ponad miesiąc, podczas gdy Serb wypadł na 2 tygodnie. Utrata tak doświadczonych zawodników to duży cios dla zespołu, szczególnie w perspektywie zbliżających się pojedynków z Tottenhamem i Arsenalem. Pech jednych jest jednak szansą dla innych. Phil Jones, Johny Evans i Chris Smalling dali sobie dobrze radę z napastnikami WBA, ale teraz czeka ich dużo trudniejsze zadanie. Spotkania z topowymi drużynami będą dla nich okazją do wykazania się i przekonania sir Alexa Fergusona, że to właśnie na nich warto stawiać, niezależnie od klasy przeciwnika.
5. Kolejny niepewny występ zaliczył David de Gea. Błąd Hiszpana przy wyrównującej bramce Longa był ewidentny, nie udało mu się również zdominować gry na przedpolu, co prowadziło do sporej nerwowości w szeregach Czerwonych Diabłów przy stałych fragmentach gry. Daleki byłbym jednak od wylewania na głowę tego 20-latka wiadra pomyj i wznoszenie modłów do Fergusona o jak najszybsze posadzenie go na ławce rezerwowych. Potencjał widoczny w jego grze jest oczywisty, a liczne błędy trzeba spisać na karb braku doświadczenia w trudnej dla bramkarzy Premier League (sam Ferguson zapytany po meczu o jego postawę, powiedział tylko ‘Welcome to English football’ i przypomniał, że podobne problemy na początku swojej przygody z angielską piłką miał też Peter Schmeichel, a jak to się skończyło w jego przypadku, wszyscy kibice United dobrze pamiętają). Hiszpan z każdym kolejnym spotkaniem powinien nabierać coraz więcej bardzo mu potrzebnej pewności w grze, co powinno przełożyć się na lepszą postawę miedzy słupkami. Krytykując De Geę, nie zapominajmy, że może to być bramkarz United na lata, dlatego skreślanie go po 180 minutach gry nie wydaje się być najlepszym pomysłem.