Nie przegap
Strona główna / Mr Reliable

Mr Reliable

Mr Reliable
Może nie jest już tak szybki jak wtedy, gdy rozpoczynał swoją przygodę z Czerwonymi Diabłami. Może odbiera piłkę w dużo mniej efektowny sposób, a jego wycieczki w pole karne rywali rzadko kończą się zdobyciem bramki. Ale Rio Ferdinand wciąż pozostaje jednym z najważniejszych elementów układanki Fergusona, co potwierdził kolejnym udanym sezonem, zakończonym zdobyciem historycznego, 19. tytułu mistrza Anglii.

Rio rozpoczął sezon stosunkowo późno, jego pierwszym występem było spotkanie otwierające zmagania United w Lidze Mistrzów, przeciwko Rangersom. Ubiegły sezon był bowiem kolejnym, w którym Anglik miał sporo problemów z kontuzjami i co jakiś czas musiał oglądać poczynania swoich kolegów z trybun. Sir Alex Ferguson zdając sobie sprawę z kruchego zdrowia byłego kapitana zespołu, oszczędnie gospodarował jego siłami i stawiał na niego głównie w najbardziej prestiżowych pojedynkach. Ferdinand natomiast nigdy nie zwodził, wystarczy tylko wspomnieć świetną dyspozycję jego i Vidicia w wyjazdowym pojedynku przeciwko Valencii. Obaj zagrali wówczas świetne zawody i to głównie dzięki ich rewelacyjnej współpracy, Czerwone Diabły powstrzymały ataki Nietoperzy i w końcówce, po golu Hernandeza, zdołały zapisać 3 punkty na swoje konto.

W lidze Ferdinand radził sobie niewiele gorzej. Scementował obronę United po kiepskim początku rozgrywek, dzięki czemu zespół unikał wpadek i tracił dużo mniej goli. Jego współpraca z Vidiciem układała się bez zarzutu, co przekładało się na coraz lepsze wyniki i poprawę sytuacji w ligowej tabeli. Nie można też zapomnieć o dużym wkładzie Rio w rozwój Chrisa Smallinga. Młody Anglik wiele się nauczył dzięki wspólnym występom z bohaterem tego tekstu, co miało duże znaczenie w późniejszej fazie sezonu.

Kontuzja jaką złapał Ferdinand w drugiej połowie rozgrywek wykluczyła go z gry na dwa miesiące, ale tym razem Anglika udało się skutecznie zastąpić i Czerwone Diabły uniknęły kryzysu. Grający w jego miejsce Smalling spisywał się na tyle dobrze, że gdy United szykowało się do pierwszego meczu ćwierćfinałowego Ligi Mistrzów przeciwko Chelsea, wielu ekspertów i kibiców uważało, że to właśnie on, a nie wracający do zdrowia Rio powinien zacząć ten mecz od początku. Sir Alex zdecydował się jednak postawić na doświadczenie i była to niezwykle trafna decyzja. Ferdinand rozegrał przeciwko The Blues świetne zawody, wprowadził do obrony United niezwykle potrzebny spokój i nie dał podopiecznym Ancelottiego wielu szans na wykazanie się. Rewanżowe spotkanie pomiędzy tymi zespołami to również popis Anglika. Jego postawa zasługiwała na jeszcze większe brawa niż poprzednio, ponieważ przez długi czas grał z widoczną kontuzją, używając praktycznie tylko jednej nogi, a mimo to wciąż stanowił barierę nie do przebycia dla napastników Chelsea.

Jedyna rzecz, z której Ferdinand nie może być zadowolony, to własna postawa w finale Ligi Mistrzów. Anglik nie był oczywiście głównym winowajcą porażki, słabo spisała się wówczas cała drużyna, ale od tak doświadczonego zawodnika wymaga się zdecydowanie więcej, niż pokazał w tamtą sobotnią noc na Wembley.

Ogólnie jednak Rio może zaliczyć ten sezon do udanych. Chociaż kilka razy zmagał się z kontuzjami i nie zawsze był do dyspozycji Alexa Fergusona, to kiedy wracał do zdrowia, był jednym z najbardziej niezawodnych piłkarzy United. Nigdy nie zdarzało mu się zejść poniżej wysokiego poziomu, a każdy kibic Czerwonych Diabłów wyczytując jego nazwisko w meczowej jedenastce, czuł się dużo pewniej. W nowym sezonie Ferdinandowi będzie wprawdzie dużo trudniej o miejsce w składzie (pozycja Vidicia jest niezagrożona, a walki o miejsce u jego boku nie odpuszczą Phil Jones i Chris Smalling), ale wydaje się, że Anglik ma wciąż sporo do zaoferowania i jeszcze nieraz udowodni, że jest jednym z najlepszych obrońców w Anglii.

Moment chwały: 12.04.2011 (vs. Chelsea – Champions League)
Moment słabości: 28.05.201 (vs. Barcelona – Champions League)
Ocena za sezon: 7,5

Przewiń na górę strony